Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Aktualności

Leica M3D-2 za 1 680 000 EUR

Leica M3D-2 za 1 680 000 EUR
26 listopada
2012 10:36

W sobotę odbyła się kolejna edycja aukcji WestLicht, na której wystawiono pod młotek aparat Leica M3D-2 należący do Davida Douglasa Duncana, który uważany jest za jednego z najwybitniejszych fotoreporterów XX wieku znanym z dramatycznych fotografii z wojen w Korei i Wietnamie. Fotograf używał tej Leiki w latach 1955–2007, a wspomniana aukcja zakończyła się na kwocie 1 680 000 EUR.

Leica M3D to protoplasta modelu Leica MP. Okazuje się bowiem, że w dwa lata przed oficjalną premierą MP stworzono dla Davida Douglasa Duncana cztery egzemplarze Leiki M3D. Oznaczono je numerami od M3D-1 do M3D-4, a fotograf korzystał z nich przez kilkadziesiąt lat. Wraz z aparatem kupujący otrzymał także dwie fotografie sygnowane przez Duncana i wykonane w Wietnamie w 1968 roku. Była to więc nie lada gratka nie tylko dla miłośników sprzętu fotograficznego, ale także sztuki fotografii.

Leica M3D-2 za 1 680 000 EUR
Źródło: WestLicht Photographica Auction

Leica M3D-2 za 1 680 000 EUR
Źródło: WestLicht Photographica Auction

Leica M3D-2 za 1 680 000 EUR
Źródło: WestLicht Photographica Auction


Komentarze czytelników (36)
  1. Euzebiusz
    Euzebiusz 26 listopada 2012, 10:56

    Przebili mnie o 10 euro :-)

  2. goornik
    goornik 26 listopada 2012, 11:09

    Ja też się wkurzyłem: byłem skłonny zapłacić 1 679 995 €
    Może na Allegro się pojawi od złotówki :)

  3. westberg
    westberg 26 listopada 2012, 12:54

    I jak ten pan przez te kilkadziesiąt lat wytrzymał ciśnienie związane z nieodpartą chęcią posiadania najnowszego aparatu w ofercie danej firmy? Doprawdy niecodzienne. Dzisiaj wychodzenie na dwór lub pole z modelem sprzed roku bywa szczytem absolutnego obciachu.

  4. cyberant
    cyberant 26 listopada 2012, 13:34

    nie ogarniam tego, za darmo bym tego złomu nie wziął...

  5. westberg
    westberg 26 listopada 2012, 13:56

    ----cyberant | nie ogarniam tego, za darmo bym tego złomu nie wziął...---

    Jakaż to musiała być kosmiczna koincydencja, że nikt Koledze takiej darowizny nie zaproponował. Całe, że tak powiem, szczęście.

  6. cyberant
    cyberant 26 listopada 2012, 16:36

    no raczej nie byłbym zadowolony, wolałbym komplet nowych akumulatorków do lampy błyskowej...

  7. 26 listopada 2012, 17:51

    ----cyberant | nie ogarniam tego, za darmo bym tego złomu nie wziął...---

    prosze nie robic z tej strony kolejnego onetu, wp, pudelka, czy zapytaj.
    Cena jest sensowna, tzn nie potrafie powiedziec dlaczego jest sensowniejsza niz np 0.5 mln euro, ale nie ma nic a nic dziwnego. Tak samo pianino Chopina sprzedaloby sie dobrze (pomijajac aspekt ze nie daloby sie na nim grac)

  8. switch55
    switch55 26 listopada 2012, 18:06

    52 lata użytkowania i taki stan;-) Jakby przeliczyć cenę aparatów Leiki na ilość lat przez które prawdopodobnie będziemy mogli ich używać to śmiem twierdzić że dla samego tego faktu opłaca się kupić ich jakość;-) Wiadomo, teraz jest w tym trochę więcej elektroniki (może to być bardziej wadliwe na przestrzeni lat), ale ceny ich sprzętu przestają mnie dziwić jak kiedyś. Leike kupuje się raz w życiu.

  9. goornik
    goornik 26 listopada 2012, 18:31

    Spokojnie, spokojnie - nie wiemy ile razy ta Leica była w serwisie na wymienie szmacianych roletek migawki, regulacji dalmierza, czy innych czynnościach serwisowych. Może się okazać, że właściciel takiego aparatu przez kilkadziesiąt lat więcej dał zarobić Leitzowi na serwisie, niż na zakupie aparatu....
    Tzn. akurat DDD z pewnością nie ponosił tych koszów, ale przeciętny Kowalski, Brown, czy Schmidt z pewnością płaciłby....

    A cyberantowi współczujemy.....

  10. keszel
    keszel 26 listopada 2012, 20:42

    westberg, również za najważniejszą informację uważam czas jaki aparat spełniał znakomicie swoją funkcję, może należałoby brać przykład s trzaskać na korpusie do padnięcia migawki, na pewno myślał on wnikliwiej i bardzej twórczo ni nacisnąłspust, wiedząc, że ma 32 klatki a nie 32 Gb pamięci.

  11. switch55
    switch55 26 listopada 2012, 21:13

    To się wszystko zgadza co piszecie, ale jeśli rzeczywiście aparat był w takich akcjach jak wynika z opisu to po mimo wszystko budzi mój respekt że w ogóle tu go oglądamy;-) Ruchomym elementom bym wybaczył np. migawka, bo nie można wymagać zbyt wiele, bo to jakby mieć pretensje do samochodu że się klocki hamulcowe ścierają;-) Ciekawi mnie np. w jakim stanie jest optyka, czy są jakieś luzy, czy jakość uległa znacznemu pogorszeniu itp. Patrząc na zdjęcia to aparat wygląda jakby miał 10 lat. Warto jeszcze wspomnieć jak nasi dziadkowie szanowali sprzęt, samochody, aparaty i tego typu rzeczy. Myślę że tyle kasy bym za to nie dał, ale coś w tym jest;-)

  12. irek50
    irek50 27 listopada 2012, 09:34

    To jest wartość kolekcjonerska ... ludzie płacą także ogromne sumy za kawałeczek papieru w postaci znaczka pocztowego...

  13. septemberlicht
    septemberlicht 27 listopada 2012, 09:53

    Policzyłem sobie, że za tę Lejkę kupiłbym czternaście i pół tira Samsungów NX w zestawie z kitowym obiektywem. Chyba się więc tej Lejki nie kaliło łyknąć...

  14. Draagoon
    Draagoon 27 listopada 2012, 10:17

    Westberg-> a skąd wiesz, ze nie posiada innych, nowszych, modeli Leici?:)

  15. westberg
    westberg 27 listopada 2012, 11:58

    Nie wiem. Zgaduję.

  16. cyberant
    cyberant 27 listopada 2012, 12:47

    goornik - to tobie współczuję że dajesz się nabijać w butelkę jak zwykły cieć specjalistom od marketingu. Trzepnij się w łeb cegłówką, to może się z tego marazmu otrząśniesz. Ta lejca - to stary, bezużyteczny aparat którym nikt nie będzie robił zdjęć. Będzie leżał w szklanej gablotce z nadzieją, że za jakiś czas inny debil omamiony marketingiem odkupi go za jeszcze większą sumę. To samo dotyczy pianina chopina, diamentów, kolekcjonerskich znaczków, monet, itd.

    To czysty marketing, kreowanie zapotrzebowania które nie istnieje. Tak jak kupowanie kolekcjonerskich edycji zabawek, które "tracą na wartości" po wypakowaniu z pudełka! Szokuje mnie że jest tylu debili którzy dają się na to nabrać, na złote klamki i inne pierdoły, które tak naprawdę nie wpływają na komfort życia, poza poprawieniem użytkownikowi EGO , spaczonego przez marketing.

    Takie "kolekcjonerskie gadżety" to debilizm nie mający żadnego uzasadnienia, i nie ma najmniejszego sensu z tym dyskutować - bo to fakt. Zacznijcie myśleć samodzielnie.

  17. westberg
    westberg 27 listopada 2012, 13:18

    W odniesieniu do przedmiotów kolekcjonerskich czy zabytkowych cenę kształtuje również krzywa podaży, która jest bezpośrednio związana z dostępnością (ilością) danego towaru na rynku. Zatem marketingowcy nie mają nic do roboty w zakresie sprzedaży takich towarów, gdyż nie mają żadnego wpływu na jedną z wielkości krzywej podaży, jaką jest ilość towaru. Dlatego, tu zacytuję przedmówcę, "debilne" jest porównywanie rzeczy nieporównywalnych. Chyba, że np. uznamy za marketingowców historyków sztuki. Ale i przy tym założeniu, marketing będzie polegał na czymś zupełnie innym, niż w potocznym rozumieniu.

  18. Pete67
    Pete67 27 listopada 2012, 18:35

    a ile to było by piwa... nawet książęcego po 3.20...
    ech.....

  19. Pete67
    Pete67 27 listopada 2012, 18:41

    cyberant...
    czy w życiu nie kupiłeś nic dla przyjemności posiadania?
    zawsze tylko to co potrzebne i da się wykorzystać???
    kupiłeś kiedyś jakieś CD z muzyką?
    Nigdy nie wzdychałeś za czymś nie dlatego że takie a nie inne parametry ale dlatego że Ci się podoba albo po prostu czegoś pragniesz????
    Nawet R2D2 wolał C3PIO od bardziej "wypasionych" robotów z czystego sentymentu....
    hmmm
    idę po 4 piwo.
    Pozdrawiam
    :D



  20. kleszcz
    kleszcz 27 listopada 2012, 19:17

    cyberant jest botem one mają inne potrzeby...

  21. 27 listopada 2012, 21:31

    @ Pete67

    Sentyment sentymentem ale 1,5 bańki za stary mocno wyeksploatowany aparat to raczej średni pomysł.
    To tak jakby ktoś zakupił kilkudziesięcioletnie Ferrari z przebiegiem pól miliona kilometrów :)

  22. kleszcz
    kleszcz 28 listopada 2012, 07:07

    To egzemplarz kolekcjonerski i ceną rządzą zupełnie inne prawa. Może być na przykład lokatą kapitału, zachcianką bogacza. Tacy ludzie nie kupują tego dla snobizmu do tego służą im pełnomorskie łodzie, lub jachty.

  23. cyberant
    cyberant 28 listopada 2012, 11:26

    Pete67 |
    > cyberant...
    > czy w życiu nie kupiłeś nic dla przyjemności posiadania?
    > zawsze tylko to co potrzebne i da się wykorzystać???
    Kupiłem, w dzieciństwie. i uważam to za dzicięcą naiwność i glupotę. Teraz już tak nie robię, tzn. czasem za coś przepłacę skuszony kampanią marketingową, kupując produkt nie warty swej ceny. Ale to się zdarza bardzo rzadko. Jestem raczej świadomym konsumentem, a krzywa podaży , niedostępności danego produktu - to wynik uwarunkowań społecznych, kreowany przez sprzedawców a nie naszych prawdziwych potrzeb.

    Dasz dziecku do wyboru bryłkę złota nie mówiąc mu że to cenne i lizaka, wybierze lizaka, bo nie jest skażony przez agresywny marketing.

  24. cyberant
    cyberant 28 listopada 2012, 11:28

    zresztą całe kolekcjonerstwo to głupota. kiedyś były trofea - coś co zdobyliśmy sami. Teraz... nie polujemy na bizony, a wciąż potrzeba nam gadżetów z wysoką ceną żeby pokazać innymi swoją "zajebistość" :) to płytkie i durne.

  25. kleszcz
    kleszcz 28 listopada 2012, 13:25

    No ale aparat też kupujący zdobył może sam a może przez pośrednika, ale pieniądze na niego zarobił więc to coś jak pogoń za bizonem, gość z czaszką bizona na głowie też był w wiosce zajebisty, ale dzisiaj wsadzili by go do czubków. Więc tylko pojmowanie zajebistości się zmienia :-).

  26. westberg
    westberg 28 listopada 2012, 13:34

    Co jest "durne"? Chęć posiadania egzemplarzy wyjątkowych, unikalnych w skali całego świata? Kolega w rzeczy samej ma jakiegoś dziwnego ducha...Ludzie mają tak bardzo często, że pewne rzeczy są dla nich bezcenne, zaś inne są drogocenne. Nie wiem, czy Kolega się wczoraj pojawił na świecie, że go tak zbulwersowała dość typowa przypadłość ludzkości. Owszem, pieniądze służą do nabywania rzeczy wyjątkowych, unikatowych i drogocennych. A królowa Bona nie żyje...

  27. cyberant
    cyberant 29 listopada 2012, 23:46

    tak - posiadanie rzeczy bezużytecznych, za niebotyczne pieniądze dla samego posiadania. To chore... Choćby nie wiem jak były unikalne, gdy są bezużyteczne to są bezwartościowe.

    A że to niby lokata kapitału? Sama myśl, że kupiłem coś bezużytecznego za 1,5 miliona i za kilka lat będę szukał durnia który odkupi to drożej jest dla mnie jakaś obca... dziwna :)

    Rozumiem że świat jst tak zbudowany, że takich frajerów są setki tysięcy, a kolekcjonerów miliony. Ale Panowie - tak na zimno, logicznie i bez emocji. kolekcjonowanie dla samego kolekcjonowania jest płytkie i bezsensowne.

    Niczym nie różni się kolekcjonowanie znaczków, owadów na tabliczkach, aparatów Leica od butów czy torebek w szafce u blondynki... No może ceną. Ale sens w tym wszystkim taki sam, a raczej jego brak... Tylko sprzedawcy i domy aukcyjne się cieszą. :)

  28. westberg
    westberg 30 listopada 2012, 11:01

    Gdyby nie ta "płytka i bezsensowna" predylekcja kolekcjonerska z rodu Medyceuszy, Borghese czy papieży nie mielibyśmy obecnie możliwości podziwiania dziedzictwa kulturowego ludzkości zgromadzonych w Muzeum Watykańskim, Galerii Uffizi oraz Galerii Borghese. Całe szczęście, że są jeszcze gdzieś w świecie jakieś enklawy wyższej cywilizacji.

  29. adamo
    adamo 30 listopada 2012, 22:13

    czy ta leika jest cyfrowa?

  30. Pete67
    Pete67 30 listopada 2012, 23:40

    Adamo...
    tak
    ma cyferki na pokrętle od ustawień czasu ekspozycji
    I obiektyw też jest cyfrowy
    :)

  31. Pete67
    Pete67 30 listopada 2012, 23:42

    Borat...
    Och jak ja bym chciał mieć ferrari z 67r
    i oczywiście kase na utrzymanie i naprawy ;D
    hahahaha

  32. tobo
    tobo 1 grudnia 2012, 21:31

    Chore moim zdaniem jest kupowanie rzeczy, na których używanie mnie nie stać.
    Jeśli kupuję wypasiony samochód a potem nim nie jeżdżę bo: nie mam na jego ubezpieczenie, na zimowe opony, na płyn do spryskiwaczy to taki zakup jest faktycznie chorym podejściem do tematu.
    Chore jest kupowanie czegoś i stawianie na pierwszym miejscu rachunku zwracalności "inwestycji" - przynajmniej w przypadku ludzi którzy zakupionej rzeczy nie wykorzystują zawodowo.

    Człowiek który go kupił z pewnością kierował się tylko i wyłącznie chęcią posiadania tego aparatu używanego przez tego człowieka. Wątpię by zależało mu na sprawności technicznej bez zastrzeżeń, na wyglądzie niewskazującym na użytkowanie. Być może te ślady i techniczne upośledzenie sprzętu dodają mu w oczach nabywcy dodatkowej wartości - bo ten ktoś użył go w takiej a nie innej sytuacji.

    Co to znaczy kolekcjonowanie dla samego kolekcjonowania? Cyberant - skąd wiesz kim jest nabywca, w jakim celu to kupił, czym się kierował? Może zabrakło mu lejki w tym kolorze? A może chciał ją oddać jakiemuś muzeum techniki?
    Hobby, pasja, jakkolwiek się nazwie działalność w tym zakresie nie muszą się opierać na żadnym racjonalnym czynniku. Miłość dla ciebie to też tylko chemia i hormony?... :)

  33. cyberant
    cyberant 1 grudnia 2012, 23:46

    Nie wiem kim jest nabywca, ale po zakupie mogę jasno określić że to świr, który jakimś cudem ma za dużo kasy i wydaje ją na bzdury :)

    Wiecie że w ten sposób niszczona jest wartość pieniądza - czyli ekwiwalentu pracy nas wszystkich?

    Jeśli ktoś jest w stanie zapłacić 1.5 miliona, czyli 10 lat pracy lekarza, lub równowartość pięknego domu z kilku hektarową działką za kawałek przestarzałego złomu, to jak wycenić pracę lejarza, hydraulika, spawacza, informatyka. Ile warte są rzeczy przez nich zrobione?

    Wydać taką kasę na takie badziewie, może tylko i wyłącznie osoba która posiada pieniądze na które nie zapracowała. Otrzymał je w spadku, jest maklerem, bankierem, dorobił się na akcjach... czyli wirtualnych tworach które nie mają faktycznej wartości, tylko są kwintesencją wyimaginowanych potrzeb. Ale.. żeby to zrozumieć trzeba wybić się ponad marketing. Widzę, że większość z Państwa do tego nie dorosła.. Może kiedyś :) Życzę Wam tego...

  34. westberg
    westberg 2 grudnia 2012, 10:42

    A ja myślę, że masz Kolego tragicznie zawężoną percepcję świata. Operujesz aparatem pojęciowym, który nie jest adekwatny do opisanych zjawisk. To w sumie nic nowego; takich jak Kolega jest miliony...Tacy przychodzą do muzeum i patrząc na dzieła Da Vinci przeliczają ich wartość jako składową ceny blejtramu, farby i drewna na ramę, I nie uwzględniają całej reszty niematerialnej - to jest talentu twórcy i wartości dodanej do dziedzictwa kulturowego ludzkości. Nie mówię tu w tym momencie o tej leice, mówię o zasadzie. I kończąc temat - zdradzę Koledze tajemnicę; nabywca tej leiki wcale nie kupił aparatu fotograficznego, a coś innego...;o) No cóż, jak wiemy z filmów Lyncha "sowa nigdy nie jest tym, czym się zdaje...".

  35. szepiet
    szepiet 3 grudnia 2012, 16:42

    Ja nie wiem jak może ktoś zapłacić kilka tysięcy za nowy kawałek plastiku z Chin i się nim podniecać.

    No ale nie każdy potrafi zrozumieć na czym polega prawdziwy skarb.

    A jak ktoś mówi, że Leica M3 i 50mm Summilux to bezużyteczny złom to chyba nigdy nie zrobił prawdziwego zdjęcia prawdziwym aparatem i powinien dalej pstrykać cyfrowe pocztówki.

  36. pary
    pary 11 grudnia 2012, 01:20

    Myślę , że problem leży w finansach choć tak naprawdę kto nie miał w ręku Leici serii M lub nikona F3 albo Olympusa OM-3TI co może wiedzieć o tych aparatach i dobrej fotografii analogowej.

Napisz komentarz

Komentarz można dodać po zalogowaniu.


Zaloguj się. Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta zarejestruj się.