Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Artykuły

PZO 6x30WP – druga młodość weterana

PZO 6x30WP – druga młodość weterana
26 stycznia 2024

1. PZO 6x30WP – druga młodość weterana

Wstęp

Pod koniec ubiegłego roku przedstawiliśmy naszym Czytelnikom współczesną, tanią lornetkę Comet Zoom 10–90×80, która okazała się być konstrukcją zupełnie nieudaną. Obcowanie z nią było dla autora o tyle szczególne, że mniej więcej w tym samym czasie był on zaabsorbowany przez inną lornetkę, jakże odmienną. Mowa tu o bohaterce niniejszego tekstu – naszej rodzimej lornetce wyprodukowanej przez Polskie Zakłady Optyczne (PZO), a mianowicie modelu 6×30, wytwarzanym na potrzeby Wojska Polskiego. Lornetka pochodzi z roku 1935, a więc za rok stuknie jej 90 lat, a sam proces restauracji w wielu momentach przypominał śledztwo, w którym pojedyncze poszlaki powoli układają się w logiczną całość. Dla miłośników historii, nie tylko optyki, bardzo interesującą. A ponieważ produkcja powszechnie dostępnego sprzętu optycznego na terytorium Polski zapewne nieprędko zostanie przywrócona, ofiarowanie drugiej młodości każdemu zabytkowemu egzemplarzowi jest podwójnie cenne.

PZO 6x30WP – druga młodość weterana - PZO 6x30WP – druga młodość weterana
Do renowacji lornetka trafiła w opłakanym stanie…

Lornetka trafiła do mnie przez jedno z polskich forów astronomicznych, gdzie moje działania z zakresu majsterkowania w optyce są znane. Właściciel zwrócił się do mnie z prośbą o regulację kolimacji i wyczyszczenie optyki, dodając jednocześnie, że wizualne odświeżenie lornetki byłoby mile widziane. Co ciekawe, lornetka – będąc w stanie niemal opłakanym – dotarła do mnie w pięknie zachowanym, skórzanym futerale z wytłoczonym rokiem produkcji „1935” i śladami po traktowaniu jakimś ostrym narzędziem. Gdy lornetka trafiła do mnie, jej militarny rodowód nie był mi jeszcze znany…

PZO 6x30WP – druga młodość weterana - PZO 6x30WP – druga młodość weterana
Pokrywy korpusów pryzmatów pomalowane zostały niestarannie łuszczącą się farbą skrywającą oryginalne grawerunki.

Okładzina skóropodobna była mocno niekompletna i bardzo krucha, pękała pod mocniejszym naciskiem. Blaszane pokrywy zamykające z przodu i z tyłu korpusy pryzmatów były niestarannie pomalowane czarną farbą. Jej warstwa była na tyle gruba, że wszelkie grawerunki pozostawały nieczytelne. Obiektywy i okulary – ku mojej radości – wyglądały na zdrowe, co dawało realną szansę na pełne przywrócenie lornetki do doskonałego stanu optycznego. Przedwojenna produkcja oznacza, że optyka jest „biała”, a więc bez żadnych powłok antyodbiciowych.

Reanimacja – pacjentka trafia na stół operacyjny

Wiek reanimowanej lornetki przekonał mnie, że PZO 6×30 zasługuje na kompleksową restaurację, nawet jeśli jej finalny koszt przekroczy nieco budżet założony przez właściciela. A jeśli restaurować – to tylko od „A” do „Z”. Poważne obcowanie z lornetką zaczęło się od jej gruntownej rozbiórki. Demontaż indywidualnie ogniskowanych okularów (niestety bez zachowanych ebonitowych muszli ocznych) był bezproblemowy. Nieco problemów stwarzała tuleja wokół prawego obiektywu; płaskie wgniecenie było niechcącą się zagoić blizną po upadku lub uderzeniu. Niemniej, obiektywy dały się wyjąć bez problemów i klejone dublety wydają się być w doskonałym stanie. Niestety – upadek lornetki spowodował wgniecenie uniemożliwiające poluzowanie pierścienia pozwalającego na regulację kolimacji. To oczywiście zła wiadomość…

----- R E K L A M A -----

PROMOCJA SONY - 50% RABATU NA OBIEKTYW!

Sony A7 IV + 50/1.8 FE

13146 zł 12722 zł

PZO 6x30WP – druga młodość weterana - PZO 6x30WP – druga młodość weterana
Po wstępnym oczyszczeniu wszystkich elementów, lornetka rozłożona na „czynniki pierwsze”.

Dobre wieści pojawiają się po demontażu blaszanych osłon korpusów pryzmatów: wnętrza owych korpusów są czyste, a same pryzmaty znajdują się w doskonałym stanie! Podczas rozbiórki naszej weteranki nieodparcie nasuwa mi się refleksja o łatwości demontażu: żadnych zerwanych gwintów, żadnych niepotrzebnie użytych klejów, wszystkie elementy wykonano z doskonałej jakości materiałów: aluminium, brąz i stal jak okiem sięgnąć. Konstrukcja mechaniczna jest prosta (ale nie prymitywna) i bardzo przyjazna dla serwisującego. W efekcie – lornetka ta jest niemal wieczna i gdyby przyjąć, że przeciętny właściciel korzysta z niej przez niecałe dwie dekady, to właśnie dobiegałby końca jej okres służby w piątym pokoleniu – wynik, o którym współczesne lornetki, często z czterocyfrową ceną, mogą tylko pomarzyć. I kolejna refleksja, wynikająca w logiczny sposób z pierwszej: jeśli 90 lat temu nasze rodzime PZO potrafiło zbudować lornetkę na najwyższym poziomie, to gdzie w rynku światowej optyki firma z ul. Grochowskiej mogłaby być teraz, gdyby nie II Wojna Światowa i przebywanie po niewłaściwej stronie żelaznej kurtyny do końca lat 80-tych. Czy wraz z takim tuzami jak Zeiss, Leica i Swarovski moglibyśmy zaliczać się w poczet producentów klasy premium? Pomarzyć zawsze można…

PZO 6x30WP – druga młodość weterana - PZO 6x30WP – druga młodość weterana
Po starannym oczyszczeniu i wypolerowaniu blaszanych pokryw pryzmatów oryginalne grawerunki stały się czytelne.

Wracajmy jednak do naszej staruszki. Przygotowanie elementów blaszanych do malowania wymagało ich oczyszczenia z niestarannie nałożonej farby. Nie dało się nie zauważyć, że obie tylne pokrywy zostały świadomie, bardzo mocno porysowane jakimś ostrym narzędziem. Tu nasuwa się oczywiste pytanie: kto i w jakim celu celowo uszkadza dobra lornetkę? Odpowiedź na to pytanie nasunęła się sama, po dokładnym oczyszczeniu pokryw. Tam, gdzie warstwa farby była gruba, można ją było podważyć ostrzem noża, pozostałe obszary wymagały użycia papierów ściernych o różnych gradacjach. Podczas czyszczenia tylnych pokryw, im więcej starej farby było usunięte, tym czytelniejsze stawały się oryginalne grawerunki. Na lewej pokrywie pojawiło się logo z dwóch soczewek, w które wpisano oznaczenie „6×30” oraz numer seryjny, a spod licznych rys zadanych lornetce czymś ostrym zaczął wyłaniać się orzeł. Taki sam, jakiego odnaleźć możemy w elementach umundurowania ówczesnego Wojska Polskiego… Na drugiej pokrywie w identyczny symbol soczewek wpisano „PZO” i „Warszawa”, spod serii rys wyłaniać zaczął się skrót „WP” – jako żywo Wojsko Polskie.

PZO 6x30WP – druga młodość weterana - PZO 6x30WP – druga młodość weterana
Metalowe elementy lornetki przygotowane do lakierowania.

Jeśli weźmiemy pod uwagę, że lornetka wyprodukowana została w roku 1935, bardzo łatwo odtworzyć prawdopodobny bieg wydarzeń. Podczas działań wojennych — być może po kapitulacji któregoś z oddziałów w kampanii wrześniowej — lornetka trafia w ręce okupanta, niezależnie od tego czy przyszedł z zachodu, czy nieco później ze wschodu. Jako bardzo wartościowa zdobycz nie ulega zniszczeniu, ale wchodzi do służby, np. w Wehrmachcie. Zanim to jednak nastąpi, z lornetki usuwane są ślady świadczące o jej polskości, będące solą w oku. Stąd silne okaleczenie logotypów PZO, Warszawa, WP oraz orła… W ten sam sposób usunięto orła z futerału, zaś rok 1935 pozostał nietknięty… W trakcie zawieruchy wojennej lornetka zapewne ponownie trafia w polskie ręce. Być może po wojnie nowy właściciel postanawia czarną farbą pomalować to, co nieodwracalnie uszkodzono podczas wojny…

PZO 6x30WP – druga młodość weterana - PZO 6x30WP – druga młodość weterana
Nowy lakier zachował czytelność starych grawerunków.

Wykonywane przeze mnie lakierowanie tych dwóch pokryw jest szczególnie trudne: warstwa lakieru musi być na tyle cienka, by oryginalne grawerunki pozostawić czytelne, ale jednocześnie na tyle gruba, by na całej powierzchni przykryć blachę. Przygotowanie przednich pokryw do lakierowania jest dużo prostsze – tu nie było i nie ma żadnych grawerunków, konieczne było tylko wyprostowanie delikatnych wgnieceń. Przed samym lakierowaniem wszystkie elementy zostały odtłuszczone, a gwinty przez dostępem lakieru zabezpieczone papierową taśmą klejącą. Bardzo lekki – zapewne aluminiowy lub magnezowy – korpus lornetki został starannie oczyszczony z imitacji skóry, a łączniki mostka okularowego, po wygładzeniu bardzo drobnym papierem ściernym, również przygotowane zostały do lakierowania.

PZO 6x30WP – druga młodość weterana - PZO 6x30WP – druga młodość weterana
Zawód: optyk-tapicer, czyli oklejanie korpusu lornetki naturalną skórą.

Drugim wątkiem odświeżenia wyglądu zewnętrznego było pokrycie korpusu lornetki nowym materiałem. Z właścicielem lornetki wspólnie ustaliliśmy, że działamy „na bogato”: materiał imitujący skórę zostanie zastąpiony prawdziwą skórą. Tak więc z blacharza-lakiernika miałem się zamienić w tapicera. W hurtowni tapicerskiej udało mi się kupić fragmenty ładnie wyprawionej, zielonej skóry, która doskonale pasować będzie do lornetki o militarnych korzeniach. Oklejenie powierzchni, która ma dość skomplikowany kształt, okazuje się wcale nie być prostym zadaniem: pierwszą ze stron udaje się poprawnie i starannie okleić dopiero za trzecim razem. Czynność oklejania należy wykonywać stopniowo. Po naniesieniu kleju na mały wycinek obudowy należy przez kilkanaście minut dokładnie docisnąć skórę do obudowy. Dopiero po związaniu kleju wykonujemy kolejny krok, czyli przyklejamy skórę na następnym obszarze. Szczególnie dobrze należy docisnąć klej w miejscach, gdzie obudowa jest wklęsła; tam skóra odklejałaby się najchętniej. Bardzo trudne jest precyzyjne nacięcie skóry tak, aby zaczepy paska w staranny sposób wystawały ponad skórę.

PZO 6x30WP – druga młodość weterana - PZO 6x30WP – druga młodość weterana
Oklejanie skórą dość skomplikowanego kształtu korpusów pryzmatów jest równie wymagające co satysfakcjonujące. Tu na zdjęciu – w połowie drogi…

Optyka nabiera wigoru

Tor optyczny każdej lornetki pryzmatycznej składa się z trzech głównych elementów: obiektywu, pary pryzmatów oraz okularu. Nie zaszkodzi napisać kilka słów o każdym z nich. Obiektyw lornetki PZO to tzw. klejony dublet (w odróżnieniu od dubletu dzielonego powietrzem), czyli w konstrukcji użyto soczewek z flintu i kronu, sklejonych ze sobą. Zaletą takich obiektywów jest łatwość ich mocowania w celi, oraz tylko dwie granice powietrze-szkło, na których tracimy na transmisji. Od strony optycznej, dublety dzielone powietrzem mogą być lepiej skorygowane, bo optyk projektujący taki obiektyw ma o dwa stopnie swobody więcej. W dublecie klejonym są to dwa gatunki szkła, trzy promienie krzywizny i dwie grubości soczewek, czyli siedem zmiennych. W dublecie dzielonym powietrzem, poza dwoma gatunkami szkła i grubościami, do dyspozycji są cztery promienie krzywizny i odległość między soczewkami, a więc zmiennych jest dziewięć.

PZO 6x30WP – druga młodość weterana - PZO 6x30WP – druga młodość weterana
Dwusoczewkowy obiektyw umieszczony jest w wewnętrznej celi (1), na której znajduje się mimośrodowy pierścień (2) pozwalający na regulację położenia obiektywu względem zewnętrznej celi (3). Pierścień (4) wkręcany jest w zewnętrzną celę i dociska całość po zakończeniu regulacji kolimacji. Na zdjęciu widać ślady brutalnego traktowania zewnętrznej celi.

Kolimację w PZO 6×30 wykonuje się za pomocą obiektywów. Zastosowane tu rozwiązanie jest bardzo klasyczne i polega na umieszczeniu obiektywu w lekko mimośrodowej celi, na obwodzie której znajduje się stalowy pierścień o takiej samej wartości mimośrodu. Obrót tego pierścienia względem celi obiektywu pozwala wybrać, jak duże ma być przesunięcie obiektywu w stosunku do osi optycznej, wyznaczonej przez nieruchomy na boki okular – mimośród można w sposób płynny zmieniać od zera do podwójnej wartości mimośrodu celi. Czyli poprzez obrót celi wewnątrz stalowego pierścienia oraz poprzez obrót pierścienia wewnątrz korpusu pryzmatów, mamy dość swobodną kolimację toru optycznego.

PZO 6x30WP – druga młodość weterana - PZO 6x30WP – druga młodość weterana
Trzy z czterech pryzmatów, wraz z blaszką mocującą pryzmat w korpusie i blaszanym „daszkiem” chroniącym pryzmat okularowy przed światłem rozproszonym pochodzącym z obiektywu.

Wszystkie cztery pryzmaty były w doskonałym stanie, bez najmniejszych choćby uszkodzeń. Poza delikatnym zakurzeniem nie ma na co narzekać. Co ciekawe, na pryzmatach zachowały się nieznane mi bliżej oznaczenia cyfrowe naniesione ołówkiem, zapewne wykonane podczas selekcji pryzmatów do konkretnego egzemplarza lornetki. Pryzmat okularowy i obiektywowy są takiej samej wielkości, co obniża koszty produkcji, ale też czyni lornetkę minimalnie cięższą, niż by to miało miejsce przy optymalizacji wielkości pryzmatów: zwężająca się wiązka światła, biegnąca od obiektywu do okularów, wymaga większego pryzmatu obiektywowego i nieco mniejszego okularowego, jak to miało miejsce np. w niektórych powojennych lornetkach Zeissa z Oberkochen i z Jeny.

PZO 6x30WP – druga młodość weterana - PZO 6x30WP – druga młodość weterana
Rzut oka na anatomię okularu lornetki PZO6×30: Soczewka polowa (1) za pomocą pierścienia (2) mocowana jest w przedniej części tulei (3). W jej tylnej części wkręcona jest kolejna tuleja (4) z soczewką oczną. Cały okular wkręcony jest w zewnętrzną tuleję (5), a moletowany pierścień (6) służy do obracania okularu. (7) to pomarańczowy filtr, który mógłby być założony na okular, gdyby nie brakowało ebonitowej muszli ocznej.

W PZO 6×30 zastosowano bardzo proste okulary w układzie optycznym Ramsdena. Stanowią go dwie pojedyncze soczewki płasko-wypukłe, zwrócone do siebie wypukłościami. Bardzo solidna mechanika okularu zapewniła mu niemal doskonałą szczelność – wewnętrzne powierzchnie niemal stuletnich soczewek były idealnie czyste! Po zmontowaniu całości lornetki przyszedł czas na jej kolimację. Na szczęście udało się ją poprawnie wyregulować tylko za pomocą jednego obiektywu, bez możliwości ruszenia drugiego z nich (tego z wgnieceniem po upadku) oraz bez konieczności ingerencji w kolimację poprzez pochylanie pryzmatów.

PZO 6x30WP – druga młodość weterana - PZO 6x30WP – druga młodość weterana
Wygląd końcowy lornetki PZO 6×30 WP z roku 1935 po gruntownej renowacji przez autora.

PZO 6x30WP – druga młodość weterana - PZO 6x30WP – druga młodość weterana

PZO 6x30WP – druga młodość weterana - PZO 6x30WP – druga młodość weterana

Po zakończonej regulacji kolimacji lornetka się odrodziła. Teraz już w widoczny sposób jako PZO 6×30, z czystą i poprawnie wyregulowaną optyką, w starannie odrestaurowanej obudowie. Wziąć taką lornetkę do ręki i przyłożyć do oczu to prawdziwa przyjemność. Szczególnie, jeśli samodzielnie wykonało się wszystkie niezbędne kroki. I wcale jej nie odesłałem właścicielowi zaraz po zakończeniu prac…


Poprzedni rozdział