Fujifilm X-E3 w naszych rękach
1. Pierwsze wrażenia
Poprzednik opisywanego aparatu, Fujifilm X-E2, zaprezentowany został w roku 2013 jako aparat przeznaczony dla entuzjastów fotografii, pozycjonowany pomiędzy X-M1 oraz X-T10. Następnie, dwa lata później, w styczniu 2016 roku światło dzienne ujrzała jego nieco ulepszona, głównie pod względem oprogramowania, wersja, X-E2s. Po niespełna dwóch latach pojawiły się pierwsze plotki na temat X-E3, który charakteryzować się miał ulepszonym względem poprzednika autofokusem śledzącym. Kilka dni temu natomiast X-E3 zaprezentowany został oficjalnie.
Sercem najnowszego bezlusterkowca jest pozbawiona filtra dolnoprzepustowego 24-megapikselowa matryca APS-C X-Trans CMOS III, znana z takich aparatów jak Fujifilm X-T2 czy Fujifilm X-T20. Przypomnijmy, że X-E2s wyposażony był w 16-megapikselową konstrukcję o jedną generację starszą. Nowy przetwornik wspierany jest przez procesor X-Processor Pro, który użyty został również w najnowszym bezlusterkowym średnim formacie GFX 50s oraz aparacie X-Pro2. W efekcie, aparat może pracować na czułościach od ISO 200 do ISO 12800 (z wartościami rozszerzonymi ISO 100 oraz ISO 25600 i 51200). Kolejną zmianę zauważymy patrząc na autofokus: X-E3 posiada układ hybrydowy, który składa się z 326 punktów, w tym 169 fazowych – X-E2s natomiast wyposażony był w 77-punktowy system ogniskowania. Wygląda więc na to, że najnowszy bezlusterkowiec japońskiego producenta moduł autofokusa zaczerpnął z flagowego X-T2. Podczas zlotu mieliśmy okazję zapoznać się z działaniem automatycznego ogniskowania – musimy przyznać, że podobnie jak w X-T2 działa on szybko i sprawnie, a liczba pomyłek nie stanowi dużego odsetka wszystkich zdjęć. Na bardziej szczegółowe testy przyjdzie jednak czas, gdy aparat w wersji produkcyjnej trafi do naszej redakcji.
Według zapewnień producenta, ulepszeniu względem X-E2s uległy również algorytmy śledzenia, które zapewnić mają dwukrotnie szybsze ogniskowanie na poruszający się obiekt oraz możliwość śledzenia obiektów dwukrotnie mniejszych. Sprawdziliśmy, jak w porównaniu do X-E2s działa algorytm wykrywania i śledzenia oka i przyznać musimy, że jest ono wykrywane znacznie szybciej, a także X-E3 dużo lepiej „trzyma się” oka podczas ruchu twarzy, niż jego poprzednik.
Kolejną, znaczącą zmianą jest zaimplementowanie obsługi dotykowej – przy czym, niestety, ekran nie został zamocowany na ruchomym mechanizmie i, tak jak w X-E2s, nie jest uchylny ani odchylany. W menu zaprogramować można cztery gesty ekranu – do góry, w dół, w prawo i w lewo – tak, jak normalne przyciski.
Szeroko komentowane zmiany zaszły na tylnej ścianie aparatu – X-E3 pozbawiony został bowiem wybieraka kierunkowego na rzecz dżojstika. Dżojstik na pewno pozwala na szybszą obsługę pól autofokusa, w X-E3 nie ma jednak możliwości zaprogramowania jego kierunków pod konkretne funkcje – a takie ułatwienie oferował wybierak w X-E2s. Z punktu widzenia obsługi pól autofokusa jest to więc zmiana na lepsze – jeżeli jednak ktoś pod jeden z przycisków wybieraka przypisał zmianę pól autofokusa, a pod resztę przycisków zaprogramował inne funkcje, z tej zamiany zadowolony być nie może. W efekcie bowiem ilość fizycznych przycisków na korpusie znacznie się zmniejszyła – doszła jednak obecność czterech przycisków dotykowych, które opisaliśmy akapit powyżej. Pozytywnie na ergonomię wpływa jednak dodatkowe pokrętło sterowania, które pojawiło się na przedniej ściance, a także nieco mocniej wyprofilowany uchwyt. W efekcie podstawowe funkcje aparatu obsługuje się szybciej, a sam korpus pewniej leży w dłoni – nie zmienia to jednak faktu, że o obecności dobrze zaznaczonego gripa wciąż możemy w aparacie z serii X-E pomarzyć.
Informacją, która na pewno ucieszy filmujących, jest fakt, że X-E3 umożliwia nagrywanie w jakości 4K z prędkością 30p oraz w Full HD z maksymalnym klatkażem 60p. Jest to więc kolejne usprawnienie względem poprzednika, który co prawda pozwalał na filmowanie w Full HD 60p, ale nie umożliwiał nagrywania w 4K. Niewielkiej poprawie uległ również tryb seryjny, który pozwala na wykonywanie zdjęć z prędkością 8 kl/s (7 kl/s u poprzednika). Bufor natomiast zagwarantować ma możliwość zrobienia 62 zdjęć JPEG oraz 25 RAW-ów.
Podobnie jak u poprzednika, korpus X-E3 charakteryzuje się wyglądem aparatu dalmierzowego i zaprojektowany został w popularnej stylistyce retro. Zmiany nie zauważymy również w materiale, z którego wykonany został korpus – w obu przypadkach mamy do czynienia z konstrukcją magnezową i aluminiowymi pokrętłami. Aparat waży przy tym nieco mniej – o 13 g – niż X-E2s. Jest również nieco krótszy i niższy – jego szerokość uległa natomiast zwiększeniu o 6 mm.
Na poniższych zdjęciach nowy X-E3 umieszczony jest po lewej stronie, na prawej natomiast spoczywa jego poprzednik, X-E2s.
Powyżej ekranu, po lewej stronie panelu znajdziemy kolejno regulator dioptrii, wizjer oraz czujnik zbliżenia. Nieco zmienił się celownik – co prawda, w obu aparatach mamy do czynienia z OLED-ową konstrukcją o rozdzielczości 2.36 milionów punktów, powiększeniem 0.62x (w ekwiwalencie dla pełnej klatki) i częstotliwością odświeżania 54 kl/s, tym razem jednak punkt oczny ustawiony został w odległości 17.5 mm, a jego wielkość to 0.39" (w X-E2s było to 23 mm i 0.5"). Wizjer, podobnie jak ten w X-E2s, robi dobre wrażenie, zapewniając niezłą jasność, dobry kontrast i wysoką rozdzielczość, a efekt smużenia w standardowych warunkach oświetleniowych nie będzie zauważalny. Dynamika obrazu również stoi na dobrym poziomie. Z prawej strony wizjera zauważymy przycisk VIEW MODE, odpowiadający za przełączanie widoku pomiędzy ekranem a wizjerem, oraz guziki drive i AE-L. Po prawej stronie ekranu z kolei zauważymy przyciski, kolejno, MENU/OK, DISP/BACK oraz guzik uruchamiający odtwarzanie. Powyżej nich znajduje się dżojstik. Poza tym, na tylnym panelu znajduje się jeszcze pokrętło sterowania oraz przycisk AF-L, odpowiadający za zablokowanie ostrości oraz Q, uruchamiający szybkie menu.
Menu w X-E3 uległo sporej zmianie względem tego z X-E2s i przypomina układ znany z X-T2. Mamy więc 6 zakładek oznaczonych ikonami oraz Moje Menu.
Generalnie, obsługę menu, podobnie jak w X-T2, możemy ocenić pozytywnie. Sprawia ono wrażenie przemyślanego, a ikony przy zakładkach znacznie przyspieszają znalezienie konkretnych funkcjonalności. Nie ma więc wątpliwości, że i w tej kwestii zaszła wyraźna zmiana na plus.
X-E3 wydaje się więc bardzo ciekawą ofertą dla entuzjasty fotografii, który nie potrzebuje aż tak rozwiniętej ergonomii, jaką oferuje X-T2. Cieszy obecność sprawdzonej i dobrze ocenianej matrycy APS-C X-Trans CMOS III, a także szybkiego procesora X-Processor Pro. Nie należy również zapominać o module autofokusa zaczerpniętym z flagowego X-T2. Pod względem stricte fotograficznym X-E3 oferuje więc to samo, co najlepsze obecnie aparaty serii X. Plusem jest również usprawniony algorytm śledzenia, który robi bardzo dobre wrażenie. Nieco mniej entuzjastycznie podchodzimy natomiast do zmian, jakie zaszły na tylnym panelu. Obecność dżojstika na pewno ułatwi i przyspieszy obsługę pól autofokusa, jednak negatywnie należy ocenić zmniejszenie liczby fizycznych przycisków na korpusie. Co prawda, w zamian otrzymujemy dodatkowe pokrętło – a dotychczas obecność dwóch kół sterowania zarezerwowana była dla najwyżej pozycjonowanych modeli – a także cztery programowalne dotykowe gesty, jednak do ich niezawodności możemy mieć pewne zastrzeżenia. Warto jednak podkreślić, że do czynienia mieliśmy z modelem przedprodukcyjnym – być może w finalnej wersji aparatu kwestie, do których mieliśmy zastrzeżenia, zostaną usprawnione.
Podsumowując, w X-E3 zaszło bardzo dużo zmian, w ogólnym rozrachunku wydaje się jednak, że nowy model będzie godnym następcą dobrze ocenianego przez nas X-E2s. Na bardziej szczegółowe wnioski przyjdzie jednak czas, gdy będziemy mieli okazję „przygarnąć” X-E3 na pełną procedurę testową.