Franke Heidecke kończy działalność
Wygląda na to, że Rolleiflex Gold Edition, o którym pisaliśmy w kwietniu br. jest pożegnalnym produktem firmy Franke & Heidecke. Już wówczas wspominaliśmy o kłopotach finansowych tego niemieckiego producenta, a dziś świat obiegła informacja, iż podjął on decyzję o zwolnieniu całej 131 osobowej załogi i zakończeniu działalności we wrześniu br.
W ten sposób kończy się niemal 90-letnia historia tej legendarnej firmy z rynku analogowych lustrzanek dwuobiektywowych. Została ona założona w 1920 roku przez Paula Franke i Reinholda Heidecke pod nazwą Werkstatt für Feinmechanik und Optik, Franke & Heidecke, a przez wiele lat znana była głównie z produkcji aparatów Rolleiflex.
Komentarz można dodać po zalogowaniu.
Zaloguj się. Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta zarejestruj się.
no i kolejny kamień milowy fotografi przechodzi w zapomnienie... a komercja ostrzy sobie kły i ku radości gawiedzi szaleje w najlepsze ...
no...jest mi naprawde smutno, ze w dzisiejszym swiecie nie ma miejsca dla firm produkujacych takie aparaty. aparaty ktore moga pracowac 50 lat i wiecej, z optyka najwyzszych lotow. zreszta wszystko schodzi na psy, przedmioty trwale, precyzyjne nie sa potrzebne, 3 lata wystarcza...chyba z tej okazji kupie jakiegos TLR-a z korbka, uzywalem przez pare lat i do dzisiaj zaluje, ze sprzedalem...
Mnie też jest smutno jak takie firmy znikają i to nie tylko z branży foto.
Ale kto z ręką na sercu kupiłby w najbliższym czasie tego typu aparat? Zamknięcie jest efektem braku rentowności firmy na co wpływam tak samo ja i Wy szanowni forumowicze, czyli potencjalnie klienci. Pomimo smutku i sentymentu wiem, że raczej nie kupie czegoś takiego i niestety ani mój ani niczyj inny smutek i sentyment tej firmie nie pomoże.
Taka firma miała by jeszcze sens gdyby mogła zarabiać jeszcze czymś "aktualnym" i utrzymywać tradycję dla kolekcjonerów, hobbystów... itp. Inaczej nikt dla idei do biznesu nie będzie dokładał.
Firmy biorące udział w tworzeniu fotografii, prekursorzy padają. Szkoda! Czar pryska, a zostaje tylko bezduszna technika...
albo rozwój... tego te fabryki zrobić nie chca, Leica broni się, jak może, aby nie odpaść i w miarę dobrze jej to idzie - dzięki "tanim" i dobrym obiektywom nadal możemy marzyć o świetnej optyce dalmierzowej (której 99,9999% z nas i tak nie kupi)
Prawda jest taka że 90% właścicieli aparatów obecnie jest w stanie (nie musi oczywiście) zrobić zdjęcia takie jak 50lat temu robiło 10%. Pozostałe 10% ma możliwość fotografować na poziomie niegdysiejszych 1%. To wszystko przez ilość, teraz robi się z jednej sesji po kilkaset zdjęć (albo i więcej) i praktycznie nie ma możliwości żeby po odsianiu (wcześniej w aparacie a potem w kompie) nie zostało kilka co najmniej średnich, do tego elektronika i inne photoshopy. Kiedyś nawet wybitny fotograf miał problem, jak się okazało przy wywoływaniu tych kilku filmów, wszystkie kadry są do kitu albo coś nie wyszło i miał po prostu pecha. Oczywiście, analogowe zdjęcia miały swój klimat ale klimat to jest dobry na wystawy, do profesjonalnej pracy już to nie wystarczy. Niestety większość producentów starych aparatów wcześniej czy później padnie, sentymenty to nie wszystko.
maverick - jaki rozwoj? ani Leici M7 ani Rolleia dwuobiektywowego nie idzie dalej rozwinac ani nie ma potrzeby. a nawet zdazaja sie kroki "wstecz" jak w przypadku Leici MP ktora to zostala pozbawiona automatyki i ma mechaniczna migawke. A M7 to M6 tylko, ze z automatyka, ma juz prawie 30 lat. te aparaty w najlepszy z mozliwych sposobow spelniaja zalozenia ktorych oczekuja tego typu klienci. tyle, ze ich jest malo i firma upadla...oczywiscie cena w polskich realiach jest naprawde ciezka do strawienia...z drugiej strony to 3 zachodnie pensje a aparat na wiecznosc (zakladajac, ze beda filmy za iles lat)
dadan.mafak - "aparat na wiecznosc" - tylko pytanie dla kogo i po co komu taki aparat? Może nie jestem w temacie ale z mojego punktu widzenia to tylko fascynacja i hobby. Jak stare samochody. Zabawa dla nielicznych i bogatych. Bo on raczej nie jest w stanie na siebie zarobić.
Sciana, ja myśle że jest odwrotnie, to coś co powstaje z cyfraka i ps-a to grafiki nie zdjęcia, na analogu też można zrobić kilkaset zdjęć i je odsiać ale nie oto chodzi; analog w większym stopniu wymuszał podnoszenie umiejętności (oczywiście nie mówie o idiot-kamerach -protoplastach cyfraków) trzeba się było uczyć i mysleć,na cyfraku wystarczy mieć.Myśle że w 90% przypadków użytkownicy cyfraków potrafią mniej niż fotografujący analogiem, czasem przeglądam forum i aż się rzygać chce, tu wyciołem, tam nasycenie zmieniłem tu kontrast,wyostrzenie,rozjaśniłem,przyciemniłem,dystorsję wyprostowałem ,hdr-y i inne gówna, a co z oryginałem?, musi być ok - nie musi. Stąd właśnie taka popularność cyfry ,dla leni i głąbów,wszystko można poprafić i nie trzeba do fotolabu poginać. A fotograficy zmnieniaja się powoli w grafików.
A upadku firmy doszukiwałbym się gdzie indziej, Hasselblad,Mamiya,Alpa czy Linhof jakoś sobie radzą, ale ich produkty systemowe maja znacznie więcej do zaoferowania niż Rollei, a ceny podobne. Nie zgadzam sie z tezą że większośc z nich padnie, wielki format przetrwał pojawienie się średniego i 35, dla wielu jest niezastąpiony, i wciąż pojawiają się nowe modele zarówno w wielkim i średnim , ktoś to jednak kupuje, film to magia tonów ,kolorów nieosiągalna dla cyfry -zbioru kolorowych plamek które oszukują oko.
I tak właśnie z legendarnej firmy zostaje legenda...
@Loopik - a co to za kryterium, ze aparat ma na siebie zarobic? A po co na wiecznosc? A jak dla mnie to nic wiecej od tego typu aparatu nie chce i nie wyobrazam sobie zeby bylo cos lepszego w tym co on oferuje - maly, lekki z optyka ktora i za 50 lat bedzie na szczycie. Po prostu robic zdjecia, nic wiecej. A, ze malo takich ludzi to juz sorry, takie czasy. Nie kazdy musi miec zoom czy nawet wymienne obiektywy, nie kazdego cyfra zniechecila do analogu. Robilem pare lat tego typu aparatem i bardzo milo wspominam. Nie chodzi tez, ze jest lepszy od czegos - jest jaki jest i szkoda, ze nie sprzedawal sie w ilosciach ktore pozwalalyby firmie przezyc.
ptasiarz - "Stąd właśnie taka popularność cyfry ,dla leni i głąbów"
Chyba się zagalopowałeś. Z całym szacunkiem i PODZIWEM dla ludzi tworzących piękne zdjęcia na sprzęcie nawet bez autofocusa i pomiaru światła przez obiektyw, to jednak nowoczesne analogi również mają większość funkcji automatycznych dzisiejszych cyfraków i tak samo można było robić drogą analogową lustrzanką w trybie full auto, jak to napisałeś jako "leń i głąb". Dzisiejsze aparaty, nawet najdroższe i najnowocześniejsze same zdjęć nie robią, a tryb "manual" jakoś wcale nie leży odłogiem. Jednocześnie zgadzam się, że fotografia staje się fotografiką, to jednak nazywanie 90% użytkowników cyfrówek jako "lenie i głąby" jest co najmniej nieuzasadnione.
dadan.mafak - Wcale mi nie chodzi o to że musi na siebie zarabiać. Zaznaczam tylko, że to po prostu bardzo drogie hobby dlatego tak niewielu może sobie na to pozwolić efektem czego jest zbyt mała sprzedaż. I absolutnie nie wyciągaj teraz wniosków, że sugeruję zbyt wysoką cenę, bo nie poruszam tej kwestii.
90% nie...może 80.
Loopik | 2009-07-06 21:34:57
"(...)nazywanie 90% użytkowników cyfrówek jako "lenie i głąby" jest co najmniej nieuzasadnione." - moim zdaniem jest jak najbardziej uzasadnione. Ja bym nawet obstawiał, że to jest ponad 90% i bez różnicy czy mają lustro czy małpkę. Przykłady: nasza-klasa.pl, fotka.pl itp. Nie znaczy to jednak, że powinniśmy od wszystkich wymagać aby interesowali się fotografią w równym stopniu co pasjonaci czy profesjonaliści.
Rzeczywiście, nie ma to jak sensowna wymiana zdań...
Tak jakby klisza w aparacie czyniła kogoś mądrzejszym, a sensor "głąbem". Ciekawe ilu z Was mówiący o tych 90% głąbów robi tylko analogiem?
ABS w samochodach też jest dla głąbów co nie umieją hamować, a wspomaganie kierownicy dla słabeuszy.
I nie mieszajcie fotografii jako sztuki z pstrykaniem na domowe potrzeby, bo małpki były również na klisze.
Loopik, źle mnie zrozumiałeś. Nie miałem na myśli tego, że używanie aparatu na kliszę od razu czyni kogoś dobrym fotografem. Po prostu od początku istnienia fotografii stopniowo stawała się ona coraz bardziej popularna, a wraz z nastaniem ery cyfrowej nastąpił kolejny niesamowity "boom" na aparaty (czy to w komórkach, czy "małpki do kieszeni", czy modne ostatnio lustrzanki). Dziś niemal każdy ma aparat, natomiast nie każdy potrafi się nim znakomicie posługiwać. Niemniej, tak jak pisałem wcześniej, nie możemy wymagać (ja sam staram się tego nie robić) aby wszyscy podchodzili do fotografii z zapałem takim jak amatorzy tej dyscypliny. Ja zauważam tylko fakt, że 90% ludzi posiadających aparat, to "fotograficzne lenie i głąby", ale aby oddać sprawiedliwość innym, przyznam się, że tak samo mogę powiedzieć o sobie, jeśli chodzi np. o samochody - dla mnie to prostu środek transportu - dla niektórych życiowa pasja.
"Ja zauważam tylko fakt(...)" - przepraszam, to zauważył kolega ptasiarz, ja się do tego przyłączam ;-)
Ps. osobiście uważam jednak, że używanie aparatów na klisze przyczynia się do solidniejszej budowy i/lub poprawy warsztatu własnych umiejętności, niż ma to miejsce w przypadku aparatów cyfrowych. Nie oznacza to jednak, że jest to jedyny słuszny sposób - każdy musi znaleźć własną drogę ;-)
@ptasiarz,
"...Myśle że w 90% przypadków użytkownicy cyfraków potrafią mniej niż fotografujący analogiem, czasem przeglądam forum i aż się rzygać chce, tu wyciołem, tam nasycenie zmieniłem tu kontrast,wyostrzenie,rozjaśniłem,przyciemniłem,dystorsję wyprostowałem ,hdr-y i inne gówna, a co z oryginałem?, musi być ok - nie musi. Stąd właśnie taka popularność cyfry ,dla leni i głąbów,wszystko można poprafić i nie trzeba do fotolabu poginać. A fotograficy zmnieniaja się powoli w grafików..."
90% ludzi, którzy piszą w ten sposób, to lenie i głąby którym nie chciało się nauczyć obsługi jednego programu graficznego, który jest światowym standardem, a żal im dupę ściska, jak widzą jakie efekty można dzięki niemu osiągnąć.
Obrobka cyfrowa jest tak samo nieodłączną dziedziną fotografii cyfrowej, jak obróbka ciemniowa fotografii analogowej. Obie mogą sprowadzać się wyłącznie do prawidłowego wywołania i wykonania odbitek, jak i totalnej ingerencji w obraz, a to jak zostaną wykorzystane zależy wyłącznie od inwencji i wyobraźni fotografującego...
Chyba się nie rozumiemy; w ciemni 75% tego co można na PS -ie czy innych tam jest niedostępnę, pokaż mi kogoś z cyfrą , dla którego obróbka kończy się na wykonaniu odbitek, większość użytkowników w mniejszym lub większym stopniu ingeruje w obraz tworząc w zasadzie grafiki, co gorsza im lepszy sprzęt i większę zaangażowanie czy pasja tym większa ingerencja. Użytkownicy prostych kompaktów zazwyczaj zadowalają się tym co aparat wygeneruje i nie uczą się obsługi programów graficznych. A żal mi dupę ściskał jak widziałem niepoprawiane slajdy ze średnioformatowej Bronicy. Sztuka to zrobić a nie przerobić.
ps. a tak na zakończenie to chciałoby się powiedzieć "udeż w stół...
ptasiarz - W sumie to przestaję rozumieć o co Ci w końcu chodzi. Mam wrażenie, że cyfrowa ingerencja w obraz inna niż konwersja z RAW -> JPG/TIFF... jest czymś złym. Jak sobie ktoś doda kolorowy filtr w PS lub winietę to uwłacza jego umiejętnością? Założę się, że setki fotografów lata temu wiele by dała za takie możliwości jakie daje obróbka cyfrowa. Dzisiaj można te same efekty uzyskać na komputerze i "sprzętowo" tylko nie wiem dlaczego to pierwsze miało by być czymś gorszym? Tak jak pisał jaad75 to jest narzędzie jak każde inne. Poza tym uważam, że na końcu liczy się efekt i np. większość czytelników National Geographic ma w d... to, że na pewnie wszystkich nowych zdjęciach w ich magazynie jest nałożona niezliczona liczba filtrów NIK (nie wierzysz? poczytaj porady fotografów NG). Ale tak to jest, jak "głąby i lenie" robią zdjęcia do NG.
@ptasiarz: Pisząc "90% właścicieli aparatów obecnie jest w stanie (nie musi oczywiście) zrobić zdjęcia takie jak 50lat temu robiło 10%" nie miałem na myśli umiejętności ale możliwości sprzętu, dlatego napisałem że są w stanie - znaczy się umożliwiają im to aparaty, optyka, lampy a nawet software (to że ogromna większość nie potrafi tego wykorzystać to druga sprawa). A właśnie możliwości sprzętu są najważniejsze dla profesjonalistów, spróbuj przekonać jakiegoś fotoreportera sportowego albo fotografa ślubnego do używania jakiegokolwiek analoga bez autofocusa i pomiaru światła, odpowie że niezły dowcip. Analogi mają duszę ale nadają się już tylko do fotografii artystycznej, tam się sprawdzają najlepiej i tylko tam są potrzebne. Świat mknie do przodu, nic na to nie poradzisz. Kiedyś pilot kierował samolotem za pomocą drążków i cięgien, ciekawe jakby sobie teraz polatał Boeingiem z takim sterowaniem, za to ten obecny musi obsługiwać komputery. Tak samo w fotografii, elektronika ułatwia robienie zdjęć ale za to dochodzą nowe umiejętności, które trzeba posiąść w postaci obsługi chociażby PS (nie trudno zauważyć że w ilości możliwości i kombinacji bije na głowę ciemnię).