Sony ZV-1 II - test aparatu
7. Podsumowanie
Dotarliśmy do końca formalnego opisu poszczególnych kategorii, w których aparat podlegał testom. Pora zatem na podsumowanie wrażeń z użytkowania i uzyskanych wyników.
![]() |
ZV-1 II oferuje coś, czego wcześniej nie miał żaden kompakt – ultraszerokokątny zoom o zakresie 18-50 mm. Jest to wprawdzie urządzenie przeznaczone przede wszystkim dla osób nagrywających wideo, jednak z uwagi na kąty widzenia, może także zainteresować fotografujących. Kolejnym atutem jest rozmiar, który można w zasadzie uznać za „kieszonkowy”.
Zobaczmy, jak kształtują się ceny ZV-1 II i przykładowych produktów konkurencji:
- aparaty kompaktowe:
- Canon Powershot V1 – 4380 zł,
- Sony ZV-1 II – 4800 zł (u autoryzowanych partnerów), 3000 zł w Amazon,
- bezlusterkowce niepełnoklatkowe:
- Fujifilm X-M5 + Fujinon XF 10-24 mm f/4 R OIS WR – 7770 zł,
- OMDS OM-5 + M.Zuiko 9-18 mm f/4-5.6 – 7290 zł,
- Nikon Z30 + Nikkor Z DX 12-28 mm f/3.5-5.6 PZ VR – 4300 zł,
- Sony ZV-E10 II + E 10-24 mm f/4 PZ – 6860 zł.
Budowa i funkcjonalność
Zbudowany z tworzyw sztucznych korpus ZV-1 II nie robi tak dobrego wrażenia, jak aluminiowe RX100-y, choć generalnie trudno mieć większe zastrzeżenia. Nie do końca stabilny wydaje się natomiast tubus wysuniętego obiektywu, co pewnie wynika z miniaturyzacji całości. Aparat jest bowiem niewielki i łatwo zmieścimy go do kieszeni bluzy. Niestety, po raz kolejny producent nie zdecydował się na zastosowanie uszczelnień.
Na przedniej ściance znajdziemy niewielką nakładkę wykonaną z twardego plastiku. To niezrozumiała naszym zdaniem zmiana, bowiem u poprzednika zastosowano tworzywo gumowe. Zestaw elementów sterujących jest raczej skromny, dlatego warto posiłkować się takimi udogodnieniami, jak programowalne Moje Menu, menu podręczne Fn, czy możliwość przemapowania kilku przycisków. W serii ZV-1 nie pojawił się niestety otaczający obiektyw użyteczny pierścień funkcyjny, znany z rodziny RX100. Mamy natomiast dotykowy interfejs na ekranie, i to o wysokiej funkcjonalności.
Należy pamiętać, że ZV-1 II nie ma migawki mechanicznej, a jedynie elektroniczną. O dłuższych ekspozycjach możemy zapomnieć, bowiem maksymalny czas naświetlania to zaledwie 1/4 sekundy. Znacznie łatwiej ograniczyć ekspozycję, bowiem oprócz krótkiej ekspozycji 1/32000 s, możemy aktywować wbudowany filtr ND o sile 3 EV.
Autofokus łączy w sobie metody detekcji kontrastu i fazy, przy czym punktów realizujących tę drugą mamy dość dużo, bo 315. AF generalnie radzi sobie bardzo dobrze w ciągu dnia, warto pochwalić także skuteczność algorytmów wykrywania twarzy i oczu. Gorzej jest w słabym świetle, bowiem sprawność tego systemu zauważalnie spada. Możemy pochwalić wydajność trybu seryjnego 24 kl/s ze względu na dobrą pojemność bufora.
W ZV-1 II nie znajdziemy niestety rozmaitych funkcji dodatkowych, przydatnych dla osób fotografujących: cyfrowych filtrów efektowych, automatycznie składanych panoram, czy zdjęć HDR. Z uwagi na podstawowe przeznaczenie tego modelu do filmowania, zrezygnowano także z wizjera, wbudowanej lampy błyskowej, ale także stabilizacji obrazu. Pochwalić możemy pracę modułów Wi-Fi oraz Bluetooth – współpraca ze smartfonem przebiegała bardzo sprawnie, a aplikacja Creators' App charakteryzuje się wysoką funkcjonalnością.
Optyka
Zaimplementowanie obiektywu o ekwiwalencie ogniskowych 18–50 mm i światłosile f/1.8–4 w małym korpusie aparatu było z pewnością niemałym wyzwaniem dla projektantów i nie obyło się bez kompromisów. O ile jakość obrazu w centrum kadru stoi na dobrym poziomie, to na brzegach pozostawia już całkiem sporo do życzenia. Badanie plików RAW pokazało gigantyczną dystorsję beczkową na najkrótszej ogniskowej, typową dla obiektywów rybie oko. Zoom w ZV-1 II średnio radzi sobie z poprzeczną aberracją chromatyczną, a także komatyczną dla najszerszego kąta widzenia. Większość wad jest korygowana programowo, dlatego stosując format JPEG, nie będą nam się one rzucać w oczy. Szczególnie dotyczy do dystorsji na szerokich kątach, której wyprostowanie wiąże się z dużą stratą realnej rozdzielczości. Nie możemy również pochwalić obiektywu testowanego kompaktu w kategorii odblasków, bowiem potrafi on złapać ich naprawdę sporo.
Obrazowanie
Zdjęcia w formacie JPEG oferują przyzwoitą szczegółowość na niskich nastawach ISO, a jeśli chodzi o te wyższe, lepiej nie przekraczać wartości ISO 1600. Praca balansu bieli daje dość przeciętne wyniki, choć przy świetle naturalnym w większości wypadków nie mamy co narzekać. Klasycznie, w świetle żarowym automatyka daje zdjęcia o ocieplonej kolorystyce.
Na podstawie wizualnej oceny wycinków w formacie RAW, naszym zdaniem Sony ZV-1 II ustępuje Canonowi V1 pod względem jakości zdjęć na wysokich ISO. Nie widać natomiast dużej różnicy w kwestii generowanego szumu luminancji, który zmierzyliśmy w Imateście. W ZV-1 II zastosowano 14-bitowe przetwarzanie danych, co stanowi nowość względem testowanych przez nas aparatów serii RX100. Efektem tego poprawie uległy wyniki dynamiki tonalnej na niskich ISO, choć trudno tu mówić o wyjątkowym postępie.
Ocena końcowa
To, co stanowi podstawowy atut Sony ZV-1 II w kategoriach fotograficznych, to naturalnie ciekawy i unikalny zakres ogniskowych 18-50 mm. Wybór szerokokątnych kompaktów na rynku jest wyjątkowo skromny, dlatego niewątpliwie wyróżnia się on na tle wielu innych konstrukcji.
Podchodząc do oceny modelu ZV-1 II należy mieć oczywiście świadomość do jakiego celu został on stworzony. Z uwagi na podstawowe zastosowanie, czyli nagrywanie wideo, nie dziwią nas takie rzeczy, jak brak wizjera i lampy błyskowej. Nie przemawia do nas natomiast ograniczanie funkcjonalności poprzez limitowanie czasu naświetlania do zaledwie 1/4 sekundy, usunięcie pierścienia funkcyjnego obiektywu, czy pozbawianie aparatu funkcji HDR, filtrów i panoram. Dobrze, że podobnie jak w ostatnich RX100-ach, mamy szybki tryb seryjny i filtr ND, zdecydowanie zabrakło jednak stabilizacji obrazu. Nie da się też ukryć, że istotnym aspektem obiektywu, jest zachowanie na brzegu kadru, które w przypadku ZV-1 II pozostaje niestety rozczarowujące. I to niejedyna wada tej optyki.
Po testach jedynych na rynku dwóch ultraszerokokątnych kompaktów, musimy stwierdzić, że fotograficznie lepiej zaprezentował się Canon PowerShot V1, i to w większości kategorii. Nie jest on produktem tak fotograficznie okrojonym i ma obiektyw o lepszych własnościach optycznych, na dodatek stabilizowany. Wyjątek stanowi tu gigantyczna dystorsja na najszerszych kątach widzenia, widoczna jednak w obu modelach. W zasadzie jedyną przewagą ZV-1 II nad V1 jest rozmiar – jeśli kompaktowość konstrukcji stanowi dla kogoś absolutny priorytet, aparat Sony ma tu niewątpliwie przewagę. Jeśli nie – PowerShot będzie naszym zdaniem lepszym wyborem. Zwłaszcza, że - biorąc pod uwagę cenę u autoryzowanych partnerów – V1 okazuje się tańszy. ZV-1 II, zaprezentowany w maju 2023 roku, kosztuje bowiem 4800 zł, a zatem ok. 400 zł więcej od znacznie nowszego Canona. Naszym zdaniem, dopiero przy cenie 3000 zł, kompakt Sony wart jest rozważenia.
Na zakończenie prezentujemy listę najważniejszych zalet i wad testowanego aparatu:
Zalety:
- obiektyw o unikalnym i użytecznym zakresie ogniskowych,
- możliwość zapisywania zdjęć w formacie RAW,
- dobra rozdzielczość zdjęć JPEG i RAW w centrum,
- rozsądny poziom szumów na zdjęciach JPEG i RAW (jak na sensor formatu 1”),
- bardzo dobra wydajność trybu seryjnego,
- rozbudowany tryb wideo,
- obecność gorącej stopki standardu ISO z cyfrowym interfejsem audio,
- funkcjonalny tryb live view,
- focus peaking i funkcja zebry,
- cyfrowa poziomica, histogram,
- obrotowy ekran LCD, z dotykowym interfejsem o szerokiej funkcjonalności,
- szybki i celny autofokus,
- bracketing ekspozycji, balansu bieli i funkcji DRO,
- programowalne menu funkcyjne,
- profile obrazu pozwalające na zaawansowaną regulację jego właściwości zarówno przy filmowaniu, jak i fotografowaniu,
- gniazdo mikrofonu, USB-C oraz HDMI,
- dobrze działająca łączność WiFi oraz Bluetooh.
Wady:
- słaba jakość obrazu na brzegu kadru,
- monstrualna dystorsja beczkowa dla ogniskowej 18 mm, a także – w mniejszym stopniu – dla 28 mm, widoczne w plikach RAW,
- dość wyraźne odblaski przy pracy pod ostre światło,
- kłopoty z komą dla najkrótszej ogniskowej,
- niezbyt stabilna konstrukcja tubusu obiektywu,
- ograniczenie czasu długich ekspozycji do zaledwie 1/4 s,
- brak wizjera,
- brak stabilizacji obrazu,
- brak wbudowanej lampy błyskowej,
- USB-C w standardzie 2.0,
- brak uszczelnień,
- brak funkcji HDR, filtrów cyfrowych i automatycznych panoram,
- brak ładowarki w zestawie.
![]() |
![]() |
|















Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.