Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Artykuły

Olympus M.Zuiko 12-40 mm f/2.8 ED PRO okiem profesjonalisty

Olympus M.Zuiko 12-40 mm f/2.8 ED PRO okiem profesjonalisty
12 września 2016

1. Rozdział 1

Olympus PEN E-PL1 był moim pierwszym aparatem systemu Mikro Cztery Trzecie. Sięgnąłem po niego z myślą o fotografii podwodnej. Kitowy obiektyw z zestawu czyli M.Zuiko Digital 14–42 mm f/3.5–5.6 poszedł w odstawkę, a na jego miejsce do obudowy podwodnej włożyłem M.Zuiko Digital 9–18 mm f/4.0–5.6 ED.

W pewnym momencie jednak stwierdziłem, że na powierzchni wolę fotografować bezlusterkowcami niż lustrzankami i musiałem sobie odpowiedzieć na pytanie, jak skompletować „szklarnię”. Obiektyw 14–42 mm z zestawu oferował dużo mniej niż potrzebowałem i znacząco ograniczał możliwości aparatu. Podobnie było w przypadku M.Zuiko Digital 12–50 mm f/3.5–6.3 ED EZ. Ten obiektyw też nie był tym, czego potrzebowałem.

W końcu zdecydowałem się na trzy obiektywy, które miały być alternatywą dla 14–42 mm jeśli chodzi o ogniskowe, natomiast znacząco przewyższały go jakością wykonania, właściwościami optycznymi i jasnością.


----- R E K L A M A -----

PROMOCJA SONY - 50% RABATU NA OBIEKTYW!

Sony A7 IV + 50/1.8 FE

13146 zł 12722 zł

Olympus M.Zuiko 12-40 mm f/2.8 ED PRO okiem profesjonalisty -  Rozdział 1

Wybrałem modele M.Zuiko Digital 12 mm f/2.0 ED, M.Zuiko Digital 25 mm f/1.8 oraz M.Zuiko Digital 45 mm f/1.8. Trzy jasne, rewelacyjne optycznie stałoogniskowe obiektywy, które pozwalały mi na zrealizowanie większości tematów. Oczywiście wybrane obiektywy nie pokrywają całego zakresu zbliżonego do14–42 mm. To zrozumiałe. Są jednak sytuacje, gdy korzystanie z obiektywów stałoogniskowych jest męczące, a konieczność „żonglowania” obiektywami mocno przeszkadza i ogranicza. Recepta jest prosta i znana od dawna. Należy mieć trzy korpusy, najlepiej identyczne i w każdym inny obiektyw. Sposób znakomity tylko… kosztowny. Z tego powodu niestety większość fotografów ogranicza się do jednego korpusu. O ile w większości przypadków wymiana obiektywu nie jest problemem bo szybka, sprawna zamiana zajmuje sekundy, to jednak niekiedy zmiana obiektywu jest niemożliwa, niebezpieczna lub trudna, a stracony czas owocuje straconym ujęciem. Burza piaskowa, morze podczas sztormu, śnieżna zadymka, czy chmary natrętnych owadów – wszystko to powoduje, że człowiek kilka razy się zastanowi zanim odepnie obiektyw od korpusu.

Olympus M.Zuiko 12-40 mm f/2.8 ED PRO okiem profesjonalisty -  Rozdział 1

Szczerze namawiam na zestaw stałoogniskowych obiektywów i jeśli to możliwe kilka korpusów. Obiektywy zmiennoogniskowe pojawiły się w fotografii stosunkowo niedawno i przyszły do nas z filmu. Tam jednak miały do odegrania nieco inną rolę.

Olympus M.Zuiko 12-40 mm f/2.8 ED PRO okiem profesjonalisty -  Rozdział 1

Mogę bez większego namysłu wymienić kilka dowodów na wyższość obiektywów stałoogniskowych nad zmiennoogniskowymi:
  • Są lżejsze – przy częstym podróżowaniu czy wielogodzinnych sesjach naprawdę ma to znaczenie.
  • Przy tej samej jakości optycznej czy jasności cena obiektywu o zmiennej ogniskowej jest zdecydowanie wyższa.
  • Jestem głęboko przekonany o tym, że osoba ucząca się dopiero fotografowania nie powinna używać obiektywu zmiennoogniskowego. Tak jak nie powinna korzystać z całkowicie automatycznego ustawiania parametrów ekspozycji przez aparat.. Powtarzam – ucząca się, a nie pstrykająca zdjęcia. „Stałka” z jednej strony wymusza zmianę naszej pozycji względem obiektu, z drugiej uczy innego sposobu kadrowania. Zamiast kręcić pierścieniem zmiany ogniskowej po prostu robimy zdjęcie. Albo zmieniamy obiektyw.
  • Zaczynamy „widzieć” tak, jak obiektyw o danej ogniskowej i w zasadzie bez przykładania do oka aparatu po pewnym czasie wiemy np. jak będzie wyglądała scena sfotografowania 12-stką, a jak 45-tką.
Nie neguję zalet obiektywu zmiennoogniskowego. Pokrywa on większy zakres ogniskowych i ogranicza konieczność zmiany. Pamiętajmy jednak o jego rodowodzie i przyczynach powstania. Narodził się dla filmu po to, by umożliwić robienie płynnych najazdów i odjazdów.

Olympus M.Zuiko 12-40 mm f/2.8 ED PRO okiem profesjonalisty -  Rozdział 1

Tu drobna uwaga. Taki obiektyw, zwany transfokatorem, musiał posiadać pewną istotną cechę zwaną parafokalnością. Chodzi o to, aby ostrość nie zmieniała się wraz ze zmianą ogniskowej. Cecha ta nie jest istotna w fotografii i dla obniżenia kosztów zazwyczaj jest pomijana. Niektórzy producenci używają jednak nadal określenia zoom, które właśnie określa obiektyw o takich właściwościach.

Olympus M.Zuiko 12-40 mm f/2.8 ED PRO okiem profesjonalisty -  Rozdział 1

Gdy pojawił się Olympus M.Zuiko 12–40 mm f/2.8 ED PRO dość długo się wahałem, czy potrzebuję kolejnego obiektywu mając do dyspozycji trzy jaśniejsze i zapewne lepsze optycznie obiektywy. Jednak – jak to w życiu i fotografii bywa – wszystko to kwestia kompromisu. Często wygoda pracy i brak konieczności wymiany obiektywów uzyskana kosztem nieco gorszej jakości obrazu przemawia na korzyść zmiennoogniskowych rozwiązań. Po raz pierwszy zabrałem go w Himalaje Nepalu. Nagle okazało się, że przez zdecydowaną większość wyjazdu nie mam najmniejszej potrzeby zmieniać go na któryś z obiektywów stałoogniskowych, które miałem w torbie. Może poza 25-tką. Dlaczego akurat ten? Ponieważ bardzo lubię pracować obiektywami standardowymi, a korzystając z 25-tki byłem w stanie zyskać trochę na jasności. Fakt że obiektywy zmiennogniskowe są gorsze od stałoogniskowych (powtarzam, w tym samym przedziale cenowym), nie znaczy wcale, że muszą być złe i tworzyć złej jakości obrazy. To, co bardzo doceniam w systemie Mikro Cztery Trzecie, to nie tylko korpusy ale również obiektywy, a doświadczenie uczy, że więcej zyskamy stosując tańszy korpus z dobrej jakości obiektywem, niż droższy korpus z tańszym i gorszym szkłem. Wszak to obiektyw tworzy obraz. Do aparatów Olympusa dostępnych jest wiele perełek. Zarówno tych produkowanych przez firmę Olympus jak i przez inne firmy tworzące i wspierające system Mikro Cztery Trzecie. Mam na myśli obiektywy stałoogniskowe, które zawsze robiły na mnie spore wrażenie. Czy to 12 mm f2.0, 25 mm f/1.4, 45mm f/1.8, czy 75 mm f/1.8, każdym z tych obiektywów pracuje się bardzo przyjemnie i każdy tworzy wyśmienitej jakości obraz. Teraz do grupy obiektywów, po które bardzo chętnie sięgam, dołączyły obiektywy zmiennoogniskowe z serii PRO, a ze względu na moje wrodzone lenistwo pomału zaczynają one wypierać część moich obiektywów stałoogniskowych.

Olympus M.Zuiko 12-40 mm f/2.8 ED PRO okiem profesjonalisty -  Rozdział 1

I tak 12–40 wyparł całkowicie moją 12-stkę. Po 45-tkę sięgam dość rzadko – w zasadzie tylko wtedy, kiedy zależy mi na płytszej głębi ostrości niż oferuje 12–40 mm. Również standard dużo rzadziej gości na moich korpusach.

Jeśli szukamy zmiennoogniskowego obiektywu Olympusa z wyższej półki, który zapewni nam pokrycie od szerokiego kąta poprzez standard aż do jakiegoś niezbyt długiego szkła, wybór mamy niewielki. Obiektywy 14–42 mm czy 12–50 mm uważam za modele niespełniające wymagań profesjonalistów. Można przyczepić się do ostrości, winietowania, czy nawet jakości wykonania samego obiektywu. W zasadzie w systemie Mikro Cztery Trzecie w zakresie wspomnianych ogniskowych jest jeszcze tylko jeden obiektyw dedykowany dla użytkowników bardziej wymagających. Jest to Panasonic G X VARIO 12–35 mm f/2.8 ASPH. P.O.I.S. W moim odczuciu, jeśli korzystamy z korpusu Olympusa, największy sens będzie miało korzystanie z obiektywów tej samej firmy. Przykładem może być Panasonic G VARIO 7–14 mm f/4.0 ASPH., który zdecydowanie gorzej współpracuje z korpusami Olympusa niż obiektyw Zuiko. Nie wiem, czy podobnie będzie w przypadku 12–40 i 12–35, choć podejrzewam, że tak.

Olympus M.Zuiko 12-40 mm f/2.8 ED PRO okiem profesjonalisty -  Rozdział 1

Olympus M.Zuiko 12–40 mm f/2.8 ED PRO jest uszczelnionym obiektywem z serii PRO. Pierwszym z tej linii modelem, jaki ujrzał światło dzienne. Obiektyw jest w miarę jasny, oferuje stałe światło f/2.8, co jest dobrym parametrem. Owszem mogłoby być zawsze jaśniej, ale podejrzewam, że cena takiego produktu zdecydowanie zaczęłaby przeszkadzać. Pierścień oprócz możliwości obracania lewo/prawo daje nam możliwość ustawienia dwóch pozycji (przód/tył) dzięki czemu łatwo możemy przełączać się z trybu AF na MF. W pierwszej pozycji i przy wybraniu w aparacie opcji MF albo SAF+MF za pomocą pierścienia też możemy ustawiać ostrość ręcznie, jednak pierścień nie ma blokady na żadnym z końców zakresu. Znaczy to, że pierścieniem możemy swobodnie obracać i nie czujemy oporu, gdy dojedziemy do nieskończoności czy 20 cm. W przypadku przesunięcia pierścienia do tyłu widzimy skalę (0.2 cm, 0,5 cm, 1 m, +∞), a możliwość kręcenia pierścieniem jest ograniczona zakresem odległości. Napotykamy na opór i nie mamy możliwości dalszego obracania pierścieniem. To rzecz do której bardzo się przyzwyczaiłem i często korzystam z tego przełącznika. Pierścienie w obiektywach kręciły się tak odkąd pamiętam i myślę że to bardziej naturalny sposób ustawiania ostrości. Oprócz tego na obudowie mamy przycisk funkcyjny L-Fn. W pełni programowalny kolejny przycisk, któremu możemy przypisać różne funkcje.

Olympus M.Zuiko 12-40 mm f/2.8 ED PRO okiem profesjonalisty -  Rozdział 1

Dostępne opcje możliwe do przypisania temu guzikowi w modelu Olympus E-M5 Mark II to:
  • Wybór pola AF,
  • Jedno-dotykowy Balans bieli pozwalający na ustawienie balansu kierując obiektyw na szarą bądź białą kartę / ścianę / powierzchnię,
  • Ustawianie domyślnej pozycji pola AF,
  • Przełączenie na MF,
  • Zmiana jakości RAW + JPG / JPG za pomocą rolki,
  • Zdjęcie testowe bez zapisu (moim zdaniem opcja pozbawiona sensu, bo lepiej testowe zdjęcie zapisać, a później skasować, bo co, gdy testowe zdjęcie będzie zdjęciem życia? ☺),
  • Moje ustawienie 1,
  • Moje ustawienie 2,
  • Moje ustawienie 3,
  • Moje ustawienie 4,
  • Dwa tryby podwodne,
  • Korekta ekspozycji,
  • Live Guide,
  • Telekonwerter cyfrowy,
  • Keystone (korekcja zbiegu perspektywicznego),
  • Powiększenie wycinka kadru podczas ręcznego ustawiania ostrości,
  • HDR,
  • Bracketing,
  • Zmiana funkcji rolek po wciśnięciu przycisku,
  • multifunkcja (po wciśnięciu przycisku możemy rolką wybrać dodatkowe funkcje),
  • Poziomica,
  • Symulacja wizjera optycznego,
  • Włączenie LV,
  • AF stop – chwilowo blokuje AF na czas wciśnięcia przycisku – przydatne przy filmowaniu z opcją ciągłego autofokusu,
  • AEL / AFL – blokada ekspozycji lub ostrości,
  • Podgląd głębi ostrości.
Warto wspomnieć że korpusy OM-D oferują po kilka przycisków funkcyjnych, które w podobny sposób możemy programować po swojemu. Jedyne co denerwuje, to zerowanie tych opcji po aktualizacji oprogramowania aparatu i konieczność definiowania ich na nowo.

Artykuł powstał na zlecenie firmy Olympus Polska Sp. z o. o.