Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Od początku istnienia linii Lumix G można było mówić o wysokim poziomie ergonomii jak na aparaty bezlusterkowe. Już model G1 swoim wyglądem przywodził na myśl lustrzanki i oferował porównywalny z nimi komfort użytkowania. Od premiery G1 minęło jednak blisko 11 lat, oczywistym jest zatem, że producent dopracowywał wspomniane aspekty, co moim zdaniem robił konsekwentnie. To, co dziś oferuje główny bohater niniejszego tekstu, zasługuje na uwagę przede wszystkim osób zainteresowanych zakupem nowego aparatu.
Jeśli chodzi o produkty z serii Lumix G to ostatnim modelem jaki miałem okazję testować przed G90, był G7. W międzyczasie pojawił się jeszcze G80 (nie było G8, zaprezentowano natomiast GX8 i GX80). Później zobaczyliśmy jeszcze bardziej zaawansowanego G9, z segmentu premium. Lumix G90 z kolei mocno nawiązuje do swojego poprzednika, aczkolwiek pewne aspekty ergonomii zostały poprawione. Przyjrzyjmy się w takim razie elementom, na które moim zdaniem warto zwrócić uwagę.
Na początek uchwyt. Został on nieco powiększony względem rękojeści poprzednika, w pewnym stopniu zmieniono również jego kształt. Tworzywo sztuczne, które pokrywa "grip" bardzo mocno przypomina to, które znajdziemy w pełnoklatkowym bezlusterkowcu Lumix S1 / S1R. Ma chropowatą fakturę, jednocześnie jest całkiem przyjemne w dotyku. Efektem tego mamy aparat, który znakomicie, i co ważne - pewnie i bezpiecznie - leży w dłoni.
Na uchwycie się oczywiście nie kończy. Gumowa okleina otacza prawą i lewą ściankę aparatu, a także sporą część tylnego panelu. Innymi słowy znajdziemy ją wszędzie tam, gdzie zwykle spoczywają dłonie użytkowników, łącznie z wypustką pod kciuk z tyłu korpusu.
Omawiając aspekty ergonomii, nie sposób przejść obojętnie obok tematu elementów sterujących. Te bowiem zostały w taki sposób zaprojektowane, że pozwalają na wygodne korzystanie z aparatu. Zacznijmy np. od górnego panelu i trzech guzików WB, ISO i kompensacji ekspozycji ułożonych w jednym rzędzie. Taki sam układ znajdziemy zarówno we wspomnianym G9, jak i S1 / S1R, a zebranie ich w jednym miejscu było moim zdaniem bardzo dobrym pomysłem. W tym miejscu warto jeszcze wspomnieć o dwóch aspektach niniejszej "trójcy". Po pierwsze - wyprofilowanie, tzn. każdy z tych guzików ma inne wykończenie. Pierwszy jest wypukły, drugi ma dwie małe wypustki, a ostatni jest płaski. Druga sprawa odnosi się do sposobu pracy tych przycisków. Mamy trzy opcje do wyboru w tym zakresie:
wartość / ustawienie parametru można zmienić tylko trzymając wciśnięty dany przycisk,
wciśnięcie danego guzika wyświetla na ekranie dostępne nastawy, dopiero kolejne wciśnięcie go (lub spustu migawki) pozwala wrócić do trybu live view,
pierwsze wciśnięcie daje efekt jak powyżej, natomiast drugie zmienia dany parametr (nie dotyczy kompensacji ekspozycji).
Idąc dalej, z lewej strony lampy błyskowej mamy koło trybów migawki - rozwiązanie zdecydowanie bardziej przystępne dla użytkownika i szybsze niż wybór np. za pomocą odpowiedniego przycisku. Poza tym, pozycja pokrętła stanowi czytelny wskaźnik, z którego trybu aktualnie korzystamy.
Na górnym panelu zwracają uwagę dwa koła sterujące. Ich obecność jest w zasadzie naturalna dla zaawansowanych aparatów. Dzięki temu możemy wygodnie sterować np. kompensacją ekspozycji i przysłoną w trybie A, albo czasem naświetlania i przysłoną w trybie manualnym. Co więcej, jeśli któryś z przycisków programowalnych obsługuje funkcję „Przełącznik operacji pokrętła” wówczas tymczasowo pokrętła pozwalają na zmianę innych parametrów, wybieranych w menu.
Na tym się jednak nie kończy, bowiem Lumix G90 ma jeszcze jedno koło regulacyjne (zintegrowane z wybierakiem), znajdujące się na tylnej ściance. Karbowanie zapewnia lepszą przyczepność do kciuka i precyzyjne nastawy.
Kolejnym elementem, który warto docenić, jest przełącznik trybu pracy autofokusa. Za jego pomocą możemy szybko przestawić AF w tryb ciągły lub ustawiać ostrość manualnie (ze wspomaganiem focus-peaking). Pokrętło ma dodatkowo wyraźną wypustkę, ułatwiającą zmianę jego pozycji.
Ostatnim, lecz z pewnością nie najmniej ciekawym tematem, są przyciski programowalne. Pod tym względem bezlusterkowce Lumix wyróżniają się zdecydowanie pozytywnie, z uwagi na szerokie opcje w tym zakresie. W G90 mamy aż 11 guzików, pod które możemy przypisać żądane opcje, z czego sześć to przyciski fizyczne, natomiast do kolejnych pięciu mamy dostęp z poziomu dotykowego ekranu.
Lista dostępnych pozycji "ciągnie się" przez 12 stron i obejmuje najróżniejsze warianty. Możliwości w tym zakresie prezentuje poniższy film.
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.