Teleskop do obserwacji planet
8. Podsumowanie
Skoro już jednak wywołaliśmy temat okularów, warto wspomnieć o kilku rzeczach. Po pierwsze, pośród miłośników obserwacji planet panuje opinia, że najlepsze obrazy uzyskamy stosując okulary ortoskopowe. To 4-elementowe konstrukcje, w których kolektyw składa się z aż trzech połączonych soczewek. Mają małe pola widzenia na poziomie 40 stopni, ale rekompensują to kontrastowym i wyraźnym obrazem, w którym trudno się doszukać jakichkolwiek śladów aberracji. W dobrym wykonaniu stanowią klasę samą w sobie. Problemem jednak jest wygoda ich użytkowania dla ogniskowych krótszych niż 10 mm. W takim przypadku odległość źrenicy wyjściowej jest bardzo niewielka (w przybliżeniu wynosi 2/3 ogniskowej), przez co oko przykładać należy do samej soczewki okularu, która sama w sobie też miewa mikroskopijne rozmiary, niekiedy w okolicy 2–3 mm.
![]() Okulary ortoskopowe niemieckiej firmy Baader Planetarium z serii Genuine Ortho |
Problemów takich udało się uniknąć w bardziej zaawansowanych konstrukcjach. Na przykład seria okularów planetarnych Delta Optical Planetary obejmująca modele o ogniskowych od 3 do 18 mm ma odstępy źrenicy na komfortowym poziomie 20 mm, a jednocześnie daje pole widzenia 55 stopni. Aby uzyskać takie rezultaty musiano zastosować aż 7 soczewek ustawionych w 4 grupach. Nawet przy zastosowaniu dobrej klasy powłok, kontrast uzyskiwanego w samym centrum pola widzenia obrazu może nie być aż tak dobry jak w przypadku klasycznych ortoskopów. Co więcej, w przypadku DO Planetary nie udało się uniknąć aberracji chromatycznej, przez co choć mają one słowo „planetary” w nazwie, na rynku da się znaleźć inne konstrukcje, które lepiej nadają się do obserwacji planet.
![]() Seria okularów planetarnych Delta Optical Planetary |
Mowa tutaj choćby o okularach Sky Watcher Plossl SWA, które mają bardzo dobry stosunek jakości do ceny. Klasyczny Plossl to układ 2+2 i występuje w nim ten sam problem co w układach ortoskopowych. Trudno tam uzyskać pola widzenia większe niż 50 stopni, a modele krótkoogniskowe mają małe odstępy źrenicy. W serii SWA zastosowano więc zmodyfikowanego Plossla o 5 soczewkach. W efekcie pole widzenia wzrosło do 58 stopni, a modele o krótkich ogniskowych potrafią mieć rozsądny odstęp źrenicy na poziomie 10–12 mm. Efekt, jak na kwotę 200 zł jaką musimy zapłacić za ten okular, jest znakomity.
![]() Seria okularów Sky Watcher Plossl SWA |
Klasą samą w sobie w przypadku okularów planetarnych są konstrukcje zawierające szkło lantanowe. Tutaj nie sposób nie wspomnieć o modelach firmy Vixen. Całkiem niedawno pojawiła się na rynku nowa odsłona tych okularów oznaczona symbolem SLV.
![]() Seria okularów lantanowych Vixen SLV |
W modelach o najkrótszych ogniskowych użyto aż 7–8 soczewek. Pomimo tego pole widzenia wynosi tylko 45 stopni. Okulary o dłuższej ogniskowej mają prostsze konstrukcje (5–6 soczewek) i pole na poziomie 50 stopni. Wszędzie jednak zagwarantowano bardzo komfortowy odstęp źrenicy na poziomie 20 mm. Vixen wycenia okulary SLV na 469 zł. Warto jednak tyle wydać, jeśli interesują nas obrazy planet dobrej jakości.
Małe pole widzenia nie musi każdemu odpowiadać. Dla takich osób Vixen ma także lantanową serię LVW o ogniskowych od 3.5 do 42 mm. Tutaj mamy jednak do czynienia z układami o aż 8 soczewkach ustawionych w 5 grupach i polach widzenia sięgających 65 stopni. Ta przyjemność kosztuje jednak około 1000 zł za jedną sztukę.
![]() Seria okularów lantanowych Vixen LVW |
Mówiąc o okularach nie sposób nie wspomnieć o firmie TeleVue. W jej przypadku nawet użycie prostych układów typu Plossl daje świetne rezultaty. I choć krótsze Plossle TeleVue kosztują 400–700 zł, czyli więcej niż dużo bardziej skomplikowane konstrukcje konkurencji, zdecydowanie warto je rozważyć.
Zbliżając się do końca warto zauważyć, że w zasadzie, jak w każdym hobby, które traktuje się poważnie, pierwszy wydatek często pociąga za sobą kolejne. Dlatego planując zakupy zróbmy to z głową. Zasada zrównoważonych zakupów w astronomii amatorskiej mówi, że jeśli wydaliśmy jakąś kwotę na sam teleskop (w sensie tuby optycznej), taką samą kwotę musimy przeznaczyć na akcesoria do niego (okulary, soczewki Barlowa, filtry) oraz kolejną taką kwotę na montaż i statyw. To pozwoli nam uniknąć sytuacji, w której jedna część naszego sprzętu znacznie ogranicza drugą.
Przykładowo, kupując popularną Syntę Sky Watcher 200/1200 na montażu Dobsona, dostajemy w zestawie szukacz i dwa okulary, które dają nam powiększenia 48 i 120 razy. Są to dobre okulary na początek, ale nie wykorzystają wszystkich możliwości naszego sprzętu. Wypadałoby bowiem dokupić okular o ogniskowej 6–8 mm, który da powiększenie 150–200x, świetnie nadające się do obserwacji planet i Księżyca, a jednocześnie w pełni wykorzystujące 20 cm zwierciadło. Problem w tym, że okular tego typu o komfortowej źrenicy wyjściowej i polu na poziomie 60–80 stopni (które spowoduje, że obiekt nie będzie szybko uciekał z pola widzenia) kosztuje od kilkaset złotych w górę. Za chwilę okaże się, że mając 2-calowy wyciąg okularowy dobrze byłoby wykorzystać jego możliwości i zakupić szerokokątny okular 2-cale o ogniskowej 26–40 mm, który świetnie nada się do obserwacji przeglądowych i rejestrowania dużych obiektów mgławicowych. To kolejny wydatek, po którym okazuje się, że na dwa dodatkowe okulary wydaliśmy mniej więcej tyle samo, co na sam teleskop…
Na sam koniec jeszcze uwagi dotyczące powiększenia. Nie dajmy się wkręcać w powiększenia na poziomie 500–600 razy. W zasadzie, niezależnie od tego jak dobrym i dużym teleskopem dysponujemy, w Polsce głównym ograniczeniem na powiększenie jest nasza niestabilna atmosfera. Na palcach jednej ręki można policzyć noce w ciągu roku, kiedy umożliwi nam ona użycie powiększeń większych niż 300 razy. Gdy planety widać nisko nad horyzontem (poniżej 20–30 stopni), wychodzenie nawet ponad 200 razy jest niewskazane, bo spowoduje, że będziemy powiększać efekty związane z atmosferą, a nie rzeczywiste szczegóły. Trzeba też pamiętać o ograniczeniach związanych z naszym sprzętem. Bardzo dobra zasada, której radzę się trzymać, mówi że nie stosujemy większych powiększeń niż średnica obiektywu naszego teleskopu wyrażona w milimetrach.
Mam nadzieję, że choć trochę pomogłem Wam w wyborze. Chciałbym przy tym zaznaczyć, że ten tekst nie jest artykułem sponsorowanym i sprzęt, który się w nim pojawiał, trafił do niego głównie z tego powodu, że miałem okazję go używać i jest on łatwo dostępny w naszym kraju.