Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Artykuły

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach
7 stycznia 2020
Maciej Latałło Komentarze: 35

1. Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

Seria EOS-1D Canona od początku była sztandarową linią reporterskich lustrzanek tej firmy. Najnowsze modele oznaczane są dodatkowo literą X, a opisywany dziś aparat to już jego trzecia generacja – EOS-1D X Mark III. Jeśli chodzi o ogólną charakterystykę nowego EOS-a, to mamy do czynienia z praktycznie taką samą konstrukcją jak u poprzednika: duża, profesjonalna lustrzanka ze zintegrowanym uchwytem pionowym, o dużej wytrzymałości mechanicznej i wydajności. Aspektów opisujących Mark III jest naturalnie znacznie więcej i postaramy się je przybliżyć w niniejszym tekście, wraz z pierwszymi wrażeniami z użytkowania tego aparatu.

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach - Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

Choć na pierwszy rzut oka EOS-1D X Mark III oraz poprzednik są do siebie bardzo podobne, różnic pomiędzy nimi jest naprawdę sporo. Poniższa lista, zaprezentowana nam podczas przedpremierowego pokazu aparatu, wymienia aż 102 udoskonalenia.

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach - Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

Przejrzyjmy więc najważniejsze rozwiązania, jakie firma Canon zastosował w swojej najnowszej lustrzance.

Budowa i ergonomia

W tej dziedzinie mamy najmniej zaskoczeń. EOS-1D X Mark III wizualnie bardzo mocno przypomina swojego poprzednika, to samo tyczy się jego budowy. Korpus wykonano oczywiście w całości z wytrzymałego stopu magnezu oraz odpowiednio go uszczelniono. Mamy zatem do czynienia z typowym „wołem roboczym”, który ma przetrwać w najcięższych warunkach i nie zawieść fotografa w żadnej sytuacji. Pozostaje jedynie formalnością stwierdzić, że jakość wykonania korpusu stoi na najwyższym poziomie i nie mamy do niej najmniejszych zastrzeżeń.

----- R E K L A M A -----

PROMOCJA SONY - 50% RABATU NA OBIEKTYW!

Sony A7 IV + 50/1.8 FE

13146 zł 12722 zł

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach - Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

Canon chwali się nowym mechanizmem lustra, wyposażonym w silnik bezpośredniego napędu. W rezultacie, przy użyciu wizjera możemy fotografować w serii z szybkością 16 kl/s. Migawka z kolei ma wytrzymać do 500 tysięcy cykli.

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach - Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

Dane zapisywane są na dwóch szybkich kartach CFexpress, a slot znajduje się po prawej stronie tylnej ścianki. Jego otwarcie wymaga przekręcenia „kluczyka” leżącego nieco niżej. Warto przy okazji dodać, że aktualnie nośniki CFexpress pozwalają zapisywać dane z szybkością do 1480 MB/s.

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach - Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

Zestaw portów obejmuje w większości te same złącza co w Mark II, choć aktualnie wszystkie znajdują się na lewej ściance aparatu. Z lewej strony mamy:
  • złącze rozszerzeń systemu (transmiter WFT),
  • wejście na zewnętrzny mikrofon,
  • wyjście słuchawkowe,
  • złącze typu N3 na wężyk spustowy (na przykład RS80-N3).

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach - Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

Z kolei w prawej kolumnie umieszczono:
  • gigabitowe złącze Ethernet RJ-45,
  • złącze USB-C,
  • wyjście HDMI,
  • gniazdo synchronizacyjne PC,

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach - Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

Zasilanie zapewnia akumulator LP-E19, pozwalający wykonać standardowo 2850 zdjęć na jednym ładowaniu. Slot zlokalizowano na dole lewej ścianki, a do jego otwarcia niezbędne jest przekręcenie widocznego na poniższym zdjęciu „kluczyka”.

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach - Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

Jeśli chodzi o układ elementów sterujących, to pozostał on w całości zachowany z poprzedniej wersji aparatu. Dotyczy to zarówno przycisków, pokręteł, jak i elementów zdublowanych z racji obecności zintegrowanego uchwytu pionowego.

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach - Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach - Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

W tej kategorii mamy jednak dwa unowocześnienia. Po pierwsze, na tylnej ściance kilka elementów zyskało podświetlenie. Dotyczy to czterech przycisków leżących pod głównym ekranem LCD, a także MENU, INFO oraz Q.

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach - Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

Po drugie, zastosowano ciekawe rozwiązanie związane z guzikiem AF-ON. Generalnie, pracuje on klasycznie, natomiast zintegrowano z nim czujnik optyczny. Pozwala on wykorzystać ten element jako dżojstik do zmiany punktów AF. Ów sensor przypomina te stosowane w myszkach komputerowych, nie ma zatem problemu, gdy pracujemy w rękawiczkach. Jego obsługa wymaga jednak przyzwyczajenia. Owszem, pozwala na dość szybką zmianę punktu lub obszaru AF, ale do precyzyjnych nastaw wymagane jest spore wyczucie. W takiej sytuacji woleliśmy wykorzystać klasyczny dżojstik. Na wszelki wypadek uspokajamy – czujnik można wyłączyć w menu i korzystać jedynie z funkcji aktywacji autofokusa.

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach - Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach - Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

Wygoda użytkowania stoi na wysokim poziomie. Główny uchwyt jest odpowiednio głęboki i wyprofilowany. Nie możemy także narzekać na dodatkowy, pionowy grip. Został on przeprojektowany względem poprzednika i oferuje wyraźnie większy komfort chwytu. Oba pokryto chropowatą gumową wyściółką, zapewniającą bardzo dobrą przyczepność do dłoni. Podsumowując – ponownie wysoka ocena w tej kategorii.

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach - Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach - Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

Matryca i procesor obrazowy

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach - Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

Wprawdzie EOS-1D X Mark III i Mark II mają pełnoklatkowe sensory o bardzo zbliżonej rozdzielczości, nie są to jednak te same układy. Nowy ma 20.1 megapikseli i nowoopracowany czterowarstwowy optyczny filtr dolnoprzepustowy. Nadal mamy do czynienia z technologią Dual Pixel CMOS AF, a w trybie live-view sensor oferuje nawet 3869 punktów AF pokrywających 90% obszaru kadru. Zakres natywnych czułości ISO jest taki sam jak u poprzednika i wynosi 100–102400. Można go rozszerzyć w dół do wartości 50, a w górę aż do 819200 ISO.

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach - Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

Zaktualizowano także procesor obrazowy. DIGIC X – jak podaje producent – przetwarza dane do 3.1x szybciej niż miało to miejsce u poprzednika, gdzie zastosowano dwa układy DIGIC 6+. Nam w każdym razie nowy EOS nie dał najmniejszych powodów do narzekań, jeśli chodzi o szybkość pracy. Bufor aparatu oraz szybki zapis na karty CFexpress zapewniają bardzo długie serie, nawet do 1000 plików RAW.

Warto też wspomnieć o migawce elektronicznej, dostępnej w trybie live-view. Pozwala ona uzyskać szybkość 20 kl/s, a zatem tyle samo co w konkurencyjnych bezlusterkowcach Sony A9 i A9 II. Podczas szybkiego przesuwania aparatu w trakcie ekspozycji zauważyliśmy jednak typowe zniekształcenia obrazu wynikające z sekwencyjnego sczytywania danych (rolling shutter).

Nowością jest obsługa 10-bitowego formatu HEIF, o znacznie wydajniejszej kompresji i lepszej jakości niż JPEG.

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach - Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

Autofocus

Klasyczny, fazowy moduł AF (EOS iTR AF X) został znacząco unowocześniony. O ile u poprzednika mieliśmy 61 punktów (a wśród nich 41 krzyżowych i 5 podwójnie krzyżowych), to w Mark III wszystkich dostępnych punktów jest 191, z czego mamy 155 krzyżowych dla obiektywów f/4 lub podwójnie krzyżowych dla instrumentów f/2.8. Wzrosła także czułość w ciemnym otoczeniu, z −3 do −4 EV.

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach - Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach
Rozkład punktów AF w wizjerze

Producent chwali się 28-krotnym zwiększeniem rozdzielczości sensora AF, co ma zapewnić nie tylko większą czułość, ale także wykrywanie wzorów do tej pory ignorowanych przez układ. Nie obyło się także bez zastosowania technologii głębokiego uczenia, wspomagającej głównie śledzenie obiektów.

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach - Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach - Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

Autofocus obsługuje oczywiście predefiniowane style Servo AF, w zależności od ustawień czułości, śledzenia przyspieszenia lub zwalniania oraz autoprzełączania punktów AF. W EOS-1D X Mark III mamy ich cztery oraz auto.

Podczas przedpremierowego pokazu mogliśmy sprawdzić autofocus w praktyce, fotografując samochody wyścigowe na torze Ascari. Wykorzystaliśmy obiektyw Canon EF 400mm f/2.8L IS III USM oraz tryb seryjny 16 kl/s.

Na początek użyliśmy ustawienia Case 3 (natychmiastowe ostrzenie obiektów w obrębie punktów AF) dla Servo AF. Przykładowe animacje, złożone z pojedynczych zdjęć, można zobaczyć poniżej:

Następnie aktywowaliśmy Case 4 (obiekty szybko przyspieszające i zwalniające) i wykonaliśmy kolejne serie zdjęć:

Prawdę mówiąc trudno znaleźć istotne różnice pomiędzy tymi dwoma scenariuszami, ponieważ w obu przypadkach wypadają one znakomicie, a liczba nieostrych zdjęć nie jest duża. Bardzo dużo zależy od fotografa, którego zadaniem jest właściwe utrzymywanie w kadrze śledzonego obiektu, co w przypadku obiektywu 400 mm nie należy do najprostszych wyzwań i wymaga pewnej wprawy. Na szczęście nowa 400-tka Canona jest stosunkowo lekka, jak na tak długi obiektyw. Okazuje się, że jest najlżejsza w klasie – waży o 55 gramów mniej od odpowiednika Sony oraz prawie 1 kg mniej niż Nikkor.

W fotografowaniu szybkich samochodów aparat ze wspomnianym obiektywem radził sobie bardzo dobrze, bez trudu nadążając za ruchem obiektów. Nowy EOS-1D X wyposażony jest w detekcję twarzy, oka i postaci ludzkich. Trudno ocenić przydatność tych systemów w przypadku uwieczniania kierowców, skoro większość postaci jest schowanych w pojazdach, a twarze przykryte kaskami. Zauważyliśmy, że w części zdjęć ostrość nie została ustawiona na głowę zawodnika, a element znajdujący się bliżej kadru. Tak czy inaczej, we wszystkich wypadkach korzystaliśmy ze strefowego AF.

Postanowiliśmy także sprawdzić, jak sprawuje się Dual Pixel AF w trybie live-view. Odpowiednie animacje zamieszczamy poniżej.

W tym przypadku autofocus tak samo świetnie radzi sobie ze śledzeniem szybkich obiektów. Tym razem wykorzystaliśmy ustawienie Case 1 (uniwersalne), które także dostępne jest w trybie live-view. Wyższa była natomiast szybkość serii, bowiem zamiast 16 kl/s, podgląd na żywo pozwala fotografować przy 20 kl/s. Nie robi to żadnego wrażenia na buforze aparatu, który jest bardzo sprawnie opróżniany, a spowolnienia działania aparatu nie zauważyliśmy ani razu. AF natomiast tak samo bezproblemowo nadążał za samochodami, a nieostrych zdjęć praktycznie nie zaobserwowaliśmy.

Jedyną przeszkodą w fotografowaniu w trybie live-view, był… brak możliwości wykorzystania wizjera. Trzymanie dość ciężkiego zestawu 1D X Mark III z obiektywem 400 mm na wyciągniętych rękach jest po prostu niewygodne. Pozostaje jedynie użycie statywu lub monopodu.

Wyświetlacze i wizjer

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach - Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

W EOS-1D X Mark III pojawił się nowy względem poprzednika ekran LCD o przekątnej 3.2 cala i rozdzielczości 2.1 miliona punktów. Charakteryzuje się on bardzo dobrą jakością wyświetlanego obrazu, dobre wrażenie sprawia także wierność prezentowanych barw. Typowo jak na reporterski aparat Canona, nie możemy zmieniać położenia LCD.

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach - Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

Oprócz głównego ekranu, w aparacie znajdziemy dwa dodatkowe, monochromatyczne wyświetlacze pomocnicze: jeden na górnym panelu (pokazujący różne parametry fotografowania) oraz drugi na tylnej ściance (prezentujący głównie parametry zapisywanych plików).

Jako że mamy do czynienia z lustrzanką, zastosowano w niej wizjer optyczny. Zasadniczo charakteryzuje się on takimi samymi parametrami jak u poprzednika (powiększenie 0.76x, odległość źrenicy wyjściowej 20 mm). Kadrowanie za jego pomocą jest bardzo komfortowe, jest bowiem duży, jasny i prezentuje sporo dodatkowych informacji.

Jeśli chodzi o interfejs użytkownika, nie mamy rewolucyjnych zmian. Menu przypomina to stosowane zwykle w zaawansowanych aparatach Canon, podobnie sytuacja wygląda z widokiem live-view.

Filmowanie

EOS-1D X Mark III jest także zaawansowanym narzędziem do filmowania. Możemy nim rejestrować obraz o maksymalnej rozdzielczości 5.5K 12-bit i nie potrzeba do tego zewnętrznego rekordera, bowiem zapis odbywa się na kartach pamięci CFexpress. Mamy także tryb 4K DCI w 60 kl/s bez przycięcia obrazu. Pewną wadą jest natomiast to, że w obu tych trybach nie możemy korzystać z fazowego autofokusa. Ten jest dostępny dopiero przy 4K 30p. W Full HD z kolei maksymalny klatkaż to 120p.

Dual Pixel AF oferuje ponadto śledzenie twarzy i oka. W aparacie zaimplementowano także profil LOG, o próbkowaniu 4:2:2 i głębi 10-bitowej. Kompresja odbywa się z kodekiem MPEG4 lub H.265/HEVC. Producent szacuje zakres dynamiczny C-LOG-a na 12 EV (dla ISO większego od 400).

Łączność

Na tym polu także dokonano pewnych unowocześnień, co w pełni zrozumiałe, biorąc pod uwagę czas, jaki dzieli premiery Mark II i Mark III. Nowy model ma wbudowany interfejs Wi-Fi (2.4 GHz g/b/n) i Bluetooth, ale dla zapewnienia większych szybkości bezprzewodowego transferu, zaleca się zastosowanie transmitera WFT-E9. Ma on znacznie większy zasięg działania (do 150 metrów), obsługuje nowe, bezpieczniejsze protokoły (WPA2-enterprise, ac 2x2 MIMO) i wyższą częstotliwość (5 GHz) oraz pozwala na dwa jednoczesne połączenia. Fotoreporterzy prawdopodobnie docenią także obsługę standardów SFTP i IPv6, a także uwierzytelniania 802.1X. W niedalekiej przyszłości zostaną zaimplementowane dalsze funkcje: zdalne fotografowanie z podglądem live view, dodawanie danych IPTC, czy obsługa HTTPS.

Podsumowanie

Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach - Canon EOS-1D X Mark III w naszych rękach

Najnowsza flagowa, reporterska lustrzanka Canona przeszła sporo modyfikacji i wszystko wskazuje na to, że otrzymaliśmy produkt znacznie unowocześniony względem poprzednika. Po całym dniu fotografowania tym aparatem musimy przyznać, że zrobił na nas bardzo pozytywne wrażenie, nie tylko jakością wykonania i ogólną funkcjonalnością, ale także szybkością i pewnością ostrzenia.

Premiera Canona EOS-1D X Mark III ma miejsce ok. pół roku przed otwarciem Letnich Igrzysk Olimpijskich 2020 w Tokio. Sami jesteśmy ciekawi, czy taki okres czasu jest wystarczający dla zawodowych fotoreporterów, by należycie sprawdzić nowy sprzęt przed tak ważną imprezą sportową. Z naszej perspektywy najnowszemu EOS-owi niczego nie brakuje, niemniej kluczowe okaże się sprawdzenie aparatu w praktyce przez docelowego odbiorcę.

Ponieważ dysponowaliśmy aparatem z oprogramowaniem przedprodukcyjnym (choć miał firmware 1.0), nie możemy pokazać zdjęć przykładowych nim wykonanych. Pewne aspekty finalnej wersji mogą się jeszcze zmienić (np. wygląd menu).



Poprzedni rozdział