Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Artykuły

Historia jednej fotografii - Smyki z Sudanu

Historia jednej fotografii - Smyki z Sudanu
23 marca 2016
Krzysztof Miller Komentarze: 20

1. Historia jednej fotografii - Smyki z Sudanu

Nie mam ulubionego, najlepszego, jedynego zdjęcia, o którym mógłbym mówić godzinami. To znaczy, o każdym zdjęciu mógłbym mówić godzinami, bo z każdą fotografią wiążą się historie bohaterów. Historie, które wpływają na życie współczesne i przyszłe. Historie, które nigdy nie układały się po myśli bohaterów. Nie mam ulubionego zdjęcia, bo nie wiem, co to znaczy „ulubione”. Najlepiej sprzedawalne? Najczęściej publikowane? Związane z moimi przeżyciami? Nie wiem. Przecież nie ja tu jestem ważny. Ważna jest historia bohaterów zdjęcia, osób, które podglądam bez ich świadomości, a które mimo, że o tym nie wiedzą, stają się bohaterami mojej fotografii.

Historia jednej fotografii - Smyki z Sudanu - Historia jednej fotografii - Smyki z Sudanu
Canon EOS-1D Mark II

Losy dwójki ciemnoskórych smyków, siedzących na rybackiej łódce wyniesionej w przebujne korzenie baobabu nad Nilem w Sudanie Południowym. Był 22 listopada 2006 roku. Ja wyposażony w Canona EOS-1D Mark II i krótki, lekki obiektyw tej samej firmy – 50 mm ze światłem 1.8, który dawał mi wiele możliwości. Byłem panem informacji i postrzegania dziejącej się na moich oczach historii. Przyjechałem tam z Wojtkiem Jagielskim, nie do końca wiedząc w jakim celu. On wiedział. Na wizę do Południowego Sudanu, katolickiego, walczącego z islamską północą, czekaliśmy w Entebe – stolicy Ugandy. Pytaliśmy się o infrastrukturę kraju, do którego lecieliśmy, ale słowo hotel, ministerstwo, czy jakiekolwiek inne charakterystyczne dla zachodnich cywilizacji, wzbudzało tylko szeroki, paszczasty sudański uśmiech. Wzięliśmy to za dobrą monetę, co jak się okazało, było niesłuszne. Albo i słuszne – tyle, że inaczej. Do Juby, Stolicy Południowego Sudanu, przylecieliśmy zgodnie z rozkładem linii lotniczych, których nie było. Do centrum miasta podwiózł nas taksówkarz sieci, która nie istniała. Parlament nie pracował. Rząd nowego państwa nie pracował. Hotelu nie było. Taksówkarz zawiózł nas na kemping i wiedział co robi – tam było wszystko. Ceny co prawda wygórowane, ale był tu i rząd, i parlament, i jedyna jadłodajnia w borykającej się z głodem i brakiem wody okolicy. Kemping prosty, jak proste potrafią być takie miejsca. Ale ten był wyjątkowy w swojej prostocie. Okazało się, że w kempingowym domku mieszka premier. Obok – przewodniczący parlamentu. I im dalej od stołówki, tym ranga zamieszkujących ministrów i parlamentarzystów niższa. Nasz domek postawiony był najdalej. Bez moskitiery czy klimatyzacji. Pomny historii środkowej Afryki poszedłem szukać łyskacza. Bo według podań, ci co żyli w koloniach francuskich i pili tylko wino, umierali pięć razy częściej niż ludność zamieszkująca kolonie brytyjskie, pijąca mocniejsze trunki. Komarzyce, te malaryczne, nie gustują w mocnych alkoholach płynących w naszych żyłach. Dlatego gdy Wojtek Jagielski poszedł na kolejny wywiad, do domku coraz bliższego stołówki, ja poszedłem prosto do stołówki. Niestety – było tam tylko piwo. Poszedłem więc dalej, aż do płotu kempingu. Tam zobaczyłem baobab, jego korzenie i łódkę, w której bawiły się ciemnoskóre smyki. Ten obraz stanowił praprzyczynę fotoreportażu o życiu katolickich uchodźców w Jubie. Te korzenie baobabu to jedyne korzenie tych uchodźców. Łódka jak łódka – płynie, gdzie ją prąd niesie. A ich – uchodźców – jest tak dużo i to trwa tak długo, że nikt z nich nie ma marzeń i planów na przyszłość. Wrośli w tę łódkę. Po prostu bytują, bo nie żyją tak, jakby żyli u siebie. A ja ich podglądałem i naciskałem migawkę lustrzanki Canon. Krótki, lekki obiektyw 50 milimetrów z przysłoną 1.8 mnie nie zawiódł. Ja ich widziałem. Oni mnie nie. A Wy przyglądacie się im teraz na fotografii.

Whisky w stołówce nie było, więc kupiłem piwo. Alkoholu zbyt mało chyba. Dopadła mnie jakaś malaryczna komarzyca i dziś to zdjęcie kojarzy mi się ambiwalentnie. Z jednej strony z bajkowo-tragicznymi historiami uchodźców, których fotografowałem. Z drugiej, z niemocą mojego ciała rozłożonego przez rozwijającą się malarię.

Z choroby wyszedłem cało, a studenci mają preparaty zarodków malarii pobrane z mojej krwi. Niech się uczą.


----- R E K L A M A -----

PROMOCJA SONY - 50% RABATU NA OBIEKTYW!

Sony A7 IV + 50/1.8 FE

13146 zł 12722 zł

W Sudanie wojna katolickiego Południa z islamską Północą trwa nadal.

Historia jednej fotografii - Smyki z Sudanu - Historia jednej fotografii - Smyki z Sudanu
Fot. Krzysztof Miller
Aparat: Canon EOS-1D Mark II
Obiektyw: Canon EF 50 mm f/1.8 II

Artykuł jest sponsorowany przez firmę Canon Polska Sp. z o.o.

O autorze

Krzysztof Miller, (ur. 25 marca 1962 w Warszawie) – polski fotoreporter.

W latach 1976–1986 wielokrotny mistrz Polski seniorów w skokach do wody z trampoliny i wieży. Studiował na warszawskiej AWF.

Od 1986 razem z Jerzym Gumowskim autor zdjęć dla pism drugiego obiegu w Polsce. Od 1988 fotograf Centrum Informacji Akademickiej NZS, współpracownik „Przeglądu Wiadomości Agencyjnych”. Fotografował w 1989 obrady Okrągłego Stołu. Od tegoż roku fotoreporter „Gazety Wyborczej”. Autor m.in. fotoreportaży z czechosłowackiej aksamitnej rewolucji, rewolucji w Rumunii, wojen (m.in. w Bośni i Gruzji) oraz cyklu zatytułowanego „Zair”. W 2000 był jurorem konkursu World Press Photo.

W 2013 opublikował książkę „13 wojen i jedna. Prawdziwa historia reportera wojennego” (wyd. SIW „Znak”, Kraków 2013).

W 2014 prezydent Bronisław Komorowski odznaczył go Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Źródło: Wikipedia



Poprzedni rozdział