Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Po blisko 10 latach firma Sony postanowiła odświeżyć swój flagowy, pełnoklatkowy kompakt premium i zaprezentowana model RX1R III. To już czwarty aparat tej linii, a porównanie specyfikacji wszystkich modeli można zobaczyć pod tym linkiem. Nie dziwi zastosowanie sensora o rozdzielczości 61 megapikseli (bez filtra antyaliasingowego), bowiem producent zawsze umieszczał w tych aparatach najmocniej upakowane pełnoklatkowe sensory, jakie na dany moment były dostępne. Ten sam układ znalazł już zresztą zastosowanie w bezlusterkowcach Sony A7R V oraz A7CR. Jednak, w przeciwieństwie do RX1R II, u następcy nie znajdziemy funkcji symulacji filtra antyaliasingowego. Szkoda też, że nie udało się zmieścić w korpusie systemu stabilizacji obrazu, choć akurat to nie powiodło się również w poprzednich modelach RX1. Warto też pamiętać, że najprawdopodobniej wiązałoby się to ze zwiększeniem grubości i wagi korpusu – być może Sony nie chciało takiej ceny ponosić.
Oprócz znanej matrycy w RX1R III zastosowano również aktualnie najnowszy procesor obrazowy Bionz XR, a także koprocesor AI wspierający działanie autofokusa. Ten drugi odpowiada za wykrywanie ludzi, zwierząt i obiektów, analizując ich kształt i ewentualny ruch. Z tymi samymi układami mieliśmy już do czynienia w aparatach A1 II, A9 III, czy A7CR i A7C II. W każdym razie, AF oferuje 693 punkty pokrywające ok. 78% kadru.
Autofokus spisuje się zadowalająco. W dobrych warunkach oświetleniowych ostrzy szybko i nie zauważyliśmy problemów z celnością. W ciemniejszym otoczeniu widzimy relatywnie niewielkie spowolnienie pracy, które nie powinno przeszkadzać. Dopiero gdy światła jest naprawdę bardzo mało, ustawianie ostrości trwa dłużej i niekiedy aparat potrafi się poddać. Takie sytuacje dotyczą jednak, w zasadzie, tylko półmroku, także nie mamy w tej kategorii żadnych poważnych zastrzeżeń. Cieszy wysoka sprawność algorytmów wykrywania twarzy i oczu – wskaźnik bezproblemowo zaznacza je, nawet gdy zajmują dość niewiele miejsca w kadrze.
Podobnie jak u poprzednika, mamy do dyspozycji migawkę centralną z możliwością synchronizacji błysku z dowolną wartością czasu naświetlania. Warto jednak pamiętać, że przy f/2, najkrótsza ekspozycja to 1/2000 s. Przy f/4 skraca się ona do 1/3200 s, a maksymalną wartość 1/4000 s mamy dopiero od f/5.6. Aparat oferuje też wprawdzie migawkę elektroniczną (do 1/8000 s), ale sensora aparatu nie wykonano w architekturze stacked, stąd efekt rolling shutter może być odczuwalny.
Jeśli chodzi o obiektyw, Sony postawiło na „starą”, sprawdzoną np. u poprzednika konstrukcję Sonnar 2/35. Na jego budowę optyczną składa się 8 soczewek w 7 grupach, w tym 3 elementy asferyczne. Przysłona ma natomiast 9 listków, a minimalna odległość ostrzenia to 20 cm, co daje umiarkowaną skalę odwzorowania 0.26x. Obiektyw jest konstrukcją zamkniętą, czyli podczas ostrzenia przednia soczewka pozostaje na swoim miejscu.
Brak optycznego zoom-u przy obecności wysokorozdzielczego sensora skłonił producenta do zaimplementowania funkcji „Step crop shooting”, czyli de facto cyfrowego zoom-u. W domyślnej konfiguracji guzik C1 na górnej ściance, pozwala przełączać się pomiędzy kątami, odpowiadającymi ogniskowym: 35, 50 i 70 mm. Podobne rozwiązanie znajdziemy np. w Fujifilm GFX100RF.
Wygląd pierścieni regulacyjnych pozostał identyczny, jak w RX1R II. Najbliżej korpusu mamy zatem pierścień przysłony, pozwalający na zmianę tego parametru of f/2 do f/22 z krokiem 1/3 EV. Pierścień pracuje z wyczuwalnym, dobrze dobranym oporem. Kolejne, najwęższe pokrętło umożliwia zmianę zakresu ostrzenia, z 0.3 m –∞ na 0.2-0.35 m. W pozycji „makro” tubus wysuwa się z obiektywu na ok. 3 mm. Oba pierścienie mają bardzo zbliżoną fakturę, w postaci karbowania. Naszym zdaniem pokrętło przysłony zyskałoby, gdyby umieścić na nim podobne wypustki, jak np. w kompaktach Fujifilm X100. Ostatni pierścień pozwala manualnie ustawiać ostrość, z przełożeniem elektronicznym.
RX1R III urósł nieco na wysokość i głębokość względem poprzednika, jedynie szerokość pozostała niezmieniona. Zmniejszono za to odrobinę masę – dokładnie o 9 gramów. Generalnie aparat prezentuje się elegancko i w gruncie rzeczy dość minimalistycznie. Zadbano bowiem o to, by ścianki zawierające elementy sterujące, pozostały stosunkowo płaskie i nic nadmiernie nie wystawało. Dzięki temu RX1R III sprawia wrażenie zwartej i spójnej bryły.
Korzystając z okazji, że na naszym Zlocie dostępny był również egzemplarz Fujifilm GFX100RF, wykonaliśmy zdjęcia z wizualnym porównaniem obu aparatów. Wyraźnie widać, że kompakt Fujifilm zdecydowanie góruje rozmiarowo nad RX1R III.
Obudowie kompaktu Sony nie można odmówić solidności. Korpus wykonano ze stopu magnezu, który zapewnia wysoką wytrzymałość mechaniczną. Powierzchnia aparatu to metal o matowym wykończeniu, z wyjątkiem fragmentów przedniej i tylnej ścianki, gdzie znajdziemy niewielkie gumowe nakładki ułatwiające chwyt. Mają one przyjemną, przyczepną fakturę. Niemniej jednak o pewnym i wygodnym uchwyceniu aparatu trzeba zapomnieć, bowiem są one naprawdę małe. Ponarzekać można także na brak uszczelnień, podobnie zresztą, jak u pozostałych przedstawicieli linii RX1.
W RX1R III zaszły stosunkowo niewielkie modyfikacje, związane z elementami sterującymi. Przykładowo, zamieniono przyciski MENU i wejścia do trybu odtwarzania zdjęć na tylnej ściance. Czerwony guzik filmowania, w prawym górnym rogu z poprzednika, aktualnie oznaczono jako przycisk funkcyjny C2. Największa zmiana to usunięcie pokrętła trybu ustawiania ostrości (AF-S, AF-C, DMF i MF), obecnego na przednim panelu RX1R II. Pozostawiono natomiast „retro” akcent w postaci gwintu na mechaniczny wężyk spustowy.
Aparat zasilany jest akumulatorem NP-FW50 (znanym z pierwszych bezlusterkowców Sony) który, w pełni naładowany, powinien wystarczyć na wykonanie około 300 zdjęć. To niewątpliwie dobry krok, by pozbyć się starszego ogniwa NP-BX1 o znacznie niższej wydajności.
Zdjęcia i filmy zapisywane są na karcie SD (SDHC, SDXC, także z obsługą standardu UHS-II), a slot umieszczono na spodzie korpusu, tuż obok komory baterii.
Zestaw portów komunikacyjnych znajdziemy na lewym panelu aparatu i obejmuje:
wejście mikrofonowe (mini-jack 3.5 mm),
złącze USB-C,
wyjście HDMI (micro d).
Jeśli chodzi o ekran, zwiększono wyraźnie jego rozdzielczość (do 2.36 miliona punktów), przy zachowaniu tej samej, 3-calowej przekątnej. Jakość i szczegółowość wyświetlanego obrazu są bardzo dobre, choć na powierzchni łatwo zobaczyć odbicia otoczenia. Naprawdę szkoda, że ekran stracił możliwość odchylania. Funkcja ta pozostaje naszym zdaniem ogromnym ułatwieniem kadrowania i ewidentnie brakuje jej w tak zaawansowanym aparacie. Warto natomiast wspomnieć o dotykowym interfejsie o szerokiej funkcjonalności, który pozwala na obsługę menu głównego i podręcznego, trybu odtwarzania, czy przesuwanie pola AF podczas korzystania z celownika.
Bardziej zauważalne zmiany dotknęły wizjer. Po pierwsze, co widać już po szybkim rzucie oka na tylną ściankę, celownik zamontowano na stałe, a nie jest wysuwany jak u poprzednika. Po drugie, spadło niestety jego powiększenie, z 0.74x do 0.7x, przy zachowaniu tej samej rozdzielczości (2.36 miliona punktów). Efektem tego, obraz wyświetlany w wizjerze jest poprawny, ale nic ponad to. Musimy pochwalić natomiast muszlę oczną – wygodną i nieźle osłaniającą od wpadającego bokiem światła.
Okiem filmowca
Jeśli chodzi o tryb filmowy, to wydawać by się mogło, że w RX1R III będzie on podobny jak w bezlusterkowcu A7R V, z którym nowy kompakt dzieli przecież matrycę i procesor. Może ewentualnie zostanie nieco przycięty, tak jak ma to miejsce w pozbawionym funkcji nagrywania w 8K modelu A7CR. Tu jednak firma Sony poszła z przycinaniem o kilka kroków dalej, wskutek czego powstała swoista mieszanka tego, co w zakresie filmowania oferują starsze i nowsze modele tego producenta.
Sony RX1R III może zatem filmować w 4K, ale tylko z prędkościami do 30 kl/s. W związku z tym z jego menu zniknął bazujący na H.265 kodek XAVC HS, który z wiadomego tylko Sony powodu działa w systemie PAL jedynie od 50 kl/s wzwyż. Pozostały natomiast bazujące na H.264 kodeki XAVC S oraz XAVC S-I – wariant tego ostatniego korzystający tylko z kompresji wewnątrzklatkowej (tzw. kodek All-Intra). Poza 4K nowy kompakt Sony potrafi też oczywiście filmować w Full HD z typowymi prędkościami, czyli do 100/120 kl/s.
W filigranowej obudowie RX1R III zabrakło miejsca na stabilizację matrycy. Stabilizacji optycznej nie oferuje też zainstalowany w aparacie obiektyw. Do dyspozycji użytkownika pozostaje jedynie aktywna stabilizacja cyfrowa, której użycie wiąże się z zauważalnym przycięciem obrazu. Na szczęście już bez żadnych przycięć funkcjonalności działa filmowy autofokus, który pracuje szybko, sprawnie i cicho oraz nie ma problemów z wykryciem czy śledzeniem obiektów. Nie zabrakło też profili obrazu – w nowym Sony znajdziemy zarówno S-Loga 3 czy profil Hybrid Log Gamma, jak i S-Cinetone oraz możliwość wgrywania własnych LUT-ów.
Jak można się domyślić, za okrojeniem trybu filmowego w RX1R III, podobnie jak za brakiem wyjścia słuchawkowego czy niepełnowymiarowym złączem HDMI, stoi ta sama przyczyna – miniaturyzacja. Tak niewielki korpus z pewnością nie rozprowadza ciepła równie dobrze jak większe modele. Być może bateria NP-FW50 nie jest też w stanie podać mocy potrzebnej do filmowania w 4K w 50 kl/s czy też do kodowania w H.265. Trudno jednak mieć do nowego Sony nadmierne pretensje w tym zakresie. Jest to w końcu, podobnie jak Fujifilm X100VI czy Leica Q3, urządzenie stworzone przede wszystkim z myślą o fotografach. A gdy zajedzie potrzeba, to, zupełnie awaryjnie, dobrej jakości film w 4K w 25 kl/s też można nim nagrać. I chyba tyle wystarczy.
Podsumowanie
RX1R III to produkt niewątpliwie zarówno interesujący, jak i na swój sposób unikalny. Ta druga cecha wynika przede wszystkim z obudowy bardzo skromnych rozmiarów, w której udało się upchnąć zaawansowany aparat z 61-megapikselową matrycą i jasnym obiektywem 2/35. Nowość od Sony ma naturalnie kilku konkurentów, których wymieniamy w poniższej liście, wraz z ich cenami (stan na dzień 28.07.2025 r.):
Sony RX1R III – 21 400 zł,
Fujifilm GFX100RF – 23 000 zł,
Fujifilm X100VI – 8 000 zł,
Leica Q3 – 27 700 zł.
Jak widać, wśród co najmniej pełnoklatkowych kompaktów premium, najnowszy aparat Sony okazuje się produktem jednocześnie najtańszym. Zakup GFX100RF oznacza niewiele większy wydatek, aczkolwiek mamy tu do czynienia z sensorem średnioformatowym (44x33 mm) o wyższej rozdzielczości (102 Mpix) oraz obiektywem o szerszym polu widzenia (ekwiwalent 28 mm), choć znacznie ciemniejszym (f/4). Ponieważ w przypadku aparatu Fujifilm nie zdecydowano się na tak daleko posuniętą miniaturyzację jak w Sony, mamy celownik o znacznie wyższej rozdzielczości i powiększeniu obrazu, a także uchylny ekran i podwójny slot kart pamięci. W obu natomiast nie znajdziemy stabilizacji.
Leica Q3, z kolei, zwyczajowo najdroższa, ma kilka cech wspólnych z GFX100RF: obiektyw 28 mm (nieco jaśniejszy niż w Sony – f/1.7), zbliżonej jakości wizjer, czy odchylany ekran. I podobnie jak aparat Fujifilm, nie została stworzona z myślą o jak najmniejszym rozmiarze i na pokładzie znajdziemy układ stabilizacji obrazu.
Swoistym „czarnym koniem” powyższej listy jest drugi kompakt premium od Fujifilm, czyli X100VI. Jeśli zaakceptujemy fakt obecności mniejszego sensora APS-C o nieco niższej rozdzielczości (40 Mpix), dostajemy stabilizację, jasny obiektyw (f/2 jak w Sony) o ekwiwalencie ogniskowej 35 mm z filtrem ND, uchylny ekran oraz... przeszło 2.5-raza niższą cenę.
Klienci mają zatem całkiem niezły wybór w obrębie niszy, jaką są obecnie kompakty premium.
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.