Nikon Nikkor AF-S Micro 105 mm f/2.8G IF-ED VR - test obiektywu
3. Budowa i jakość wykonania
Poniższe zdjęcie pokazuje porównanie rozmiarów testowanego Nikkora (w środku), do jego mniejszego kuzyna o parametrach 2.8/60 (po lewej) oraz do Nikkora 18-200 VR (po prawej).
Spoglądając na obiektyw, nasz wzrok przykuwa bardzo duży i wygodny
pierścień do manualnego ustawiania ostrości, którego pracy nie można nic
zarzucić. Po środku obudowy, za szybką, znajduje się wyraźna skala odległości
wyrażona w metrach oraz stopach, a także skala odwzorowania. Po
lewej stronie znajdziemy trzy przełączniki; pierwszy - trybu ustawiania
ostrości, drugi - zakresu pracy autofokusa (FULL i od 0.5 metra do
nieskończoności) i trzeci - wyłączający i włączający stabilizację, która
w tym przypadku ma tylko jeden tryb pracy.
Jeśli chodzi o konstrukcję wewnętrzną, to pierwsza rzecz, o której musimy wspomnieć wiąże się z bardzo poważną wpadką. Kupując drogi obiektyw renomowanej firmy, na którego obudowie widnieje informacja o świetle f/2.8 oczekujemy, że taki właśnie maksymalny otwór względny dostaniemy. Nic bardziej mylnego. Światło f/2.8 jest dostępne, owszem, ale tylko przy fotografowaniu obiektów znajdujących się w odległości od 3 metrów do nieskończoności. Im mniejsza odległość do fotografowanego obiektu, tym gorsze światło oferuje nam Nikkor i przy minimalnej odległości światło spada do f/4.8! Poniższa tabelka pokazuje jak zmienia się maksymalny otwór względny w zależności od odległości od fotografowanego obiektu.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Godne nagany jest także to, że Nikon niezbyt chętnie informuje potencjalnych klientów o ułomności swojego instrumentu.
Wystarczy spojrzeć choćby tutaj, żeby o Nikorze 2.8/105 VR przeczytać praktycznie wszystko, oprócz tego, że nie zawsze mamy w nim światło f/2.8, jakby był to fakt mało znaczący. A jak już dojdzie do tego, że Nikon zaczyna o tym fakcie wspominać, to nazywa to szumnie Close Range Correction próbując przedstawić jako zaletę. Wstyd!
Jako niewątpliwą zaletę obiektywu wskazać trzeba szczelność konstrukcji. W przypadku testowanego Nikkora, co jest rzadkością u obiektywów makro, nic się nie wysuwa ani nie obraca na zewnątrz w trakcie pracy autofokusa. Także tylna soczewka pozostaje cały czas nieruchoma. Nikkor 2.8/105 VR nie sprawi więc nam najmniejszych problemów ze współpracą z jakimikolwiek filtrami, a dodatkowo mało chętnie zasysał będzie kurz i pył do swojego wnętrza.
W środku obiektywu znajdziemy 14 soczewek ustawionych w 12 grupach, przy czym jeden element wykonano z niskodyspersyjnego szkła ED. Ostatnia soczewka, najbliższa matrycy, została pokryta specjalną warstwą Nano Crystal Coat, której zadaniem jest niwelowanie niechcianych odbić wewnętrznych. Dodatkowo dostajemy przysłonę o dziewięciu listkach, którą możemy przymknąć do f/32.
Stabilizacja
Dzięki solidnej obudowie, obiektyw, szczególnie w zestawie z takim korpusem jak D200/D300, trzyma się bardzo pewnie i solidnie. Przy ogniskowej 105 mm i przy wyłączonej stabilizacji nie ma więc najmniejszych problemów z uzyskaniem nieporuszonych zdjęć przy czasie na poziomie 1/100 sekundy (Uprzedzając dziesiątki wypowiedzi stabilnorękich, którzy lufami 200-300 mm robią czasy 1/100 sekundy bez najmniejszego poruszenia, dodam, że mam na myśli wszystkie udane zdjęcia przy wspomnianym wyżej czasie, a nie jedno na dziesięć czy sto). Przy włączonej stabilizacji, efekty drgań naszej ręki zaczynają być widoczne dla czasów troszkę dłuższych od 1/10 sekundy. Praca z włączonym trybem VR pozwala więc nam wydłużyć czas ekspozycji o czynnik około 11-13 razy, czyli o wielkość około 3.5 EV. Jest to wynik bliski 4 EV, o których mówi Nikon przy stabilizacji VRII zastosowanej w testowanym Nikkorze.