Oświadczenie Fujifilm dotyczące trzęsienia ziemi w Japonii - X100 opóźniony
Firma Fujifilm opublikowała oświadczenie dotyczące trzęsienia ziemi i tsunami, które nawiedziły Japonię 3 dni temu. Dowiadujemy się z niego, iż w wyniku kataklizmu ucierpiała fabryka Taiwa-Cho położona ok. 30 km od miasta Sendai.
Na szczęście żaden z pracowników nie został ranny, jednak uszkodzenia budynku są na tyle duże, iż producent zmuszony był tymczasowo wstrzymać produkcję aparatu FinePix X100. W związku z tym, należy liczyć się z późniejszym niż planowano wprowadzeniem tego produktu do sprzedaży.
Komentarz można dodać po zalogowaniu.
Zaloguj się. Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta zarejestruj się.
Szkoda, bo to jedna z ciekawszych premier tego roku.
Mam nadzieję, że produkcja FUJI nie trafi z tego powodu do Chin.
Jeszcze bardziej obawiałbym sie przesunięcia produkcji do Polski.
W tej całej tragedii to ludzie liczą się. Aparaty mogą zejść na drugi plan.
Oczywiście musiał się znaleźć jakiś antypatriota. barnaba - dla Twojej informacji np. fabryki samochodowe zlokalizowane w Polsce są uznawane za jedne z najlepszych na świecie, ze względu na jakość i precyzję właśnie.
Dragunov, weź pod uwagę, że wstrzymanie produkcji jeszcze bardziej dobije japońską gospodarkę, a to ma przelołożenie na los ludzi, bo jak nie będą pracować nie mędą mieli co jeść.
Ucierpiały fabryki Nikona, Casio, Panasonic,Canona, jeden z zakładów Olympusa, fabryka Sigmy. Nie działa kilka fabryk Sony.. Zatem cała branża mniej lub więcej ucierpiała.
"dla Twojej informacji np. fabryki samochodowe zlokalizowane w Polsce są uznawane za jedne z najlepszych na świecie, ze względu na jakość i precyzję właśnie."
ale kogo obchodzi jakość, liczą się ludzie, dlatego włoskie związki zawodowe wymusiły przeniesienie produkcji fiata 500 z powrotem do Włoch :)
Breen, mówię tylko, że należy zadbać o ludzi, którzy później zadbają o aparaty...
@ sigmiarz "ale kogo obchodzi jakość..."
Faktycznie. Tyle, że nie liczy się jakość a oszczędności. Takie kraje jak m.in. Polska mają to do siebie, że w naszych oddziałach zachodnich fabryk wchodzimy wręcz w zady akcjonariuszom, wykazując się oszczędnościami. Zrobimy wszystko, żeby się utrzymać i być konkurencyjnymi kosztowo. Potrafimy nawet przy okazji spartolić technologię, żeby wyszło taniej i "lepiej". Zupełnie jak Chinole. Niestety taka jest rzeczywistość.
obejrzyj sobie The Company Men link
nie tylko polacy tak robią.
David G. Nie chodzi o patriotyzm. Tylko skąd tyle pogardy u wielu dla sukcesów chińczyków.
na fotopolis pojawił się art o zniszczeniach - oczywiście głownie komunikaty prasowe + domysły i spekulacje ( co nie dziwi, biorąc pod uwagę problemy logistyczne; spowodowane zniszczeniami ) Sam jestem tym lekko przerażony, bo bylem w grudniu w Japonii, u pewnego producenta sprzętu medycznego. Z tego co wiem, parę osób z zakładu ( miedzy innymi główny inżynier ) po prostu utonęli. Wiec tym bardziej mi przykro. Szczęście w nieszczęściu, ze zakład i biura projektowe wyszły z tego całego zamieszania - dlaczego tak mowie?- bo do dzisiaj dźwięczy mi w głowie ich przysłowie; porzekadło- Rodzice i dzieci są na jedno pokolenie, mąż i żona na dwa, firma zaś na trzy - i stad wiem ze firma to czasem dla tych ludzi najważniejsza rzecz w życiu,mogłem się o tym przekonać na miejscu. Pozdro dla dyskutantów.
Czy te X100 jak już trafią do Europy sprawdzi ktoś Geigerem? Bo w Japonii teraz niewesoło pod tym względem... :(
@ilDottore:
"Czy te X100 jak już trafią do Europy sprawdzi ktoś Geigerem? Bo w Japonii teraz niewesoło pod tym względem... :( "
:D hahaha, to już chyba bardziej niebezpieczne jest odwiedzanie polskiej służby zdrowia na bloku radiologi :D
A nie wiem, w polskim szpitalu nie gościłem w odwiedzinach i na plotkach u kolegów już od wielu lat... Brak czasu - zawsze gdy jestem w PL to jest 100 innych spraw do załatwienia. :(
@ilDottore: problem nie z promieniowaniem, tylko z normami i procedurami. Ludzie dostają nerwowej biegunki na słówko "promieniowanie". Tymczasem obmierzałem kawałki poniemieckich płytek do na ściany, które siały mniej więcej tak, jak moje słabe źródła. Przez dziesiątki lat nikt nie zauważył, aby cokolwiek złego się komukolwiek z tego powodu stało. Zapewne dlatego, że ludzie jadą "do wód", aby nachlać się z radoczynnej krynicy. Albowiem wedle najnowszych badań , pewien poziom promieniowania robi człowiekowi dobrze. Dopiero potężne dawki zaczynają szkodzić. Niestety, robaki w jelicie grubym są pasożytami, ale podobno chronią przed rakiem jelita grubego. Dzięki usunięciu bakterii ze środowiska człowieka mamy radosny rozwój chorób autoagresyjnych. Dla informacji: jeśli izotop pierwiastka intensywnie promienioje to znaczy, że ma krótki okres półrozpadu. Jeśli ma długi okres, promieniuje kiepsko. Jeśli promieniowanie ma duże biologiczne oddziaływanie to ma mikrusi zasięg jak np alfa. To są milimetry w materiałach. Wniosek jest taki, że albo wystarczy trochę poczekać, ewentualnie wytrzeć przedmiot watką, aby zebrać pył materiału radioaktywnego, albo można się nie przejmować, jeśli okres półrozpadu jest bardzo długi, a przekrój czynny na promieniowanie bardzo mały.
Mimo wszystko ufam że UE wdroży niezbędne procedury bezpieczeństwa w tym względzie odnośnie japońskiego importu.Teraz np. ceny Zeissów które jeszcze zostały w Europie na półkach mogą poszybować w górę...
baron13, bardzo fajnie to napisales.
Ja nawet mam teorie iz do wyewoluowania homosapiens potrzebna byla jakas konkretna dawka promieniowania radioaktywneko aby malpki zmutowaly :). Nie umiem jedynie umiejscowic tego wydazenia.
ilDottore: jeśli sprzęt może zostać skażony promieniotwórczo to jakaś szansa jest, gdy ktoś w magazynie rozwali czujnik dymu. Tam jest źródło i przy dużym pechu to źródło da się rozbić. Wówczas materiał może spaść na to co pod spodem. Skutki są straszne. Spieprzone czujki sypały podobno się na dział nabiałowy we wrockowym pedecie. Nie wiem czy to prawda, ale ktoś został strasznie op... od szefa. Ser chyba sprzedali, takie były czasy. Już za III Rzeczplitej w Polonie doszło do skażenia, kota w nylonowym worku wynosili. Otóż: skąś się ten materiał promieniotwórczy musiałby wziąć.Gdyby fabryka Nikona była tak do pół kilometra od tych elektrowni, nie miała jak to zwykle w Japonii mają, pomieszczeń pyłoszczelnych, ale powiedzmy składali by te aparaty pod namiotami, to podejrzewam, że trzeba by je przed użyciem wytrzepać. Sądzę, że niebezpieczny poziom promieniowania załatwiłby elektronikę i to byłby realny problem. Noszenie aparatu na ubraniu, a nie pod, na gołą skórę wyeliminowało by możliwość zarejestrowania jakiegokolwiek wpływu. Z promieniotwórczością jest ten problem, że niezwykle łatwo, w porównaniu z innymi zjawiskami łatwo się mierzy. Geiger, licznik scyntylacyjny łapie pojedyncze akty rozpadu, dlatego możemy nim wykryć ilości substancji których nie złapią metody chemiczne. Ale to wcale nie znaczy, że ta ilość zrobi nam kuku. Powtarzam, za pojenie się wodami radoczynnymi trzeba słono płacić. Jeszcze więcej, za słuchanie osłów, którzy widzieli z daleka licznik.
O radioaktywne obiektywy to kolekcjonerzy się ,,zabijają''. Takie opracowanie znalazłem:
link
"za pojenie się wodami radoczynnymi trzeba słono płacić. Jeszcze więcej, za słuchanie osłów, którzy widzieli z daleka licznik"
hiehie otóż to!
Tak sobie myślę,że nie powinniśmy się obawiać o dostawy japońskiego sprzętu. W końcu skąd wezmą pieniądze na odbudowę jak nie z eksportu ? Staną na głowie ale produkcja musi trwać.
jakby się taka katastrofa wydarzyła u nas, to mielibyśmy przestoje na pół roku, a Japończycy to zorganizowany i poukładany naród... dlatego tak daleko zaszli
Breen
Wszystko co Polskie jest naj. ale jakos nie widac tego na ulicy .
Nie zycze nikomu zle ale to trzesienie powinno spodkac Chiny
baron13, fajnie piszesz ale przyda się korekta merytoryczna:
@"jeśli sprzęt może zostać skażony promieniotwórczo to jakaś szansa jest, gdy ktoś w magazynie rozwali czujnik dymu" - informacje nieaktualne. Owszem, był problem z nieszczelnymi źródłami alfa w czujkach opartych na plutonie. Obecne czujki amerykowe (Am-241) są wykonane bezpiecznie i nie idzie z nich niczego wysypać, poza wyjęciem źródła w całości. Źródła te nie przekraczają zwykle aktywności 40 kBq, progu ustatowego w Polsce. Są bardzo słabe. Są pokryte mikronową warstwą złota i się nie sypią.
@"Sądzę, że niebezpieczny poziom promieniowania załatwiłby elektronikę i to byłby realny problem" Niebezpieczny poziom? Niebezpieczny dla kogo lub czego? Jakiego rodzaju promieniowania i o jakiej energii? Zapewniam Cię, że niebezpieczne dla życia silne promieniowanie w pobliżu miejsca awarii reaktora i temtejszych skażeń nie załatwi elektroniki żadnego aparatu cyfrowego.
@"Noszenie aparatu na ubraniu, a nie pod, na gołą skórę wyeliminowało by możliwość zarejestrowania jakiegokolwiek wpływu." Słyszałeś o promieniowaniu przenikliwym? Alfa i bardzo niskoenergetyczna beta nie przejdzie przez ubranie. Ale twarda beta oraz gamma przejdą z palcem w...
@"Z promieniotwórczością jest ten problem, że niezwykle łatwo, w porównaniu z innymi zjawiskami łatwo się mierzy" Taaa. Łatwiej niż światło widzialne, prąd, napięcie, hałas, wibracje, temperaturę? Szczególnie że go nie widać :-) Dobre.
@"Geiger, licznik scyntylacyjny łapie pojedyncze akty rozpadu, dlatego możemy nim wykryć ilości substancji których nie złapią metody chemiczne." Są czułe, prawda. Szczególnie scyntylator + fotopowielacz. Z tym, że licznik G-M to nie to samo sonda scyntylacyjna. No i ani jeden ani drugi nie zarejestruje kwantu energii od pojedyńczego aktu rozpadu. Nie mają takie sprawności a tło naturalne wali sporo i go nie odizolujesz. To chyba jasne.
@Ciekawus, niekoniecznie się spieram, ale co do rozwalenia czujnika dymu, sądzę jednak, że jeśli sprzęt fotograficzny miałby zostać posypany jakimś materiałem promieniotwórczym, to znacznie większa szansa jest, że w magazynie znajdzie się stara (bardzo) czujka i ofiara, która wymyśli sposób, by rozwalić źródło, niż żeby było to wynikiem wybuchu w elektrowni atomowej.
@ Niebezpieczny poziom. Przyznaję, że alfa elektroniki nie powinno ruszyć. Natomiast bardzo prawdopodobne wydaje mi się wykasowanie pamięci typu flash. Całkiem niedawno były kości z okienkami (mam) które się kasowało ultrafioletem, w tych najnowszych warstwa SiO2 jest jeszcze cieńsza. Może ktoś spróbuje? :-) Pytanie, jak oddziaływuje promieniowanie z matrycą. Są (były?) dozymetry z filmem, ilości zarejestrowanego promieniowania powinny być podobne do ilości kwantów światła potrzebnych do zaczernienia filmu. Pytanie, czy matryca ulegnie trwałej degeneracji, da pojedynczy błysk na cząstkę, czy nie zareaguje wogóle? Oczywiście, tranzystory bipolarne znoszą karalusze dawki promieniowania. Jak zachowa się technologia CMOS? Zauważmy, że jeśli aparat zostałby nadziany substancją radioaktywną, to będzie w nim siedzieć cały czas, najmniej dwa trzy tygodnie zanim trafi do klienta. Stawiałbym jednak na to, że jeśli będzie siał na tyle że, że po dwu godzinach noszenia mógłby człowiekowi zrobić krzywdę to elektronika także oberwie tak, że zacznie szwankować.
@ Zasięg promieniowania jest tym większy, im mniejszy jest przekrój czynny na oddziaływanie z materią. Śmieci radioaktywne podobno nie dają dużych ilości gamma. Podobno grozi głownie alfa i beta. Wniosek, po wojskowemu za pomocą maski przeciwgazowej i OP1 bronimy się głownie przed wniknieciem pyłu radioaktywnego do organizmu. Chyba, że nadziejemy się na bombę kobaltową. Ale to, jako produkt awarii elektrowni chyba nie? Jądrowcem nie jestem. Trzeba by wiedzieć, jakich izotopów należy się spodziewać.
@ Oczywiście, że wykrycie substancji metodami izotopów promieniotwórczych jest dużo łatwiejsze niż np metodami chemicznymi. Np spektrometr masowy też łapie pojedyncze atomy, ale to także jest problematyczne. Bo tak, jak przy licznikach liczymy impulsy i oczywiście mamy tło. Tym niemniej, Licznik Geigera to zasilacz ok 500 V opornik, kondensator i już. Wskaźnikiem może być słuchawka. Pomiar napięcia jest łatwiejszy, ale wyłapanie, że gdzieś leży sobie trochę substancji promieniotwórczej w tym sensie, że zasilacz, opornik kondensator i słuchawka, jest łatwe.
@ Nie bij mnie, ale geiger reaguje na przelot pojedynczej cząsteczki, tak jak powielacz rejestruje pojedyncze kwanty promieniowania, czy pojedyncze elektrony. Racja, że nie da się zarejestrować "od zera" bo jest to tło i nigdy nie wiemy, czy to impuls rzeczywisty, od cząsteczki czy "bieg własny"
baron13, no niezłe zrobiłeś porównanie aparatury GC/LCMS za milion do liczniczka GM. Rzeczywiście różnica w złożoności jest przekonująca :-) Mnie chodziło o coś innego. Mianowicie, że promieniowanie przenikliwe trudno mierzyć i opanować, bo:
- przenika
- wali we wszystkich kierunkach
- nie widać go i nie czuć innymi zmysłami
- daje popalić
Tak mnie też zawsze uczyli belfry od fizy / radiochemii. I nadal twierdzę, że łatwiej zmierzyć inne "zjawiska": światło widzialne, prąd, napięcie, hałas, wibracje, temperaturę itd.
Nie bij mnie, ale geiger NIE zawsze zareaguje na przelot pojedynczej cząsteczki. Zależy jaką ma sprawność. A tu mają wpływ: materiał obudowy (okienka), wypełnienie gazowe, geometria, zasilanie, klasa elektroniki układu obróbki sygnału wyjściwego itd. No i oczywiście ważne, co to za cząsteczka lub kwant i jej (jego) energia. Może wcale nie przebić się przez blachę. Np. blaszane GM mierzą zwykle cząstki beta dopiero powyżej 0,5 MeV.
W kwestii odporności elektroniki na wybrane rodzaje promieniowania - pozostaje kupić X100 i zaaktywować go neutronami termicznymi w Świerku :-))) Jak wytrzyma to git!
A Gierek kazał naukowcom budować polską bombę atomową. :) Widać, że kadry mamy w kraju silne zwarte i gotowe! :)
@ciekawus: jeśli chodzi o łatwość pomiaru promieniowania, to głównie chodzi mi o taki efekt psychologiczny, ze przychodzi gościu z geigerem i trzeszczy nim. Wiem, jak to na ludzi działa, bo łaziłem. Zawsze dostaje się jakieś odczyty i prawie zawsze nie wiadomo, co one znaczą. Np teraz przeczytałem w GW, ze 60 km od elektrowni zmierzono promieniowanie i jest 500 razy ponad normalny poziom. Nie wiemy, co to znaczy poziom normalny, jak to ma się do siwertów. Zapewne jest to stosunek liczby zliczeń "tu i tam". Nie wiadomo czy zmierzono to w jakims jednym miejscu, czy jest to średni poziom skażenia na dużym obszarze. Po prostu jakiś śledź złapał się za coś, co nazwano licznikiem i udało mu się to uruchomić. No i poszła w świat wieść, która nie wiadomo co znaczy.
Generalnie to niebezpieczeństwo z materiałami radioaktywnymi jest duże tam, gdzie nastąpiło niekontrolowane rozprzestrzenienie się radioaktywnych izotopów. Wtedy, jak w transformatorowni woltomierz, tak tam, trzeba mieć i z głową używać liczników promieniowania. Kiedyś liczniki były sprzętem kosmicznym, dziś ich jak psów, są tanie i dobre. Przydało by się, aby ludzie jeszcze nauczyli się je używać i rozumieć, co pokazują. Kiedyś chciałem pokazać jednemu gościowi, że pył jaki sypie się nam na głowy z elektrociepłowni, jest promieniotwórczy. Połaziłem z takim trzeszczącym pudłem i prawie wybuchła panika. Jakaś pani w okolicy mostu pomorskiego zapytała mnie co robię, ja g(ł)upi detalicznie wyjaśniłem, że mierzę promieniowanie tła, że widać różnice pomiędzy obszarami osłoniętymi od opadu pyłu z elektrociepłowni oraz nieosłoniętymi. Głowy za koincydencję zdarzeń nie dam, ale za kilka dni przyleciało kilku pismaków do instytutu. A trzeba było widzieć bladą twarz tej pani, co jej opowiadałem...
Ciekawus: oczywiście, z definicji mechaniki kwantowej jest tylko pewne prawdopodobieństwo, że cząstka zostanie zarejestrowana.
Meritum sprawy jest takie: czy powinniśmy się obawiać skażenia promieniotwórczego towarów z Japonii. Powiem tak: zazwyczaj ci, co nie wiedzą czego się bać, mają w plecy. Ja kilkanaście lat tłumaczyłem działanie noniusza kątowego i chyba bez skutku. Przeciętny student głupieje przy zasilaczu ze stabilizacją prądową i napięciową, głupieją już doktoranci. Był okres, że studenci na trzecim semestrze nadziewali się na tajemniczą operację dodawania ułamków zwykłych. Mam powyżej uszu walki z ciemnotą. Opowiadał mi ksiądz misjonarz, jak zastał wioskę Indian (Kolumbia???) umierającą z głodu. Szaman zamknął ich w kotlinie w ten sposób, ze zrobił znak na drodze. W końcu udało się ich wyprowadzić: połowę. Co się stało z resztą, nie wiemy. Ksiądz musiał jechać gdzieś dalej gdzie wybuchła jakaś epidemia.
baron13,
obawy przed zakupem sprowadzonego sprzętu z Japoni z pewnością budzi strach (uzasadniony).
Przykład ze służby zdrowia: przed diagnostyką tomografii komputerowej lekarz instruuje pacjenta iż po wcześniejszym wypiciu kontrastu (jod aktywny 131) po wizycie, kategorycznie nie wolno zbliżać się do kobiet w ciąży i dzieci (!). Ludzie dorośli i zdrowi z pewnością także będą także zagrożeni przebywając w bliskiej odległości od badanego.
baron13, widzę że znasz się na rzeczy to mam do Ciebie pytanie.
U mnie w pracy prześwietla się izotopem (nie wiem jakiego rodzaju) spoiny zbiorników.
Człowiek który to wykonuje oczywiście przestrzega zasad odległościowych od badanego materiału lecz urządzenie promieniotwórcze ("beczułka") bardzo często jest przenoszona ręcznie bez jakichkolwiek dodatkowych osłon czy pojemników. Czy to jest prawidłowe zachowanie ? Ta "beczułka" wykazuje promieniowanie wg. czujnika Gaigera. czujnik ten jest bardzo prosty. Jest sygnał dźwiękowy lub ... go nie ma ;) więc nie wiadomo jak duży jest stopień napromieniowania.
Prześwietlana spoina na zbiorniku po ok. 30 min. nie wykazuje promieniowania (brak sygnału). czy to jest możliwe że to promieniowanie już zanikło ??
Skoro to promieniowanie jest kierunkowe i aktywne w małej okolicy od miejsca pomiarowego to dlaczego hala lub miejsce musi być opróżnione z pracowników ? Jak bardzo osoby badające są narażeni na to "niebezpieczeństwo" ?
Czy wiesz gdzie w internecie są opisy jak wykonuje się takie badania z zasadami bezpieczeństwa ? (nie mogę znaleźć).
Szanowna Redakcjo... Informacja na 6 linijek, a komentarze idą w woluminy, zresztą jak zwykle z tematem związane, ale dość, rzekłbym, luźno. Czy Wy nie widzicie, że opcja komentowania to dla części osób głównie okazja na "lansik" własnej niezastąpionej osoby?... Założyłby sobie jeden z drugim bloga i pisał do bólu, a tak...
Powiem szczerze, kilka miesięcy temu zacząłem odwiedzać częściej Optyczne zamiast Fotopolis. Jednak oni chyba się czegoś nauczyli z Waszych błędów (nie uniemożliwiając komentowania). Tu natomiast, czytając niektóre komentarze, czuje się po prostu znudzenie i niesmak. Onet się tu robi :( Wolność moim zdaniem wymaga umiaru w z niej korzystaniu - a taka anarchia słowa to nie wolność.
Jacek Z., Używaj zakładki "Kontakt". Jeśli masz uwagi dotyczące wyglądu i funkcjonalności strony, lub znalazłeś błędy w jej działaniu, pisz na adres: r.olech(at)optyczne.pl. Onet się tu robi.
Bilbo, urzadzenie o którym piszesz to najprawdopodobniej defektoskop izotopowy oparty na irydzie (Ir-192), betapromieniotwórczym. Jest tam bardzo silne źródło.
"("beczułka") bardzo często jest przenoszona ręcznie bez jakichkolwiek dodatkowych osłon czy pojemników" - defektoskop jest bardzo ciężki, bo sam stanowi osłonę, wewnątrz której jest niewielkie ruchome źródło irydowe. Dla potrzeby prześwietlenia np. spawu, źródło to wyprowadza się kanałem blisko wyjścia. I wówczas następuje emisja promieniowania na zewnątrz. Mam nadzieję, że ta tak zwana przez Ciebie "beczułka" to właśnie cały defektoskop a nie wyjęte z niego gołe źródełko :-)))
"Prześwietlana spoina na zbiorniku po ok. 30 min. nie wykazuje promieniowania (brak sygnału). czy to jest możliwe że to promieniowanie już zanikło ?? " - tak. Podczas naświetlania stali promieniowaniem beta powstaje promieniowanie hamowania - rengenowskie - jeszcze bardziej przenikliwe. Wszystko znika zaraz po odsunięciu źródła beta od spawu.
"Skoro to promieniowanie jest kierunkowe i aktywne w małej okolicy od miejsca pomiarowego to dlaczego hala lub miejsce musi być opróżnione z pracowników ? Jak bardzo osoby badające są narażeni na to "niebezpieczeństwo" ?" - Nie jest aktywne w małej okolicy od miejsca pomiarowego , bo przecież prześwietla stalowe płyty i leci dalej. Należy stosować odpowiednie osłony. Nie znam szczegółów pracy i przepisów dotyczących rentgenografii przemysłowej warto zadzwonić do praktyka z PAA albo poszperać ładnie zebrane tam przepisy prawne:
link
link
ciekawus, dzięki :)
a ten izotop co teraz tam się użwwa to Selen, podobno wychodzą lepsze zdjęcia, bardziej kontrastowe, szczegółowe. Jest to także mieszanka z zubożonym Uranem.
Oczywiście że źródełko jest w cięższej "beczółce" :)
Jacek Z. widocznie redakcja uznała inaczej oraz to iż nie masz racji że takie tematy mogą być luźne aczkolwiek pośrednio związane z tematem.
Mam nadzieję że temat z prześwietlaniem spoin to także może być temat foto, z dodatkiem .... promieniowania.
miało być : że to jest mieszanka izotopu Selenu z zubożonym Uranem.