Standardy szybkich złączy w pracy fotografa i twórcy wideo
4. Kilka słów na koniec
Jeszcze nie tak dawno o szybkości pracy naszego komputera decydowała prędkość obrotowa talerzy w dysku twardym oraz to, jak szybko znajdujące się nad talerzami głowice odnajdywały określony sektor i jak dużo pamięci cache wspomagało proces odczytu danych. Problem doboru interfejsów właściwie nie istniał, bowiem kolejne wersje magistrali SATA o wiele lat wyprzedzały możliwości HDD. Najlepszym dowodem na to była bardzo popularna swego czasu usługa modernizacji leciwych laptopów i komputerów stacjonarnych. Wystarczyło kupić dysk SSD i zamontować w miejsce starego HDD, po wcześniejszym jego sklonowaniu. Cały proces zajmował kilka chwil i oprócz łatwego zarobku przynosił też szczery uśmiech wniebowziętego klienta, którego komputer nigdy wcześniej nie działał tak szybko.
Teraz sytuacja się odwróciła. Mamy bardzo szybkie i coraz tańsze dyski twarde, a problemem są interfejsy i protokoły, które nie nadążają za możliwościami pamięci flash i ograniczają wydajność naszego środowiska pracy. W rezultacie klienci słyszą, że najlepiej będzie wymienić cały komputer, bo starego już raczej nie da się przyspieszyć, albo że sieć firmowa osiągnęła już szczyt możliwości i kupowanie szybszych komputerów i serwerów nic nie zmieni.
Na szczęście wiele rzeczy idzie we właściwym kierunku: osprzęt 10 GbE pewnie niedługo stanieje, Thunderbolt 3 rozpowszechni się jak USB, a macierze będziemy tworzyć na bazie dysków SSD PCI Express NVMe. Jednak do tego czasu 8K wejdzie pod strzechy, pojedyncze pliki filmowe będą ważyć po kilkaset GB, a zdjęcia o rozdzielczości 100 Mpix nie będą nowością, a standardem. I znów wszystko stanie się za wolne, a producenci będą dwoić się i troić oferując coraz to nowsze standardy transmisji danych. Ale właśnie na tym polega postęp, którego każdego dnia doświadczamy.