Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Artykuły

Canon EOS M10 w naszych rękach

Canon EOS M10 w naszych rękach
4 grudnia 2015
Szymon Starczewski Komentarze: 14

1. Canon EOS M10 w naszych rękach

Rozwój systemu bezlusterkowego Canona odbywa się dość wolno, a patrząc na działania innych producentów w tym segmencie można by nawet rzec, że w żółwim tempie. W ciągu ponad 3 lat w ofercie Canona pojawiły się zaledwie 4 modele korpusów oraz 5 modeli obiektywów. Najnowszym przedstawicielem rodziny EOS M jest zaprezentowany w połowie października, prosty i przeznaczony bardziej dla amatorów model M10. Razem z aparatem pojawił się też nowy charakteryzujący się dość ciekawym zakresem ogniskowych, aczkolwiek niezbyt jasny obiektyw EF-M 15-45 mm f/3.5-6.3 IS STM. Ponieważ EOS M10 zagościł na chwilę w naszej redakcji, mieliśmy możliwość przyjrzeć mu się nieco bliżej.

W odróżnieniu od bardziej zaawansowanego modelu M3, w przypadku EOS-a M10 nie zdecydowano się na wykorzystanie nowego detektora. Znalazła się w nim natomiast znana chociażby z pierwszego modelu 18-megapikselowa matryca, która może pracować w zakresie czułości od ISO 100 do 25600. Tak samo jednak jak w M3 w nowym bezlusterkowcu wykorzystano procesor obrazu DIGIC 6.

Canon EOS M10 w naszych rękach - Canon EOS M10 w naszych rękach



----- R E K L A M A -----

SYSTEM FUJIFILM GFX W NISKICH CENACH
Kupujemy używany sprzęt za gotówkę. Raty 20x0%!

Pod względem rozmiarów, wagi i kształtu korpusu, nowemu przedstawicielowi rodziny EOS M bliżej do pierwszego modelu niż do EOS-a M3. Porównanie fizycznych parametrów tych modeli prezentujemy w tabelce poniżej.

Aparat
Wymiary
Waga
Canon EOS M10
108 × 66.6 × 35 mm
301 g
Canon EOS M3
110.9 × 68 × 44.4 mm
366 g
Canon EOS M
108.6 × 66.5 × 32.3 mm
298 g

Biorąc M10 do ręki, odnosi się wrażenie, że aparat ma całkiem wyraźną wagę, szczególnie przy tych rozmiarach z jakimi mamy do czynienia. Z powyższej tabelki widać, że opisywany model oraz EOS M mają porównywalną wagę. Przy teście pierwszego modelu chwaliliśmy jakość wykonania, między innymi ze względu na metalowe elementy konstrukcji korpusu. Jednak w przypadku M10 producent nie chwali się użyciem żadnych szczególnych materiałów. I choć jak na sprzęt typowo amatorski aparat sprawia wrażenie całkiem solidnego, to jednak najprawdopodobniej mamy w jego przypadku do czynienia z korpusem z tworzywa sztucznego.

Choć ogólny kształt korpusu M10 oraz M jest podobny, to spoglądając na oba aparaty łatwo zauważymy zmiany w budowie, chociażby ze względu na odchylany wyświetlacz w nowym modelu, brak gorącej stopki, ale za to wbudowaną lampę błyskową, czy wreszcie zmiany w obrębie elementów sterujących.

Canon EOS M10 w naszych rękach - Canon EOS M10 w naszych rękach

Canon M10 podobnie jak pierwszy model nie ma żadnej rękojeści. Trzeba jednak przyznać, że w EOS-ie M na przedniej ściance aparatu znajduje się gumowa łatka, o którą chociaż częściowo można oprzeć palce. W opisywanym modelu mamy jedynie gładką powierzchnię, która przynajmniej w białej wersji aparatu jest dość śliska (czarnej wersji niestety nie mieliśmy w rękach). W związku z powyższym, do wygody użytkowania M10 można mieć pewne zastrzeżenia. Co prawda nie zauważyliśmy, aby aparat miał jakąś szczególną tendencję do wyślizgiwania się z dłoni, ale chwyta się go dość niepewnie. Brakuje jednak na przedniej ściance elementu charakteryzującego się dobrą przyczepnością, o który można by pewnie oprzeć palce. Na szczęście tylna ścianka, w prawej górnej części została odpowiednio wyprofilowana i pokryta gumowym materiałem. Dzięki temu stabilnie można oprzeć kciuk w tym miejscu, a to pozytywnie wpływa na wygodę trzymania aparatu.

W porównaniu do pierwszego modelu nic się nie zmieniło w kwestii zasilania. EOS M10 także czerpie energię z akumulatora litowo-jonowego LP-E12 lub opcjonalnie z zasilacza prądu stałego ACK-E12. Co warto zauważyć, nowszy model wydajniej jednak korzysta z akumulatora. Według specyfikacji M10 może wykonać około 255 zdjęć na w pełni naładowanym akumulatorze podczas gdy w EOS M było to 230. Pewne zmiany można zauważyć w obrębi gniazd komunikacyjnych. Co prawda, do dyspozycji mamy typowe uniwersalne złącze USB oraz gniazdo HDMI, jednak w nowszym modelu zabrakło gniazda zewnętrznego mikrofonu. Nic się natomiast nie zmieniło w zakresie kart pamięci, bowiem M10 tak jak pierwszy model obsługuje karty SD/SDHC/SDXC (zgodne z UHS-I). Warto jeszcze dodać, że w M10 podobnie jak w M3 zastosowano moduł Wi-Fi (z obsługą NFC), który pozwoli na bezprzewodową komunikację z urządzeniami zewnętrznymi, w tym zdalne operowanie aparatem z poziomu smartfona lub tabletu.

Canon EOS M10 w naszych rękach - Canon EOS M10 w naszych rękach Canon EOS M10 w naszych rękach - Canon EOS M10 w naszych rękach
Canon EOS M10 w naszych rękach - Canon EOS M10 w naszych rękach

Canon EOS M10 to niewielki aparat amatorski, dlatego w dziedzinie elementów sterujących oraz wygody i szybkości obsługi, aparat prezentuje raczej umiarkowany poziom. W szczególności, na obudowie aparatu znajdziemy raczej niewiele przycisków i pokręteł. Spójrzmy jednak dokładniej co na tym polu ma do zaoferowania M10.

Canon EOS M10 w naszych rękach - Canon EOS M10 w naszych rękach

Na górnej ściance aparatu mamy tradycyjnie spust migawki, otoczony pierścieniem sterującym. Odnajdziemy na niej również przycisk nagrywania filmów, a także włącznik z okalającym go niewielkim przełącznikiem trybów pracy aparatu:

  • Inteligentna scena auto,
  • Fotografowanie,
  • Filmowanie.
Brak typowego pokrętła trybów, którego notabene w pierwszym modelu również nie było, skutkuje tym, że szczegółowy wybór trybu pracy dokonuje się poprzez menu główne. Przejdźmy teraz na tylną ściankę aparatu.

Canon EOS M10 w naszych rękach - Canon EOS M10 w naszych rękach

Tu również nie odnajdziemy wielu elementów sterujących. Poza odrębnymi przyciskami MENU oraz trybu odtwarzania, mamy tylko wielofunkcyjny wybierak. Jego poszczególne przyciski kierunkowe obsługują następujące funkcje:

  • górny – kompensacja ekspozycji / usuwanie zdjęć,
  • prawy – opcje lampy błyskowej,
  • dolny – INFO,
  • lewy – blokada ekspozycji.

Canon EOS M10 w naszych rękach - Canon EOS M10 w naszych rękach

Na prawej ściance mamy jeszcze przycisk bezpośredniego połączenia aparatu z urządzeniem mobilnym, a na lewej przełącznik otwierający lampę błyskową. Z przodu natomiast odnajdziemy jedynie przycisk zwalniający blokadę bagnetu.

Canon EOS M10 w naszych rękach - Canon EOS M10 w naszych rękach

W temacie elementów sterujących warto jeszcze dodać, że opcje związane z ich programowaniem są bardzo skromne. Przeprogramować można przycisk nagrywania filmów, ale poza domyślną funkcją można mu jedynie przypisać podgląd głębi ostrości lub w ogóle wyłączyć. Drugi programowalny element to spust migawki w połączeniu z przyciskiem blokady ekspozycji. W tym przypadku mamy dwie możliwości do wyboru: AF/Blokada AE lub AE/AF bez blokady AF.

Menu w M10 ma typową dla najnowszych EOS-ów strukturę i kolorystkę. Zebrane w nim opcje zostały podzielone na 4 kategorie oznaczone różnymi kolorami: ustawienia fotografowania (czerwony), odtwarzanie (niebieski), nastawy aparatu (żółty) ustawienia indywidualne C.FN (pomarańczowy). Warto dodać, że menu odtwarzania widoczne jest tylko w trybie przeglądania zdjęć. Z pozostałych kategorii widoczne jest wówczas także menu nastaw. Poniżej prezentujemy filmy przedstawiające zawartość poszczególnych kategorii.

Menu fotografowania

Menu nastaw

Menu ustawień własnych (C.Fn)

Menu odtwarzania

Podczas fotografowania, przyciskiem Q/SET możemy uruchomić menu podręczne umożliwiające szybkie ustawienia kilku najważniejszych parametrów. Przy fotografowaniu w trybach PASM wybór w tym zakresie jest następujący:

  • tryb obszaru AF,
  • tryb AF,
  • jakość i wielkość zdjęć,
  • jakość filmu,
  • tryb migawki,
  • samowyzwalacz,
  • balans bieli,
  • styl obrazu,
  • automatyczny optymalizator jasności,
  • tryb pomiaru światła,
  • współczynnik proporcji obrazu.

Canon EOS M10 został wyposażony w 3-calowy dotykowy wyświetlacz TFT LCD o rozdzielczości 1 040 000 punktów i proporcjach ekranu 3:2. Jest on umocowany na przegubie, umożliwiającym odchylanie w górę maksymalnie do 180 stopni. Jasność obrazu na wyświetlaczu możemy kontrolować w 5-stopniowej skali.

Canon EOS M10 w naszych rękach - Canon EOS M10 w naszych rękach

Podczas fotografowania do wyboru mamy cztery tryby wyświetlania, pomiędzy którymi przechodzimy przyciskiem INFO:

  • podgląd kadru + informacje o ustawieniach aparatu,
  • tak samo jak wyżej, dodatkowo z histogramem,
  • podgląd kadru bez dodatkowych informacji,
  • panel informacyjny z ustawieniami aparatu,
Niezależnie można ustawić wyświetlanie jednej z dwóch siatek kadrowania oraz wybrać jaki typ histogramu ma być wyświetlany (jasność lub RGB).

Jeśli na ekranie mamy podgląd z panelem informacyjnym, wciśnięcie przycisku Q/SET pozwala na dokonywanie zmian właśnie z poziomu panelu. Pomiędzy kolejnymi pozycjami przechodzimy przyciskami kierunkowymi (ewentualnie dotykamy palcem w danym miejscu na ekranie), a zmian dokonujemy za pomocą pokrętła sterującego.

W trybie odtwarzania za pomocą przycisku INFO możemy zmieniać sposób wyświetlania pojedynczego zdjęcia. Do dyspozycji mamy następujące możliwości:

  • samo zdjęcie,
  • zdjęcie + podstawowe informacje,
  • miniaturka zdjęcia + skrócony EXIF + histogram (Y lub RGB do wyboru w menu),
  • miniaturka zdjęcia + histogramy (Y oraz RGB) + dodatkowe informacje (na kolejnych 4 ekranach):
    • o użytym obiektywie,
    • o ustawieniach stylu obrazu,
    • o ustawieniach opcji redukcji szumu,
    • o ustawieniach opcji korekcji wad obiektywu.
Poza pierwszym, wyświetlanie pozostałych trybów można aktywować lub dezaktywować w menu odtwarzania. Zdjęcia możemy oczywiście powiększać oraz oglądać w formie indeksów (6, 12, 42 lub 110 miniaturek). Ponadto podczas szybkiego przeglądania pojedynczych zdjęć (przytrzymanie wciśniętego jednego z przycisków kierunkowych prawo-lewo) zaczynają się one wyświetlać w formie charakterystycznej animacji: miniaturki zdjęć przesuwają się z jednej strony ekranu na drugą, a środkowe zdjęcie zostaje powiększone. Dodatkowo korzystając z przycisków kierunkowych góra-dół, przełączamy się pomiędzy zdjęciami w zależności od daty wykonania (widocznej u dołu ekranu).

Wyświetlacz daje wyraźny obraz, do jakości którego nie mamy dużych zastrzeżeń. Przy pracy w ostrym słońcu jednak mogą pojawiać się na ekranie obicia otoczenia, które czasem niestety przeszkadzają. W takich warunkach warto maksymalnie rozjaśnić wyświetlacz.

Warto jeszcze w paru słowach opisać interfejs dotykowy, który w przypadku M10 odgrywa dość istotną rolę. Ze względu na niewielką liczbę standardowych przycisków i pokręteł, pewne operacje łatwiej i szybciej wykonamy palcem bezpośrednio na ekranie, szczególnie że możliwości pod tym względem są całkiem szerokie. Podczas fotografowania elementy wyświetlane na ekranie, które otoczone są białą ramką, są dotykowo aktywne. Z poziomu wyświetlacza możemy zatem zmieniać podstawowe parametry ekspozycji. Menu główne, aktywna tablica kontrolna oraz menu podręczne również dają się obsługiwać dotykowo. To ostatnie uruchamiamy albo przyciskiem Q/SET, albo dotykając symbolu Q na ekranie. Dotykowo możemy także powiększać widok kadru w wybranym miejscu (5- lub 10-krotnie) za pomocą ikony lupy. Oczywiście dotykowy interfejs umożliwia również wskazywanie obszaru ustawiania ostrości, które można połączyć z jednoczesnym wyzwalaniem migawki. W trybie odtwarzania natomiast można nie tylko przewijać zdjęcia palcem, ale również powiększać je i pomniejszać, a także włączać widok miniatur. Dokonujemy tego przesuwając po ekranie dwa palce, zbliżając je do siebie (pomniejszanie) lub oddalając (powiększanie).

Canon EOS M10 w naszych rękach - Canon EOS M10 w naszych rękach

W EOS-ie M10 zastosowano 49-punktowy system Hybrid AF CMOS II, wykorzystujący zarówno detekcję fazową jak i detekcję kontrastu. Zakres detekcji zawiera się w przedziale od 1 do 18 EV (ISO 100). W słabych warunkach oświetleniowych pracę autofokusa wspomagać może wbudowana dioda LED. Jeżeli chodzi o obszar ustawiania ostrości do wyboru mamy następujące tryby:

  • wykrywanie twarzy z funkcją śledzenia AF,
  • jednopunktowy AF.
Autofokus może pracować w trybie pojedynczym (One-Shot AF) lub ciągłym (Servo AF). Przy ustawianiu ostrości ręcznie możemy się posiłkować powiększeniem obrazu (5- lub 10-krotnym). Dodatkowo aparat został wyposażony w funkcję focus peaking. Do wyboru mamy dwa poziomy intensywności (niski i wysoki) oraz trzy kolory (czerwony, żółty i niebieski).

W dobrych warunkach oświetleniowych ostrzenie odbywa się całkiem szybko, choć trzeba przyznać, że na tym polu Canonowi trochę jednak brakuje do konkurencji. Mimo że mamy do czynienia z hybrydowym autofokusem, AF w M10 nie jest tak szybki, jak autofokus w bezlusterkowcach Olympusa czy Panasonica. A przypomnijmy, że w ich przypadku systemy AF działają jedynie na podstawie detekcji kontrastu. W gorszych warunkach oświetleniowych autofokus w M10 oczywiście zwalnia. Kiedy jednak mamy aktywne wspomaganie AF diodą świecącą i ostrzymy na niezbyt odległych obiektach sytuacja pod tym względem nie jest zła.

Tryb zdjęć seryjnych w EOS-ie M10 jest bardzo skromny, bowiem do dyspozycji mamy tylko jeden wariant z maksymalną prędkością fotografowania na poziomie 4.6 kl/s. Co ciekawe jednak, wśród bezlusterkowców Canona to właśnie opisywany model charakteryzuje się najwyższą prędkością wykonywania zdjęć. Do samej szybkości działania aparatu nie mamy zastrzeżeń. Przynajmniej podczas pierwszego kontaktu z aparatem nie zauważyliśmy pod tym względem żadnych problemów.

Canon EOS M10 w naszych rękach - Canon EOS M10 w naszych rękach

Canona M10 wyposażono we wbudowaną lampę błyskową, która tak jak w modelu M3 charakteryzuje się liczbą przewodnią 5 (dla ISO 100). Regulacji mocy błysku można dokonywać w zakresie ±2 EV ze skokiem 1/3, a czas synchronizacji błysku wynosi 1/200 s. Tryby pracy lampy błyskowej przedstawiają się następująco:

  • automatyczny,
  • włączona (błysk przy każdym zdjęciu),
  • błysk + długi czas naświetlania,
  • wyłączona.
Dodatkowe opcje dotyczące lampy błyskowej obejmują:
  • tryb błysku: E-TTL II lub manualny,
  • pomiar E-TTL II: wielosegmentowy lub uśredniony,
  • funkcja redukcji efektu czerwonych oczu,
  • tryb synchronizacji: pierwsza lub druga kurtyna migawki.

Tryb wideo w EOS-ie M10 nie jest szczególnie rozbudowany i oferuje podobną funkcjonalność jak w modelu M3. Do wyboru mamy zatem tryb automatyczny lub ręczny. W przypadku tego pierwszego z parametrów ekspozycji regulować możemy jedynie kompensację. W trybie manualnym natomiast mamy możliwość regulacji zarówno wartości przysłony, czasu naświetlania, jak i czułości ISO (również w trakcie rejestracji). Co więcej, pomocna w tym przypadku może okazać się dotykowa obsługa z poziomu ekranu, która pozwoli na bezgłośne dokonywanie ustawień parametrów. Szkoda jednak, że nie mamy możliwości nagrywania filmów w trybach priorytetu przysłony, czy migawki.

Testowany aparat umożliwia nagrywanie filmów w następujących trybach zapisu:

  • Full HD (1920×1080 pix) 25p (PAL), 30p, 24p (NTSC) (172.6 MB/min),
  • HD (1280×720 pix) 50p (PAL), 60p (NTSC) (115.4 MB/min),
  • VGA (640×480 pix) 25p (PAL), 30p (NTSC) (22.4 MB/min).
Filmy zapisywane są z rozszerzeniem MOV z użyciem kodeka MPEG-4AVC/H.264. Wbudowany mikrofon pozwala na nagrywanie dźwięku stereo. Poziom nagrywanego dźwięku może być regulowany automatycznie przez aparat lub ręcznie. W ustawieniach można także znaleźć pozycje filtr wiatru oraz tłumik. Ta pierwsza ogranicza oczywiście specyficzne odgłosy pojawiające się podczas nagrywania filmów przy wietrznej pogodzie, natomiast druga automatycznie blokuje zniekształcenia dźwięku pojawiające się przy jego zbyt dużym natężeniu. Autofokus podczas nagrywania filmów może działać w trybie ciągłym (Filmowy Servo AF) lub pojedynczym, w którym uruchamiamy go wciskając do połowy spust migawki.

Przykładowe filmy

  • film 1 – 1920×1080 pix, 25p, 57.5 MB,
  • film 2 – 1280×720 pix, 50p, 37.0 MB,

W podstawowym trybie fotografowania (środkowa pozycja na przełączniku), w opcjach trybu zapisu mamy następujące elementy:

  • P,
  • Av,
  • Tv,
  • M,
  • Hybrydowy automatyczny,
  • Twórcze wspomaganie,
  • Autoportret,
  • Portrety,
  • Krajobrazy,
  • Makro,
  • Sport,
  • Zdjęcie nocne z ręki,
  • Żywność,
  • HDR,
  • Efekt rybiego oka,
  • Efekt pogrubienia artystycznego,
  • Efekt akwareli,
  • Efekt miniatury,
  • Efekt aparatu zabawki,
  • Miękka ostrość,
  • Ziarnisty czarno-biały.
Umieszczenie w jednym miejscu ręcznych trybów oraz programów tematycznych i filtrów efektowych nie do końca nam odpowiada. Zdajemy sobie sprawę, że jest to konsekwencja rezygnacji z typowego pokrętła trybów. Skoro jednak mamy niewielki pierścień wokół włącznika z trzema pozycjami, dodanie jeszcze jednej możliwości nie powinno stanowić dużego problemu. To pozwoliłoby na wydzielenie trybów ręcznych w i naszym zdaniem wpłynęłoby pozytywnie na wygodę obsługi.

Canon EOS M10 w naszych rękach - Canon EOS M10 w naszych rękach

Jak widać na powyższej liście, opisywany bezlusterkowiec oferuje całkiem spory zestaw dodatkowych funkcji, trybów tematycznych, czy filtrów efektowych. Te ostatnie są nam dobrze znane, chociażby z innych EOS-ów, czy aparatów kompaktowych serii G. Z tych ostatnich znany jest również "tryb hybrydowy", w którym aparat automatycznie dokonuje rejestracji 1-sekundowych ujęć sprzed wciśnięcia spustu migawki. Z tak otrzymanego materiału można następnie skomponować film będący zapisem procesu fotografowania.

Wśród trybów znajdziemy także funkcję wykonywania zdjęć HDR. Trzeba jednak przyznać, że oferowane przez nią opcje są mocno ograniczone. Tryb ten jest niestety w znacznej mierze automatyczny i w szczególności nie daje możliwości określenia rozpiętości ekspozycji pomiędzy poszczególnymi zdjęciami. Ustawić można jedynie opcję określającą wygląd wynikowego zdjęcia: naturalny, art.standard, art.żywy, art.olejny, art.uwypuklony.

Nasze odczucia dotyczące użytkowania EOS-a M10 są raczej mieszane. Z jednej strony zdajemy sobie sprawę, że jest to prosty, typowo amatorski aparat, w stosunku do którego nie można mieć zbyt dużych wymagań. Z drugiej jednak, są rzeczy, do których można mieć zastrzeżenia. Kwestię braku uchwytu i dość śliskiej powierzchnie przedniej ścianki już poruszaliśmy. Ergonomię elementów sterujących również ciężko ocenić jednoznacznie pozytywnie. Drugie pokrętło sterujące (na przykład w formie pierścienia okalającego krzyżak) byłoby mile widziane. Szczególnie że aparat oferuje typowy tryb manualny, przy obsłudze którego drugie pokrętło naprawdę się przydaje. Niedogodnością jest również brak szybkiego dostępu z poziomu przycisków do ustawień czułości. Pomijamy już fakt, że nie ma do tego dedykowanego przycisku, ale można było chociaż umożliwić przypisanie tej funkcji do któregoś guzika. Co więcej, i tego naprawdę nie potrafimy zrozumieć, pozycji ISO zabrakło również w menu podręcznym.

W tym konkretnym problemie z pomocą przychodzi na szczęście interfejs dotykowy. Dzięki ikonie ISO na ekranie dostęp do ustawień czułości jest niewątpliwie szybki. Najwyraźniej twórcy M10 wyszli z założenia, że interfejs dotykowy będzie głównym elementem wykorzystywanym do obsługi aparatu a nie dodatkowym narzędziem wspomagającym przyciski. Osoby, które stronią od wykorzystywania dotykowej obsługi i skupiają się na zwykłych elementach sterujących powinny wciąć to pod uwagę, jeśli zainteresują się M10.

Canon EOS M10 w naszych rękach - Canon EOS M10 w naszych rękach

Jeśli chodzi o dodatkowe funkcje oferowane przez EOS-a M10, ocena również jest niejednoznaczna. Z jednej strony mamy do dyspozycji dość sporo programów tematycznych czy filtrów artystycznych. Na tym polu jednak, konkurencja w postaci bezlusterkowców Olympusa, Panasonika czy Sony ma więcej do zaoferowania. W Canonie M10 naprawdę ciężko znaleźć na tyle wyjątkową i ciekawą funkcję, która by go wyróżniała i mogłaby przyciągnąć naszą uwagę.

Do kogo właściwie kierowany jest EOS M10? Takie pytanie chodzi nam po głowie, i mówiąc szczerze, nie potrafimy znaleźć na nie jednoznacznej odpowiedzi. Obecność trybów PASM oraz możliwość zapisu w formacie RAW, mogłyby uczynić aparat interesującym z punktu widzenia początkującego amatora fotografii, dysponującego ograniczonym budżetem. Skromne portfolio obiektywów EF-M sprawia jednak, że system ten jest mało atrakcyjny. Osoba chcąca na poważnie zająć się fotografią, powinna jednak zwrócić swoją uwagę na system, który w przyszłości pozwoli jej rozbudować swój sprzęt o kolejne ciekawe obiektywy. Takich niestety w systemie EOS M jak na razie brakuje.

A czy przeciętny Kowalski, który potrzebuje niewielkiego aparatu do okazjonalnego fotografowania może zainteresować się M10? W tej sytuacji sporo zależy od tego na ile ów Kowalski jest świadomy swojego wyboru. Z jednej strony możliwości M10 powinny zaspokoić potrzeby przeciętnego "pstrykacza". Z drugiej jednak, na tle konkurencji nie wyróżnia się on niczym, co mogło by odwrócić uwagę od innych aparatów i skierować ją w jego stronę. Obawiamy się, że świadomy Kowalski może zainteresować się ofertą konkurencji.

Nasze pierwsze wrażenia dotyczące M10 nie są, jak widać, szczególnie pozytywne. Ale nasza ocena nie jest też zupełnie negatywna. Z Canonem M10 spędziliśmy zbyt mało czasu, aby w pełni i miarodajnie ocenić jego możliwości. Zatem z ostateczną opinią musimy się jeszcze wstrzymać. Dopiero kiedy aparat trafi do nas na test, będziemy mieli możliwość sprawdzić go dokładnie. W szczególności będziemy mogli odpowiednio ocenić możliwości samej matrycy i jakość generowanych zdjęć, a także porównać go z konkurencyjnymi bezlusterkowcami.

Na zakończenie zapraszamy do obejrzenia galerii przykładowych zdjęć wykonanych Canonem M10. Chcemy też podziękować firmie Canon Polska za udostępnienie sprzętu.



Poprzedni rozdział