Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Artykuły

Historia jednej fotografii - W pogoni za jeleniem

Historia jednej fotografii - W pogoni za jeleniem
14 marca 2016

1. Historia jednej fotografii - W pogoni za jeleniem

W życiu fotografa zdarzają się sytuacje mniej lub bardziej stresujące. Czasem jedziemy gdzieś, na jakieś zlecenie i wszystko działa jak w szwajcarskim zegarku. Świetne światło, super kadry, niesamowite wydarzenia, których jesteśmy świadkami. Wracamy zadowoleni spełnieni i ze świetnym materiałem, który z dumą możemy zaprezentować klientowi.

Nie zawsze jednak jest tak różowo. Czasem zdarzają się wyjazdy, gdzie od początku do końca wszystko zdaje się być jedną wielką klęską. Tak też było w przypadku mojego wyjazdu do Szkocji. Piękna słoneczna pogoda skończyła się w dniu, w którym wylądowałem w Glasgow. Deszcz, plucha, w zasadzie zerowa widoczność spowodowana gęstymi mgłami. Drugiego dnia prawie rozbiłem samochód mijając się z ciężarówką na górskiej drodze. Zero szans na słońce, zero szans na jakąkolwiek widoczność.

W zasadzie każde z zaplanowanych zdjęć nie było możliwe do wykonania. Pół biedy jeśli wyjazd jest własnym przedsięwzięciem, problem zaczyna się, gdy klient wymusza jakąś presję, gdy z wyjazdu MUSIMY wrócić z materiałem. Tak też było w tym przypadku. Moim zadaniem podczas wyjazdu było wykonanie zdjęć testowych teleobiektywu, który dopiero za kilka miesięcy miał trafić na półki sklepowe.


----- R E K L A M A -----

PROMOCJA SONY - 50% RABATU NA OBIEKTYW!

Sony A7 IV + 50/1.8 FE

13146 zł 12722 zł

Łatwo sobie wyobrazić, na ile niemożliwe jest wykonanie zdjęć długoogniskowym obiektywem we mgle przypominającej konsystencją śmietanę. Łatwo sobie również wyobrazić, że klienci na ogół zainteresowani są opublikowaniem zdjęć, a nie historiami fotografa, dlaczego dane zdjęcie nie powstało.

Jak zwykle w takich sytuacjach los okazuje się być życzliwy pod koniec wyjazdu. Tak też było i w tym przypadku. Już podczas drogi powrotnej zrezygnowany niepowodzeniem natrafiłem na stado jeleni. Jako że było już po rykowisku, w zasadzie na spotkanie z tymi zwierzętami nie liczyłem. Od razu zatrzymałem samochód, sięgnąłem po plecak ze sprzętem i zacząłem próbować je fotografować. Niestety były płochliwe i ilekroć zbliżałem się do nich, to te dość niespiesznym krokiem zwiększały odległość między nami. Zacząłem więc pomału „gonić” stado wykorzystując ukształtowanie terenu.

Historia jednej fotografii - W pogoni za jeleniem - Historia jednej fotografii - W pogoni za jeleniem
Olympus OM-D E-M1 oraz Olympus M.Zuiko 300 mm f/4 PRO IS

Zabawa była prosta. Stado cały czas oddalało się ode mnie, natomiast gdy chowało się za najbliższym wzgórzem, biegłem w jego kierunku wykorzystując fakt, że jestem zasłonięty przez górkę. Pomału wchodziłem na grzbiet, robiłem kilka zdjęć i czekałem na moment, kiedy znów stado weszło za wzgórze. I znów, tak szybko jak mogłem biegłem w ich kierunku wykorzystując fakt, że jestem ukryty za wzgórzem. Cała zabawa dość męcząca biorąc pod uwagę fakt targania plecaka fotograficznego i biegania po podmokłych torfowiskach. Mimo wszystko efekty każdego wychylenia się za krawędź górki były wyborne, a fotografowanie tych zwierzaków sprawiało mi wielką radochę. Do korpusu Olympus OM-D E-M1 miałem zapięty obiektyw Olympus M.Zuiko 300 mm f/4 PRO IS z konwerterem 1.4x. Decydującym momentem była chwila, gdy samiec ustawił się tak jakby sprawiał wrażenie, że zasłania samicę swym ciałem. Krótka seria i uśmiech zadowolenia zwany „Mam to”.

Historia jednej fotografii - W pogoni za jeleniem - Historia jednej fotografii - W pogoni za jeleniem
Olympus OM-D E-M1 oraz Olympus M.Zuiko 300 mm f/4 PRO IS

To, co z całą pewnością szalenie pomogło mi w wykonaniu tej fotografii, to stabilizacja obiektywu współdziałająca z korpusem (zdyszany fotograf, który przed chwilą biegł, nie jest w stanie jednak zbyt stabilnie utrzymać aparatu). Doceniłem również fakt, że obiektyw o ekwiwalencie ogniskowej 840 mm* – daje się dość skutecznie trzymać w ręku podczas biegów przełajowych i pozwala wykonać zdjęcie na czasie 1/60 czy 1/125 sekundy. To duży plus.

*Zawsze w takim miejscu pojawia się pasjonująca dyskusja na temat przeliczania ogniskowych. Jedni z niewiadomych przyczyn wbrew wszelakim definicjom przeliczają jasność obiektywu, inni twierdzą, że ogniskowa obiektywu się zmienia, jeszcze inni twierdzą, że obiektywowi 50 mm w małoobrazkowym aparacie odpowiada obiektyw 50 mm w Mikro 4/3. Choć jeden jest standardem (50 mm @ FF ), a drugi ma ogniskową dwa razy większą niż standardowy obiektyw (50mm @ 4/3). Pozostawiam zatem miejsce na burzliwe dyskusje w komentarzach.

Z mojego punktu widzenia podkreślę tylko fakt, że używając określenia ekwiwalent ogniskowej dla mnie liczy się, jaki obiektyw muszę zastosować leżąc kilkadziesiąt metrów od zwierząt tak, aby zajęły one 90% kadru. O ile w przypadku systemu Mikro Cztery Trzecie będzie to obiektyw 420 mm, w przypadku systemu pełnej klatki będzie już musiał być obiektyw 840 mm, zaś w aparacie średnioformatowym musiałbym sięgnąć po obiektyw o ogniskowej grubo powyżej jednego metra. Nie chcę podchodzić bliżej. Nie chcę, a zarazem nie mogę wykadrowywać ze zdjęć, choćby dlatego, że wiele regulaminów konkursów jasno określa, z ilu procent zdjęcia można zrezygnować podczas kadrowania, aby zdjęcie było dopuszczone do konkursu. Potrzebuję więc obiektyw, za pomocą którego w każdym z tych aparatów fotografowany obiekt zajmie taką samą część kadru.

Historia jednej fotografii - W pogoni za jeleniem - Historia jednej fotografii - W pogoni za jeleniem
Fot. Marcin Dobas
Aparat: Olympus OM-D E-M1
Obiektyw: Olympus M.Zuiko 300 mm f/4 PRO IS + konwerter 1.4x
Parametry ekspozycji: przysłona f/5.6, czas ekspozycji 1/125 s, ISO 320, 420 mm

Artykuł jest sponsorowany przez firmę Olympus Polska Sp. z o.o.

O autorze

Historia jednej fotografii - W pogoni za jeleniem - Historia jednej fotografii - W pogoni za jeleniem Marcin Dobas (www.dobas.art.pl), fotograf polskiej edycji magazynu „National Geographic” specjalizujący się głównie w zdjęciach podróżniczych, krajobrazowych i przyrodniczych. Od lat z aparatem dociera w najdalsze zakątki Ziemi. Zdjęcia i relacje z jego podróży były publikowane w wielu krajach świata – w magazynach, przewodnikach i albumach; pokazywano je na wystawach indywidualnych i zbiorowych oraz podczas festiwali podróżniczych. Jest laureatem wielu prestiżowych międzynarodowych konkursów fotograficznych.

Chętnie dzieli się swoją pasją i wiedzą z innymi, prowadząc kursy plenerowe. Swoje spostrzeżenia i doświadczenia z pracy fotografa przekazuje podczas warsztatów i wypraw fotograficznych. Ambasador marki Olympus oraz członek międzynarodowego teamu Olympus Visionaries.

W 2015 wydał książkę „Fotowyprawy – czyli dziewięć opowieści o fotografii” opublikowaną przez National Geographic Polska.



Poprzedni rozdział