Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Artykuły

Sony A7 V w naszych rękach

Sony A7 V w naszych rękach
2 grudnia 2025
Maciej Latałło Komentarze: 49

1. Sony A7 V w naszych rękach

Wraz z dziś prezentowanym modelem A7 V, Sony wprowadza do swoich bezlusterkowców nowy procesor obrazowy Bionz XR2. Ma się on charakteryzować znacznie szybszą pracą, szczególnie w kategorii pracy autofokusa. Warto przypomnieć, że poprzednik, czyli A7 IV nie „załapał” się na koprocesor AI, w który wyposażono takie pełnoklatkowe modele, jak A7R V, A7C II, A7CR, A9 III czy A1 II.

W przypadku nowej architektury Bionz XR2 układ odpowiadający za detekcję obiektów jest zintegrowany z główną jednostką. Poza tym sam sensor światłoczuły to układ częściowo warstwowej budowie, co oznacza szybszy niż u poprzednika odczyt danych. Wg naszych pomiarów czas odczytu w A7 V wyniósł 13.5 ms, jest zatem zatem nieco dłuższy niż w Nikonie Z6 III (9.9 ms), czy Panasoniku S1 II (10.7 ms). Nie zmienia to faktu, że taka wartość nadal oznacza zauważalne zredukowanie zniekształceń wynikających z efektu rolling shutter.

Inżynierowie Sony nie zdecydowali się natomiast umożliwić synchronizacji błysku z migawką elektroniczną. Przykładowo, w Nikonie Z6 III jest taka możliwość, przy czasie nie krótszym od 1/60 s. Fotografowanie z lampą w A7V jest zatem możliwe standardowo z migawką mechaniczną, do 1/250 s w trybie pełnoklatkowym oraz do 1/320 s przy pokryciu APS-C.


----- R E K L A M A -----

RABATY NA BLACK FRIDAY W KOMISIE

Olympus 40-150/2.8 PRO

4798 zł 4198 zł

Hasselblad X2D 100C

18999 zł 17999 zł
SPRAWDŹ PEŁNĄ OFERTĘ SKLEPU!

Sony A7 V w naszych rękach - Sony A7 V w naszych rękach

Trzeba przyznać, że dzięki obecności nowego procesora, działanie nowego bezlusterkowca Sony jest bardzo sprawne. O ile wcześniej utworzona została struktura katalogów (standardowa i zautomatyzowana procedura w Alphach po włożeniu „nowej” karty pamięci), aparat włącza się bardzo szybko i równie szybko wybudza się z trybu uśpienia. Formatowanie karty CFexpress (Angelbird AV PRO CFexpress 4.0 Mk2 1TB typu A) zajęło niecałe 3 sekundy.

Świetne parametry w tej kategorii objęły również tryb seryjny. Przy wykorzystaniu migawki elektronicznej możemy w A7 V fotografować w tempie 30 kl/s, co jest znaczącym krokiem naprzód względem 10 kl/s w A7 IV. W naszym teście aparat utrzymywał deklarowaną szybkość 30 kl/s przez nieco ponad 6 sekund, a w buforze zapisane zostały 193 JPEG-i X.Fine. W przypadku RAW-ów skompresowanych bezstratnie fotografowanie w maksymalnym tempie trwało jedynie ok. 1.3 sekundy, a aparat zapisał 38 plików.

Sony A7 V w naszych rękach - Sony A7 V w naszych rękach

Pojawiły się też dwie funkcje znane z wyżej pozycjonowanych Alph, mianowicie „pre-capture”, czyli możliwość zapisania zdjęć seryjnych sprzed (do 1 sekundy) wciśnięcia do końca spustu migawki, a także chwilowego zwiększenia szybkości fotografowania. Nie zmieniła się natomiast szybkość serii z migawką mechaniczną i nadal wynosi 10 kl/s.

Sony chwali się, że wraz nowym procesorem, poprawiono skuteczność pracy automatycznego balansu bieli. Oczywiście, nie mogło się obejść bez algorytmów AI, które dobierają odpowiednią wartość temperatury barwowej. Sprawdziliśmy w studio najbardziej newralgiczny przypadek, tj. zachowanie Auto WB w świetle żarowym, przy fotografowaniu tablicy testowej X-Rite Color Checker i rezultat można zobaczyć poniżej:

Sony A7 V w naszych rękach - Sony A7 V w naszych rękach

Niestety, pomarańczowy zafarb obserwowany praktycznie za każdym razem w analogicznych sytuacjach w naszych testach ma się świetnie i pozostaje wyraźnie widoczny. W powyższym przykładzie włączyliśmy dodatkowo opcję „biały”, która powinna redukować ciepłe zabarwienie. To jednak nie nastąpiło, a wartość błędu kolorów dC zwyczajowo zbliżyła się do 20.

Inżynierowie Sony uporządkowali trochę formaty zapisu RAW. Nie ma już niestety możliwości rejestracji plików nieskompresowanych, bowiem najwyższa jakość to RAW-y skompresowane bezstratnie. Te ostatnie wcześniej występowały w trzech rozmiarach (L, M i S), obecnie jest to tylko jedna, maksymalna wielkość. Do formatu skompresowanego dołączył natomiast „skompresowany HQ”, a zatem o wyższej jakości.

Deklarowana skuteczność systemu stabilizacji w A7 IV wynosi 5.5 EV, natomiast w nowym modelu wynik ten poprawiono aż o 2 EV. W naszym wstępnym teście uzyskaliśmy jednak ciut niższy wynik niż u poprzednika - 3 i 1/3 EV.

Sony A7 V w naszych rękach - Sony A7 V w naszych rękach

Autofocus, podobnie jak w A7 IV, oferuje 759 punktów detekcji fazy (94% pokrycia kadru) i czułość na poziomie -4 EV. W związku z dostępnością funkcji bazujących na uczeniu maszynowym, nowy bezlusterkowiec umożliwia wykrywanie nie tylko twarzy i oczu u ludzi, ale także głów i sylwetek. Podobnie wygląda to w przypadku zwierząt, w tym ptaków, a także owadów (bez oczu). Oprócz tego możliwa jest detekcja samochodów, pociągów i samolotów. Możemy posiłkować się także ustawieniem w pełni automatycznym, gdzie system będzie wykrywał cele, korzystając z całej dostępnej bazy zaimplementowanych obiektów.

Pewne ulepszenia znajdziemy również na etapie wyboru wielkości pola. Metoda „elastyczny punktowy” obejmuje teraz pięć rozmiarów aktywnego obszaru: XL, L, M, S i XS. Mamy także trzy ustawienia własne, gdzie wielkość pola regulujemy pokrętłami nastawczymi w dwóch osiach.

Praca autofokusa robi bardzo dobre wrażenie. Zarówno szybkość, jak i celność stoją na świetnym poziomie. Próby w trudniejszych warunkach oświetleniowych również wypadły obiecująco, ponieważ nie zauważyliśmy większego spowolnienia ostrzenia. Pochwalić można skuteczność działania wykrywania oka u ludzi i kotów. Jedyne małe zastrzeżenie dotyczy faktu, że pomimo wybrania priorytetu detekcji zwierząt, AF preferował niekiedy człowieka zamiast kota – oczywiście w sytuacji, gdy oba te obiekty były widoczne w kadrze jednocześnie.

Korpus nowego aparatu okazuje się bardzo podobny do poprzednika. Modyfikacje nie są znaczące, ale powiększono nieco rękojeść. Poniżej zamieszczamy zdjęcia porównujące A7 V (z prawej) i A7 IV.

Sony A7 V w naszych rękach - Sony A7 V w naszych rękach

Sony A7 V w naszych rękach - Sony A7 V w naszych rękach

Sony A7 V w naszych rękach - Sony A7 V w naszych rękach

Sony A7 V w naszych rękach - Sony A7 V w naszych rękach

Na podstawie powyższych zdjęć widać, że zestaw elementów sterujących pozostał identyczny. W odróżnieniu od np. A9 III, czy A7R V, na przedniej ściance nie znajdziemy guzika C5.

Sony A7 V w naszych rękach - Sony A7 V w naszych rękach

Sony A7 V w naszych rękach - Sony A7 V w naszych rękach

Korpus prezentuje się naprawdę solidnie. Mamy bowiem magnezowy szkielet, uszczelnienia i dobre spasowanie elementów obudowy.

Rękojeść aparatu została nieco powiększona względem A7 IV i niewątpliwie oferuje wygodny chwyt. Jedynie osobom o większych dłoniach może brakować podparcia na wysokość. W takiej sytuacji można sięgnąć po dodatkowy uchwyt do zdjęć pionowych VG-C5, przeznaczony także do modeli A1 II i A9 III.

Sony A7 V w naszych rękach - Sony A7 V w naszych rękach

Udoskonalono także wyświetlacz – w nowym modelu ma on 3.2-calową przekątną, a rozdzielczość zwiększono z 1.04 do 2.1 miliona punktów. Efektem tego, jakość wyświetlanego obrazu pozostaje tak wysoka, jak w A1 II. Dodano też funkcję zmniejszonego podświetlenia ekranu (lekkiego wygaszenia) po ustalonym czasie: 2, 5, 10, 15, 20, 25, 30 lub 60 sekundach, co ma na celu oszczędność energii. Podobne rozwiązanie można spotkać np. w bezlusterkowcach Fujifilm.

Sony A7 V w naszych rękach - Sony A7 V w naszych rękach

Mechanizm zmiany położenia ekranu rozwiązano tak samo, jak np. w A7R V. Wyświetlacz możemy odchylić w górę o ok. 100 stopni lub w dół ok. 45 stopni, a dodatkowy przegub pozwala niezależnie odsunąć go w bok, odwrócić w niemal dowolnym kierunku. W ten sposób, chcąc jedynie odchylić ekran, nie musimy go rozkładać na bok. Zachowujemy jednocześnie możliwość zmiany położenia w szerokim zakresie kątów. Jedyną wadą tego rozwiązania jest fakt, że mechanizm zajmuje trochę miejsca, przez co złożony ekran nieco odstaje od aparatu.

Wizjer elektroniczny ma takie same parametry jak u poprzednika, a zatem rozdzielczość 3.69 miliona punktów i duże powiększenie 0.78x. Mamy do wyboru dwa ustawienia odświeżania: standardowe i duże, co odpowiada wartościom 60 i 120 Hz. Wybór tego drugiego, pociąga za sobą lekki spadek szczegółowości. Niemniej, celownik oferuje naprawdę wysoką jakość podglądu i zapewnia komfort kadrowania.

Warto jeszcze wspomnieć o dodatkowej funkcji, związanej z czujnikiem zbliżeniowym wizjera. Możemy zdecydować, czy przełączy on z ekranu na wizjer niezależnie od położenia LCD albo tylko w sytuacji, gdy monitor pozostaje w pozycji złożonej.

Interfejs użytkownika w A7 V wygląda tak samo jak u poprzednika, czy innych aparatów z aktualnym układem menu. Nowością, choć znaną już z A1 II po aktualizacji firmware do wersji 3.0, jest opcja automatycznego obrócenia układu informacyjnego przy pionowym kadrowaniu. Dobrze, że Sony wreszcie wprowadziło tę dość podstawową funkcjonalność.

Sony A7 V w naszych rękach - Sony A7 V w naszych rękach

Za zasilanie aparatu odpowiada znany już z kilku wcześniejszych modeli akumulator NP-FZ100, umieszczany tradycyjnie w komorze na spodzie korpusu. Producent deklaruje wydajność na poziomie 630 zdjęć przy kadrowaniu w wizjerze i 750 zdjęć w przypadku ekranu. Oznacza to poprawę o 110 i 170 zdjęć względem poprzednika (odpowiednio dla fotografowania przy wykorzystaniu EVF i LCD), co oczywiście chwalimy.

Sony A7 V w naszych rękach - Sony A7 V w naszych rękach

Jeśli chodzi o liczbę portów komunikacyjnych, to jest ona taka sama jak u poprzednika, aczkolwiek w jednym złączu zmieniono standard. Mamy zatem:
  • wyjście HDMI (pełnowymiarowe typu A),
  • wejście mikrofonu (mini jack 3.5 mm),
  • wyjście słuchawkowe (mini jack 3.5 mm),
  • złącze USB-C 3.2 Gen2,
  • złącze USB-C 2.0.
Pierwszy port USB służy przede wszystkim do transferu danych ze względu na wysoką przepustowość – 10 Gb/s. Za pomocą drugiego złącza rekomendowane jest ładowanie aparatu. Taka konfiguracja ma wspomagać np. streaming na żywo, przy jednoczesnym podpięciu urządzeniu do zasilania.

Sony A7 V w naszych rękach - Sony A7 V w naszych rękach

Na przeciwległej ściance korpusu umieszczono podwójny slot na karty pamięci. Oba pozwalają stosować karty SD (SDHC, SDXC) UHS-II, a górny – typu combo – alternatywnie wspiera szybki standard CFexpress A. Ta kwestia nie zmieniła się zatem względem A7 IV.

Sony A7 V w naszych rękach - Sony A7 V w naszych rękach

Wraz z aparatem, Sony zaprezentowało odświeżoną wersję obiektywu „kitowego” 28-70 mm f/3.5-5.6. Większość jego parametrów pozostała jednak bez zmian, a dotyczy to liczby soczewek, kątów widzenia, odległości ogniskowania, maksymalnego powiększenia, średnicy filtra, a także rozmiarów. Nie znaczy to jednak, że nowy instrument nie został w ogóle unowocześniony.

O ile starsza wersja obsługiwała tryb seryjny do 15 kl/s (ze śledzeniem AF i AE), nowa jest kompatybilna z trybem 120 kl/s. Wprawdzie A7 V pozwala fotografować „jedynie” przy 30 kl/s, ale wyżej pozycjonowany model A9 III obsługuje aż czterokrotnie wyższy klatkaż. Filmowcy docenią też obsługę korekty oddychania nowego obiektywu. Prawdopodobnie nikt natomiast nie zauważy redukcji masy o... 2 gramy.

Sony A7 V w naszych rękach - Sony A7 V w naszych rękach

Podsumowując, premiera nowej A7-ki to kolejny krok naprzód w rozwoju tej ważnej linii cyfrowych bezlusterkowców Sony. Mamy tu wprawdzie sensor o tej samej rozdzielczości, co u poprzednika, ale zastosowano układ o częściowo warstwowej architekturze, pozwalającej na szybszy odczyt danych. Rozwiązanie to, wraz wykorzystaniem nowego procesora obrazowego Bionz XR2, pozwoliło uzyskać 30 kl/s w trybie seryjnym, przy znacznie zredukowanym ryzyku zniekształceń rolling-shutter.

Pozytywnie zapowiada się również autofokus o poszerzonej względem poprzednika funkcjonalności. Pewne zmiany in plus widać również w kategorii ergonomii, a także wyświetlacza. Generalnie, widać że mamy do czynienia z solidną ewolucją, przynajmniej patrząc pod kątem funkcji fotograficznych. Jeśli chodzi o użyteczność trybu filmowania, to już ją sprawdziliśmy w pełnym teście modelu A7 V.

Cena dzisiejszej głównej nowości ma wynieść ok. 13000 zł, a zatem praktycznie tyle samo, co w przypadku Canona R6 Mark III oraz Nikona Z6 III na starcie. Przy czym ten ostatni kosztuje aktualnie znacznie mniej, bo nawet ok. 8000 zł. Droższy okazuje się natomiast Panasonic S1 II, za którego trzeba zapłacić ok. 14000 zł.

Sony A7 V w naszych rękach - Sony A7 V w naszych rękach

Zapraszamy także do obejrzenia galerii zdjęć przykładowych, wykonanych omawianym aparatem, z podpiętą 50-tką G Master.



Poprzedni rozdział