Sigma 18-200 mm f/3.5-6.3 II DC OS HSM - test obiektywu
3. Budowa, jakość wykonania i stabilizacja
Na poniższym zdjęciu testowana Sigma 18–200 mm OS II stoi pomiędzy Sigmą 1.4/30, a „kitowym” obiektywem Canona EF-S 18–55 mm.
Światło nie jest jakąś wyjątkowo mocną stroną testowanego obiektywu. Wartość f/4.0 jest już przyjmowana dla okolic ogniskowej 26 mm, otwór f/4.5 w okolicach 36 mm, wartość f/5.0 dla 60 mm, f/5.6 dla okolic 100 mm, wartość f/6.0 dla 135 mm i f/6.3 dla niespełna 180 mm. To jednak i tak lepsze wyniki niż u kitowego 18–55 mm, który na maksymalnej ogniskowej ma przecież światło f/5.6. Każdy amator, który zdecyduje się na wymianę standardowego „kita” na Sigmę na świetle odrobinę zyska.
Obiektyw zaczyna się metalowym bagnetem ze stykami. Średnica otworu w bagnecie wynosi 33 mm i mieści on tubus zawierający tylną soczewkę obiektywu. Dla odmiany ona ma rozmiary tylko 19 mm. Na najkrótszej ogniskowej znajduje się ona na równi z bagnetem, a dla ogniskowej 200 mm chowa się aż prawie 5 cm wewnątrz obudowy. Tubus jest wewnątrz dobrze wyczerniony i zmatowiony – nie widać żadnych elementów połyskujących ani elektroniki.
Przechodząc na właściwą obudowę obiektywu obitą czarnym tworzywem sztucznym, po lewej stronie, znajdziemy od razu przełącznik trybu pracy mechanizmu ustawiającego ostrość (AF/MF) oraz włącznik stabilizacji (OS ON/OFF).
Kolejny element obiektywu to szeroki na prawie 4 cm pierścień do zmiany ogniskowej. Sporą jego część zajmuje gumowane karbowanie. Oprócz tego znajdziemy na nim nazwę i parametry obiektywu, znaczniki ogniskowych oraz przełącznik LOCK służący do blokowania obiektywu w pozycji na ogniskowej 18 mm. Jego użyteczność jest ograniczona, bo w egzemplarzu obecnym w naszym teście obiektyw nie wysuwał się nawet po skierowaniu go w dół i mocnym potrząśnięciu.
Sam pierścień pracuje niezbyt równomiernie, dając trochę większy opór w środku zakresu ogniskowych niż na ich krańcach. Jego użytkowanie, głównie ze względu na rozmiary i karbowanie, jest jednak dość komfortowe.
Następnym elementem obudowy jest pierścień do manualnego ustawiania ostrości. Ma on szerokość 18 mm, z czego połowę zajmuje karbowanie, a połowę skala odległości wyrażona w metrach oraz w stopach. Pierścień działa tylko w trybie MF i pracuje wtedy dość luźno, co nie pomaga w precyzyjnych nastawach. W precyzji nie jest także pomocny bardzo mały zakres pracy tego pierścienia. Przebieg całej skali odległości wymaga bowiem obrotu nim o kąt tylko około 40 stopni. To naprawdę bardzo mało.
Obiektyw kończy się bagnetem mocowania osłony przeciwsłonecznej, który otacza nierotujący gwint filtrów o średnicy 62 mm, który z kolei otacza przednią soczewkę o średnicy prawie 49 mm.
Wraz ze wzrostem ogniskowej, przedni układ soczewek wysuwa się z obiektywu na teleskopowym i wykonanym z tworzyw sztucznych tubusie. Nie kołysze się on jednak na boki i nie ugina pod naciskiem. Gdy jednak poruszymy obiektywem, dobiega z niego delikatne stukanie, najprawdopodobniej dochodzące z układu stabilizacji. Obiektyw ustawiony na ogniskową 200 mm ma całkowitą długość dochodzącą do prawie 16 cm. Jego rozmiar, w porównaniu do pozycji spoczynkowej, rośnie więc prawie dwa razy.
Nowa Sigma 18–200 mm jest najbardziej skomplikowanym optycznie obiektywem klasy 18–200 mm na rynku. Ma w sumie 18 soczewek ustawionych w 14 grupach. Poprzednik miał tyle samo soczewek, ale mniej grup. Odpowiedniki ze stajni Canona i Nikona mają „tylko” 16 soczewek. Imponuje też liczba specjalnych elementów w nowej Sigmie. Poprzednik miał jedną soczewkę z niskodyspersyjnego szkła SLD i trzy elementy asferyczne. Nowy model ma jedną soczewkę z fluorytowego szkła FLD, dwa elementy ze szkła SLD, dwa elementy asferyczne ze szkła tłoczonego i jeden hybrydowy element asferyczny. W środku znajdziemy jeszcze przysłonę o siedmiu listkach, którą możemy domknąć do f/22–40 w zależności od ogniskowej.
Kupujący dostaje w zestawie oba dekielki oraz tulipanową osłonę przeciwsłoneczną.
Stabilizacja obrazu
Już w przypadku Sigmy 18–200 mm f/3.5–6.3 DC OS producent chwalił się, że zastosowana tam stabilizacja osiąga poziom 4 EV. Nasz test pokazał, że wynik ten jest znacznie bliższy 2 EV niż deklarowanych 4 EV. Jak to się ma w przypadku nowego obiektywu? Rzućmy okiem na poniższy wykres, który pokazuje skuteczność stabilizacji na ogniskowej 200 mm.
Mamy tutaj zaprezentowany odsetek zdjęć poruszonych w zależności od czasu ekspozycji wyrażonego w EV (przy czym 0 EV odpowiada czasowi 1/160 sekundy). Jak widać, maksymalna odległość obu krzywych od siebie sięga prawie 3 EV i na taką wartość określamy skuteczność stabilizacji. Jest to wynik dobry, lepszy niż u poprzednika, ale jednocześnie trochę gorszy od najlepszych (i najdroższych) obiektywów konkurencji, które potrafią pokazywać stabilizację o skuteczności nawet lekko przekraczającej 4 EV.