Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Firma Sigma Corporation poinformowała o planowanych datach wprowadzenia do sprzedaży obiektywu 70-300 mm f/4-5.6 DG OS z nowymi mocowaniami. Dostawy wersji dla lustrzanek Sigma i Sony mają rozpocząć się 27 listopada br., natomiast posiadacze lustrzanek z logo Pentax muszą poczekać do 4 grudnia br.
Oczywiście są to daty rozpoczęcia dostaw w Japonii, więc u nas w sklepach obiektywy pojawią się kilka tygodni później.
No to ciekawe - w wypadku sony bylaby to podwojna stabilizacja. Z inzynierskiego punktu widzenia mozliwe ze to bedzie dzialac. Najpierw obiektyw stabilizuje a reszte dostabilizowuje matryca. Tylko czy te elektroniki sie nie pogryza?
12 listopada 2009, 10:50
dobre pytanie wojcias.... według mnie efekt stabilizacji powinien się spotęgować. Ciekawe jaki byłby tego efekt...:)
OS sigmy i SSS od sony nie mogą być włączone razem - musisz więc wybrać pomiędzy jednym z systemów. Fajnie jest mieć jednak alternatywę. Sigma twierdzi, że jej OS jest w pewnych warunkach wydajniejszy niż stabilizacja matrycy stąd pojawienie się szkieł OS w wersjach m.in. sony i pentax. link zdaje się potwierdzać tą wiadomość.
To chyba zepsuję specom od mechaniki wizję świata ale taką "podwójna" stabilizację już ma 4/3 i są również testy. W skrócie albo jedna albo druga. Włączenie obu powoduje większe poruszenia niż sama ręka.
12 listopada 2009, 11:34
Wojcias, Nuepidemic - elektroniki obu systemów się nie pogryzą, pogryzą się za to żyroskopy. Ten w obiektywie wykryje ruch i go skompensuje poprzez ruch soczewki. Jednak żyroskop w body wykryje ten sam ruch i też go skompensuje ruchem matrycy, jednak spowoduje to rozmycie już "ustabilizowanego" obrazu padającego na matrycę z obiektywu. Zatem albo jedno, albo drugie. Mnie osobiście takie rozwiązanie cieszy, bo brak stabilizacji w obiektywach OS dla systemów takich jak Pentax czy Sony to była fikcja. Nie wiem tego na pewno, ale mam wrażenie, że wszystkie "flaki" związane z OS w tych obiektywach i tak były (więc za nie płaciłem), ale zostały elektronicznie wyłączone. Gdyby było inaczej, szkło z OS na C czy N powinno być droższe i cięższe od tego samego szkła na P czy S, a tak przecież nie było. Za to możliwość wybrania, który OS pracuje przy danym ujęciu to dobra rzecz, zwłaszcza, że OS optyczny w obiektywie może czasem dawać lepsze efekty niż stabilizowana matryca.
Teraz to jest kwestia wyboru - czy wolisz widzieć stabilizowany obraz, czy rzeczywisty (a wolę rzeczywisty, bo to pływanie obrazu względem aparatu jest trochę denerwujące w przypadku stabilizacji w obiektywach).
Poza tym szkła ze stabilizacją były już od dawna dostępne pod bagnet Sony, np: Sigma 120-400 F4.5-5.6 APO DG OS HSM Sigma 18-50 F2.8-4.5 DC OS HSM Sigma 18-125 F3.8-5.6 DC OS HSM Sigma 18-250 F3.5-6.3 DC OS HSM Sigma 50-200 F4-5.6 DC OS HSM itd... Wszystko dostępne z bagnetem A i śmiga bez problemów. Stabilizację włączyć można podwójną też, ale wtedy mamy problem, ponieważ stabilizacja matrycy dopasowuje się do drgań aparatu, a nie obrazu rzucanego przez obiektyw, więc powoduje drgania obrazu - czytaj: psuje cały efekt stabilizacji w obiektywie.
a mi się wydaję, że kwestia współpracy stabilizacji matrycy i obiektywu, to kwestia "dogadania się" jednego z drugim - czyli najzwyczajniej w świecie softu.
IMHO, warto na taki ruch Pentaxa, Olympusa, czy Sony liczyć - wtedy N i C będą mieli bodziec, żeby wprowadzić stabilizację matrycy do siebie, co przyczyni sie do tego, że bedzie można wybierać czy chce się mieć stabilizację tylko matrycową, czy z dopalaczem w obiektywie, co oznaczy większy wybór - czyli wszyscy będą hepi :) Każda nowa puszka to będzie coraz lepsza stabilizacja matrycy, którą będzie miał każdy, a amatorzy trzęsień ziemi i astrofoto z ręki dokupią sobie jeszcze stabilizowany obiektyw. To byłby najbardziej racjonalny cios w N i C - bo okaże się, że nie wszyscy co mają N i C potrzebowaliby stabilizowanego obiektywu, posiadając stabilizowaną matrycę - tym samym wartości nabrałyby puszki nieN i nieC, bo te już nie przewyższałyby samym posiadaniem stabilizacji systemów innych producentów.
Myślę, że taki cios między oczy N i C sprezentuje Olympus :)
@smatusiak - mam od roku mniej więcej obiektywy Canona ze stabilizacją, i coraz częściej przyłapuję się na tym, że już nawet się nie zastanawiając zaczynam rozbić z ręki zdjęcia, z których wcześniej zrezygnowałbym. Statyw to świetna rzecz, ale czasem nie ma nań czasu i miejsca (albo i samego statywu). Te pieprzone wynalazki działają :).
12 listopada 2009, 21:53
Bezeder - oczywiście, oba systemy mogą się dogadać za pomocą softu, ale owo dogadanie się sprowadzać się będzie do wyłączenia jednego z systemów, gdy aktywny jest drugi, nawet jeśli fotograf pozostawi oba włączone. To wynika z idei stabilizacji - w obu wypadkach (matryca i obiektyw) system działa w odpowiedzi na wykrycie ruchu zestawu body+obiektyw, nie zaś w oparciu o analizę obrazu (o ile jeszcze taka analiza byłaby możliwa na matrycy, to przecież obiektyw "nie widzi" obrazu, który transmituje). Zatem nie ma fizycznej możliwości, by efekty działania obu systemów nakładały się na siebie z pozytywnym skutkiem. Jestem przekonany, że skuteczność współczesnych OS na poziomie 3 - 4 EV to max, co można wyciągnąć z tych technologii (mam na myśli rzeczywistą skuteczność, nie zaś osiągniętą przez producenta w laboratoryjnych testach. Ta już dziś wynosi 4 EV, podczas gdy "w boju" sięga 2 - 3 EV max). To i tak wspaniałe narzędzie - dobrze wyważony zestaw z dłuższym tele plus "opstrykany" fotograf i można naprawdę zapomnieć o statywie w wielu sytuacjach
@Peter-Apas - a do czego analiza obrazu? matryca "się giba", a procesor w aparacie wysyła poprawkę do silniczków w obiektywie, lub na odwrót - soczewka "się giba" i procesor na podstawie informacji z obiektywu rzuca dodatkową poprawkę do sliniczków przy matrycy, czy jeszcze inaczej w tamdemie
Dwa żyroskopy? To nawet lepiej - w najgorszym wypadku działa jeden, w najlepszym dwa. Jeden mierzy "trząsy" przy matrycy, drugi w obiektywie, procesor szybciutko liczy i każe matrycy zrobić to, a soczewce tamto.
Najlpeszy wariant - Soczewka "się giba", więc masz stabilnie w wizjerze, a matryca dodatkowo małymi "gibnięciami" koryguje to czego w wizjerze ne zobaczysz.
Nie rozumiem w czym problem. Problem jest kiedy oba systemy działają niezależnie od siebie. Kiedy nad wszystkim panuje jeden mózg, problemu nie ma - wtedy można jeszcze dodać dziesięc innych żyroskopów + silniczki odrzutowe na body aparatu i nie potrzebna jest żadna analiza obrazu :)
13 listopada 2009, 09:07
@Bezeder - to nie takie proste. System stabilizacji optycznej ma swoje ograniczenia - soczewka w obiektywie może poruszać się tylko w pewnym zakresie. I nie chodzi bynajmniej o to, że "nie ma miejsca", tylko o własności optyczne szkła. Przy zbyt dużym ruchu nastąpi niekorzystne załamanie (odchylenie) światła i znacząco spadnie jakość optyczna układu. To trochę tak, jak przy źle scentrowanych układach uptycznych. Ruchy matrycy także podlegają ograniczeniom. Jeli dodasz do tego bezwadność obu ukadów, sytuacja robi się dość skomplikowana. Teoretycznie, w pewnym niewielkim stopniu, działanie obu układów mogłoby się nakładać, jak postulujesz, ale margines korzyści (zanim nie nastąpi pogorszenie obrazu spowodowane przez OS) byłby prawdopodobnie niewielki. POza tym system, wprowadzając poprawki do matrycy, musiałby "wiedzieć" na ile źle zadziałała stabilizacja w obiektywie i vice versa, bo inaczej działania obu systemów zniosły by się. Zatem, jeśli mamy stabilizację w body efektywną do 2 EV i taką samą wartość w obiektywie, raczej nie licz na zsumowanie się do 4 EV. Fizyka nie pozwoli.
Na dzień dzisiejszy obydwie stabilizacje ze sobą nie współdziałają ale nauczyłem się już mówić "nigdy nie mów nigdy".
Jakieś 3-4 lata wszyscy powtarzali, iż technologicznie nie jest możliwe by lustrzanka cyfrowa miała podgląd obrazu na żywo na LCD, a o kręceniu filmów wspominało się tylko przy opowiadaniu dowcipów... :)
Było by pięknie gdyby taka współpraca stabilizacji w obiektywie ze stabilizowaną matrycą była możliwa. Dwa zestawy czujników oddalonych od siebie są w stanie zebrać dużo więcej informacji o kierunkach w których przemieszcza się aparat i na pewno odpowiednia współpraca obu systemów poprawiła by skuteczność stabilizacji. Obawiam się jednak że nie zbyt szybko ujrzymy działające systemy „podwójnej” stabilizacji, powód jest jak zawsze ten sam „kasa”. Żaden producent stabilizowanego body sam nie produkuje obiektywów ze stabilizacją więc nie pozwoli żeby np. Sigma przypięta do jego body dawała lepszą „podwójną” stabilizacje. Producenci stabilizowanych body raczej nie pójdą w kierunku produkcji własnych szkieł ze stabilizacją bo jest to kosztowne i nie da się tego zrobić szybko (konieczność przeprojektowania każdego ze szkieł więc proces rozłożony na wiele lat), skupią się raczej na poprawie efektów działania stabilizowania matrycy i skutecznie będą utrudniać niezależnym producentom obiektywów ewentualne wprowadzenie takiego systemu „podwójnej” stabilizacji. Większą szansę na taki połączony system stabilizacji widziałbym u Canona lub Nikona. Obie firmy posiadają już w swoich ofertach sporo dobrych stabilizowanych obiektywów a stabilizowana matryca poprawiająca skuteczność stabilizacji optycznej mogła by się marketingowo opłacać „nikt tego jeszcze nie ma my mamy”. Moim zdaniem taniej jest opracować system stabilizowanej matrycy niż opracować i zamontować stabilizacje do kilkunastu szkieł. Wyścig obu systemów stabilizacji ciągle trwa. Obydwa mają podobna skuteczność, każdy ma jakieś plusy i minusy ale paradoksalnie wyścig ten może wygrać producent który połączy ze sobą obydwa systemy znacząco podnosząc skuteczność stabilizacji. Warunek jest jeden wprowadzanie takiego systemu musi się producentowi opłacać bo jeśli kosztowne podwojenie systemów da nam minimalną poprawę to nie ma co się łudzić że kiedyś to zobaczymy. Na dzień dzisiejszy pozostaje cieszyć się faktem że użytkownicy Pentaksa, Olympusa, czy Sony kupując obiektywy Sigmy mają możliwość wyboru stabilizacji z której chcą korzystać bo zawsze lepiej jest mieć wybór niż go nie mieć. Pozdrawiam :).
13 listopada 2009, 19:41
Lumiks, napisałeś: "Jakieś 3-4 lata wszyscy powtarzali, iż technologicznie nie jest możliwe by lustrzanka cyfrowa miała podgląd obrazu na żywo na LCD, a o kręceniu filmów wspominało się tylko przy opowiadaniu dowcipów... :)" To prawda, ale zauważ, że nie było technologicznych przeszkód, by zarówno kręcenie filmów jak i LV zaimplementować w lustrzankach. Przeszkodą był marketing i "pozycjonowanie" lustrzanek na rynku. Wystarczyło, by marketingowcy przełamali psychiczne opory, i oba "wynalazki" zawitały do świata DSLR. To była de facto kwestia softu, cały niezbędny sprzęt był w lustrzankach od czasu pierwszych cyfrowych puszek tego typu (może za wyjątkiem odpowiednio wydajnego procka, ale to drobiazg, kamery video miały co trzeba, zawsze można było wbudować drugi chip). JohnQ - masz dużo racji w tym co piszesz, ale ja uważam, że system optycznej stabilizacji w obiektywie jest ślepą uliczką. Jest droższy w produkcji, droższy dla użytkownika, bardziej podatny na awarie (jest większe prawdopodobieństwo, że padnie ci któryś ze stabilizowanych obiektywów, niż puszka. Tę drugą zresztą łatwiej wymienić, jeśli masz "stajnie" zacnego szkła, niż przeboleć utratę stabilizacji w ukochanym 300 mm f:2.8, na który oszczędzałeś 6 lat i któremu właśnie skończyła się gwarancja). Oczywista początkowo, jakościowa przewaga stabilizacji w obiektywie topnieje z każdą kolejną wersją stabilizowanych matryc. System OS C i N był doskonały, gdy się narodził - pamiętaj, że była to jeszcze era fotografii analogowej, gdzie stabilizowanie matrycy nie wchodziło w grę z braku tejże ;-). Skoro zatem obecnie ma aż tyle wad, czemu niezależni producenci pchają się w ten kącik? Bo C i N to najwięksi gracze na rynku. Gdyby stabilizację w obiektywie wynalazł (i wdrożył) Pentax, zaś C i N postawił na stabilizowana matrycę, dziś Sigma nie produkowałaby ANI JEDNEGO obiektywu ze stabilizacją. Mnie się raczej wydaje, że C i N po cichutku kiedyś tam wprowadzą stabilizowane matryce, przynajmniej w niższych liniach puszek, stabilizowaną optykę pozostawią dla najzasobniejszych klientów. Wytłumaczenie będzie proste - "Dajemy wam za małe pieniądze to, czym PROFI focą za grube tysiące dolarów! Alleluja!!" (a że Pentax, Sonolta i Olek dają to samo od dawna, to pryszcz. Już tak bywało). Być może to właśnie któraś z tych dwu największych firm połączy w topowych puszkach obie technologie, uzyskując dodatkowe 0,5 - 1 EV (nadal jestem przekonany, że fizyka nie pozwoli na więcej przy takim sposobie działania obu systemów, jakie dziś znamy), dając dodatkowy handicap reporterom tabloidów i fotografom przyrody.
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.
No to ciekawe - w wypadku sony bylaby to podwojna stabilizacja. Z inzynierskiego punktu widzenia mozliwe ze to bedzie dzialac. Najpierw obiektyw stabilizuje a reszte dostabilizowuje matryca. Tylko czy te elektroniki sie nie pogryza?
dobre pytanie wojcias.... według mnie efekt stabilizacji powinien się spotęgować. Ciekawe jaki byłby tego efekt...:)
co niby miałoby się pogryźć?
OS sigmy i SSS od sony nie mogą być włączone razem - musisz więc wybrać pomiędzy jednym z systemów. Fajnie jest mieć jednak alternatywę. Sigma twierdzi, że jej OS jest w pewnych warunkach wydajniejszy niż stabilizacja matrycy stąd pojawienie się szkieł OS w wersjach m.in. sony i pentax. link zdaje się potwierdzać tą wiadomość.
To chyba zepsuję specom od mechaniki wizję świata ale taką "podwójna" stabilizację już ma 4/3 i są również testy. W skrócie albo jedna albo druga. Włączenie obu powoduje większe poruszenia niż sama ręka.
Wojcias, Nuepidemic - elektroniki obu systemów się nie pogryzą, pogryzą się za to żyroskopy. Ten w obiektywie wykryje ruch i go skompensuje poprzez ruch soczewki. Jednak żyroskop w body wykryje ten sam ruch i też go skompensuje ruchem matrycy, jednak spowoduje to rozmycie już "ustabilizowanego" obrazu padającego na matrycę z obiektywu. Zatem albo jedno, albo drugie.
Mnie osobiście takie rozwiązanie cieszy, bo brak stabilizacji w obiektywach OS dla systemów takich jak Pentax czy Sony to była fikcja. Nie wiem tego na pewno, ale mam wrażenie, że wszystkie "flaki" związane z OS w tych obiektywach i tak były (więc za nie płaciłem), ale zostały elektronicznie wyłączone. Gdyby było inaczej, szkło z OS na C czy N powinno być droższe i cięższe od tego samego szkła na P czy S, a tak przecież nie było.
Za to możliwość wybrania, który OS pracuje przy danym ujęciu to dobra rzecz, zwłaszcza, że OS optyczny w obiektywie może czasem dawać lepsze efekty niż stabilizowana matryca.
Teraz to jest kwestia wyboru - czy wolisz widzieć stabilizowany obraz, czy rzeczywisty (a wolę rzeczywisty, bo to pływanie obrazu względem aparatu jest trochę denerwujące w przypadku stabilizacji w obiektywach).
Poza tym szkła ze stabilizacją były już od dawna dostępne pod bagnet Sony, np:
Sigma 120-400 F4.5-5.6 APO DG OS HSM
Sigma 18-50 F2.8-4.5 DC OS HSM
Sigma 18-125 F3.8-5.6 DC OS HSM
Sigma 18-250 F3.5-6.3 DC OS HSM
Sigma 50-200 F4-5.6 DC OS HSM
itd...
Wszystko dostępne z bagnetem A i śmiga bez problemów.
Stabilizację włączyć można podwójną też, ale wtedy mamy problem, ponieważ stabilizacja matrycy dopasowuje się do drgań aparatu, a nie obrazu rzucanego przez obiektyw, więc powoduje drgania obrazu - czytaj: psuje cały efekt stabilizacji w obiektywie.
i wszystko jasne :)
czyli co, następny będzie APO OS dla alfredów i pentaków?
a mi się wydaję, że kwestia współpracy stabilizacji matrycy i obiektywu, to kwestia "dogadania się" jednego z drugim - czyli najzwyczajniej w świecie softu.
IMHO, warto na taki ruch Pentaxa, Olympusa, czy Sony liczyć - wtedy N i C będą mieli bodziec, żeby wprowadzić stabilizację matrycy do siebie, co przyczyni sie do tego, że bedzie można wybierać czy chce się mieć stabilizację tylko matrycową, czy z dopalaczem w obiektywie, co oznaczy większy wybór - czyli wszyscy będą hepi :)
Każda nowa puszka to będzie coraz lepsza stabilizacja matrycy, którą będzie miał każdy, a amatorzy trzęsień ziemi i astrofoto z ręki dokupią sobie jeszcze stabilizowany obiektyw. To byłby najbardziej racjonalny cios w N i C - bo okaże się, że nie wszyscy co mają N i C potrzebowaliby stabilizowanego obiektywu, posiadając stabilizowaną matrycę - tym samym wartości nabrałyby puszki nieN i nieC, bo te już nie przewyższałyby samym posiadaniem stabilizacji systemów innych producentów.
Myślę, że taki cios między oczy N i C sprezentuje Olympus :)
I co wy byscie chcieli? Stabilizację 10 EV? I tak ruchu nie zamrozi. 3-4 EV to w praktyce maksimum.
Czuję się staro, ale ja wierzę w jasny obiektw, i (lub) statyw.
@smatusiak - mam od roku mniej więcej obiektywy Canona ze stabilizacją, i coraz częściej przyłapuję się na tym, że już nawet się nie zastanawiając zaczynam rozbić z ręki zdjęcia, z których wcześniej zrezygnowałbym. Statyw to świetna rzecz, ale czasem nie ma nań czasu i miejsca (albo i samego statywu). Te pieprzone wynalazki działają :).
Bezeder - oczywiście, oba systemy mogą się dogadać za pomocą softu, ale owo dogadanie się sprowadzać się będzie do wyłączenia jednego z systemów, gdy aktywny jest drugi, nawet jeśli fotograf pozostawi oba włączone. To wynika z idei stabilizacji - w obu wypadkach (matryca i obiektyw) system działa w odpowiedzi na wykrycie ruchu zestawu body+obiektyw, nie zaś w oparciu o analizę obrazu (o ile jeszcze taka analiza byłaby możliwa na matrycy, to przecież obiektyw "nie widzi" obrazu, który transmituje). Zatem nie ma fizycznej możliwości, by efekty działania obu systemów nakładały się na siebie z pozytywnym skutkiem. Jestem przekonany, że skuteczność współczesnych OS na poziomie 3 - 4 EV to max, co można wyciągnąć z tych technologii (mam na myśli rzeczywistą skuteczność, nie zaś osiągniętą przez producenta w laboratoryjnych testach. Ta już dziś wynosi 4 EV, podczas gdy "w boju" sięga 2 - 3 EV max). To i tak wspaniałe narzędzie - dobrze wyważony zestaw z dłuższym tele plus "opstrykany" fotograf i można naprawdę zapomnieć o statywie w wielu sytuacjach
@Peter-Apas - a do czego analiza obrazu? matryca "się giba", a procesor w aparacie wysyła poprawkę do silniczków w obiektywie, lub na odwrót - soczewka "się giba" i procesor na podstawie informacji z obiektywu rzuca dodatkową poprawkę do sliniczków przy matrycy, czy jeszcze inaczej w tamdemie
Dwa żyroskopy? To nawet lepiej - w najgorszym wypadku działa jeden, w najlepszym dwa. Jeden mierzy "trząsy" przy matrycy, drugi w obiektywie, procesor szybciutko liczy i każe matrycy zrobić to, a soczewce tamto.
Najlpeszy wariant - Soczewka "się giba", więc masz stabilnie w wizjerze, a matryca dodatkowo małymi "gibnięciami" koryguje to czego w wizjerze ne zobaczysz.
Nie rozumiem w czym problem. Problem jest kiedy oba systemy działają niezależnie od siebie. Kiedy nad wszystkim panuje jeden mózg, problemu nie ma - wtedy można jeszcze dodać dziesięc innych żyroskopów + silniczki odrzutowe na body aparatu i nie potrzebna jest żadna analiza obrazu :)
@Bezeder - to nie takie proste. System stabilizacji optycznej ma swoje ograniczenia - soczewka w obiektywie może poruszać się tylko w pewnym zakresie. I nie chodzi bynajmniej o to, że "nie ma miejsca", tylko o własności optyczne szkła. Przy zbyt dużym ruchu nastąpi niekorzystne załamanie (odchylenie) światła i znacząco spadnie jakość optyczna układu. To trochę tak, jak przy źle scentrowanych układach uptycznych.
Ruchy matrycy także podlegają ograniczeniom. Jeli dodasz do tego bezwadność obu ukadów, sytuacja robi się dość skomplikowana.
Teoretycznie, w pewnym niewielkim stopniu, działanie obu układów mogłoby się nakładać, jak postulujesz, ale margines korzyści (zanim nie nastąpi pogorszenie obrazu spowodowane przez OS) byłby prawdopodobnie niewielki. POza tym system, wprowadzając poprawki do matrycy, musiałby "wiedzieć" na ile źle zadziałała stabilizacja w obiektywie i vice versa, bo inaczej działania obu systemów zniosły by się.
Zatem, jeśli mamy stabilizację w body efektywną do 2 EV i taką samą wartość w obiektywie, raczej nie licz na zsumowanie się do 4 EV. Fizyka nie pozwoli.
Na dzień dzisiejszy obydwie stabilizacje ze sobą nie współdziałają ale nauczyłem się już mówić "nigdy nie mów nigdy".
Jakieś 3-4 lata wszyscy powtarzali, iż technologicznie nie jest możliwe by lustrzanka cyfrowa miała podgląd obrazu na żywo na LCD, a o kręceniu filmów wspominało się tylko przy opowiadaniu dowcipów... :)
lumiks, a ja nigdy nie pojmowałem dlaczego lustrzanka ma nie mieć podglądu jak w kompakcie. Przeciez to się niczym nie różni...
Było by pięknie gdyby taka współpraca stabilizacji w obiektywie ze stabilizowaną matrycą była możliwa. Dwa zestawy czujników oddalonych od siebie są w stanie zebrać dużo więcej informacji o kierunkach w których przemieszcza się aparat i na pewno odpowiednia współpraca obu systemów poprawiła by skuteczność stabilizacji. Obawiam się jednak że nie zbyt szybko ujrzymy działające systemy „podwójnej” stabilizacji, powód jest jak zawsze ten sam „kasa”. Żaden producent stabilizowanego body sam nie produkuje obiektywów ze stabilizacją więc nie pozwoli żeby np. Sigma przypięta do jego body dawała lepszą „podwójną” stabilizacje. Producenci stabilizowanych body raczej nie pójdą w kierunku produkcji własnych szkieł ze stabilizacją bo jest to kosztowne i nie da się tego zrobić szybko (konieczność przeprojektowania każdego ze szkieł więc proces rozłożony na wiele lat), skupią się raczej na poprawie efektów działania stabilizowania matrycy i skutecznie będą utrudniać niezależnym producentom obiektywów ewentualne wprowadzenie takiego systemu „podwójnej” stabilizacji. Większą szansę na taki połączony system stabilizacji widziałbym u Canona lub Nikona. Obie firmy posiadają już w swoich ofertach sporo dobrych stabilizowanych obiektywów a stabilizowana matryca poprawiająca skuteczność stabilizacji optycznej mogła by się marketingowo opłacać „nikt tego jeszcze nie ma my mamy”. Moim zdaniem taniej jest opracować system stabilizowanej matrycy niż opracować i zamontować stabilizacje do kilkunastu szkieł.
Wyścig obu systemów stabilizacji ciągle trwa. Obydwa mają podobna skuteczność, każdy ma jakieś plusy i minusy ale paradoksalnie wyścig ten może wygrać producent który połączy ze sobą obydwa systemy znacząco podnosząc skuteczność stabilizacji. Warunek jest jeden wprowadzanie takiego systemu musi się producentowi opłacać bo jeśli kosztowne podwojenie systemów da nam minimalną poprawę to nie ma co się łudzić że kiedyś to zobaczymy. Na dzień dzisiejszy pozostaje cieszyć się faktem że użytkownicy Pentaksa, Olympusa, czy Sony kupując obiektywy Sigmy mają możliwość wyboru stabilizacji z której chcą korzystać bo zawsze lepiej jest mieć wybór niż go nie mieć. Pozdrawiam :).
Lumiks, napisałeś: "Jakieś 3-4 lata wszyscy powtarzali, iż technologicznie nie jest możliwe by lustrzanka cyfrowa miała podgląd obrazu na żywo na LCD, a o kręceniu filmów wspominało się tylko przy opowiadaniu dowcipów... :)"
To prawda, ale zauważ, że nie było technologicznych przeszkód, by zarówno kręcenie filmów jak i LV zaimplementować w lustrzankach. Przeszkodą był marketing i "pozycjonowanie" lustrzanek na rynku. Wystarczyło, by marketingowcy przełamali psychiczne opory, i oba "wynalazki" zawitały do świata DSLR. To była de facto kwestia softu, cały niezbędny sprzęt był w lustrzankach od czasu pierwszych cyfrowych puszek tego typu (może za wyjątkiem odpowiednio wydajnego procka, ale to drobiazg, kamery video miały co trzeba, zawsze można było wbudować drugi chip).
JohnQ - masz dużo racji w tym co piszesz, ale ja uważam, że system optycznej stabilizacji w obiektywie jest ślepą uliczką. Jest droższy w produkcji, droższy dla użytkownika, bardziej podatny na awarie (jest większe prawdopodobieństwo, że padnie ci któryś ze stabilizowanych obiektywów, niż puszka. Tę drugą zresztą łatwiej wymienić, jeśli masz "stajnie" zacnego szkła, niż przeboleć utratę stabilizacji w ukochanym 300 mm f:2.8, na który oszczędzałeś 6 lat i któremu właśnie skończyła się gwarancja). Oczywista początkowo, jakościowa przewaga stabilizacji w obiektywie topnieje z każdą kolejną wersją stabilizowanych matryc.
System OS C i N był doskonały, gdy się narodził - pamiętaj, że była to jeszcze era fotografii analogowej, gdzie stabilizowanie matrycy nie wchodziło w grę z braku tejże ;-). Skoro zatem obecnie ma aż tyle wad, czemu niezależni producenci pchają się w ten kącik? Bo C i N to najwięksi gracze na rynku. Gdyby stabilizację w obiektywie wynalazł (i wdrożył) Pentax, zaś C i N postawił na stabilizowana matrycę, dziś Sigma nie produkowałaby ANI JEDNEGO obiektywu ze stabilizacją.
Mnie się raczej wydaje, że C i N po cichutku kiedyś tam wprowadzą stabilizowane matryce, przynajmniej w niższych liniach puszek, stabilizowaną optykę pozostawią dla najzasobniejszych klientów. Wytłumaczenie będzie proste - "Dajemy wam za małe pieniądze to, czym PROFI focą za grube tysiące dolarów! Alleluja!!" (a że Pentax, Sonolta i Olek dają to samo od dawna, to pryszcz. Już tak bywało).
Być może to właśnie któraś z tych dwu największych firm połączy w topowych puszkach obie technologie, uzyskując dodatkowe 0,5 - 1 EV (nadal jestem przekonany, że fizyka nie pozwoli na więcej przy takim sposobie działania obu systemów, jakie dziś znamy), dając dodatkowy handicap reporterom tabloidów i fotografom przyrody.