Olympus PEN-F - pierwsze wrażenia
2. Budowa i jakość wykonania
![]() |
Zanim przejdziemy do omawiania zewnętrznej obudowy, zacznijmy od elementu, który jest sercem aparatu, czyli matrycy. Olympus PEN-F to pierwszy bezlusterkowiec tej marki, w którym zastosowano zupełnie nową matrycę Live MOS o rozdzielczości 20 Mpix. Informacje dostępne w sieci wskazują, że producentem tego sensora jest firma Sony. Przedstawiciele polskiego oddziału firmy Olympus nie chcieli jednak zdradzić, czy faktycznie jest to prawdą. Mózgiem PEN-a F natomiast, podobnie jak w topowych modelach serii OM-D, jest procesor Truepic VII.
Budowa nowego PEN-a to jedna z kluczowych cech, która wyróżnia go spośród dotychczasowych modeli tej rodziny. Szczególny nacisk w jego przypadku postawiono na wygląd, stosując stylistykę retro. I o ile ogólny kształt samego korpusu nawiązuje w pewnym stopniu do analogowej rodziny PEN F, o tyle o mnogości pokręteł w cyfrowym wydaniu tego aparatu, nie można powiedzieć tego samego. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że dokładne odwzorowywanie stylistyki starego analogowego aparatu nie miałoby w tym przypadku większego sensu. Minęło bowiem ponad pół wieku, a ergonomia dzisiejszych zaawansowanych cyfrowych aparatów ma swoje wymagania. Projektanci nowego PEN-a F musieli zatem wypracować pewien kompromis pomiędzy wzorowaną na starych analogowych aparatach stylistyką, a funkcjonalnością wymaganą w dzisiejszych zaawansowanych aparatach. I naszym zdaniem bardzo dobrze im się to udało, Liczne pokrętła, które pojawiły się w opisywanym aparacie swoim wyglądem dobrze wpisują się w ogólną stylistykę całości. Co więcej, bezpośrednim nawiązaniem do starego PEN-a F jest pokrętło na przedniej ściance aparatu, mimo że jego funkcja w nowym modelu jest zupełnie inna.
Podczas prezentacji nowego PEN-a F nie było niestety egzemplarza jego analogowego pierwowzoru. Przedstawiciele firmy dysponowali jednak innym modelem z analogowej rodziny PEN-ów, a mianowicie EE-3. Wykorzystaliśmy zatem tę okazję, aby zrobić porównawcze zdjęcia.
![]() |
![]() |
![]() |
Olympus PEN-F będzie dostępny w dwóch wersjach kolorystycznych - srebrnej i czarnej. Warto zauważyć, że analogowe modle PEN FT i PEN FV również występowały w takich wersjach. Na żywo mieliśmy okazję oglądać jedynie srebrną wersję nowego PEN-a i musimy przyznać, że bardzo przypadła nam do gustu. Bardzo przyjemnie prezentuje się czarny materiał imitujący skórę, który wyścieła sporą część przedniej ścianki. Pokryto nim również zewnętrzną powierzchnię obrotowego wyświetlacza LCD, co pozytywnie wpływa na wygląd aparatu, kiedy ekran jest obrócony w stronę korpusu.
Do solidności i jakości wykonania aparatu nie mamy większych zastrzeżeń. Biorąc go do ręki, daje się odczuć całkiem sporą wagę, a jakość użytych materiałów robi dobre wrażenie. Spasowanie poszczególnych elementów obudowy jest precyzyjne, a konstrukcja zachowuje należytą sztywność. Jedyne na co możemy nieco ponarzekać, to brak uszczelnień, które zabezpieczałyby aparat przed negatywnym wpływem niekorzystnych warunków zewnętrznych. Producent tłumaczy jednak, że PEN-F nie został stworzony do używania go w ciężkich warunkach. Aparat kierowany jest głównie do użytkowników ceniących dobry styl oraz elegancki wygląd. Innymi słowy PEN-F, poza zapewnieniem użytkownikowi nowoczesnych rozwiązań w zakresie rejestracji obrazu, ma przede wszystkim dobrze wyglądać.
![]() |
Przednia ścianka Olympusa PEN-F od strony uchwytu jest zupełnie płaska. Nie mamy zatem nawet namiastki rękojeści, o którą moglibyśmy oprzeć palce, co dla niektórych może stanowić pewien problem. Przyczepność materiału wyściełającego obudowę jest jednak odpowiednia, a aparat dość pewnie leży w dłoni. Rękojeści brakuje natomiast w sytuacji, gdy zdecydujemy się użyć większego i cięższego instrumentu. W takim przypadku podtrzymywanie całego zestawu drugą ręką i tak jest w zasadzie konieczne, jednak dla lepszej wygody użytkowania, warto skorzystać wówczas z opcjonalnego gripu ECG-4.
![]() |
![]() |
Grip montujemy na aparacie za pomocą śruby bezpośrednio do gwintu statywowego. Do dokręcenia samej śruby wymagany jest klucz imbusowy dostępny oczywiście w zestawie z uchwytem. Takie rozwiązanie z jednej strony zapewnia nam solidne przymocowanie gripu, ale z drugiej uniemożliwia jego zdjęcie bez wspomnianego klucza. Sam uchwyt ma na szczęście odpowiednie wycięcie w podstawie, pozwalające na otwarcie komory akumulatora i karty pamięci. Grip na spodzie ma własny gwint pozwalający na przykręcenie stopki statywowej. Dodatkowo kształt spodniej części uchwytu pozwala na bezpośrednie montowanie na statywach z mocowaniem ARCA.
![]() |
PEN-F tak samo jak modele OM-D E-M1 oraz E-M5 Mark II zasilany jest akumulatorem litowo-jonowym BLN-1 o pojemności 1220 mAh. Nowy Olympus korzysta z kart pamięci SD, SDHC, SDXC oraz Eye-Fi. Obsługuje również karty o standardzie UHS-II.
![]() |
![]() |
![]() |
Na prawej ściance obudowy PEN-a F pod plastikową klapką odnajdziemy dwa gniazda:
- wielofunkcyjne złącze USB, które może również służyć do wyprowadzania sygnału A/V,
- złącze HDMI mikro typu D.