Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Test aparatu

Canon EOS 1300D - test aparatu

6 czerwca 2016
Szymon Starczewski Komentarze: 52

9. Podsumowanie

Dotarliśmy do końca testu, zatem podsumujmy rezultaty testowanego aparatu w poszczególnych kategoriach.

Canon EOS 1300D - Podsumowanie



----- R E K L A M A -----

Budowa, jakość wykonania i funkcjonalność

Pod względem budowy i jakości wykonania, jak na sprzęt klasy entry level, Canon EOS 1300D prezentuje się nieźle. Jego korpus został w całości wykonany z matowego tworzywa sztucznego, ale mimo to konstrukcja zachowuje sztywność, a poszczególne elementy obudowy są dobrze do siebie dopasowane. Ponadto, zarówno rękojeść, jak i część tylnej obudowy zostały pokryte gumowym materiałem, charakteryzującym się chropowatą powierzchnią i zapewniającym odpowiednią przyczepność. Warto dodać, że najnowszy amatorski EOS ma niemal takie same rozmiary jak poprzednik, a różnica w wadze wynosi zaledwie 5 gramów.

W 1300D zastosowano taki sam układ elementów sterujących jak w 1200D. Przycisków i pokręteł mamy zatem niewiele, ale ich funkcjonalność przynajmniej jak na typowo amatorski aparat jest niezła. Również w obrębie menu nie zauważamy szczególnych zmian. Ma ono tę samą strukturę i wygląd jak u poprzednika. Jest ono wygodne w obsłudze, a dodatkowym plusem jest obecność zakładki „Moje Menu”. Szkoda tylko, że może ona zawierać jedynie 6 elementów.

Na szczęście w 1300D wprowadzono zmiany w obrębie wyświetlacza LCD. Co prawda jego rozmiar pozostał taki sam (przekątna 3 cale), jednak zwiększyła się rozdzielczość obrazu z 460 tysięcy do 920 tysięcy punktów. Obraz generowany przez wyświetlacz charakteryzuje się całkiem dobrą jakością. Nie najlepiej jednak sprawdza się przy pracy w ostrym słońcu. Odbicia otoczenia są wówczas dość wyraźnie widoczne na jego powierzchni i potrafią przeszkadzać.

Jeżeli chodzi o tryb wideo, 1300D oferuje takie same możliwości jak poprzedni model. Najlepsza jakość filmów, jaką mamy do dyspozycji, to Full HD 30/25/24p. Ponadto poza trybem automatycznym filmy można nagrywać z ręczną kontrolą parametrów ekspozycji. Niestety, nie mamy możliwości skorzystania z ciągłego autofokusa, a ogniskowanie obywa się jedynie w momencie wciśnięcia spustu migawki do połowy. Warto również dodać, że działający w trybie Live View kontrastowy autofokus jest bardzo wolny.

Podobnie jak u poprzednia, wizjer optyczny w testowanym aparacie nie zachwyca, ani pod względem powiększenia ani pokrycia kadru. Z drugiej strony w tej klasie sprzętu raczej trudno spodziewać się czegoś wyraźnie lepszego.

Użytkowanie i ergonomia

Biorąc pod uwagę fakt, że 1300D to aparat klasy entry level, pod względem wygody użytkowania utrzymuje całkiem niezły poziom. Jego rękojeść jest co prawda stosunkowo niewielka, jednak jej wyprofilowanie i pokrywający ją materiał sprawiają, że EOS dość dobrze leży w dłoni. Jeśli do aparatu mamy podpięty niewielki i lekki obiektyw, nie zauważymy większych problemów z wygodą użytkowania. Dostęp do elementów sterujących jest swobodny. W połączeniu z ekranem szybkich nastaw i zakładką „Moje Menu” pozwalają na całkiem sprawną obsługę aparatu w zakresie najważniejszych ustawień.

Do szybkości działania 1300D nie mamy w zasadzie zastrzeżeń. Uruchamianie odbywa się bez opóźnienia, a podczas podstawowej obsługi aparat działa płynnie. Tak samo jak u poprzednika, możliwości trybu seryjnego niestety nie zachwycają. Co prawda aparat nie ma problemu z osiągnięciem maksymalnej prędkości fotografowania, jednak wynosi ona tylko 3 kl/s. Dodatkowo bufor ma niewielką pojemność, co jest szczególnie odczuwalne przy fotografowaniu w RAW-ach. W serii bowiem można zmieścić zaledwie 5 zdjęć w tym formacie.

W 1300D, tak samo jak u poprzednika, nie zastosowano automatycznego systemu czyszczenia matrycy za pomocą ultradźwięków. Użytkownikom tego aparatu pozostaje zatem jedynie czyszczenie ręczne lub programowe usuwanie zabrudzeń. Wbudowana lampa błyskowa charakteryzuje się stosunkowo niewielką mocą, bowiem jej liczba przewodnia wynosi 9.2 (ISO 100). Jej funkcjonalność jest zatem ograniczona, choć do naświetlenia bliskiego planu powinna wystarczyć.

Skuteczność systemu AF dość wyraźnie zależy od rodzaju oświetlenia, przy którym fotografujemy. Z dwoma użytymi podczas testu obiektywami, w świetle lamp 5500K aparat poradził sobie całkiem dobrze pod tym względem. W świetle żarowym jednak rezultaty okazały się być wyraźnie gorsze. Warto dodać, że przy tym oświetleniu, przy obu obiektywach dawało się zauważyć nieznaczny front focus, co niewątpliwie miało wpływ na pogorszenie skuteczności trafień. Nie mamy natomiast większych zastrzeżeń do działania systemu pomiaru światła. Podczas fotografowania nie sprawiał on problemów, a ewentualne korekty ekspozycji przy pomiarze matrycowym raczej rzadko przekraczały 2/3 EV.

Rozdzielczość

Wyniki EOS-a 1300D w tej kategorii są na dobrym poziomie i porównywalne z tymi, jakie zanotowaliśmy w teście jego poprzednika. Ze względu na zastosowanie tej samej 18-megapikselowej matrycy co w 1200D, takiego rezultatu można było oczekiwać. Użycie tego samego sensora potwierdza także bardzo wyraźna różnica w wartościach MTF50 dla poszczególnych składowych, jaką obserwujemy w pomiarach. Tak samo jak w 1200D matryca w testowanym EOS-ie ma bowiem niesymetryczny filtr AA. Sprawia on, że odpowiedź funkcji MTF w częstości Nyquista dla składowej pionowej jest niska, a dla poziomej sięga ponad 30%. Warto dodać, że tak wysoka odpowiedź sugeruje zupełne zniesienie działania filtra w kierunku poziomym, a to zwiększa ryzyko powstania efektu mory.

Balans bieli

Do pracy balansu bieli w 1300D nie mamy większych zastrzeżeń. W większości przetestowanych przypadków błędy koloru utrzymywały się na niskim poziomie. Tradycyjnie dla światła żarowego przy automatycznym balansie bieli obserwujemy spory błąd i specyficzne ciepłe zabarwienie obrazu. Efekt ten można w pewnym stopniu zmniejszyć, stosując ustawienie auto z priorytetem bieli. Najlepiej jednak sprawdza się tryb dedykowany. W kategorii nasycenia koloru nie obserwujemy problemów. Odchyłki od 100% w większości przypadku są nieduże.

Jakość obrazu w JPEG

Jakość obrazu na JPEG-ach w 1300D w szerokim zakresie czułości utrzymuje się na dobrym poziomie. W testowanym EOS-ie szum daje się zauważyć przy ISO 1600, aczkolwiek na tym etapie jego wpływ jest właściwie minimalny. Przy dalszym wzroście czułości zaszumienie jest już z łatwością zauważalne, ale do ISO 6400 obraz wygląda całkiem nieźle i dopiero przy ISO 12800 jego jakość wyraźnie się pogarsza.

Wyostrzenie JPEG-ów w 1300D możemy kontrolować w 8-stopniowej skali. Zero oznacza w zasadzie brak wyostrzania, a optymalny efekt otrzymujemy ustawiając ten parametr w okolicach środka skali. Warto również dodać, że testowany EOS nie daje możliwości bezpośredniego fotografowania z użyciem filtrów. Nie odnajdziemy w nim również funkcji HDR.

Jakość obrazu i szumy w RAW

Obraz na surowych zdjęciach z 1300D w zakresie czułości do ISO 3200 utrzymuje się na satysfakcjonującym poziomie. Przy ISO 6400 szum jest już całkiem wyraźny, ale czułość tę można uznać za użyteczną. Dopiero rozszerzone ISO 12800 wygląda słabo. W porównaniu do lustrzanek K-S2 i A68, EOS utrzymuje się w środku stawki. Najniższym szumem na wysokich czułościach charakteryzuje się Pentax, natomiast EOS wypada nieco lepiej niż lustrzanka Sony pod tym względem. Wizualną ocenę zdjęć częściowo potwierdza porównanie składowej luminacji. W wynikach pomiarów zauważyć można przewagę 1300D nad A68, ale już różnica pomiędzy EOS-em a Pentaksem staje się wyraźna jedynie dla ISO 12800. Wycinki zdjęć oraz pomiary pokazują także, że w pojedynku na poziom szumu, 1300D przegrywa nieznacznie z poprzednikiem.

W kategorii prądu ciemnego nie obserwujemy niespodzianek. Histogramy mają kształt przypominający rozkład Poissona, a statystyka sygnału wygląda prawidłowo. Zastrzeżenia można mieć jednak do wyglądu darków na najwyższych czułościach. Widoczne są bowiem niejednorodności w rozkładzie szumu i dostrzec można oznaki bandingu.

Zakres i dynamika tonalna

W kategorii zakresu tonalnego dla czułości ISO 100 liczba tonów w 1300D sięga niemal 230, co odpowiada 7.8-bitowemu zapisowi danych. Jest to co prawda nieco gorszy wynik niż u poprzednika (8.1-bita), ale gwarantuje on wizualnie gładkie przejścia tonalne, bez widocznej posteryzacji.

Dla SNR=10 przy ISO 100 dynamika tonalna osiąga poziom 8.1 EV. Można to uznać za niezły rezultat i co ciekawe jest on nieco lepszy niż ten otrzymany w teście poprzedniego modelu (7.7 EV). Należy jednak zaznaczyć, że jak na 14-bitowy zapis RAW-ów, testowany EOS nie zachwyca. Dla tego kryterium jego maksymalny wynik jest porównywalny z tym, jaki zanotowały lustrzanki K-S2 i A68, w których mamy 12-bitowe RAW-y. Podobnie jest z dynamiką dla pozostałych kryteriów. Dla SNR=1 aparat notuje zaledwie 11.8 EV, a powinien zbliżać się do 14 EV.

Badanie zachowania fotodiod matrycy pokazało, że wszystkie czułości, przedstawione jako średnie wartości ze wszystkich grup senseli, są poniżej (maksymalnie około 1/3 EV) wartości nominalnych. Pojemność studni potencjału dla bazowej czułości to około 80 ke-, natomiast punkt wzmocnienia jednostkowego wypada dla czułości 503 (czyli nieco poniżej nastawy aparatu ISO 800).

Ocena końcowa

Test Canona 1300D pokazał to, czego można się było spodziewać. Już na podstawie porównania specyfikacji testowanego EOS-a i jego poprzednika można było przypuszczać, co dodatkowego otrzymamy w nowym modelu. Faktycznie wyświetlacz LCD daje lepszy obraz niż w 1200D. Wbudowany moduł Wi-Fi natomiast rozszerza walory użytkowe aparatu. W pozostałych kategoriach jednak testowany EOS nie oferuje w praktyce nic więcej niż poprzednik. Ponownie zatem, w przypadku 1300D Canon postawił na niezbędne minimum. Co prawda, w sprzęcie klasy entry level takie rozwiązanie jest uzasadnione, ale trzeba przyznać, że podejście innych producentów bywa odmienne w tej kwestii.

Spoglądając całościowo na 1300D zastanawia nas jedna rzecz. Czy lustrzanka klasy entry level ma jeszcze rację bytu na dzisiejszym rynku fotograficznym? Po pierwsze, rynek kompaktów się kurczy, ze względu na coraz większe możliwości aparatów w telefonach. Do okazjonalnego fotografowania smartfon najczęściej wystarcza i nie ma potrzeby noszenia ze sobą drugiego aparatu, w szczególności mało poręcznej lustrzanki. Po drugie, popularność bezlusterkowców wzrasta i zdobywają one coraz większą część rynku. Czy w takiej sytuacji, bardzo prosta lustrzanka, pozbawiona w zasadzie jakichkolwiek atrakcyjnych dodatkowych funkcji i oferująca niemal wyłącznie podstawowy zakres rozwiązań jest w stanie zainteresować początkującego amatora fotografii? Skoro firma z tak dużym doświadczeniem jak Canon, decyduje się wypuścić taki aparat, można przypuszczać, że odpowiedź jest twierdząca. My nie do końca jesteśmy o tym przekonani. Naszym zdaniem nawet prostsze modele bezlusterkowców stanowią ciekawszą opcję dla przeciętnego amatora i są w stanie zaoferować więcej możliwości niż prosta lustrzanka entry level.

Czynnikiem, który mógłby stanowić o atrakcyjności testowanego EOS-a, może być cena. Aparat w zestawie ze stabilizowanym zoomem 18–55 mm II kosztuje około 1739 zł. A jak się kształtują ceny wybranych aparatów konkurencji oraz modelu 1200D? Spójrzmy na poniższą listę:

  • Canon 1200D + 18–55 mm II (IS) – 1479 zł,
  • Pentax K-S2 + 18–50 mm WR – 2799 zł,
  • Sony A68 + 18–55 mm II – 2750 zł,
  • Pentax K-S1 + 18–55 mm – 1699 zł,
  • Sony A58 + 18–55 mm II – 1549 zł,
  • Nikon D3300 + 18–55 mm VRII – 1699 zł,
  • Olympus E-PL7 + 14–42 mm II – 2099 zł
  • Panasonic GF7 + 12–32 mm – 1999 zł,
  • Sony A5100 + 16–50 mm – 2199 zł,
  • Fujifilm X-A2 + 16–50 mm – 1899 zł,
Trzeba przyznać, że cena 1300D nie jest wygórowana, szczególnie że aparat jest nowością na rynku. Poprzednik jest oczywiście wyraźnie tańszy, ale gdy pojawił się na rynku, był w podobnej cenie, co obecnie 1300D. Używane w niniejszym teście do porównań K-S2 i A68 są, jak widać, dużo droższe. Trzeba jednak mieć na uwadze, że przewyższają one 1300D stopniem zaawansowania. Z drugiej strony są to najnowsze lustrzanki tych producentów z segmentu amatorskiego. Tańsze natomiast są modele K-S1 i A58, które są na rynku już od dłuższego czasu. Podobnie sytuacja ma się z D3300, czyli lustrzanką entry level Nikona. Jak widać, nieco więcej trzeba zapłacić za proste modele bezlusterkowców. Należy jednak pamiętać, że w niektórych przypadkach oferują one zauważalnie więcej niż testowany tu EOS.

Na koniec przedstawiamy najważniejsze zalety i wady Canona 1300D.


Zalety:

  • dobra jakość obrazu do ok. ISO 1600,
  • wysoka rozdzielczość obrazu,
  • niezły wynik dynamiki tonalnej dla ISO 100,
  • dobrze działający pomiar światła,
  • skuteczny autofokus przy świetle lamp 5500K,
  • skuteczny balans bieli w większości przypadków,
  • opcja automatycznego balansu bieli z priorytetem bieli w świetle żarowym,
  • czytelne i funkcjonalne menu,
  • całkiem dobrej jakości wyświetlacz LCD,
  • konfigurowalna zakładka „Moje Menu”,
  • funkcjonalny tryb Live View,
  • dobrej jakości filmy Full HD,
  • możliwość ręcznej kontroli parametrów ekspozycji podczas nagrywania filmów,
  • rękojeść o niezłej przyczepności do dłoni i komforcie chwytu,
  • przyzwoita ergonomia elementów sterujących jak na aparat klasy entry level,
  • opcjonalny moduł GPS,
  • gniazdo HDMI,
  • wbudowany moduł Wi-Fi,
  • możliwość nakładania filtrów artystycznych na wcześniej wykonane zdjęcia.

Wady:
  • dość wysokie szumy na najwyższych czułościach,
  • słaba praca standardowego trybu automatycznego balansu bieli przy oświetleniu żarowym,
  • słaba skuteczność fazowego AF w świetle żarowym,
  • wolny autofocus kontrastowy w trybie Live-view,
  • stosunkowo słaby tryb zdjęć seryjnych,
  • widoczny banding na wysokich czułościach,
  • wizjer o niedużym powiększeniu obrazu i kryciu,
  • słaba praca wyświetlacza LCD w ostrym słońcu,
  • brak funkcji automatycznego czyszczenia matrycy,
  • brak ciągłego autofokusa w trybie filmowania,
  • brak drugiego pokrętła sterującego,
  • brak opcji ustawienia temperatury barwowej zgodnie ze skalą Kelvina,
  • brak uszczelnień,
  • brak stabilizacji matrycy,
  • brak trybu HDR i funkcji automatycznego składania panoram,
  • brak funkcji focus peaking,
  • brak funkcji mikroregulacji AF.

Aparat do testów wypożyczyła firma:
Canon EOS 1300D - Podsumowanie
oraz sklep:

Canon EOS 1300D - Podsumowanie

W testach wykorzystujemy studyjne lampy błyskowe i światła stałego firmy Quadralite dostarczone przez sklep Foto-Tip.pl
Canon EOS 1300D - Podsumowanie Canon EOS 1300D - Podsumowanie