Meyer Optik Görlitz Primoplan 58 mm f/1.9 II
Oferta obiektywów marki Meyer Optik Görlitz powiększyła się o kolejny model. Jest nim kryjący pełną klatkę instrument o parametrach 58 mm f/1.9.
Obiektyw bazuje na projekcie sprzed 80 lat, którego autorem był Paul Schäfter. Oryginalna konstrukcja składała się z 5 soczewek zebranych w 4 grupy. Niestety nie wiemy, czy nowa wersja zachowała dokładnie taki sam układ.
Producent opublikował natomiast następujące informacje dotyczące specyfikacji nowego obiektywu:
- Ogniskowa: 58 mm,
- Światłosiła: f/1.9,
- Maksymalna przysłona: f/22,
- Minimalna odległość ogniskowania: 0.5 m,
- Dostępne mocowania: Canon EF, Fujifilm X, Leica L, Leica M, M42, Mikro Cztery Trzecie, Nikon F, Pentax K, Sony E.
![]() |
Komentarz można dodać po zalogowaniu.
Zaloguj się. Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta zarejestruj się.
Gdzieś już takie coś widziałem.
Ta cena to taka nie za niska
Już do nich napisałem żeby szybko podnieśli :)
To nie jest tragiczna cena jak na zapasowy obiektyw egzotyczny do zadań specjalnych dla kogoś, kto chce porobić portrety z trochę bardziej charakternym klimatem. Takie szkła są potrzebne dla ludzi, którzy nie są zachłyśnięci totalnie sterylnym i "bezpłciowym" charakterem bokehu współczesnych szkieł. Mały rynek, ale rynek ciągle istniejący.
Największy problem tego szkła to jego większy brat 75/1.9, który kryje bez problemu mikro średni format i na takim Fuji GFX robi się dużo ciekawszym szkłem niż na małym obrazku.
Jak się wejdzie na ich stronę
link
To sugerują, że są produkowane w Niemczech.
Coś mi mówiło, że te lata dopisywania "h" po "boke", w imię wyrozumiałości dla anglojęzycznych, skończą się właśnie takimi kwiatkami, jak u qqrq powyżej.
Co do samego produktu, to chyba naturalne, że on nie ma rywalizować z dobrymi obiektywami, tylko służyć zarabianiu na hipsterach gustujących w wadach optycznych, często zwanych "charakterem".
@tzb
"Coś mi mówiło, że te lata dopisywania "h" po "boke", w imię wyrozumiałości dla anglojęzycznych, skończą się właśnie takimi kwiatkami, jak u qqrq powyżej."
Jestem przekonany, że jeśli kiedyś to słowo wejdzie do j. polskiego to właśnie z taką pisownią i tak odmieniane a nie jako nieodmienne.
Dlaczego? Bo tak jest naturalniej i wygodniej.
Wyrazy radio i studo też kiedyś się nie odmieniały a dziś się odmieniają.
@tzb:
"Coś mi mówiło, że te lata dopisywania "h" po "boke", w imię wyrozumiałości dla anglojęzycznych, skończą się właśnie takimi kwiatkami, jak u qqrq powyżej."
Jaki jest sens dopisywania "e" po słowie "bok"?
@tzb
Gdzie tu wyrozumiałość dla kogokolwiek?
Żeby zachować w angielskim homofonię względem pierwotnego słowa zapożyczonego z języka japońskiego, trzeba było dodać w pisowni literę "h" jako próba zachowania szacunku dla fonetyki, bo przecież japoński brzmi zupełnie inaczej niż angielski, używa innego zestawu dźwięków/fonemów i nie da się kopiować 1:1 wymowy i pisowni słów pomiędzy tymi językami.
W używaniu słowa "bokeh" zamiast 暈け nie chodzi o wyrozumiałość, chodzi o to kto to słowo w danym kontekście rozpropagował. A w kontekście rozmycia tła w fotografii rozpropagowali je fotografowie anglojęzyczni, nic więc dziwnego, że używamy jego angielskiej "formy", a nie japońskiej. I w taki sam sposób prędzej czy później będziemy ją odmieniać po polsku, tak samo jak normalne stało się odmienianie słowa "radio" i naturalnym jest obecnie mówić "usłyszałem w radiu" zamiast "usłyszałem w radio", ale musiało do tego doprowadzić kilka dekad używania tego słowa.
Nawet jeśli weźmiemy żartobliwe stwierdzenie popularne wśród fotografów robiących zdjęcia z dość wyrazistym bokeh(em), mianowicie czasownik "bokeszy", to wcale nie jest mu daleko do transliteracji słów "bokashi" czy "bokesu".
Język ciągle się zmienia i przekształca. Wytykanie komuś "kwiatków" raczej pokazuje że sam "siedzisz na wysokim koniu", niż że studiowałeś językoznawstwo.
@RobKoz
To już bez znaczenia, ten język jest już cały "zakwiatkowany", teraz możemy tylko pośmiać się z tego, jak niewiele z niego zostało i jak niedługo pociągnie.
@Negatyw
Jeden z tych wyrazów ma trzy litery i czytamy go jako trzy głoski. Drugi ma cztery litery i czytamy go jako cztery głoski.
Po angielsku dopisuje się do niego piątą, niemą literę, żeby tę czterogłoskowość podtrzymać (aby nie stał się jednosylabowy).
Po polsku nie ma to sensu, bo w polskim domyślnie wymawiamy końcówkę -e na głos, bez dodatkowych wskazówek.
W praktyce, patrz powyżej, możesz pisać cokolwiek jakkolwiek, ale fajnie by było, żeby wymówione słowo jednak zachowało tylko te swoje cztery głoski.
@qqrq
Przykro mi, że moją obserwację wziąłeś za wytykanie, wyraz mnie rozbawił i tyle, nie było w niej nic osobistego.
Argumentem, że robienie błędów to "nic dziwnego" raczej do mnie nie dotrzesz — fakt, że rozumiesz etymologię, a nie rozumiesz problemu, nieco mnie wprawdzie niepokoi (zwłaszcza, jeśli wiesz, o co chodzi z homofonią), ale tu już patrz odpowiedź do RobKoza powyżej.
@tzb
Język nie jest stały, jest płynny i ewoluuje, porównaj sobie jak mówiono i pisano 100 lat tamu albo nawet 50, językowi ortodoksi nie mają racji bytu.
@tzb
To nie tak, że nie rozumiem "problemu". Dla mnie po prostu nie jest to problem :D
@tzb
"....że on nie ma rywalizować z dobrymi obiektywami, ..."
wiesz, pojęcie "dobre" to kwestia nabywana z doświadczeniem, to nie jest stała rzecz i z "czasem" powinna się zmieniać. Tanie wina są "dobre" kiedy masz 2 dychy do wydania i wtedy jest okay, ale chodzi o to, żeby nie zostać z tym przekonaniem na zawsze.....