Canon EF 100 mm f/2.8 L Macro IS USM - test obiektywu
3. Budowa, jakość wykonania i stabilizacja
![]() |
Jakości wykonania obudowy trudno coś zarzucić. Mamy do czynienia z metalowym bagnetem, magnezowym korpusem i gumowanym pierścieniem. Obiektyw
jest całkowicie szczelny. Przy zmianie ostrości swoje położenie
zmieniają tylko elementy wewnątrz obudowy, soczewki zewnętrzne stoją w miejscu: przednia kończy się prawie równo z krawędzią obudowy i jest
otoczona nierotującym mocowaniem filtrów o średnicy 67 mm, tylna jest
schowana ponad 1 centymetr wewnątrz obudowy bagnetu.
![]() |
Ma to swoje zalety, ma także wady. Trzeba bowiem pamiętać, że wraz z przechodzeniem do minimalnej odległości ostrzenia, która tutaj wynosi 0.3 metra, ogniskowa obiektywu będzie się zmniejszać, a jego jasność maleć do okolic nawet f/5.6. Zresztą widać to bezpośrednio, gdy zajrzymy wewnątrz obudowy. Po dojechaniu do odległości około 0.5 metra, w polu optyki zaczyna pojawiać się przysłona obiektywu, która zawęża się coraz bardziej przy przechodzeniu do 0.3 metra. Trzeba też pamiętać, że owe 0.3 metra, to wartość minimalnej ostrości liczona od płaszczyzny głównej obiektywu. W rzeczywistości, fotografując w skali 1:1, koniec obiektywu znajduje się tylko 13 centymetrów od obiektu.
![]() |
Na obudowie obiektywu znajdziemy szereg przełączników. Pierwszy z nich służy do ograniczania zakresu pracy autofokusa (mamy do wyboru przedziały 0.3–0.5 metra, 0.5 metra–nieskończoność i FULL), drugi do wyboru trybu pracy mechanizmu ustawiającego ostrość (AF/MF), a trzeci do sterowania stabilizacją (STABILIZER ON/OFF). Na środku obiektywu znajdziemy szeroki, wygodny i karbowany pierścień do manualnego ustawiania ostrości. Komfortowi jego pracy trudno coś zarzucić, jest jednak jedno ale. Przebieg całej skali ostrości wymaga obrotu pierścienia o około 160 stopni. To sporo, problem jednak w tym, że znaczna większość tego ruchu przypada na zakres makro. W trybie normalnej pracy, przejście z 0.5 metra do nieskończoności wymaga obrotu już tylko o jakieś 45 stopni, a od 1 metra do nieskończoności o około 15 stopni (dosłownie przesunięcia o 6–7 karbowań na pierścieniu). Taka konstrukcja powoduje, że w trybie normalnej pracy jesteśmy zdani w zasadzie wyłącznie na autofokus. Jakiekolwiek próby manualnego ustawiania ostrości, w zakresie od 1 metra do nieskończoności, są skazane na niepowodzenie (no chyba, że pracujemy na przysłonach na poziomie f/11–16), bo minimalny ruch pierścienia powoduje potężny skok w położeniu ogniska i uzyskiwanie niezbyt ostrych obrazów. Jeśli więc ktoś chciałby pobawić się tym obiektywem w manualną zabawę w fotografię portretową, odradzamy. Canon wyszedł widocznie z założenia, że obiektyw makro ma służyć do zdjęć makro, bo do portretów są klasyczne i jasne portretówki.
Pomiędzy pierścieniem do zmiany ostrości, a czerwonym paskiem charakterystycznym dla obiektywów klasy L, znajdziemy czytelną skalę ostrości umieszczoną za szybką. Jest ona wyrażona zarówno w metrach, jak i w stopach.

Canon EF 100 mm f/2.8L IS USM jest najbardziej skomplikowaną optycznie
„setką” makro na rynku. Składa się on z 15 soczewek ustawionych w 12
grupach. Jeden element wykonano z niskodyspersyjnego szkła UD (Ultra Low
Dispersion). Wewnątrz znajdziemy jeszcze kołową przysłonę o dziewięciu
listkach, którą możemy domknąć do f/32.
Kupujący dostaje w zestawie oba dekielki, osłonę przeciwsłoneczną i miękki futerał. Szkoda, że w tej cenie nie dostajemy już łącznika statywowego. Tym bardziej, że zaraz za bagnetem znajduje się miejsce, gdzie ten łącznik można zainstalować.
![]() |
Stabilizacja
Jak zapewnia producent, nowy hybrydowy system stabilizacji obrazu (Hybrid IS) oferuje nawet 4-stopniową korekcję, niwelując niepożądane efekty drgań aparatu podczas normalnego fotografowania. Kule ceramiczne o niskim tarciu mają wspierać poruszanie się elementów, gwarantując gładki ruch, pożądany podczas kompensacji drgań aparatu w trybie fotografowania makro. Hybrid IS koryguje drgania liniowe – powstające podczas zbliżeń – oraz drgania kątowe. Stabilizacja obrazu Hybrid IS ma pozwalać na zastosowanie dodatkowych 2 stopni wartości przysłony przy powiększeniu 1:1 i zwiększać swoją skuteczność przy przechodzeniu do dalszych odległości fotografowania.
Aby sprawdzić, jak działa nowa stabilizacja wykonaliśmy naszą standardową procedurę testową. Fotografowaliśmy scenkę, tym razem z odległości wynoszącej około 0.7-0.8 metra, wykonując od 25 do 40 zdjęć na każdym czasie ekspozycji z zakresu 1/160–1/3 sekundy zarówno dla stabilizacji włączonej, jak i wyłączonej. Dla każdej próbki zdjęć ocenialiśmy ilość ujęć poruszonych. Liczba tego typu ujęć, w stosunku do wszystkich wykonanych dla danego czasu, w funkcji czasu ekspozycji wyrażonego w EV (przy czym 0 EV odpowiada czasowi 1/100 s) została zaprezentowana na poniższym wykresie.

Widać, że mamy tutaj do czynienia z solidnym wynikiem na poziomie 3 EV.
W zasadzie można uznać, to za zgodne z tym, co zapowiadał producent. Stabilizacja
miała być skuteczna na 2 EV przy pracy w skali 1:1 i skuteczna na 4 EV przy przy fotografowaniu bez powiększenia. Odległość zastosowana w teście jest pośrednią pomiędzy tymi rodzajami pracy, więc i wynik 3 EV, który jest pośredni między deklarowanymi 2 i 4 EV, należy uznać za właściwy i dobry.