Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Artykuły

Historia jednej fotografii - Wschód Ziemi z Apollo 8

Historia jednej fotografii - Wschód Ziemi z Apollo 8
15 marca 2024

1. Wschód Ziemi z Apollo 8

Historia amerykańskiego programu kosmicznego jest pełna wzlotów i upadków. Jego początki były trudne, bo na przełomie lat 50. i 60. XX wieku Jankesi dostawali w tej kwestii solidne baty od Rosjan. To przecież Związek Radziecki, w październiku 1957 roku, umieścił na orbicie pierwszego satelitę, a niespełna miesiąc później pierwsze żywe stworzenie. Niedługo potem, w roku 1959, sonda Łuna 1, jako pierwsze urządzenie wykonane przez człowieka, opuściła pole grawitacyjne Ziemi, natomiast jeszcze w tym samym roku Łuna 3 dostarczyła pierwsze zdjęcia niewidocznej z Ziemi strony Księżyca.

Najmocniejszy cios Związek Radziecki wyprowadził jednak 12 kwietnia 1961 roku, kiedy to Jurij Gagarin stał się pierwszym człowiekiem nie tylko w Kosmosie, ale także na orbicie okołoziemskiej. Jakby tego było mało, w kolejnym roku Rosjanie byli w stanie wysłać na orbitę jednocześnie dwa statki kosmiczne, a w jeszcze kolejnym roku włączyć do grona kosmonautów kobietę. Do tego, w 1964 roku byli autorami pierwszego lotu, w którym wzięły udział dwie osoby, a w 1965 roku pierwszego spaceru kosmicznego.

Na tym tle amerykański program Mercury, w którym pierwsze misje Alana Sheparda i Virgila „Gusa” Grissoma odbyły się nie tylko już po sukcesie Gagarina, ale jeszcze dodatkowo były prostymi lotami suborbitalnymi, wyglądał bardzo skromnie.


----- R E K L A M A -----

PROMOCJA SONY - 50% RABATU NA OBIEKTYW!

Sony A7 IV + 50/1.8 FE

13146 zł 12722 zł

Sytuacja zmieniła się jednak diametralnie w latach 1965–66, kiedy to Amerykanie zaczęli realizować intensywnie program Gemini oparty na 2-osobowej kapsule umieszczanej na szczycie rakiety nośnej Titan II GLV. W ramach tego programu odbyło się 12 startów, pierwsze dwa były bezzałogowe, natomiast kolejne 10 misji miało już obsadę dwójki astronautów każda.

Historia jednej fotografii - Wschód Ziemi z Apollo 8 - Wschód Ziemi z Apollo 8
Schemat statku Gemini. Źródło: NASA

Można powiedzieć, że, z drobnymi potknięciami, program Gemini był pasmem sukcesów, które spowodowały, że to właśnie Amerykanie wysunęli się na prowadzenie w wyścigu kosmicznym. Udało się wtedy przetestować wytrzymałość sprzętu i ludzi w czasie sięgającym nawet 14 dni spędzonych jednym ciągiem w Kosmosie, opanować technikę kosmicznych spotkań i dokowań, przeprowadzić bezpieczne spacery kosmiczne, a jednocześnie udoskonalić techniki wejścia w atmosferę i bezpiecznych lądowań.

Gdy wydawało się, że wszystko jest w najlepszym porządku i zmierza do tego, aby to Amerykanie wygrali wyścig na Księżyc, sprawy zaczęły się mocno komplikować.

Pierwszym tragicznym wydarzeniem był wypadek lotniczy niedoszłej załogi Gemini 9, czyli Charliego Basseta i Elliota See. Samolot T-38, którym lecieli obaj astronauci, rozbił się podczas mgły o budynek firmy McDonnell Aircraft Corporation, gdy podchodził do lądowania na lotnisku w Saint Louis.

Historia jednej fotografii - Wschód Ziemi z Apollo 8 - Wschód Ziemi z Apollo 8
Załoga Apollo 1. Od lewej: Edward H. White II, Virgil I. „Gus” Grissom i Roger B. Chaffee

Następnie, w styczniu 1967 roku, podczas próby przedstartowej, śmierć poniosła cała załoga Apollo 1. Należeli do niej weteran programów Mercury i Gemini Gus Grissom, autor pierwszego amerykańskiego spaceru kosmicznego Ed White i nowicjusz Roger Chaffee. W efekcie tej tragedii prace na programem Apollo zostały czasowo wstrzymane, a NASA powołała specjalną komisję, która miała wyjaśnić przyczyny katastrofy i określić rekomendacje na przyszłość. Okazało się, ze bezpośrednią przyczyną śmierci astronautów był gwałtowny pożar, który wybuchł na skutek przetarcia się izolacji jednego z kabli i rozprzestrzenił się błyskawicznie z powodu używania w module atmosfery składającej się z czystego tlenu. Ewakuacja załogi była utrudniona poprzez wadliwą konstrukcję włazu, który otwierał się do wewnątrz.

Bardzo poważne podejście NASA do ustaleń i rekomendacji komisji spowodowało, że program Apollo znów dostał wiatru w żagle. Prace ruszyły ze zdwojoną siłą, dzięki czemu pierwsza załogowa misja programu – oznaczona Apollo 7 – mogła wystartować już w październiku 1968 roku. Nie wszystko poszło jednak tak jak należy. Tym razem sprzęt sprawił się znakomicie, zawiedli zaś astronauci.

Historia jednej fotografii - Wschód Ziemi z Apollo 8 - Wschód Ziemi z Apollo 8
Buntownicza załoga Apollo 7. Od lewej: Don F. Eisele, Walter M. Schirra Jr. i Walter Cunningham. Fot. NASA

Załogę Apollo 7 stanowili: kolejny weteran programu Mercury i Gemini Walter Schirra oraz dwóch pilotów z nowego naboru, czyli Donn Eisele i Walter Cunningham. Problemy rozpoczęły się, gdy cała ekipa zaraziła się wirusem i zaczęła odczuwać związane z tym efekty w postaci kataru, kaszlu i gorączki. Na początku astronauci próbowali sobie z tym radzić i jednocześnie realizować plan misji. Ośrodek kontroli lotów nie zastosował jednak wobec nich taryfy ulgowej, a to spowodowało, że dziewiątego dnia misji zmęczona i zniechęcona załoga odmówiła wykonywania kolejnych eksperymentów naukowych. Mieliśmy więc do czynienia z pierwszym buntem załogi w przestrzeni kosmicznej. Co więcej, Schirra odmówił jeszcze założenia hełmów podczas wejścia w atmosferę, obawiając się o problemy z ciśnieniem i potencjalne uszkodzenie bębenków spowodowane zatkanymi zatokami.

NASA nie puściła tego buntu płazem, przez co żaden z astronautów Apollo 7 nie poleciał już nigdy w Kosmos.

Jakby tego było mało, lata 1967–68 są złe nie tylko dla programu Apollo, ale dla całej Ameryki. To właśnie wtedy narastają intensywnie protesty związane ze sprzeciwem wobec wojny w Wietnamie, a dodatkowo nasilają się konflikty rasowe, społeczne i polityczne. Kulminacją nieszczęść są dwa tragiczne zamachy. Do pierwszego z nich dochodzi w kwietniu 1968 roku i ginie w nim Martin Luther King – pastor baptystyczny, lider ruchu praw obywatelskich, działacz na rzecz zniesienia dyskryminacji rasowej i laureat pokojowej Nagrody Nobla z roku 1964. Dwa miesiące później, wkrótce po wygłoszeniu mowy celebrującej zwycięstwo w prawyborach prezydenckich Partii Demokratycznej w Kalifornii, w kolejnym zamachu, ginie Robert F. Kennedy – młodszy brat zamordowanego wcześniej prezydenta Johna F. Kennedy’ego i prokurator generalny w jego administracji.

Historia jednej fotografii - Wschód Ziemi z Apollo 8 - Wschód Ziemi z Apollo 8
W 1968 roku w zamachach zginęli Robert F. Kennedy i Martin Luther King

Humory w Ameryce są więc fatalne i nikt wtedy zupełnie się nie spodziewa, że jeszcze w tym samym roku poprawi je znacząco załoga misji Apollo 8, która stanie się autorem dwóch ikonicznych wydarzeń.

W pierwotnym planie NASA lot Apollo 8 miał być kolejną misją na orbicie okołoziemskiej, która miała powtórzyć i rozwinąć zadania realizowane przez pechową załogę Apollo 7, a jednocześnie odbyć próby z nowym modułem księżycowym.

W połowie 1968 roku Centralna Agencja Wywiadowcza (CIA) dostarczyła nowych informacji dotyczących rosyjskiego programu Zond, wykorzystującego rakiety Proton konstrukcji Władimira Czełomieja. Z uzyskanych danych wynikało, że wiosną i latem 1968 roku trwały już intensywne testy orbitalne statku Zond, a załogową misję, której celem było oblecenie Księżyca, planowano na grudzień 1968. Rosjanie, wiedząc że ich szanse na wyprzedzenie Amerykanów w lądowaniu na Księżycu z każdą chwilą maleją, chcieli zagrać va banque i wysłać ludzi na orbitę Srebrnego Globu ogłaszając się tym samym zwycięzcami całego wyścigu. W przeciwieństwie do Amerykanów oni nigdy nie zadeklarowali, że ich głównym celem jest lądowanie, mogli więc z czystym sumieniem twierdzić, że to oni pierwsi zrealizowali swoje zadanie.

Historia jednej fotografii - Wschód Ziemi z Apollo 8 - Wschód Ziemi z Apollo 8
Statek typu 7KŁ1 z programu Zond

NASA wiedziała, że kolejna porażka z Rosjanami, w świetle tragicznych wydarzeń z lat 1967–68, może być gwoździem do jej trumny, więc także zdecydowała się zagrać ostro. Lądowania na Księżycu nie dało się przyspieszyć, bo lądownik LEM nie był wtedy jeszcze sprawny ze względu na opóźnienia u jego wykonawcy, czyli firmy Grumman. Nic nie stało jednak na przeszkodzie, żeby zaryzykować oblecenie Księżyca, bo moduł dowodzenia i moduł serwisowy, nie dość że były już gotowe, to świetnie sprawdziły się podczas misji Apollo 7.

Pierwotny skład załogi Apollo 8 stanowili James McDivitt, David Scott i Russell Schweickart. W połowie 1968 roku byli już oni w trakcie intensywnych treningów do swojej misji, której planem były testy na orbicie całego zestawu, włącznie z modułem księżycowym LEM. NASA zdecydowała się więc przenieść ich do załogi Apollo 9, a na ich miejsce wstawić mniej zaawansowanych w treningach astronautów z pierwotnej 9-tki. Dowódcą nowego składu Apollo 8 został Frank Borman – wcześniejszy członek Gemini 7, który był jednocześnie współautorem najdłuższego wtedy lotu kosmicznego, trwającego aż 14 dni. Jego załogę mieli stanowić: uczestnik misji Gemini 10 Michael Collins oraz William Anders – astronauta z trzeciego naboru, który nie miał jeszcze okazji przebywać w przestrzeni kosmicznej. Bardzo szybko okazało się jednak, że Collins musi poddać się pilnej operacji i jego miejsce zajął towarzysz Bormana z Gemini 7, czyli James Lovell, którego wszyscy znamy doskonale jako późniejszego dowódcę pechowego Apollo 13.

Historia jednej fotografii - Wschód Ziemi z Apollo 8 - Wschód Ziemi z Apollo 8
Załoga Apollo 8. Od lewej: James Lovell (pilot modułu dowodzenia), William A. Anders (pilot modułu księżycowego) oraz Frank Borman (dowódca). Fot. NASA

Choć w składzie Apollo 8 był jeden nowicjusz, trudno było sobie wyobrazić bardziej doświadczony zespół, bo dowódca Borman spędził w Kosmosie aż 14 dni. I choć miał na koncie tylko jeden lot, to i tak w sensie ilości czasu na orbicie przewyższał w tej kwestii weterana Waltera Schirrę, który był pierwszym człowiekiem w historii, który poleciał w Kosmos trzema różnymi statkami (Mercury-Atlas 8, Gemini 6A, Apollo 7) i spędził tam w sumie 12 dni i 7 godzin. Jeszcze bardziej doświadczony był Jim Lovell. Nie dość, że był on towarzyszem Bormana podczas rekordowo długiego lotu Gemini 7, to później został dowódcą Gemini 12 i wtedy spędził w Kosmosie jeszcze prawie 4 dni.

Załoga, w ustalonym już nowym składzie, rozpoczęła intensywne treningi. A czasu było bardzo mało, bo przecież CIA donosiła, że Rosjanie planują swój lot już w grudniu 1968 roku. W efekcie, członkowie Apollo 8, zamiast spędzić święta Bożego Narodzenia z rodzinami, mieli wtedy znaleźć się na orbicie okołoksiężycowej. I to wszystko pod warunkiem, że uda się w cztery miesiące zrealizować treningi, które zwykle zajmują od 12 do 18 miesięcy.

Historia jednej fotografii - Wschód Ziemi z Apollo 8 - Wschód Ziemi z Apollo 8
Załoga Apollo 8. Od lewej: William A. Anders (pilot modułu księżycowego), James Lovell (pilot modułu dowodzenia) oraz Frank Borman (dowódca). Fot. NASA

Problemem był nie tylko brak czasu, ale także brak pewności co do niezawodności potężnego Saturna V. Misja Apollo 7 miała miejsce na orbicie okołoziemskiej i do jej wyniesienia wystarczył mniejszy Saturn IB. Aby wyrwać Apollo 8 ze studni potencjału grawitacyjnego Ziemi, należało użyć mocniejszej rakiety nośnej. Tymczasem w połowie 1968 roku Saturn V miał za sobą tylko dwa starty. Pierwszy, który miał miejsce w listopadzie 1967 roku, zakończył się sukcesem. Niestety, w kwietniu 1968 roku, podczas drugiej bezzałogowej próby Saturna V, przedwcześnie wyłączyły się dwa silniki stopnia drugiego, co uniemożliwiło odpalenie stopnia trzeciego i wymusiło zrealizowanie alternatywnego planu misji.

Historia jednej fotografii - Wschód Ziemi z Apollo 8 - Wschód Ziemi z Apollo 8
Rakieta Saturn V wraz z Apollo 8 w drodze na stanowisko startowe. Fot. NASA

W obecnej sytuacji, rakieta Saturn V, która miała za sobą tylko jeden udany start, miała wynieść w przestrzeń kosmiczną już misję załogową. Ryzyko było więc naprawdę spore. NASA zdecydowała się jednak je podjąć i 21 grudnia 1968 roku Saturn V wystartował wynosząc na swoim szczycie moduł dowodzenia i moduł serwisowy Apollo 8. Tym razem wszystko poszło zgodnie z planem, wszystkie trzy stopnie zadziałały prawidłowo, podobnie jak silnik SPS modułu serwisowego wypróbowany uprzednio podczas misji Apollo 7. Dzięki temu statek został skierowany na trajektorię okołoksiężycową.

Do wejścia na orbitę Księżyca doszło rankiem 24 grudnia 1968 roku. Wiązało się to z odpaleniem silnika SPS na czas około 4 minut w momencie, gdy statek znajdował się nad niewidoczną z Ziemi stroną Księżyca. Tak naprawdę dopiero tuż przed tym momentem astronauci po raz pierwszy zobaczyli z bliska powierzchnię Srebrnego Globu. Pierwszym człowiekiem, który ujrzał na własne oczy niewidoczną stronę naszego naturalnego satelity był Jim Lovell, a po chwili dołączył do niego Bill Anders.

Od samego początku cała trójka astronautów, w miarę możliwości jakie dawał upchany zadaniami grafik, oglądała z zaciekawieniem widoki, jakie przesuwały się w iluminatorach. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że na orbicie okołoksiężycowej mają spędzić tylko 20 godzin i wtedy wydawało im się to czasem zdecydowanie zbyt krótkim, żeby nacieszyć się ogromem wrażeń, jaki na nich spadał.

Historia jednej fotografii - Wschód Ziemi z Apollo 8 - Wschód Ziemi z Apollo 8
Zdjęcie Księżyca wykonane przez astronautów misji Apollo 8. Fot. NASA

NASA nie pozwalała im jednak napawać się widokami, bo wkrótce po wejściu na orbitę okołoksiężycową i ponownym nawiązaniu łączności po wyjściu z cienia Księżyca, zaplanowana była jedna z sześciu transmisji na żywo. Po jej zakończeniu, dokładnie 1 godzinę i 48 minut po pierwszym wyłonieniu się zza Księżyca, Apollo 8 znów skrył się w jego cieniu. Podczas trzeciego takiego przelotu zaplanowano kolejne, tym razem 11-sekundowe, odpalenie silnika, którego zadaniem było sprowadzenie statku na prawie kołową orbitę o promieniu 111 km.

Historia jednej fotografii - Wschód Ziemi z Apollo 8 - Wschód Ziemi z Apollo 8
William A. Anders w 1964 roku. Fot. NASA

Astronauci mieli do zrealizowania bogaty plan zadań i eksperymentów. Teoretycznie najmniej obciążonym obowiązkami powinien być najmłodszy członek załogi, czyli 35-letni William Anders, który był formalnie dowódcą modułu księżycowego. Z tym, że Apollo 8 nie miał modułu księżycowego, bo nie był on jeszcze gotowy. NASA uznała więc, że to właśnie Andersowi można wypełnić grafik do granic możliwości, a jednym z jego obowiązków było m.in. wykonywanie zdjęć powierzchni Srebrnego Globu.

Historia jednej fotografii - Wschód Ziemi z Apollo 8 - Wschód Ziemi z Apollo 8
Aparat Hasselblad 500EL/M używany w trakcie realizacji programu Apollo na pokładzie modułu dowodzenia i w lądowniku księżycowym. Źródło: NASA i National Air and Space Museum

Historia jednej fotografii - Wschód Ziemi z Apollo 8 - Wschód Ziemi z Apollo 8
Obiektyw Zeiss Sonnar 5.6/250 z misji Apollo 11. Źródło: NASA i National Air and Space Museum

Pod koniec czwartego okrążenia niewidocznej z Ziemi strony Księżyca Borman manewrował statkiem tak, aby umożliwić Andersowi wykonanie zaplanowanych ujęć. Anders używał zmodyfikowanego aparatu Hasselblad 500 EL/M, do którego podpięty był obiektyw Zeiss Sonnar o ogniskowej 250 mm i świetle f/5.6. Ponieważ fotografował pozbawioną kolorów powierzchnię Księżyca, w kasecie miał założony czarno-biały film Panatomic-X. Drugi aparat, który miał Borman, także miał załadowany film czarno-biały.

Historia jednej fotografii - Wschód Ziemi z Apollo 8 - Wschód Ziemi z Apollo 8
Kaseta z kolorowym filmem Ektachrome SO-368 o czułości ASA 64 podłączona do jednego z pokładowych Hasselbladów 500 EL/M. Źródło: NASA i National Air and Space Museum

Przelot nad niewidoczną z Ziemi stroną Księżyca właśnie się kończył i załoga miała zaraz znów nawiązać łączność z Centrum Kontroli Lotów w Houston. Nikt jeszcze nie wiedział, że tym razem bezpośrednia komunikacja z Ziemią będzie wiązać się z możliwością jej bezpośredniego dojrzenia w iluminatorach, wznoszącą się tuż nad powierzchnią Księżyca. Ten niesamowity widok pierwszy ujrzał Borman i wskazał go swoim kolegom. Przez chwilę cała trójka spoglądała zauroczona. Jako pierwszy zareagował Anders, który uzmysłowił sobie, że taki widok wymaga uwiecznienia na filmie kolorowym. Poprosił więc Lovella o podanie mu kasety z 70 mm filmem Ektachrome SO-368 o czułości ASA 64. Zmiana filmu potrwała na tyle długo, że Ziemia wschodząca nad powierzchnią Księżyca zniknęła z pola widzenia Andersa, ale na szczęście widok utrzymał się z innego okna, które znów wskazał Borman. Anders, tym razem niezwłocznie, wykonał serię zdjęć, zmieniając przysłonę, tak aby na choć jednym ujęciu cały kadr był naświetlony poprawnie. Na jednym z nich użył przysłony f/11 i czasu ekspozycji 1/250 sekundy. Był 24 grudnia 1968 roku o godzinie 17:40 czasu środkowoeuropejskiego. Polskie rodziny zasiadały wtedy do wigilijnej wieczerzy, a najmłodszy członek załogi Apollo 8 nie wiedział jeszcze, że wykonał właśnie najważniejsze zdjęcie w swoim życiu, które przez czasopisma „Time” i „Life” zostanie zaliczone do stu najbardziej wpływowych zdjęć w historii fotografii.

Historia jednej fotografii - Wschód Ziemi z Apollo 8 - Wschód Ziemi z Apollo 8
Wschód Ziemi nad powierzchnią Księżyca. Fot. W. Anders (NASA). Aparat: Hasselblad 500 EL/M + Zeiss Sonnar 5.6/250 + Ektachrome SO-368 ASA 64, f/11, exp. 1/250 s

Przedstawiało ono tarczę Ziemi z zaznaczoną wyraźnie linią terminatora przecinającą zachodnią Afrykę. W momencie wykonywania zdjęcia horyzont księżycowy znajdował się 750 kilometrów od Apollo 8, a obszar Księżyca widoczny na ujęciu ma szerokość 175 kilometrów.

Historia jednej fotografii - Wschód Ziemi z Apollo 8 - Wschód Ziemi z Apollo 8

Z okazji 50-lecia opisywanych tutaj wydarzeń, w październiku 2018 roku, Międzynarodowa Unia Astronomiczna zdecydowała się nadać nazwy dwóm kraterom księżycowym zarejestrowanym na zdjęciu Andersa. Krater znajdujący się w tamtym momencie bliżej statku został ochrzczony mianem „Anders’ Earthrise”, a ten dalszy „8 Homeward”.

Historia jednej fotografii - Wschód Ziemi z Apollo 8 - Wschód Ziemi z Apollo 8

Co ciekawe, to nie był jeszcze koniec wydarzeń związanych z wyprawą Apollo 8, które przeszły do historii. I choć kolejne z nich nie miało już związku z fotografią, i tak warto tutaj o nim wspomnieć.

W momencie wykonywania słynnego zdjęcia w Polsce był już wieczór, ale w znacznej większości Stanów Zjednoczonych mieliśmy albo godzinny poranne, albo co najwyżej okolice południa. NASA chciała jednak, aby kolejna transmisja na żywo odbyła się w godzinach wieczornych dla Ameryki, po ukończeniu ósmej orbity wokół Księżyca. Taki wybór czasu transmisji miał zagwarantować rekordową widownię i mieć najlepszy wydźwięk promocyjny. I faktycznie oglądalność była rekordowa.

Na początku Borman omówił pokrótce zajęcia, jakimi zajmowali się astronauci w wigilijne przedpołudnie, a potem każdy z członków załogi podzielił się z widzami swoją opinią na temat tego, co zrobiło na nim największe wrażenie. Następnie widzowie mogli podziwiać widoki, jakie miała za oknem swojego statku załoga Apollo 8.

Gdy wszystkim wydawało się, że audycja zbliża się do końca, odezwał się Anders:

Widać teraz długie cienie księżycowego zachodu i załoga Apollo 8 chce przesłać wszystkim ludziom na Ziemi wiadomość.

Po chwili, ciągnął:
Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami. Wtedy Bóg rzekł: Niechaj się stanie światłość.

William Anders kontynuował jeszcze przez chwilę, a po nim kolejne fragmenty Biblii przeczytali jeszcze Lovell i Borman. Gdy skończyli, ostatnie słowo należało do dowódcy:
Załoga Apollo 8 żegna się z wami, życząc wam dobrej nocy, wszelkiej pomyślności, Wesołych Świąt i niech Bóg błogosławi wam wszystkim na starej, dobrej Ziemi.

W tym momencie audycja się zakończyła. I choć nie należę do osób wierzących, gdy słucham tych fragmentów wplecionych w „The songs of the distant Earth” Mike’a Oldfielda zawsze mam ciarki na plecach.

Historia jednej fotografii - Wschód Ziemi z Apollo 8 - Wschód Ziemi z Apollo 8
Moduł dowodzenia Apollo 8 na pokładzie lotniskowca USS Yorktown. Fot. NASA

Statek Apollo 8 spędził na orbicie okołoksiężycowej 20 godzin. Całkowity czas misji wyniósł 6 dni, 3 godziny i 42 sekundy. Moduł dowodzenia wylądował szczęśliwie na Pacyfiku dnia 27 grudnia 1968 roku. Fatalny rok 1968 zakończył się dla Ameryki wspaniałym wydarzeniem. Frank Borman wspominał po latach o telegramie, który otrzymał od jednego ze swoich rodaków, gdy wrócił już do domu. Zawierał dwa krótkie zdania:
Dziękuję, Apollo 8. Uratowaliście 1968 rok.

Autor omawianego zdjęcia, William Anders nie poleciał już nigdy w Kosmos. W sierpniu 1969 roku odszedł z NASA i został sekretarzem wykonawczym Narodowej Rady do Spraw Aeronautyki i Badania Przestrzeni Kosmicznej (National Aeronautics and Space Council). W październiku 2023 roku skończył 90 lat i jest jednym z ośmiu ostatnich żyjących astronautów programu Apollo. Warto dodać, że załoga Apollo 8 okazała się najbardziej długowieczną ze wszystkich ekip tego programu. Jim Lovell ma obecnie 95 lat, a Frank Borman zmarł w podobnym wieku w listopadzie 2023 roku. Kolejną ciekawostką jest fakt, że załoga Apollo 8 była jedyną ekipą tego programu, której członkowie byli szczęśliwie żonaci i pozostawali w związkach ze swoimi jedynymi żonami do końca życia.

Przechodząc do rzeczy bardziej prozaicznych, nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy na zakończenie nie dodali kilku technikaliów.

Na wyposażeniu fotograficznym misji Apollo 8 znajdowały się dwa 70 mm aparaty Hasselblad 500 EL/M, dwa obiektywy Zeiss Planar 2.8/80 oraz teleobiektyw Zeiss Sonnar 5.6/250. Do uwieczniania swoich ujęć astronauci mieli do dyspozycji trzy kapsuły czarno-białego filmu Panatomic-X o średniej czułości, pozwalające wykonać 600 zdjęć; dwie kapsuły kolorowego materiału SO-368 (ASA 64) Ektachrome na w sumie 352 zdjęć; jedną kapsułę filmu SO-121 Ektachrome na 160 zdjęć i także jedną kapsułę wysokoczułego (ASA 6000 forsowane do nawet 16000) filmu czarno-białego przeznaczonego do wykonywania zdjęć w kiepskich warunkach oświetleniowych.

Historia jednej fotografii - Wschód Ziemi z Apollo 8 - Wschód Ziemi z Apollo 8
16-mm kamera Maurera. Źródło: NASA i National Air and Space Museum

Filmy natomiast kręcono 16-milimetrową kamerą Maurera wyposażoną w obiektywy o ogniskowych 200, 75, 18 i 5 mm. Astronauci używali tutaj dziewięciu rolek materiału SO-368, każda od długości 130 stóp oraz dwóch rolek materiału SO-168 o całkowitej długości 260 stóp.

Jeśli jesteście zainteresowani większą liczbą informacji o sprzęcie fotograficznym używanym podczas amerykańskiego programu kosmicznego, zachęcam Was do lektury artykułu autorstwa Marcina Górko, który ukazał się na naszych łamach w lutym 2018 roku.

Na zakończenie jeszcze jedna sprawa, związana ściśle z astronomią. Otóż nasz naturalny satelita rotuje synchronicznie, a to oznacza, że okres obrotu Księżyca wokół jego osi i średni okresu jego obiegu wokół Ziemi są takie same. Efekt tego taki, że Srebrny Glob zwraca w kierunku Ziemi zawsze jedną stronę. Druga (zwana czasami niesłusznie ciemną stroną) jest dla nas niewidoczna. Wszystko to ma takie konsekwencje, że obserwator stojący na powierzchni Księżyca nie może zobaczyć wschodu lub zachodu Ziemi. Gdy stoi na stronie zwróconej w kierunku naszej planety, widzi Ziemię cały czas, a gdy stoi po drugiej stronie, to nie widzi jej wcale.

To właśnie dlatego, zdjęcie wschodu Ziemi wykonane przez Andersa było tak wyjątkowe, bo uchwycenie tego zjawiska było możliwe tylko ze statku poruszającego się po orbicie okołoksiężycowej.

Tak właśnie tłumaczy się unikalność ujęcia Andersa w materiałach, które opisują okoliczności wykonania tego kultowego zdjęcia. Gdy jednak zagłębimy się w szczegóły, to okaże się, że wschód lub zachód Ziemi da się jednak dojrzeć stojąc na powierzchni Księżyca, choć trzeba stać w bardzo konkretnych miejscach. A wszystko to zawdzięczamy zjawisku zwanemu libracją.

Tak się składa, że prędkość kątowa obrotu Księżyca dookoła własnej osi jest w dużym przybliżeniu stała. Natomiast prędkość kątowa jego ruchu orbitalnego dookoła Ziemi już nie. Wynika to z ruchu po elipsie (w perygeum Księżyc porusza się szybciej, a w apogeum wolniej) oraz zaburzeń grawitacyjnych Słońca i innych planet Układu Słonecznego. To powoduje, powstawanie tzw. libracji w długości, której efektem jest to, że niejako zaglądamy momentami na formalnie niewidoczną stronę Księżyca.

Historia jednej fotografii - Wschód Ziemi z Apollo 8 - Wschód Ziemi z Apollo 8
Tarcza Ksieżyca w pełni uwchycona w dwóch przeciwnych fazach libracyjnych. Fot. Jürgen Kahlhöfer. Źródło: Wikipedia.

Jakby tego było mało, mamy jeszcze do czynienia z libracją w szerokości, która wynika z faktu, że oś obrotu Księżyca nie jest prostopadła do płaszczyzny jego ruchu orbitalnego, a owo odchylenie od prostopadłości wynosi 6.8 stopnia. W efekcie, w zależności od tego kiedy spoglądamy na tarczę Srebrnego Globu, raz widzimy na niej jego biegun północny, a innym razem południowy.

Złożenie obu typów libracji księżycowej powoduje, że powierzchnia Srebrnego Globu jaką jesteśmy w stanie dojrzeć z Ziemi stanowi 59% całości. Nietrudno już teraz wysnuć wniosek, że na tych troszkę ponad 9% wystających ponad prawie połowę tarczy, którą możemy dojrzeć w jednym momencie, Ziemia raz chowa się pod horyzontem, a innym razem zza niego się wyłania. Nie są to jednak typowe wschody i zachody jakie znamy z powierzchni Ziemi, bo tam wszystko odbywa się wolniej - na przestrzeni dni i tygodni, a nie minut. Nie zmienia to faktu, że z tych miejsc da się wykonać ujęcie Ziemi zawieszonej tuż nad księżycowym horyzontem, a nawet chowającej się za nim. Żadne z sześciu miejsc lądowań misji Apollo nie znajdowało się nawet blisko obszarów objętych libracją księżycową, więc dla astronautów biorących udział w tych lądowaniach Ziemia zawsze była zawieszona wysoko nad ich głowami.

Z aktualna ofertą aparatów Hasselblad możecie zapoznać się tutaj.

Historia jednej fotografii - Wschód Ziemi z Apollo 8 - Wschód Ziemi z Apollo 8


Poprzedni rozdział