O, i to jest news jaki by się chciało czytać codziennie. Brawa dla Fomei!

Miła oferta ale ciekawi mnie przyczyna takiej decyzji.

Przyczyna jest prosta - totalna kicha na rynku konsumenckim. Plus konkurencja made in china, która wypiera marki średnich półek oferując podobne towary za niższą cenę.

Dokładnie, coraz więcej ludzi korzysta z "chińczyków" typu CY-200K czy tam inne "profesjonalne lampy studyjne 68Ws". Niektóre te produkty nie są nawet takie najgorsze więc jeden drugiego namawia i tak się kręci. Zresztą z pewnością importer ma z czego ścinać bo jak się patrzy na ceny w Polsce i za granicą (wszelkiego sprzętu elektronicznego i foto) to aż krew się w żyłach gotuje.

Fomei celuje raczej w grupę klientów których interesuje zakup Bowensa. Na to nie ma większych szans. Z całym szacunkiem dla Fomei ( robi całkiem niezły sprzęt) jest to jednak firma bez prestiżu i siły marketingowej.
Klient dla którego Bowens jest jedną z opcji zakupowych zaczyna sie rozglądać w poszukiwaniu alternatywy. Widzi sprzęt Fomei, nieznacznie tylko tańszy i mnóstwo zamienników chińskich, często dwu - trzykrotnie tańszych o których krążą coraz lepsze opinie. Nie mówimy tu o sprzęcie noname z najnizszych półek, raczej o Quantuumach, MSN-ach czy Powerluxach, wciąż udoskonalanych i będących coraz powazniejszą konkurencją dla znanych marek.
O ile jeszcze w przypadku sprzętu elektronicznego mozna się jeszcze wahać, to gadżety dodatkowe proponowane w dotychczasowych cenach to kompletny absurd.
Z mojego podwórka - okazyjnie kupiłem używanego żurawia z Fomei, mam tez podobnego z Quantuuma. Nie ma nimi ŻADNEJ, absolutnie żadnej róznicy w funkcjonalności czy jakości wykonania. Nowy w sklepie fomei kosztuje ok 1700 zł, nowy guantuum ok 1000 zł. To obrazuje że przecena sprzetu Fomei to nie prezent dobrego wujka tylko ratowanie skóry.

W tej chwili powraca, jak mi się zdaje moda na oświetlenie ciągłe. To raz. Dzieje się tak zapewne dlatego, że np w fotografii produktowej nie ma potrzeby na zachowanie bardzo wysokiej jakości. Domyślam się tylko, ze przyczyną są zamówienia od małyc producentów, którzy drukują ulotki w zakładach powiatowej jakości, tak, że tam cos tylko widać. Do tego wymagania zakładów graficznych sa znacznie mniejsze, niż jeszcze kilkanaście lat temu. sprawa kolejna, cały ten sprzęt był przeznaczony do fotografowania na filmach. Musiał mieć bardzo wielką powtarzalność, bo faktycznie fotografowało się wedle światłomierza na pamięć, na slajdach o małej tolerancji na błędy. Velvia ma czułość 50 więc potrzebne były lampy o wielkiej energii błysku. Przy stosowaniu aparatów wielkoformatowych i przesłonach zaczynających się od 16 w górę bez potężnych lamp ani rusz. Współcześnie przyznaję się bez bicia właściwie nie używam nawet leszmiarki, z aparatu da się większość rzeczy sprawdzić. A w przyszłości, gdy czułości matryc wzrosną a szumy zmaleją lampy błyskowe znikną.

Tak macie racje, Fomei jest za drogie w stosunku do marki. Ja osobiscie wole za cene Fomei nowych, kupic uzywany sprzet Broncolor czy Bowens...