Warsztaty fotograficzne Sony - Wiosna 2008
1. Warsztaty Sony - 5 luty 2008 r.
W drugiej części spotkania, była okazja do bliższego zapoznania się z
nowymi produktami. Tu znów organizatorom należą się pochwały, bo z
nowości zabrakło tylko obiektywu 70-300 mm f/4-5.6G. Reszta sprzętu była w
pełni dostępna i to w ilościach wręcz hurtowych, dzięki czemu każdy
zainteresowany mógł poświecić danemu instrumentowi tyle czasu ile
potrzebował, nie czując oddechu innych zainteresowanych za plecami.
Nas najbardziej interesowały oczywiście lustrzanki i obiektywy. Zacznijmy więc od tych ostatnich. Gdy spojrzy się po raz pierwszy na Zeissa 24-70 mm f/2.8, przypomina on solidną i pękatą baryłeczkę. Biorąc go do ręki od razu czuje się jego prawie kilogramową wagę. Nie może być inaczej, gdy dojrzymy potężną przednią soczewkę i weźmiemy pod uwagę, że do budowy korpusu obiektywu użyto wysokiej jakości kompozytów i metalu, który świeci jasno przy bagnecie. Wygląd obudowy obiektywów Sony wzbudza mieszane uczucia. Jednym się one podobają, innym nie. Ja osobiście należę do tej pierwszej grupy i Zeiss jest dla mnie bardzo gustownym "szkiełkiem". Co ciekawe, porównując go do innych instrumentów 24-70 mm obecnych na rynku zobaczymy, że każdy producent zastosował inną taktykę. Canon w swoim EF 24-70 mm f/2.8L USM wykorzystał taką konstrukcję, w której obiektyw osiąga minimalne rozmiary dla 70 mm. Zeiss, zupełnie odwrotnie, jest maksymalnie złożony dla 24 mm. Nikkor dla odmiany osiąga minimalne rozmiary dla okolic ogniskowej 50 mm i zwiększa ja zarówno przy skracaniu jak i wydłużaniu ogniskowej. Z całej czwórki Zeiss jest obiektywem najcięższym, choć różnice są minimalne, ale także wyraźnie najmniejszym, będąc od 4 do 22 mm krótszym od konkurentów oraz najbardziej skomplikowanym optycznie (aż 17 elementów w 13 grupach). Żeby w pełni ocenić jego możliwości, musimy jednak poczekać na oficjalną premierę 24-megapikselowej i pełnoklatkowej A900.
Przejdźmy do lustrzanek. Tutaj Sony zadbało o dużych i małych chłopców. Ci pierwsi mogli pobawić się A200, A300 i A350, ci drudzy dostali do dyspozycji kolejkę na baterię, która jeździła wokół aparatów i podobno miała służyć do testowania LiveView i autofokusa, choć chyba bardziej służyła do tego, do czego ją oryginalnie stworzono.
O ile modele A200 obecne na konferencji były już egzemplarzami finalnymi, to A300 i A350 były modelami przedprodukcyjnymi. Mimo tego już teraz można wyciągnąć na ich temat wiele ciekawych wniosków. Przede wszystkim widać ewolucję firmy Sony we właściwym kierunku i to zarówno jej konstruktorów, jak i pracowników lokalnych oddziałów. Etap udowadniania wszystkim, że A100 to ósmy cud świata i lustrzanka praktycznie pozbawiona wad i mankamentów przeszedł już do historii. Teraz firma ma w ofercie cztery nowe lustrzanki, a w zapowiedziach piątą i to pełnoklatkową, którą zobaczymy jeszcze w tym roku. To daje komfort rozmowy z dziennikarzami zadającymi niewygodne pytania. Przykładem może być sprawa nieszczęsnego wstępnego podnoszenia lustra. Rzecz ważna dla mnie jako testera, który używa tej funkcji notorycznie, ale także dla wielu osób fotografujących pejzaże, robiących zdjęcia w kiepskich warunkach oświetleniowych czy astrofoto. W A100 było ono realizowane jako 2-sekundowy samowyzwalacz - najpierw podnosiło się lustro, a po dwóch sekundach wyzwalała się migawka i lustro opadało. W A200, A300 i A350 w ogóle zrezygnowano z tego rozwiązania i 2-sekundowy wyzwalacz jest tylko i wyłącznie wyzwalaczem, który kłapie lustrem i migawką po odczekaniu dwóch sekund. Na moje pytanie dlaczego wycofano się z rozwiązania znanego z A100, odpowiedź była szczera - te lustrzanki to szeroko rozumiany "entry level", a w tym segmencie użytkownicy nie oczekują takich mechanizmów. Wstępne podnoszenie lustra ma być dostępne w modelach klasy A700 i wyższych, a że modeli ma być docelowo dużo, każdy wybierze to co mu odpowiada.
Ważne jest też, że Sony wsłuchuje się w opinie użytkowników i, mamy nadzieję, testerów. Najwyższy obecnie model tej firmy czyli A700 odszumia RAW-y nie dając możliwości wyłączenia tej opcji. A300 i A350 też będą odszumiać RAW-y lecz tym razem to użytkownik zdecyduje czy włączyć tą opcję czy wyłączyć. I to jest to czego oczekujemy od najprostszych nawet lustrzanek. Zaproponować jakieś rozwiązanie, ale nie narzucać go na siłę i dać możliwość jego wyłączenia. Pozostaje mieć jeszcze nadzieję, że któryś z następnych firmware'ów pozwoli coś takiego wprowadzić i do A700.
Jeśli jesteśmy już przy szumach, to nie sposób nie powiedzieć czegoś o zachowaniu 14 megapikselowej matrycy A350. Modele obecne na konferencji nie miały jeszcze ostatecznej wersji oprogramowania i choć wykonaliśmy sporo zdjęć, nie możemy ich pokazać. Możemy jednak powiedzieć, że nie jest źle. Szum na zdjęciach wydaje się porównywalny lub nawet ciut mniejszy od tego co pamiętamy z A100.
W tej sytuacji zaproponowanie aż 14 milionów pikseli w segmencie "entry level", gdzie często klient kupuje megapiksele, nie wydaje się złym pomysłem. Co więcej, wiąże się to z wprowadzeniem użytecznych gadżetów powiązanych z trybem LiveView. Otóż lustrzanki A300 i A350 mają na obudowie przycisk tzw. zooma cyfrowego o krotności 1.4x i 2x. To nic innego jak wykonanie cropowanego zdjęcia, czyli dokładnie to co możemy potem zrobić w komputerze, ale tutaj jednak możemy "na żywo" zobaczyć efekt, a jednocześnie w przypadku A350, nadmiar pikseli pozwala nam ufać, że nawet taki crop da nam możliwość robienia odbitek w sporym formacie.
Podsumowując, choć nie jestem skory do pochwał i ciężko mi przechodzą one przez gardło, tutaj muszę oddać firmie Sony Poland szacunek za dobrze wykonaną pracę. Bywałem już na konferencjach poprowadzonych idealnie od strony merytorycznej, bywałem już na konferencjach, na których było dużo nowego sprzętu, bywałem też na imprezach, na których panowała świetna atmosfera. Rzadko zdarza się jednak spotkanie, w którym łączą się wszystkie te elementy. Firmie Sony się to udało. Dziękujemy więc za zaproszenie i z niecierpliwością czekamy na finalne wersje produktów oraz udostępnienie ich do naszych testów.