Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Artykuły

Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7

Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7
12 maja 2017
Aleksandra "Goldi" Godlewska Komentarze: 60

1. Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7

"Trzy kreseczki w lewo tym pokrętłem, a tutaj kręcisz do tego miejsca” — tato uczył mnie najprostszych ustawień. Byłam zbyt mała, by rozumieć zależności między ISO, czasem i przysłoną. Ale właśnie dostałam nową zabawkę — swój pierwszy aparat. Już wtedy wiedziałam, że kiedyś będziemy nierozłączni. W sobotnie wieczory urządzaliśmy w gabinecie taty ciemnię. Zgodnie odliczałyśmy z siostrą — „sto dwadzieścia jeden, sto dwadzieścia dwa, sto dwadzieścia trzy” — i w kuwecie działa się magia.

Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7 - Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7
Fot. Aleksandra "Goldi" Godlewska - więcej zdjęć na Flickr.

Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7 - Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7
Fot. Aleksandra "Goldi" Godlewska - więcej zdjęć na Flickr.

Jakiś czas potem nastąpiła era aparatów cyfrowych. Posiadanie takowego zwalniało mnie z konieczności zgłębiania tajników fotografii. Zdjęcia robiły się same. Podczas ważnych wydarzeń oraz wyjazdów towarzyszyła mi zwykle jakaś niezłej jakości lustrzanka. W torebce zawsze miałam mały aparat kompaktowy. Wkrótce jego miejsce zajął telefon komórkowy. Plany zajęcia się fotografią „na poważnie” zeszły na dalszy plan. Ale zawsze wiedziałam, że taka chwila nadejdzie.

----- R E K L A M A -----


Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7 - Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7
Fot. Aleksandra "Goldi" Godlewska - więcej zdjęć na Flickr.

Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7 - Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7
Fot. Aleksandra "Goldi" Godlewska - więcej zdjęć na Flickr.

Od zawsze też wiedziałam, że będę nurkować. Tuż po podstawowych kursach trafiłam pod opiekę krakowskiego centrum nurkowego „NAUTICA”. Podczas pierwszego safari miałam ze sobą niewielki aparat kompaktowy z prostą obudową. Niestety piękno podwodnego świata na zdjęciu wykonanym „małpką” zmienia się w wielki błękit. Ale tak wielki i błękitny, że oprócz niego nic innego na zdjęciu nie widać.

Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7 - Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7
Fot. Aleksandra "Goldi" Godlewska - więcej zdjęć na Flickr.

Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7 - Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7
Fot. Aleksandra "Goldi" Godlewska - więcej zdjęć na Flickr.

Opanowanie prostego sprzętu nie było trudne. Tryb automatyczny wystarczał, by zdjęcia robiły wrażenie na kimś, kto nigdy pod wodą nie był. Nie było to jednak satysfakcjonujące dla mnie. Podobnie mówił Piotr Stós, współwłaściciel „Nautiki”, jeden z najlepszych fotografów podwodnych w Polsce. Nauczył mnie podstaw i uświadomił mi, że nie zaliczę progresu bez zmiany sprzętu. Dzięki jego uprzejmości podczas kolejnego safari dostałam do przetestowania aparat Olympus E-PL7 z obudową podwodną PT-EP12.

Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7 - Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7
Fot. Aleksandra "Goldi" Godlewska - więcej zdjęć na Flickr.

Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7 - Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7
Fot. Aleksandra "Goldi" Godlewska - więcej zdjęć na Flickr.

Moje pojęcie o zależnościach między ISO, czasem a przysłoną było niewiele większe niż w dzieciństwie. Podczas pierwszych nurów korzystałam z ustawień automatycznych, a zdjęcia były o wiele lepsze niż wszystkie robione dotychczas. Zaczęłam powoli rozgryzać różne możliwości aparatu E-PL7. Pod koniec nurkowań pracowałam już wyłącznie „przeponą na manuelu”, czyli przysłoną na „manualu”.

Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7 - Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7
Fot. Aleksandra "Goldi" Godlewska - więcej zdjęć na Flickr.

Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7 - Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7
Fot. Aleksandra "Goldi" Godlewska - więcej zdjęć na Flickr.

Nowa zabawka spodobała mi się na tyle, że postanowiłam sprawić sobie identyczny zestaw. Zwłaszcza że już wcześniej planowałam zakup nowego aparatu do robienia zdjęć „powierzchniowych”. Moja ukochana lustrzanka działała bez zarzutu, jednak jej rozmiary uniemożliwiały zabieranie jej ze sobą zawsze i wszędzie. Zwykle kończyło się na wyjęciu smartfona z kieszeni, ale jakość zdjęć robionych „komórką” okazywała się niewystarczająca. Potrzebowałam czegoś z pełnym zakresem ustawień manualnych, czegoś w miarę nieskomplikowanego w obsłudze i — co najważniejsze — o niewielkich rozmiarach. To bardzo ważny parametr, nie tylko dla kobiet. Panowie też nie lubią tachać ze sobą dużego, ciężkiego sprzętu. O ile nie stanowi to tak wielkiego problemu na co dzień, o tyle podczas pakowania bagażu, którego waga wynosi 20-23 kg, ciężar sprzętu fotograficznego „robi różnicę”. Aby mieć pełną kontrolę nad cennym ładunkiem, każdy fotografujący nurek pakuje sprzęt fotograficzny do bagażu podręcznego, którego limit wagowy wynosi 5-8 kg — nie da się ukryć, że waga oraz rozmiar aparatu i obudowy jest tu również istotne. Pamiętajmy, że aparat z obudową to podstawa ekwipunku. Ale bardziej zaawansowany fotograf potrzebuje przecież jeszcze lamp, podstaw, ramion, uchwytów, oraz obiektywów — szerokokątnego, fisheye czy makro. Wszystko razem osiąga pokaźną wagę i rozmiar. Trudno zrezygnować z lamp, ramion i obiektywów, ale mniejszy rozmiar aparatu, a co za tym idzie obudowy, z pewnością nie pogorszy jakości naszych zdjęć. Pozwoli natomiast zmieścić się w rozmaitych limitach i zwiększy komfort podróży. A i pod wodą łatwiej i szybciej będzie nam się przemieszczać. Dla mnie jednak najważniejsze było to, by na wyjazdy brać tylko jeden aparat — taki, który sprawdzi się i w górach, i na plaży, podczas zwiedzania oraz pod wodą.

Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7 - Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7
Fot. Aleksandra "Goldi" Godlewska - więcej zdjęć na Flickr.

Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7 - Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7
Fot. Aleksandra "Goldi" Godlewska - więcej zdjęć na Flickr.

Zaopatrzona w nowego E-PL7 i obudowę znalazłam się na Warsztatach Fotograficznych prowadzonych przez Irenę Stangierską — jedną z najbardziej uznanych i cenionych kobiet fotografujących pod wodą — oraz przez Piotra Stósa. Za ich namową do zestawu dołączyłam lampę. Już nie musiałam korzystać ze światła zastanego, mogłam w końcu zacząć bawić się detalem. Na moich zdjęciach przestały królować ciemne sylwetki. Każdy z nas, czyli każdy z uczestników warsztatów, dysponował innym sprzętem. Przy rozmaitych porównaniach moje zdjęcia wypadały zaskakująco dobrze. W jakości nie ustępowały zdjęciom robionym przez dużo droższe aparaty. Kolegom zazdrościłam jedynie obiektywów szerokokątnych i kopułowych tzw. „fisheye”, czyli rybiego oka. Dzięki takim obiektywom panoramy na zdjęciach są piękniejsze, jaskinie przestronniejsze, a wraki fantastycznie powyginane. Okazało się, że do mojej obudowy można bez problemu dokręcić soczewkę szerokokątną, a do niej jeszcze dodatkowo mokry port kopułowy typu „fisheye”. To wielka wygoda — zarówno soczewkę, jak i obiektyw można w dowolnej chwili odkręcić (nawet pod wodą), by sfotografować interesujący nas detal, po czym bez problemu przykręcić je ponownie.

Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7 - Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7
Fot. Aleksandra "Goldi" Godlewska - więcej zdjęć na Flickr.

Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7 - Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7
Fot. Aleksandra "Goldi" Godlewska - więcej zdjęć na Flickr.

Na następne safari pojechałam zaopatrzona w soczewkę szerokokątną oraz znajomość Lightroom'a — jednego z programów do obróbki zdjęć. Robienie zdjęć, które są dobre tuż po ściągnięciu ich z karty to jedno. Umiejętne wyciąganie ze zdjęć tego, co jest w nich najbardziej interesujące, korekcja szumów i zabrudzeń, czy też „podciąganie” kolorów to zupełnie osobna sprawa. Często jesteśmy rozczarowani tym, że zdjęcie kompletnie nie oddaje piękna podwodnego świata. Warto uświadomić sobie, że najczęściej winy za to nie ponosi aparat, tylko nasza nieumiejętność ustawiania właściwych parametrów. Z pomocą przychodzi wtedy program do obróbki zdjęć. Wiele moich kadrów trafiłoby do kosza, gdyby nie Marcin Wojtasik — znakomity fotograf, który prowadzi również fotowarsztaty podczas safari organizowanych przez centrum „NAUTICA”. Uświadomił mi, jak wiele można zdziałać dzięki programowi, jak wiele nieudanych pozornie zdjęć — uratować. Od tej pory nigdy nie kasuję zdjęcia, póki nie sprawdzę, czy nie można go poprawić ;).

Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7 - Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7
Fot. Aleksandra "Goldi" Godlewska - więcej zdjęć na Flickr.

Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7 - Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7
Fot. Aleksandra "Goldi" Godlewska - więcej zdjęć na Flickr.

No dobrze, ale co po zejściu z łodzi? Otóż po wyjęciu E-PL7 z obudowy otrzymujemy bardzo zgrabny, zwarty i elegancki aparat, stylizowany na klasyczne modele. Ma wielkość kompaktu, ale możliwości przeogromne. To bezlusterkowiec, ale jakość zrobionych nim zdjęć nie ustępuje lustrzankom. W zestawie znajdziemy niewielką lampkę, którą w każdej chwili możemy wypiąć i schować w poręcznym etui przymocowanym do paska. Zmniejsza to dodatkowo rozmiar aparatu. Dzięki temu zabieram go ze sobą praktycznie wszędzie — do pracy, na spacery z dziećmi, na narty, na krótkie wycieczki i dalekie podróże. W ofercie dostępne są trzy kolory aparatu: czarny, srebrny i biały. Ja zdecydowałam się na kolor czarny. Fashionistki mają do wyboru mnóstwo akcesoriów — nowoczesne, stylowe i kolorowe paski, etui oraz woreczki, a także klasyczne, skórzane pokrowce na długim pasku.

Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7 - Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7
Fot. Aleksandra "Goldi" Godlewska - więcej zdjęć na Flickr.

Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7 - Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7
Fot. Aleksandra "Goldi" Godlewska - więcej zdjęć na Flickr.

Najważniejszy jest jednak uniwersalizm E-PL7. Pasuje do niego większość dostępnych na rynku obiektywów (nie tylko marki Olympus) — szerokokątne, reportażowe, jasne portretowe, oraz makro. Do teleobiektywu, który kupiłam w zestawie, wystarczy przymocować niewielkich rozmiarów soczewkę makro, by rejestrować najmniejsze cuda tego świata. Z przyjemnością testuję też inne obiektywy — np. szerokokątne podczas ostatniej wyprawy w góry. E-PL7 jest niezwykle intuicyjny. Na ekranie LCD, tuż przed naciśnięciem spustu migawki, wyświetlają się wszelkie potrzebne informacje, co bardzo ułatwia ustawianie właściwych parametrów. Aparat prowadzi mnie krok po kroku. Rok temu byłam laikiem, jeśli chodzi o wiedzę fotograficzną. Dalej się za takiego uważam, ale z E-PL7 korzystam już świadomie. Mało tego — nie mam najmniejszych problemów, by, gdy trzeba, wcisnąć go do ręki przypadkowemu przechodniowi, ustawiwszy przedtem tryb „auto”.

Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7 - Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7
Fot. Aleksandra "Goldi" Godlewska - więcej zdjęć na Flickr.

Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7 - Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7
Fot. Aleksandra "Goldi" Godlewska - więcej zdjęć na Flickr.

Wspomnę jeszcze o funkcjach specjalnych, które nawiasem mówiąc uwielbiam. To SCN, czyli programy tematyczne dostosowane do tematyki zdjęcia. Chętnie korzystam z programów „Sceny nocne”, „Sport”, „Krajobraz”, „Portret”, „Panorama”, „Makro”, „Szeroki kąt” oraz „Foto 3D”. Ale prawdziwy rarytas to ART, czyli filtry artystyczne, dzięki którym można uzyskać nieprawdopodobne efekty. Często wybieram filtry „Cross proces”, „Pop art”, „Zmiękczenie ostrości”, „Vintage”, „Sepia”, „Akwarela” i mój ukochany „Ziarnisty film”. Zdaję sobie sprawę, że zawodowym fotografom nie przystoi z takich programów korzystać , ale dla amatorów jest to naprawdę ciekawe urozmaicenie — dzięki nim zdjęcia mają specyficzny styl i unikatowy charakter. Fani kręcenia filmów również nie powinni być rozczarowani.

Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7 - Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7
Fot. Aleksandra "Goldi" Godlewska - więcej zdjęć na Flickr.

Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7 - Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7
Fot. Aleksandra "Goldi" Godlewska - więcej zdjęć na Flickr.

Na zakończenie drobiazg — ruchomy ekran LCD. Okaże się on niezwykle przydatny podczas robienia „selfie” oraz w sytuacjach, gdy trzeba fotografować z poziomu stóp, czy też z góry, albo gdy chcemy zrobić zdjęcie „z biodra”, czyli tak, by nikt tego nie widział.

Przyznaję — przed kupnem nowego sprzętu badałam kilka innych modeli aparatów. Porównywałam specyfikacje, sprawdzałam stosunek jakości do ceny, łatwość obsługi oraz możliwości łączenia z rozmaitymi akcesoriami optycznymi. Po roku użytkowania E-PL7 wiem, że dokonałam najlepszego wyboru.

Wszystkie zdjęcia zamieszczone w artykule zostały wykonane aparatem Olympus E-PL7. Robiąc zdjęcia podwodne, korzystałam z obudowy podwodnej Olympus PT-EP12.

Autor | Aleksandra "Goldi" Godlewska — pasjonatka nurkowania i fotografii, aktorka związana z Teatrem Bagatela w Krakowie.

Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7 - Mój najlepszy kumpel - Olympus E-PL7
Fot. Aleksandra "Goldi" Godlewska - więcej zdjęć na Flickr.

Artykuł powstał przy współpracy z firmą Olympus.


Poprzedni rozdział