Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Moja diagnostyka korpusów pryzmatów zaczęła się w sposób humorystyczny – na osi mostka, jak w każdej prawdziwej lornetce – umieszczono skalę rozstawu osi okularów. Skala jest bardzo starannie wykonana i doskonale czytelna, mimo to nie da się z niej odczytać aktualnie ustawionego rozstawu. Dlaczego? Bo producent nigdzie nie umieścił indeksu dla tej skali! To trochę tak, jakby wyprodukować całkiem dokładnie chodzący zegarek, wyposażyć go w czytelny cyferblat i nie zamontować wskazówek…Rozumiem zamiłowanie do cięcia kosztów, ale bez przesady!
Pół królestwa i córkę za żonę dla każdego, kto odczyta z tej skali aktualnie ustawiony rozstaw okularów! Producent zapomniał (?) dodać indeks skali, więc jest ona bezużyteczna.
Przegląd walorów mechanicznych możliwy jest po wykręceniu z lornetki tulei prowadzących okulary, wykręceniu tulei obiektywów oraz wymontowaniu czterech w sumie blaszek osłaniających. Każda z nich do korpusu lornetki mocowana jest dodatkowo przez jedną śrubę. Gdyby producent zdecydował się na użycie dwóch lub trzech śrub, jak to robią bardziej renomowani producenci, owa blacha lepiej przylegałaby do korpusu pryzmatów, a przez to połączenie byłoby bardziej szczelne i utrudniało wnikanie kurzu do wnętrza lornetki.
Teraz o wyczernieniu, a właściwie jego braku: o ile w części okularowej jest źle, to w części obiektywowej jest wręcz fatalnie!
Wnętrze korpusu pryzmatów od strony okularu. Surowe aluminium zostało wyczernione, blaszka trzymająca pryzmat została przyklejona lakierem do paznokci…
Mamy tu duże połacie jasno połyskującego, surowego aluminium. Gdybym był złośliwy, napisałbym, że producent Cometa z powodzeniem może rozpocząć produkcję felg aluminiowych, tam połysk jest wskazany. Na szczęście złośliwy nie jestem i w trosce o kontrast obrazu wszelkie widoczne powierzchnie aluminiowe zostały starannie wyczernione. Teraz o pryzmatach: tu ponownie sięgnięto po rozwiązania klasyczne, czyli pryzmaty do korpusu dociśnięte są sprężystą blaszką, która niestety z obu stron mocowana jest tylko „na wcisk” – położenie blaszki jest niezmienne tylko dzięki sile tarcia, brakuje ustalenia położenia tej blaszki jakąś śrubą czy choćby klejem. Jeśli lornetka w trakcie swojego długiego (oby!) życia wystawiona będzie na spore drgania i wstrząsy, blaszka ma spore szanse na obluzowanie się a wówczas dni poprawnej kolimacji pryzmatów także są policzone. Wszystkie cztery blaszki zostały „zafiksowane” lakierem do paznokci. Nie moim, mojej żony, żeby było jasne…
Producent musi być zafascynowany wybielającymi pastami do zębów – nigdy nie widziałem bardziej świecącej się lornetki w korpusie pryzmatów. Po wyczernieniu sytuacja wraca do normy.
W kwestii kolimacji kolejne zaskoczenie. Nie od dziś wiadomo, że w lornetkach małych, kolimację torów optycznych najprościej realizuje się dzięki mimośrodowej oprawie obiektywów. W lornetkach dużych (80 mm i więcej) obiektywy pozostają zwykle nieruchome, a kolimację wykonuje się maleńkimi śrubkami regulującymi pochylenie pryzmatów. Po jednej śrubce w każdym torze optycznym wystarczy, by zapewnić kolimację. Tymczasem „nasza kometa” – jak to z kometami bywa – zaskoczyła mnie podwójnie.
Producent umieścił w lornetce aż cztery śruby do kolimacji pryzmatów (dwie z powodzeniem wystarczą!) ale żadna z nich nie jest dostępna bez konieczności…uszkodzenia lornetki!
Po pierwsze – mimo maleńkich wręcz rozmiarów oferuje kolimację pryzmatami, po drugie wyposażono ją w aż cztery śruby kolimacyjne, po jednej dla każdego pryzmatu. O tym, że te śrubki w ogóle są, nie dowiemy się bez wykręcenia okularów i obiektywów – śrubki zostały skryte pod skóropodobną okleiną. Na szczęście dostęp do śrub regulujących pryzmaty okularowe był możliwy po odchyleniu źle przyklejonej okleiny. Małe to pocieszenie, bo w innym egzemplarzu może się okazać, że nie obejdzie się bez jej odrywania lub dziurawienia…Teraz o pryzmatach: są one do korpusu również przyklejone. I tu kolejna niespodzianka. Jeden z pryzmatów okularowych przyklejony jest klejem szarym, za to starannie, drugi zaś dla odmiany, niestarannie zamocowano klejem czarnym.
Wytęż wzrok i znajdź dwie różnice w sposobie klejenia pryzmatów: jeden starannie przyklejono klejem szarym, drugi niedbale klejem czarnym…
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.