Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Artykuły

Niebo przez lornetkę - M44 i M67

13 stycznia 2020
Komentarze czytelników (22)
  1. goornik
    goornik 13 stycznia 2020, 22:47

    Gdy słyszę hasła Księżyc i duża gromada otwarta - natychmiast mam skojarzenie z cyklicznie pojawiającymi się zakryciami gromady Plejady przez Księżyc. Dla osób czynnie obserwujących w SOPiZ PTMA (Sekcja Obserwatorów Pozycji i Zakryć) to prawdziwe żniwa. Moje pierwsze zjawiska zakryciowe to były właśnie odkrycia Plejad przez Księżyc. W roku 1988 lub 1989.....

  2. Piotr_0602
    Piotr_0602 14 stycznia 2020, 09:06

    Brawo - dwa artykuły w krótkim czasie, po dłuższej przerwie w Niebie przez lornetkę. Jeszcze raz zasugeruję zebranie tego w formie książki, rozwinięcie, z tymi opisami ewolucji gwiazd i informacjami co konkretnie obserwujemy, jak to powstało, ect. Stare egzemplarze "Nieba przez lornetkę" Patrick Moore'a na portalach aukcyjnych osiągają wysokie ceny, bo nie ma nic nowego na rynku księgarskim dla lornetkowych astronomów-amatorów. Nowa książka, w stylu tych artykułów z Optycznych, miałaby wzięcie, dobrze zredagowana, z mapami nieba. Podejrzewam że opłacałoby się nawet wynająć tłumaczy i sprzedałaby się na za granicą. Może nie miałaby takiego wzięcia jak dzisiaj proza Sapkowskiego na Amazonie, ale biznesowo projekt pewnie by się opłacił.

    W Polsce od wydania w 1996 "Nieba przez lornetkę" Moore'a nic nowego nie wyszło, mimo wielu innych podręczników/poradników/atlasów dla astronomów-amatorów (w dodatku dominują raczej takie dla zupełnie początkujących). Nie wiem jak to wygląda na rynku globalnym, ale najwyraźniej jest nisza. Te artykuły w Optycznych byłyby dobrą bazą do powstania takiej książki.
    Przecież przez ćwierć wieku wiedza astronomiczna trochę się rozwinęła, a i rynek lornetek również. Nawet narzędzia dla amatorów (aplikacje na przykład).

    Jak by rynek ją dobrze przyjął, można potem wydać tom drugi "niebo półkuli południowej" (chyba że wszystko w jednym tomie). Można tez dodać (albo jako kolejny tom) poradnik dla astronomów-fotografów.

    Aż się to prosi o książkę. Po polsku, angielsku, rosyjsku, francusku, a potem po Chińsku. Nobla z tego nie będzie, ale kasa może być (i do tego reklama dla "Optycznych").

  3. Piotr_0602
    Piotr_0602 14 stycznia 2020, 09:08

    A przy okazji - może jakaś profesjonalna analiza - artykulik o zagrożeniach dla astronomów jakie niesie projekt Muska - Starlink czyli te planowane 42 tysiące satelitów na 550 km by zmonopolizować dostawę internetu?

  4. Arek
    Arek 14 stycznia 2020, 09:30

    Piotr - tak jak pisałem, książka była w planach od samego początku powstawania cyklu. Myślę, że ona powstanie, ale po skończeniu cyklu, a do tego pozostało jeszcze do opublikowania około 10 odcinków.

    O Starlinku z chęcią bym napisał, bo to koszmar dla astrofotografów i astronomów zawodowych, ale niestety czasu brakuje...

  5. Piotr_0602
    Piotr_0602 14 stycznia 2020, 10:21

    Ktoś ubiegnie może, jak temat będzie się ciągnął.
    Dziś na rynku brakuje takiej książki, bo ostatnia po polsku była wydana ćwierć wieku temu. Nie wiem jak wygląda to na rynku zagranicznym ale może gdyby były takie pozycje ktoś by je przetłumaczył.

    Dzisiaj, gdy literatura z Polski, co rzadkie, wyszła poza kraj (Sapkowski, Tokarczuk) może wydawcy chętniej by wydali kolejną pozycję polskiego autora (chociaż temat z zupełnie innej beczki).

    Tu jest spory potencjał - brak takiej pozycji, lornetkowe know-how, astrofotograficzne know how, naprawdę dobrze pisane artykuły nie tylko opisujące co świeci ale też całą historię obiektu, ewolucję, ect (to się dobrze czyta)... dobry fundament dla książki jest.

    Polski rynek nie jest duży, ale globalny może być spory (tłumaczenia na angielski, francuski, hiszpański, chiński?). Umowa z Amazonem i jest dystrybucja na pół globu.
    Popyt wydaje mi się jest, przynajmniej dopóki Musk nie zepsuje widoku nieba dla 7 miliardów ludzi. Więc czasu może być niewiele bo ten chce wysyłać te satelity w szybkim tempie. Nie mam pojęcia czy one rozwalą obserwacje lornetkowe, ale jeśli tak to gość zrujnuje hobby dla milionów ludzi (o pracy zawodowców nie wspominając). Aż dziw że nie w USA nie zaskarżą na setki milionów czy miliardy odszkodowań. Może europejskie obserwatoria nie mają politycznej siły przebicia, ale amerykańscy prawnicy na pewno mogą.

  6. komor
    komor 14 stycznia 2020, 10:54

    A co ten Starlink spowoduje? Widoczną siatkę śladów przy długich ekspozycjach, kiedy od satelity będzie odbijać się jeszcze słońce (czyli chyba tylko tuż po zmroku?), czy jeszcze jakieś inne problemy? Ciekawe też, co to oznacza dla radioteleskopów…

  7. Arek
    Arek 14 stycznia 2020, 11:13

    Obecne szacunki mówią, że satelity będą miały jasność 4-7 mag, a więc znaczna większość z nich, w dobrych warunkach będzie widoczna gołym okiem. Przy planowanej docelowej liczbie tego śmiecia w połączeniu z już istniejącą liczbą satelitów KAŻDE, podkreślam KAŻDE, zdjęcie nieba, czy to amatorskie czy zawodowe, szersze czy węższe, będzie miało setki albo i tysiące śladów.

    Profesjonalna astronomia, która w dużej mierze polega na obrazowaniu i mierzeniu jasności obiektów na niebie będzie bardzo utrudniona. Każdy przelot takiego satelity blisko mierzonego obiektu, gwiazdy porównania czy obszaru, w którym wyznacza się jasność tła to poważne problemy. Znacznie wzrośnie odsetek obrazów, które będą nadawały się tylko do wyrzucenia, a w wielu pozostałych precyzja pomiarów zauważalnie się obniży.

    Nie jestem radioastronomem, ale czytałem, że tam też różowo nie będzie.

  8. Piotr_0602
    Piotr_0602 14 stycznia 2020, 13:12

    "satelity będą miały jasność 4-7 mag, a więc znaczna większość z nich, w dobrych warunkach będzie widoczna gołym okiem" - czyli już przez lornetkę to wszystkie.

    Czyli jeden gość, by sobie zapewnić zyski i monopol na pierwszy globalny internet, chce wywalić na całe niebo śmieci i zmienić jego wygląda dla całej ludzkości. Już nawet zepsucie widoku nocnego nieba, choćby dla estetyki powinno mu się zablokować, bo to trochę tak jakby dla zysku postanowił sobie posprejować wszystkie zabytki na całym świecie. Przecież ciemne niebo z gwiazdami nie jest żadną wartością, i to że my i nasze dzieci już nigdy nie zobaczą nieruchomych gwiazd (jak już pewnie niedługo nigdy nie będzie śniegu zimą w Polsce) to nie jest żadna szkoda.

    Po drugie - skoro gołym okiem widać powiedzmy z 5 tysięcy gwiazd, a przez lornetkę średnio powiedzmy 100 tysięcy jest dostępnych, a jedna firma wywala 42 tysiące światełek, to patrząc w niebo zamiast nieruchomych gwiazd i ewentualnie pojedynczych świateł satelity widzimy coś jak rój ruszających się światełek. Patrząc przez lornetkę, jeszcze bardziej nam przeszkadzają i zamiast konstelacji mamy o 50% więcej poruszających się światełek, często jaśniejszych od obserwowanych gwiazd. Te miliony ludzi, dla których to hobby jest ważne, i którzy zainwestowali czasem spore pieniądze w lornetki, teleskopy, statywy, komputery, ect. mogą sobie to hobby odpuścić. Może Muska powinny zasypać tysiące pozwów o zwrot kasy + szkody moralne?

    Po trzecie - astronomia naukowa, która popycha naukę jako całość, jest laboratorium dla fizyki i w którą różne państwa i organizacje inwestują kupę forsy. Na edukację astronomów, na ośrodki badawcze, na sprzęt astronomiczny często gigantyczny i kosztujący miliardy dolarów. No to pan Musk, dla nabicia sobie kabzy, może przy cichym poparciu jakiś służb/armii/polityków w USA (globalny internet z orbity obchodzi bariery budowane dla swoich obywateli przez Chiny, Rosję czy Iran) rozwali/ograniczy całą astronomię na świecie i częściowo/całkiem uczyni bezużytecznymi istniejące i budowane wielkie teleskopy.

    To typowe podejście kapitalizmu - ja robię zyski, a moje śmieci/odpady/koszty w miarę możliwości są obciążeniem dla innych. Niech się Australia spali, byle można było zarobić kasę na węglu, bo przecież moja kopalnie nie płaci strażakom, ofiarom pożarów, itd.

    Już widzę, jak w następnym kroku, Chińczycy budują swoją konkurencyjną sieć, powiedzmy 100 tysięcy satelitów, z kodowanym sygnałem dla chińskich smartfonów. A potem Hindusi. I za 15 lat mamy nie 42 tysiące szalejących po niebie punkcików, ale powiedzmy 200 tysięcy. Czemu nie?

    Możliwe były jakieś międzynarodowe ograniczenia ludzkiej pazerności co do Antarktydy a nie ma dla nocnego nieba i bliskiej przestrzeni kosmicznej wokół Ziemi? Kiedy Musk na Księżycu zacznie malować reklamy Tesli?




  9. Arek
    Arek 14 stycznia 2020, 13:19

    Gorzkie słowa, ale bardzo prawdziwe.

    Pomysł na świecące reklamy na orbicie już był. Na szczęście nikt nie przeszedł do realizacji. Jeszcze...

  10. Arek
    Arek 14 stycznia 2020, 13:25

    Tu jest wykres jak przyrasta liczba śmieci na orbicie:
    link

    Widać jak lawinowo to rośnie po każdej kolizji. A wykres nie jest już aktualny, bo w zeszłym roku idioci z Indii w ramach testów swoich rakiet strzelili w jednego swojego satelitę i wygenerowali kolejne tysiące odłamków.

    Teraz tylko czekać kiedy te kolejne dziesiątki tysięcy satelitów Muska i jemu podobnych zaczną wywoływać lawinowe kolizje. Podróże kosmiczne staną się naprawdę ryzykowne.

  11. Piotr_0602
    Piotr_0602 14 stycznia 2020, 14:17

    Jeszcze parę dekad i scena ze starego filmu WALL-E, gdy statek startujący statek przebija się przez śmieci na orbicie, stanie się rzeczywistością:
    link

    link

    Takiego Muska to mogłyby zatrzymać pozwy prawników. Gdyby kwota odszkodowań była większa od zysków ze Starlinka. Co do astronomów-profesjonalistów wygląda na to, że Musk chce zdominować usługi wynoszenia w kosmos. Najpierw zaśmieci niebo tak, by było nieużywalne dla astronomów, a potem zażąda kasy za wynoszenie teleskopów w kosmos by ominąć jego barierę. No, ale my, amatorzy, stracimy widok ciemnego nieba na zawsze. Jeśli na jedną widoczną gołym okiem gwiazdę będzie przypadało ze 40 jego ruchomych światełek.

    Choć Amerykańscy prawnicy mogliby zatrzymać plany Muska, ale takich Chińczyków to już się nie zatrzyma. Ludzkość (a kapitalizm szczególnie) ma duży potencjał do niszczenia wszystkiego.. :(

  12. pawelpiwowarczyk
    pawelpiwowarczyk 14 stycznia 2020, 14:27

    "Już widzę, jak w następnym kroku, Chińczycy budują swoją konkurencyjną sieć, powiedzmy 100 tysięcy satelitów, z kodowanym sygnałem dla chińskich smartfonów. A potem Hindusi. I za 15 lat mamy nie 42 tysiące szalejących po niebie punkcików, ale powiedzmy 200 tysięcy. Czemu nie?"
    Jak nic FIASKO Lema :- )

  13. +tof
    +tof 14 stycznia 2020, 15:25

    To będzie długie i straszne co tutaj napiszę, więc jeśli ktoś jest bojaźliwy to w tym miejscu powinien przestać czytać.
    Wspinacz, Jura, albo jeszcze lepiej Tatry, nieznane drogi, nowe wyzwania, chodzenie po drogach nieubezpieczonych, testowanie swoich umiejętności. Samodzielne budowanie punktów asekuracyjnych. To wszystko kosztuje. Ile? Dojazd do gór, często nocleg, jedzenie, picie, krem przeciwko oparzeniom słonecznym. I te ostatnie pętle które musisz zostawić w skale , bo żeby zjechać na sam dół po linie to tę ostatnią trzeba gdzieś tam na górze o te zostawiane pętle zaczepić. Ile to kosztuje? Te dwie zostawione pętle to już całodzienny bilet wstępu na ściankę wspinaczkową. Tak więc już nikt nie uczy się ruchów, podciągania, stawania na stopniach w prawdziwych górach. Wszyscy przyjeżdzają przygotowani. Na coś jakby na egzamin. Dzisiaj już nikt nie uczy się początków na skale. Nawet w USA, gdzie utrzymało się to na najdłużej.
    Inny przykład: Warszawa, metrem dostanę się w główne miejsca, resztę bezproblemowo autobusem. Wszędzie w niestandardowe miejsca uberem, czy inną taksówką. Miesięczny koszt? Tysiąc pięćset złotych. Dokładnie tyle ile kosztuje miesięczna eksploatacja samochodu plus opłaty plus amortyzacja na zakup nowego. Wniosek bezsensem jest posiadanie samochodu na własność.
    Kupienie obiektywu jasnej portretówki Canona. Ma u mnie (starszawego, nie pracującej już zawodowo osobnika) sens? Tyszką nigdy nie będę (bo w biednej Polsce jest miejsce dla jednego Tyszki tak jak dla jednej Dody). Fotografią mody się nie zajmę, a użeranie się z rozkapryszonymi pannami młodymi nie na moje nerwy.
    Akurat u mnie sens może ma. Bieganie po mieście za idealnym kobiecym portretem (którego i tak nie opublikuję), byłoby lepsze niż bieganie po Kabackim lesie do czego lekarz mnie zobowiązał. Sens 85mm 1.2 dla wszystkich innych oprócz astrofotografów i ślubniaków?
    A kupowanie teleskopu i obserwacje nieba? Logika wskazuje, że pożądane astrozdjęcie powinienem raczej kupić niż próbować robić samemu.
    Sprzęt do obserwacji w Polsce powinien być o tyle tańszy o ile mamy słonecznych dni i bezchmurnych nocy mniej niż w warunkach Europy południowej Afryki czy może Ameryki południowej. Powinien być tańszy o powierzchnię kraju wobec powierzchni za granicą gdzie występuje naprawdę ciemne niebo. Raz z powodu zanieczyszczeń światłem a dwa z powodu długości nocy astronomicznej. A jest ten teleskop tańszy?
    A gdzie koszty dojazdu, jedzenia i ciepłej herbaty w trakcie obserwacji?
    Teraz kwestia jakości zdjęć. Wszystkie ciekawsze obiekty są już sfotografowane w rozdzielczości takiej jakiej amatorowi do końca życia nie uda się osiągnąć.
    A te mniej ciekawe są tak odległe, lub tak słabo świecące, że do końca życia amatora nie będzie stać na odpowiednio duży i wyrafinowany sprzęt.
    Amatorska obserwacja naziemna straciła już jakikolwiek sens, a przynajmniej jakikolwiek naukowy.
    Zdjęcia tego co nas interesuje powinno się po prostu kupić. Gdzie? No cóż na razie nigdzie. Ale jeśli Muskowi uda się tanie i masowe wprowadzanie sprzętu na orbitę okołoziemską, to już wiadomo, gdzie kupować te zdjęcia.
    Tysiąc mikro satelitów, każdy o powierzchni 25 na 25 cm lustra to jest 60 metrów kwadratowych powierzchni. (może 50m2 ze względu na wymagane marginesy) Sto satelitów to nadal pięć metrów. Niech każdy mikro satelita waży 10 kilogramów. Ile Musk w przyszłości będzie brał za tonę łądunku na orbitę? Czy wystarczy jak się złożą wszystkie szkolne kółka astronomiczne w USA? Czy trzeba będzie dołożyć Japończyków? Oczywiście potrzebne będzie oprogramowanie i żagielki słoneczne do korekty orbit. Ale przecież mamy ciekłe kryształy a nawet czytniki ebooków. Z drugiej strony kiedy i jak dzieci mają się nauczyć praktycznej informatyki?
    link
    Problemu koordynacji i skonsolidowania stu satelitodronów w jedno urządzenie.
    A my Polacy? My potrafimy tylko pozostać przy węglu. Narzekać na edukację. I hodować ziemniaki jadalne, ale już nie te na chipsy, bo te ostatnie musimy sprowadzać z Niemiec.
    Siedzieć, pomstować i żałować, że się nie da czegoś komuś administracyjnie zabronić?

  14. Arek
    Arek 14 stycznia 2020, 17:01

    Nie jest prawdą, że astronomia amatorska się skończyła. Cały czas dobrze wykonane obserwacje amatorskie mają wartość naukową.

    A jeśli chodzi o zdjęcia nieba, już teraz można kupić czas na całkiem fajnych teleskopach, w fajnym klimacie i robić świetne astrofoto zdalnie. I to za grosze w porównaniu z kosztem wyciągania czegoś tam na orbitę.

    W każdym hobby chodzi chyba o to, że największą satysfakcję daje robienie czegoś samemu. A nie kupowanie gotowych efektów.

  15. Piotr_0602
    Piotr_0602 14 stycznia 2020, 17:38

    Siedzieć, pomstować i żałować, że się nie da czegoś komuś administracyjnie zabronić?

    Skąd. Chodzi o to, że ktoś, dla prywatnego zysku chce całej ludzkości zasr...ać niebo swoimi światełkami. Nie licząc się z tym, że my i nasze dzieci, i wnuki mają prawo jeszcze gdzieś zobaczyć naprawdę ciemne niebo, gwiazdy, drogę mleczną, a nie dziesiątki tysięcy ruszających się prywatnych satelitów. Dla przyjemności, romantyzmu, a i prawo do prywatnego hobby. To jakby ktoś wszystkim wędkarzom wyrżnął 100% ryb, ot tak, dla zarobku (abstrahując już od skutków ekologicznych).

    Chodzi o to, że taka ingerencja może mieć też skutki ekologiczne. Są zwierzęta które nawigują w oparciu o gwiazdy w swoich wędrówkach, np. niektóre ptaki. Ale Musk, dla zysku, rozwali im ich naturalny GPS, bo zamiast gwiazd zobaczą dziesiątki tysięcy ruchomych punkcików. Ciekawe ile gatunków wyginie? Tak samo jak hałas w ocenach zabija wieloryby (a co tam, dobrze im tak), tak samo takie światła wprowadzą w przyrodzie kupę zakłóceń. Globalnie, bo nie będzie rezerwatów gdzie ich nie będzie widać.

    Chodzi o to, że buduje się na przykład za miliard Extremalnie Wielki Teleskop o zwierciadle 40m. Tego nie zastąpią teleskopy na satelitach, czegoś takiego jeszcze długo człowiek nie wyniesie w kosmos. I funkcjonuje X innych teleskopów. A pan Musk ma to w d... bo chce mieć monopol i kontrolę globalną nad internetem.

    Można by jeszcze mnożyć problemy, jakie 42 tysiące zapieprz..jących światełek spowoduje. Ale kapitalizm ma to gdzieś. Produkcja odpadów często nie kosztuje jak się je wywali do lasu, oceanu czy może na Antarktydę. Czemu nie? To też zanieczyszczenie - zanieczyszczenie nieba światłem, którego w tej postaci nie uniknie się na całym globie.

    Spowoduje 1000 problemów, którymi pan Musk się nie przejmuje, bo on te koszty przerzuci na innych a sam zgarnie marżę.

  16. Jonny
    Jonny 14 stycznia 2020, 17:45

    Wszysyko to psu pod ogon w porównaniu do możliwości teleskopu Hubble’a.

    Takie dziarskie wymachiwanie motyką w kierunku Słońca.

    ... ale hobby, jak hobby, raczej nieszkodliwe.

  17. Arek
    Arek 14 stycznia 2020, 18:23

    Jonny - zrób zdjęcie zorzy polarnej, światła zodiakalnego, ładnej koniunkcji, meteorów, jasnej komety z długim warkoczem, dużej galaktyki i sporej gromady otwartej Teleskopem Hubble'a ;)

  18. Jonny
    Jonny 14 stycznia 2020, 19:53

    Arek - masz rację, nie zrobię, ale ja w ogóle nie jestem fotograficznym somnambulikiem, a nocami oddaję się zupełnie innym rozkoszom.

    ... ale rozumiem. :-)

  19. Wiking69
    Wiking69 14 stycznia 2020, 21:04

    Wszystko co przeczytałem w waszych komentarzach jest tak przygnębiające . Mimo to jestem optymistą , nie chcę tracić nadziei , nadzieja zawsze umiera ostatnia . Chociaż jak idę do lasu i widzę tony śmieci między drzewami ... nóż mi się otwiera w kieszeni . Cytat z książki ... Kosmos , tak jak cały fizyczny świat jest hologramem - strumieniami światła zderzającymi się ze sobą , by tworzyć pozory trójwymiarowej formy .

  20. PDamian
    PDamian 15 stycznia 2020, 14:24

    Raczej znaczącą większość bardziej interesuje dostęp do Internetu na całym świecie niż niezakłócone widoki nocnego nieba.

    ...How dare you? link 😜

  21. widoczek
    widoczek 15 stycznia 2020, 21:49

    Dzięki Arek za kolejny astro-artykuł. Z chęcią przeczytałem.

  22. Dziadek79
    Dziadek79 16 stycznia 2020, 22:01

    Nie rozumiem dlaczego "każde" zdjęcie nocnego nieba miałoby mieć ślady satelitów Starlink? Nie będą one emitowały światła same z siebie tylko odbijały słoneczne, więc tylko wtedy kiedy nie będzie na nie padał cień Ziemi (tej Ziemi). W lecie na dużych szerokościach geograficznych (np. w Polsce), gdy Słońce ledwo chowa się pod horyzont będzie dramat, ale o północy w środku zimy, albo o północy w strefie międzyzwrotnikowej chyba nie powinno być problemu? Wtedy satelity z niskiej orbity nie są oświetlone. Popraw mnie Arku jeżeli się mylę. Profesjonaliści chyba też sobie z tym poradzą. Będzie dokładnie wiadomo jakie współrzędne będą miały te satelity w konkretnym czasie, więc zaprogramuje się nabór danych w teleskopach tak, żeby nie rejestrowały tych fragmentów nieba w chwili przelotu satelity, albo ich ślady na zdjęciach będą automatycznie usuwane w "post-processingu".
    Co do książki, to lornetkowy sponsor serii chyba pomoże w wydaniu. Zamówię papierową wersję przez Internet łącząc się przez Starlink i przyjdę z nią do Autora z prośbą o autograf.
    Dzięki za artykuł. Brawo!

    PS Literówka jest w tytule pierwszego rozdziału. Brakuje "j" w słowie najstarsza.

Napisz komentarz

Komentarz można dodać po zalogowaniu.


Zaloguj się. Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta zarejestruj się.


Następny rozdział