Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Artykuły

Fujifilm Exciting Experience - Indie 2012

22 czerwca 2012
Komentarze czytelników (34)
  1. mycza
    mycza 22 czerwca 2012, 15:42

    Ciekawy artykuł, z przyjemnością go przeczytałem-:)

  2. krzyskra0
    krzyskra0 22 czerwca 2012, 15:52

    ja też- fajna inicjatywa- popieram :-)

  3. thorgal
    thorgal 22 czerwca 2012, 21:21

    miliony takich glodnych ludzi czeka pod bramami Europy, Kanady, USA i Australii...

  4. Dżozef
    Dżozef 22 czerwca 2012, 21:33

    Jako dziecko dostałem od znajomych starego "Drucha" i tak to się zaczeło. Przemysł optyczny ciągle pochłania wszystkie moje nadwyżki budżetowe.

  5. jarekd1974
    jarekd1974 22 czerwca 2012, 22:08

    Świetna robota:)))) oby takich więcej. Fujifilm BRAWO!!!!

  6. Wojtek L.
    Wojtek L. 22 czerwca 2012, 22:51

    Pięknie!

  7. fotoartysta
    fotoartysta 23 czerwca 2012, 00:08

    W polsce dzieci w szkolach nie maja na obiady i na podreczniki.
    Jest nie lepiej jak w Indiach - rodziny nie maja na obiady dla dzieci , coraz wiecej ubogich rodzin.
    Emeryci nie maja na leki - wiec nie trzeba jechac tam bo w polsce jest rownie tragicznie.

  8. Blesso
    Blesso 23 czerwca 2012, 01:56

    Czytając powyższe komentarze oraz tekst sponsorowany, dochodzę do wniosku, że dosyć łatwo robi się ludziom wodę z mózgu.
    Granie na biedzie i współczuciu zawsze się dobrze sprzedawało. Jakoś nikt nie pomyślał, że aby uczyć dzieci fotografować, potrzebują one sprzętu do przeglądania fotek oraz ich obróbki. Komputerów firma nie zasponsorowała? Niestety. Ale za to ołówki jak najbardziej. Pewnie uczniowie zadowolą się ekranikami 2,5cala.
    Piórnik i plecak to świetna nagroda, szczególnie gdy koszt samego przelotu ekipy Experience (8 osób?) to ~24-30tyś (średnio 3-4k pln za bilet). A pewnie towarzystwo nie poleciało tylko na 2 dni?
    Firma oczywiście mogłaby tę kwotę przelać na konto szkoły i nawet wyczyścić magazyny z nieprodukowanych od 2 lat FinePixów Z35 przeznaczając je dla maluszków- ale kto wtedy by o tym napisał ?
    Takie teksty przypominają mi te z Trybuny Ludu – „Ekipa radzieckich konsomolców z wizytą w szkole podstawowej nr 11 w Jastrzębiu”.
    Ja też dostałem cukierki ;)
    Ps
    No i te białe koszulki, te wzniesione rączki z aparatami, te aparaty na paskach. A trawę pomalowali?
    Ps 2
    Jegomość z banderą chyba nie reprezentuje kapitanatu w Gdyni?

  9. jarwicz
    jarwicz 23 czerwca 2012, 04:20

    @ Blesso
    to pewnie lepiej nic nie robic. Firma nadal bedzie firma i musi sie jakos promowac. Oczywiscie ze to wszystko to reklama ale lepsza taka niz pomiedzy wiadomosciami a pogoda. Oczywiscie ze sa lepsze formy pomocy ale trzeba gdzies znalezc kompromis.

    ps 1. w zeszlym roku z kolezanka zrobilismy podobny projekt w kambodzy ale niestety z aparatami jednorazowymi bo kaska ograniczona. Udalo sie troch zebrac z tych zdjec ;)
    ps 2. "Po zaprezentowaniu naszej flagi, ulubionych potraw...." pokazaliscie im smazone czesci swietych krow?

  10. Krzysztof Powol
    Krzysztof Powol 23 czerwca 2012, 12:36

    Przeczytałem pierwsze komentarze, że byłem zdziwiony, że nikt w nich nie powiedział o tym, że w Polsce dzieci nie mają na obiady, a emeryci nie mają za co opłacić czynszu, ale otwieram rano artykuł i już widzę populizm czystej wody, do którego chciałbym się odnieść. PKB per capita link który określa stopień zamożności obywateli jest w przypadku Polski 10 razy wyższy niż Nepalu, gdzie odbyła się pierwsza edycja lub regionu Indii, gdzie odbyła się opisywana powyżej. Porównywanie więc polskiej biedy do tamtej biedy, jest tak samo prawdziwe jak porównywanie Polski do Luksemburga lub Kataru. Porównujemy to ile płaci się za ciepła wodę w domu do tego czy ma się w ogóle wodę w domu.

    Czy taka akcja zmieni świat? Herman Hesse, w odpowiadając na podobne pytania powiedział "Jestem tak samo bezradny i przytłoczony okrucieństwem życia jak Pan, wierzę jednak, że można to zwalczyć, nadając swojemu życiu sens. Myślę, że nie jestem odpowiedzialny za to, co dzieje się z tym światem, ale jestem odpowiedzialny za to, co zrobię z moim niepowtarzalnym życiem"

    Ja parafrazując powiem, nie zmienimy całego świata, ale możemy nadać inny sens akcją marketingowym realizowanym w Polsce i za granica. Chcemy w ten sposób pokazać jaka jest firma Fujiflm i kim my jesteśmy, zamiast wmawiać ludziom kim są w spotach telewizyjnych.

    Jeszcze raz dziękujemy Optyczne.pl za wsparcie medialne akcji i zapraszamy do śledzenia kolejnych

    Pozdrawiam,

    Krzysztof Powolny, Fujifilm

  11. certo
    certo 23 czerwca 2012, 13:21

    To nie żaden populizm tylko szczera prawda-należymy do najbardziej rozwarstwionych społeczeństw w Europie,i proces ten się pogłębia,ale pracownikom korporacji żyje się tu wybornie.

  12. Blesso
    Blesso 23 czerwca 2012, 13:51

    Panie Krzysztofie- rozumiem, iż jest to Pańska praca, ale bardzo proszę nie zniżać się do dosyć „płytkiego” poziomu tłumaczenia zjawisk marketingowych.
    Fujifilm Exciting Experience to zapewne nie sposób na zmienianie świata, ani tym bardziej jak to Pan określił pokazanie jakimi to ludźmi są uczestnicy tej eskapady a tym bardziej jaką firmą jest Fuji, tylko po prostu dbanie o dobry kontakt z mediami, w pewien sposób budowanie marki wśród zaproszonych gości oraz kreowanie wizerunku pseudo-filantropii., który to wizerunek bardzo łatwo można sprzedać.
    Naturalną rzeczą jest sponsorowanie drogich wycieczek osobom, od których w jakimś stopniu zależy sprzedaż produktów Pańskiej firmy oraz jej wizerunek. Takie akcje nie robi przecież tylko Fuji, ale inne większe lub mniejsze przedsiębiorstwa. I i mam też nadzieję, że niewiele osób uwierzyło, że akurat u podnóża Himalajów jest ta jedyna szkoła, gdzie dzieci potrzebują kontaktu z aparatami firmy Fuji. Zapewne uczestnicy wyprawy byli zadowoleni z oglądania „dachu świata” a odwiedziny w szkole były tylko małym dodatkiem do ….biznesu.
    Z wyrazami szacunku dla pracy marketingowca.
    Blesso
    PS
    Rozmowa”biedzie” w Polsce to już poziom rynsztokowy-proszę te meandry omijać.

  13. Krzysztof Powol
    Krzysztof Powol 23 czerwca 2012, 14:19

    @Blesso - w naszej filozofii działania jest pozostawienie czegoś po każdej akcji i jak popatrzysz sobie na pozostałe projekty realizowane przez Fujifilm to z łatwością zauważysz, ze po każdej z nich cos zostaje. Popatrz na Prace Marzeń na to co działo sie podczas podróży pierwszej edycji Pracy Marzeń, poparz na Kalendarz Fujifilm i ile kasy zebraliśmy na przestrzeni ostatnich lat i przekazaliśmy potrzebującym. Znam historie polskich fotografów, ktorzy rozpoczęli przygodę z fotografia od tego, ze w latach 70 dostali rolkę filmu od bogatego Niemca. Gdybyś miał pomysł na ciekawa akcje w Jastrzebiu Zdroj to napisz do nas pomożemy Ci ja zrobic. Obawiam sie tylko, ze nawet jak poświęcisz kilka dni swojego, życia na darmowa prace to i tak usłyszymy w necie, ze wziales kase od FUJIFILM. Proponuje przelaczyc rozmowę na fakty zwiazane z fotografia i Indiami, a dywagacje marketingowe kontynuować w odpowiednim wątku na forum optyczne.

  14. angh
    angh 23 czerwca 2012, 14:40

    Brawo, swietna historia i dobra robota. Kontynuujcie to, chetnie poczytam o innych projektach. I nieco mnie wkurza marudzenie na te dzialania - nikt firmie nie kaze robic takich akcji, a lepszy efekt marketingowy osiagnelo by sie wydajac ta kase na normalna reklame. A tak ludzie, gdzies w wiosce na koncu swiata moaja posmak innego swiata, kto wie, moze da im to motywacje do osiagniecia czegos wiecej.
    A gadanie, ze dzieci w Polsce rowniez nie maja co jesc jest totalna demagogia. Roznica polega na tym, ze u nas rodzice czesto po prostu nie potrafia znalezc pracy, nie chca sie tymi dziecmi opiekowac, i to bardzo czesto po prostu ich wina. Oczywiscie, ze sa tez inne sytuacje, sam ich doswiadczylem, ale nie zamierzam miec postawy roszczeniowej i nie widze powodu, zby opieprzac kogos za to, ze nie laduje kasy tam, gdzie mi sie by to bardziej podobalo. Tam w indiach ich rodzice, nawet jezeli chcieli by cos wiecej osiagnac, rzadko maja takie mozliwosci. I pomijajac juz to, ja sie ciesze, ze sa jakies dzieciaki, ktore cos zyskuja, niezaleznie od narodowosci, i niezaleznie, czy jakas korporacja cos na tym zyska rowniez. Dodatkowo, to jest wedka, a nie ryba. Daja jakis cel, a to, czy te dzieciaki to wykorzystaja zalezy juz od nich.
    Powodzenia;)

  15. Soniak10
    Soniak10 23 czerwca 2012, 16:16

    Ta forma promocji własnej firmy jest zdecydowanie bardziej godna poparcia niż płacenie grubej kasy za czas antenowy w TVP, TVN, Polsacie, czy za "moduł reklamowy" w GW albo "Wysokich obcasach"! Myślę, że warto to kontynuować, a jednocześnie myśleć o rozszerzaniu tego kierunku marketingowego o jeszcze inne formy. Nazwałbym to "marketingiem charytatywnym". Pozdrawiam

  16. Soniak10
    Soniak10 23 czerwca 2012, 16:20

    @Blesso: i nie widzę nic nagannego w tym, że zamiast wywalać na przemiał z magazynów nieprodukowane już modele aparatów, firma przekaże choćby część z nich dzieciakom, które bez tego nigdy w życiu nie mogłyby wziąć go do ręki, chyba żeby ukradły.

  17. thorgal
    thorgal 23 czerwca 2012, 17:29

    Mam nadzieje ze nastepnym razem Fuji odwiedzi polskie dzieci w polskich szkolach gdzies na dalekim rosyjskim wschodzie...

  18. kazziz
    kazziz 23 czerwca 2012, 17:53

    zgadzam się absolutnie z Soniakiem10 - "marketing charytatywny" powinno wejść na stałe do słownika wszystkich ludzi zajmujących się promocją na świecie ;-)
    ze swojej studencko-sprzedaw...czej? (źle to brzmi, ale nieważne) kieszeni też postaram się coś wysupłać. Oczywistym jest, że takie akcje też kosztują, że możnaby po prostu całe te pieniądze jak np. za przeloty - przekazać szkole. Ale myślę, że taka akcja dla samych dzieciaków jest po prostu fajniejsza! sam jako dziecko bardziej bym się ucieszył z takiej akcji niż np. z otrzymania podręczników i nowego mundurka szkolnego (na szczęście ten drugi element nauki mnie ominął), choć pewnie lepiej ekonomicznie byłoby dostać książki i mundurek - szczególnie dla rodziców. Tutaj wydaje mi się, że Fuji odnalazło (albo mocno zbliżyło się) do złotego środka - jednocześnie zapewnić redaktorom ciekawy wyjazd i dać im okazję do wspólnego zrobienia czegoś dobrego. nie zmienimy całego świata, ale te dzieciaki do końca życia będą to pamiętać tak, jak ja będę pamiętać np. pierwsze zdjęcie robione Leicą czy pierwszy zrobiony film (swoją drogą, masakrycznie słaby) ;-)

  19. Blesso
    Blesso 23 czerwca 2012, 19:09

    Śmiech pusty mnie ogarnia....
    „Marketing charytatywny”.....lol...ależ sobie ludzie ubarwiają braki w myśleniu.
    Firma przeznacza 31 dawno już nieprodukowanych aparatów, plus 500 pln na piórniki i plecaki oraz uwaga ….z minimum 50 tyś pln na wycieczkę dla 8 osób w Himalaje i zapewniam Was , nie dlatego by pan z Foto-Kuriera, pani z Fotopolis czy Robert Olech z Optyczne.pl wręczyli dzieciom po aparaciku za 20 pln (o smyczy i karcie pamięci nie wspomnę).
    Oczywiście potem następuje szukanie naiwniaków , którzy nabiorą się na tę”akację charytatywną” i zanabędą wspaniałe prace indyjskich dzieci. Oby !
    Mało tego – kto zapłacił za leczenie chłopca ? Uczestnicy. 1000 pln wysupłali na jakże szczytny i medialny cel. A firmy nie było stać ? Nie. Ale na potwierdzeniu logo się pojawiło.
    Wyślij SMS z hasłem „pomagam” pod numer 6666 by wspierać rozwój dziecięcego futbolu na Uralu - lub kupując podpaski „ Never” przyczyniasz się do powstania pełnoklatkowego aparatu firmy na ”P” - to też przykłady „charytatywnego” marketingu ;)
    Panie Piotrze mam nadzieję, że rozwieje Pan mą ciekawość informując - co „pozostało” po tej akcji – bo jak mniemam, już miesiąc czasu minął np od od wizyty w Nepalu ( mogę prosić o adres strony WWW z pracami nepalskich dzieci?) . Rozmowa o fotografii i Indiach -jak najbardziej na tak – ale bez reklamowych haseł ( a cały powyższy artykuł to przecież reklama) – a do Jastrzębia Zdroju nie zapraszam – bo to nie Himalaje i nawet jak komuś zapłacą to nic tu nie znajdzie, no chyba, że następna edycja Fujifilm Exciting Experience odwiedzi dom spokojnej starości. ;)

  20. kris@79
    kris@79 23 czerwca 2012, 19:23

    niestety ale dość mocno zgadzam się z Blesso
    ogólnie niby fajnie ale jednak bardzo niesmaczne
    nie ma czegoś takiego jak marketing charytatywny, marketing to marketing , cel jest tan sam
    , działania charytatywne to zupełnie inny cel , to są dwie sprzeczności które ostatnio na potrzeby marketingu łączy się ze sobą i tworzy słowną papkę , charytatywnie to jak mam kasę to anonimowo ją przekazuję potrzebującym a nie biegam po mieście i krzyczę że ja ........ tyle a tyle rozdałem bo to jest reklama
    niby co w tym złego że pomagając komuś pomagam i sobie w gruncie rzeczy sobie pomagam najbardziej ?
    a w celu dla jakiego to się robi , bo ujmujące są działania charytatywne np ludzie "pracujący" w wolontariacie a inaczej się odbiera akcje typu akcja reklamowa oparta na pseudo działaniach charytatywnych
    mocno subiektywnie

    wielbiciel fuji
    pozdrawiam

  21. kris@79
    kris@79 23 czerwca 2012, 19:27

    ps. pamiętajcie że Polacy to wrażliwy naród dodatkowo bardzo podejrzliwy , to nie Ameryka ;)

  22. Soniak10
    Soniak10 23 czerwca 2012, 20:05

    @Blesso: nie wiem czy jesteś tego świadom, ale zdradzasz wszelkie objawy CHOROBY SIEROCEJ PO KOMUNIŹMIE.
    Jak wiadomo, wśród podstawowych aksjomatów komunizmu były: URAWNIŁOWKA oraz RZĄDZENIE NIE SWOIMI PIENIĘDZMI.
    ad 1: wg (post)komuszków, stanem idealnym był ten, gdy nikt nie wyróżniał się z tłumu, wszyscy robili, co im waaadza kazała i w ogóle nie mysleli samodzielnie, tylko czekali aż im ktoś (Komitet Centralny) powie, co właściwie mają mysleć. Obecnie rolę takich Komitetów Centralnych pełnia co poniektóre tzw "media głównego nurtu" i broń Panie Boże, żeby ktos się z tego stadła wyłamał i próbował głosić poglądy niezatwierdzone przez MainStream! Więc dopóki wszyscy wydawali niewyobrażalnie wielkie sumy na "zwykłe" formy reklamy, to było OK. Dopóki np. Tyskie Browary Książęce wydawały niebotyczne kwoty na reklamę pod pretekstem "Piątego Stadionu" w TVP, to wszystko było OK! (Tak nawiasem mówiąc - za 50 tys zł to prezesowi Browarów Tyskich nie pozwolono by nawet wytrzec butów o wycieraczkę w gmachu na Woronicza!). Jeżeli nie rozumiesz, o czym piszę, to dodam tylko, że Tyskie - razem z Lechem i Dojlidami - jest własnoścą ogólnoświatowego koncernu piwowarskiego SAB Miller, drugiego w świecie producenta piwa! A ile w ogóle kasy firmy wydają na - nierzadko bezsensowną - "reklamę", służącą w gruncie rzeczy raczej wspieraniu finansowemu określonych ośrodków polityczno-medialnych, a dopiero na drugim miejscu promowaniu własnej marki?! I tu nagle pojawia się Fuji, które próbuje wymyśleć nową formę promocji - wtedy odzywa się KLANGOR SIEROT PO KOMUNIŹMIE, ŻE JAK TO? ŻE TYLE JEST POTRZEB A TU TYLKO APARATY ROZDAJĄ? ŻE SZKOLE TO TYLKO WDOWI GROSZ A SAMI SOBIE WYCIECZKI ROBIĄ! itd, itp.
    ad 2: komunizm odzwyczaił nas, niestety prawie wszystkich, od pojęcia własności i praw z niego wynikających. Jak wiadomo, w komunizmie wszystko było "państwowe, czyli niczyje" a jak ktoś miał coś własnego, to albo był to przywilej nadany przez komuszą waaadzę, albo "musiał byc kombinatorem i wrogiem ludu". Do dzisiaj (post)komuchom najlepiej wychodzi wydawanie cudzych pieniędzy, bo ONI NA PEWNO WIEDZĄ LEPIEJ, JAK Z POŻYTKIEM WYDAC! Oczywiście - nie swoje, co to, to niee! Oni wiedzą kto ma za dużo i trzeba mu zabrać, zeby "rozdać ubogim". A najgorsze jest to, ze duża część ludzi, pomimo doświadczeń z systemem komunistycznym, nadal nie rozumie, że są nabijani w trąbę przez tych oszustów - "trybunów ludowych". I niech tylko ktoś na tą ich fałszywość głosniej zwróci uwagę, to natychmiast podnoszą kolejny klangor: "że to nieprawda, że oni chcą jak najlepiej, a w ogóle że temu "oszołomowi", który ich próbuje zdemaskować, to trzeba odebrać prawo głosu, bo to "nie to miejsce, nie ten czas, nie ta okazja" itd, itp.
    I tu znowu pokazuje się Fuji ze swoim nowym pomysłem, którym byc może wywołuje wyrzuty sumienia u prezesów innych firm, więc nagle boli ich te 50 tys wydanych nie tak, jak sierota po komuniźmie by sobie wyobrażał...
    I na zakończenie: ile TWOJA FIRMA przekazała na biedne dzieci w Polsce? Ile TY SAM przekazałeś z własnych srodków?
    @ kris@79: porównaj historię Polski i Ameryki od czasu powstania USA a zrozumiuesz, dlaczego Polacy są inni niż Amerykanie. Wszystko ma swoje przyczyny i skutki. Ale to nie znaczy, że trzeba się ze wszystkim biernie zgadzać.
    Pozdrawiam

  23. Blesso
    Blesso 23 czerwca 2012, 22:05

    @Soniak10- na Twoim miejscu byłbym ostrożny z diagnozowaniem jakiejkolwiek choroby u kogokolwiek,choć przyznaję iż 20dkg wyrobów czekoladopodobnych,które przysługiwały mi w latach 80-tych wpłynęło negatywnie na postrzeganie świata w tamtym okresie.
    Dzisiaj na szczęście opycham się słodkościami dzięki czemu staram się widzieć więcej pozytywów i krzepiących informacji, bo jak wiadomo cukier....
    Ale wracając na chwilę do sedna ( bo właśnie gra Hiszpania) to...
    Firma "F" może ze swoimi środkami robić co chce.Może wysłać gwiazdę disco-polo do nowoodkrytego plemienia w puszczy amazońskiej by obdarować je świecidełkami oraz najnowszymi X10. Nic mi do tego. Ich pieniądze i ja za to nie płacę( bezpośrednio).
    Ale gdy czytam o super imprezie, dobrej robocie, biednych dzieciach,godnej poparcia inicjatywie i wrażliwości wielkiej firmy to....cukier mi spada.
    Zapewniam Cię - wiem jak działa pokazany w powyższym artykule "chłyt markłetingowy" i nie ma on nic wspólnego z wizerunkiem przedstawionym przez zdolnego jegomościa od PR. A jeśli już jest to jedynie margines jego działalności. Mnie "takie" marginalne akcje nie interesują .
    Może krówkę? A czekoladkę?

  24. Dpietr
    Dpietr 23 czerwca 2012, 22:12

    Z tą czekoladką to chyba jednak grubo przesadzasz... Ja piernicze, w jakim ja kraju żyje :)

  25. Soniak10
    Soniak10 23 czerwca 2012, 23:00

    @Dpietr: nie bardzo rozumiem - myślisz że w czym Blesso przesadza? Nie wierzysz że czekoladki mogły być na kartki? No to wiedz, że nie tylko czekoladki: ja np kupowałem sobie półbuty, też na kartki. Mogłem kupić, bo "akurat do sklepu przywieźli". A co? Na lekcjach historii już o tym nie wspominają? Biorąc pod uwagę kto tworzy programy nauczania, to mnie akurat nie dziwi taki stan wiedzy o tamtych czasach.
    Pozdrawiam

  26. Soniak10
    Soniak10 23 czerwca 2012, 23:02

    @Blesso: PS - a komu kibicowałeś? Hiszpanom czy Francuzom? Pozdro

  27. thorgal
    thorgal 23 czerwca 2012, 23:30

    he he, a jak zdawal mature za hall lub szumilas (celowo z malej litery) to pewnie tez slyszal o polskim pancerniku co w 1939 zaatakowal niemiecki garnizon na Westerplatte:P

    Soniak10 - tez to pamietam - Relaksy, Wigry3, Rubin...

  28. kazziz
    kazziz 24 czerwca 2012, 00:30

    hej, sceptycy. A spójrzcie na to może z tej strony: firma mogła równie dobrze po prostu zorganizować wyprawę i wtedy redaktorzy chwaliliby się (albo i nie) że byli tu i tu bo im to zasponsorowano. A tak zrobili coś dobrego, dali dzieciakom, które pewnie aparat oglądały raz na "ruski rok" kompakty - co z tego, że tanie, nieprodukowane itd? - skoro pewnie poszłyby na przemiał, a tak znalazły dla siebie miejsce w rączkach dzieciaków. Może nie jest to przekazanie kilkudziesięciu milionów dolarów, ale jest to miły gest, do którego nikt nikogo nie zmuszał - i nawet jeśli prezenty dla dzieciaków czy zebranie na leczenie stanowiło 10% budżetu całej wyprawy to było to o 10% więcej niż nic, ale dla rodziców dziecka na którego leczenie zebrano fundusze - było to jak nowe życie i nikt im tego nie odbierze.

    Miałem przyjemność obserwować niemal z wewnątrz powstawanie fundacji zajmującej się hipoterapią pod Poznaniem przez kilka lat i wiem, że nawet jeśli powiedzmy jakiś milioner czy inny tego typu człowiek przekaże tysiąc złotych takiej organizacji - dla osób będzie to ogromnie ważny tysiąc złotych, w tym konkretnym przypadku - utrzymanie koni, infrastruktury stajni, paliwo dla pracownika jeżdżącego po wolontariuszy, opłacenie księgowego i - last, but not least - wszelkie pomoce dla dzieci, zorganizowanie im np. ogniska na zakończenie roku szkolnego czy balu andrzejkowego.
    A że dany przykładowy milioner nie przekazał 10 czy 100 tysięcy? A dlaczego od razu chcemy całą rękę, jeśli dobrowolnie dał palec? Nikt mu tego palca dawać nie kazał.

    Swoją drogą - Panowie przekazali 1% podatku przy ostatnim rozliczaniu PITów na cele charytatywne czy zapomnieli albo uznali, że "to i tak nie trafi tam gdzie powinno"? Z tego, co widzę w tejże fundacji, z informacji o tym, jak z każdej faktury musi móc się rozliczyć w przypadku kontroli - a tak działać musi każda z tego typu organizacji - ów 1% trafia dokładnie tam, gdzie powinien i potrafi BARDZO dużo zmienić. Dla wielu takich organizacji (szczególnie tych mniejszych, bo powiedzmy Fundacja TVN czy Mimo Wszystko Anny Dymnej, te najbardziej znane, raczej sobie radzą) nawet 100 osób odpisujących swój 1% to "być albo nie być"...

  29. Krzysztof Powol
    Krzysztof Powol 24 czerwca 2012, 11:42

    Argumenty używane w dyskusji są „mocne”, że trudno się od nich odnieść, więc tym bardziej sceptycznie nastawionym do świata zapodam - „Always look on the bright side of life” to bardzo poprawia nastawienie do świata o poranku link
    Chciałbym odpowiedzieć Blesso na temat budżetu imprezy, ale dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach i ponieważ nigdy sam nie pytam ludzi ile zarabiają i skąd mają pieniądze, nie będę ustosunkowywał się do bardzo nieeleganckich zarzutów kierowanych personalnie w kierunku redaktorów. Pomimo, że dyskutujemy w Internecie trzymajmy pewien poziom.
    Co do pytań o dalsze losy projektu, odpowiadam, że jesteśmy na etapie selekcji ogromnej ilości materiału zdjęciowego i filmowego, który opublikujemy razem pod koniec lipca, już dzisiaj zapraszam do śledzenia informacji i zapowiadam duży finał po koniec listopada. Ze względów oczywistych nie opublikuję wewnętrznego planu projektu w necie. Widziałem część materiału portretowego przygotowanego przez fotografów i siła przekazu jest bardzo duża. Wierzę w to, że była to zasługa zaistnienia interakcji, podczas wcześniejszych zajęć. Słyszałem od dyrektora, szkoły następujący tekst „przyjeżdżają do nas wycieczki, które chcą fotografować nas jak małpy i w końcu przyjechał ktoś, kto z nami rozmawia i chce coś zrobić dla nas”
    Tym, którzy chętnie rozliczają efekty i koszty tego projektu zaproponowałem, żeby zrobili coś sami, a jeżeli będzie to sensowne i w granicach naszych możliwości do im pomożemy. Pojawienie się w lokalnym domu dziecka i poprowadzenie kółka fotograficznego nie kosztuje dużo więc niż Wasz czas i może będzie to czas wykorzystany lepiej niż nad ekranem komputera.
    Zaproponowałem przeniesienie dyskusji o marketingu na forum dyskusyjne, ale skoro toczy się tutaj to jeszcze raz powtórzę – bardziej podobają mi się akcje marketingowe, po których coś zostaje (w głowie, fizycznie, archiwizacyjnie) i uważam, że mają większy sens niż emisja spotów TV lub zakup reklam wielkoformatowych zasłaniających okna. Po emisji reklamy w TV nie zostaje nic poza fakturą do zapłacenia TV, a reklamy wielkoformatowe szpecą naszą przestrzeń publiczną. Co mogłoby się stać, gdyby zamiast reklam podczas i na UEFA 2012 środki te przeznaczyć na prowadzenie kółek fotograficznych?

  30. 24 czerwca 2012, 13:31

    Krzysztof Powol
    Szymon Szcześniak -fotograf, którego wybraliście do tego projektu, ma na swojej stronie logo: "Leica Partner" :-). link
    Fujifilm - prawie jak Leica. /Od wyglądu X-Pro 1, po częste nawiązania i teraz wybór fotografa/. Macie własną bogatą historię, więc nie wiem skąd te kompleksy.
    Ze sprzedaży każdego zestawu X-Pro 1 spokojnie moglibyście na szczytny cel przeznaczyć 1000$.
    Swoje uwagi o tym aparacie zawarłem na forum: link

  31. Krzysztof Powol
    Krzysztof Powol 24 czerwca 2012, 13:46

    @dcs - śmieszne byłoby, gdyby Szymon zanim poznał aparat napisał, że jest partnerem Fujifilm, troche mało wiarygodne, przecież najlepiej jak aparat pozna i podzieli się uwagami, osoba która zna aparaty konkurencyjne, a Szymon na pewno zna. Nie jest to wyrazem kompleksów, tylko dobieraniem odpowiednich osób do testów aparatow. Jak odniósłbys sie do opini doświadczonego uzytkownika aparatow np. casio.

    Dziekuje bardzo za linka, ale widzę w Twoich uwagach linki do innych testów i komentowanie tego co widać w sieci. Włączę sie w dyskusje na forum, ale czy ty miałeś ten aparat w ręku, czy tylko rozważasz teoretycznie?

  32. 24 czerwca 2012, 14:53

    Krzysztof Powol
    Oczywiście, że miałem -w innym wypadku nie zabierałbym głosu. Zrobiłem parędziesiąt zdjęć -są to jednak tylko sample.
    Testów sam przeprowadzać nie mam zamiaru, więc korzystam z możliwości porównania w sieci zdjęć tego samego motywu w tych samych warunkach. Nie wyobrażam sobie żebym miał wypożyczyć wszystkie aparaty leżące w kręgu moich zainteresowań /plus te, które posiadam/ i robić nudne zdjęcia testowe tego samego motywu. Tylko takie można porównywać. Dobre sample świadczą o umiejętności robienia zdjęć, a nie o lepszości jakiegoś aparatu, czy technologii.
    Pisałem także o wizjerze, ręcznym nastawianiu ostrości i moich przypuszczeniach co do rozwoju systemu. Guzikologia jest mi obojętna -do wszystkiego można się przyzwyczaić /dobrze że nie trzeba grzebać w menu, ale w tej klasie to standard/.
    A tu: link /napiszę dyplomatycznie -choć zasługuje to na prosto z mostu/ -minęliście się z prawdą.

  33. Krzysztof Powol
    Krzysztof Powol 24 czerwca 2012, 14:55

    @dcs- przełączę się na forum i proponuję kontynuować dyskusję na forum w linku, który podałeś.

  34. Krzysztof Powol
    Krzysztof Powol 10 sierpnia 2012, 13:19

    Dla zainteresowanych strona ze zdjęciami fotografów i dzieci link

Napisz komentarz

Komentarz można dodać po zalogowaniu.


Zaloguj się. Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta zarejestruj się.


Następny rozdział