Nikon Z5 II - test trybu filmowego
4. Jakość obrazu
Szczegółowość obrazu
Szczegółowość obrazu oraz obecność artefaktów takich jak mora i aliasing badamy nagrywając testowanym aparatem tablicę ISO 12233, tak by wypełniła ona kadr w pionie przy danych proporcjach obrazu. Analiza ma charakter jakościowy, jej wynikiem nie są wartości liczbowe.
W przypadku testowanego urządzenia zdecydowaliśmy się podzielić niniejszy film na dwie części – jedną poświęconą filmowaniu w 4K oraz w formacie RAW, a drugą trybowi Full HD. Zaprezentujemy je w tej właśnie kolejności.
Pierwszą ważną uwagą, jaką musimy w tym miejscu odnotować, jest fakt, że Nikon ewidentnie poprawił działanie pełnoklatkowego filmowania w formacie RAW w porównaniu do tego, co obserwowaliśmy podczas pierwszego kontaktu z Z5 II. Obecnie jakość pełnoklatkowego 4K RAW jest nieodróżnialna choćby od tego, co oferuje model Z6 III. Potwierdzające to zestawienie zamieszczamy poniżej.
![]() |
Jeśli natomiast chodzi o samą szczegółowość obrazu, to ta stoi na dobrym poziomie, choć producentowi nie udało się (mimo użycia filtra antyaliasingowego) wyeliminować pojawiających się miejscami kolorowych interferencji oraz lekkiego schodkowania w trybie pełnoklatkowym. Nadal jednak mówimy tu o pełnej użyteczności filmowych RAW-ów w obu dostępnych trybach odczytu matrycy.
W przypadku „wywołanych” filmów 4K obraz w trybie pełnoklatkowym jest wyraźnie nadpróbkowany, a w trybie DX odczytywany niemal „jeden do jednego”. Ma to wizualne przełożenie na jego jakość – w pierwszym przypadku obraz jest bardziej szczegółowy, a trybie DX wygląda on już dość miękko, choć nadal w akceptowalnych granicach (dotyczy to zarówno 25, jak i 50 kl/s). Co ważne, w obu przypadkach skośne linie są wolne od aliasingu, a kolorowych przebarwień jest niewiele. Szczegółowość obrazu w trybie 4K także oceniamy zatem pozytywnie.
Spójrzmy teraz na tryb Full HD:
Najlepiej zdecydowanie prezentują się ujęcia w trybie DX w 25 i 50 kl/s, które, jak wskazywałby czas odczytu, są nadpróbkowane z 4K. W trybie pełnoklatkowym w 25 i 50 kl/s sama szczegółowość obrazu nie jest co prawda zła, ale dominuje w nim nieprzyjemny fioletowy zafarb (a w zasadzie fałszywie wygenerowany kolor, zjawisko analogiczne do mory). Co ciekawe, pokrewny model Zf jest od tego problemu wolny, coś więc ewidentnie poszło nie tak przy kopiowaniu z niego firmware-u do Z5-ki II.
Po przejściu do 100/120 kl/s w trybie pełnoklatkowym do wspomnianego już zafarbu dochodzi jeszcze ogólny spadek szczegółowości obrazu. Powoduje to łącznie, że pełnoklatkowego filmowania w Full HD raczej nie możemy użytkownikom testowanego aparatu zarekomendować.
Wyostrzanie
Testowany aparat oferuje cały szereg parametrów odpowiedzialnych za wyostrzanie, takich jak: „wyostrzanie”, „wyostrzanie środkowego zakresu” czy „przejrzystość”. Jest też nastawa „szybkie wyostrzanie”, która oferuje coś w rodzaju gotowych presetów wartości pozostałych suwaków.Cały test do tej pory, podobnie jak testy fotograficzne, wykonaliśmy na zerowym poziomie wyostrzania obrazu dostępnym w aparacie. Spójrzmy teraz, jak zmniejszenie i zwiększenie poziomu poszczególnych parametrów związanych z wyostrzaniem wpływa na obraz:
Zacznijmy wyostrzania i od obserwacji, że ujemne nastawy tego parametru rozmywają obraz. Korzystanie z wartości poniżej zera nie ma zatem zbytniego sensu. Podobnie jest zresztą z wartościami powyżej zera – wyostrzanie w testowanym aparacie bardzo szybko zwiększa intensywność aliasingu („schodkowanie” widoczne na ukośnych liniach), więc najlepiej pozostawić ten parametr wyzerowany, ewentualnie ustawić wartość minimalnie powyżej zera. A gdy potrzebujemy dodatkowo podostrzyć ujęcie, lepiej zrobić to w postprodukcji.
Pozostałe dwa parametry działają z większym promieniem. Ujemne wartości jednego i drugiego zmiękczają obraz, a dodatnie poprawiają jego szczegółowość, nie wprowadzając przy okazji artefaktów związanych z aliasingiem. W przypadku „wyostrzania środka zakresu” widać dość wyraźnie związane z tym lokalne rozjaśnienia i przyciemnienia. Z kolei „przejrzystość” jest niemal wolna od takich widocznych gołym okiem lokalnych zmian, lepiej zatem sięgnąć po tę właśnie nastawę.
Szum
Szum w filmach, podobnie jak na zdjęciach, oceniamy w oparciu o scenkę testową, zarejestrowaną na różnych czułościach przy wyłączonej redukcji szumu w aparacie.
W przypadku filmu ocena, tak jak przy szczegółowości obrazu, nie ma charakteru liczbowego. Procentowe wyniki mogłyby być mylące, gdyż urządzenia różnych producentów w różnym stopniu pozwalają na wyłączenie redukcji szumu przy filmowaniu. A odszumiona papka, która procentowo wykazałaby niewielkie zaszumienie, w praktyce wcale nie musi wyglądać ładnie.
Prezentowane poniżej opinie na temat maksymalnych czułości oferujących użyteczny obraz są oczywiście subiektywne – każdy użytkownik ma inną tolerancję dla szumu w obrazie filmowym.
Podobnie jak w przypadku szczegółowości obrazu, postanowiliśmy rozdzielić materiał na ujęcia nagrane w 4K (w tym w formacie RAW) oraz w Full HD. Omówimy je w tej właśnie kolejności.
Jeśli chodzi o surowe formaty, to Z5 II wypada nieco gorzej niż Z6 III. W trybie pełnoklatkowym za najwyższą użyteczną czułość uznajemy tu ISO 6400, a w trybie DX – ISO 3200. Wspomniany Z6 III wypadał o ok. 1 EV lepiej.
W przypadku „wywołanego” 4K nagrywanego z wykorzystaniem całej szerokości matrycy graniczną użyteczną czułością wydaje się być ISO 12800. Powyżej tej wartości szum nabiera już brzydkiego, gruboziarnistego charakteru i mocno dominuje w obrazie. W przypadku trybu 4K z wycinka o rozmiarze APS-C/DX wzrost szumu jest w miarę proporcjonalny do spadku aktywnej powierzchni sensora, najwyższą użyteczną czułością jest zatem ISO 6400. Dotyczy to zarówno 25, jak i 50 kl/s — obraz w obu tych klatkażach jest identyczny.
Spójrzmy teraz na ujęcia w Full HD:
W trybie pełnoklatkowym w 25 i 50 kl/s najwyższą akceptowalną czułością wydaje się być ISO 12800. Z kolei w 100 kl/s oraz w trybie DX wartość ta spada do ISO 6400.
Odszumianie
Odszumianie w Nikonie Z5 II może być: wyłączone, zmniejszone, normalne lub zwiększone. Standardowo w testach wszystkie ujęcia nagrywamy z wyłączoną redukcją szumu. Spójrzmy teraz, jak wygląda materiał, gdy zaczniemy zwiększać wartość tego parametru:W testowanym aparacie redukcja szumu jak najbardziej ma zauważalny wpływ na obraz. Niestety działa tak, jak zazwyczaj działa fotograficzna redukcja szumu, czyli w obrębie każdej klatki osobno usuwa szum, a razem z nim detale z obrazu. Kompromis między jednym a drugim każdy musi znaleźć samodzielnie. Naszym zdaniem jest on gdzieś w okolicach nastawy „zmniejszone” aparatu lub pomiędzy poziomem „zmniejszonym” a „normalnym”. Awaryjnie po poziom „normalny” też zresztą można sięgnąć.
Najlepiej, jak zwykle, wypada odszumianie w postprodukcji, które, w przeciwieństwie do tego w aparacie, nie musi działać w czasie rzeczywistym i ma dostęp do większej mocy obliczeniowej. Należy jednak pamiętać, że skuteczność redukcji szumu, zwłaszcza tej międzyklatkowej (a takiej użyliśmy do ujęcia naszej scenki) zależy od charakteru i dynamiki danego ujęcia – w sytuacjach z dużą ilością ruchu utrata szczegółów wywołana przez odszumianie w aparacie zostanie zamaskowana rozmyciem ruchu, a z kolei międzyklatkowa redukcja szumu da kiepskie efekty.
Rolling shutter
Zjawisko nazywane potocznie rolling shutter wynika z faktu, że zdecydowana większość współczesnych matryc CMOS nie jest odczytywana z całej powierzchni jednocześnie, tylko „z góry do dołu”, wierszami. Stąd też o sile i uciążliwości tego zjawiska decyduje czas odczytu matrycy w danym trybie nagrywania. Rośnie on wraz z rozdzielczością oraz zależy od innych aspektów nagrywania – przykładowo czas odczytu będzie większy, gdy materiał filmowy jest nadpróbkowany (tzw. oversampling), a mniejszy, gdy np. matryca jest odczytywana z przeskakiwaniem linii (tzw. line skipping).Przedstawmy jeszcze skalę odniesienia. Czasy odczytu poniżej 10 ms uznajemy za świetne – przy tak szybkich matrycach trzeba naprawdę „postarać się”, by zjawisko rolling shutter było zauważalne. Czasy między 10 a 15 ms to wyniki bardzo dobre. Czasy między 15 a 20 ms uznajemy za dobre, a między 20 a 25 ms za przeciętne. Wszystko powyżej 25 ms to wyniki złe, a powyżej 30 ms – bardzo złe.
Wyniki, jakie uzyskał Nikon Z5 II, przedstawiają się następująco:
Tryb nagrywania | Czas odczytu matrycy |
4K RAW (4032×2268), 25 kl/s, cała szerokość matrycy | 20.0 ms |
4K RAW (3984×2240), 25 kl/s, tryb APS-C/DX (crop 1.52x) | 13.1 ms |
4K UHD (3840×2160), 25 kl/s, cała szerokość matrycy | 20.0 ms |
4K UHD (3840×2160), 25 kl/s, tryb APS-C/DX (crop 1.52x) | 13.1 ms |
4K UHD (3840×2160), 50 kl/s, tryb APS-C/DX (crop 1.52x) | 13.1 ms |
Full HD (1920×1080), 25 kl/s, cała szerokość matrycy | 6.7 ms |
Full HD (1920×1080), 50 kl/s, cała szerokość matrycy | 6.6 ms |
Full HD (1920×1080), 100 kl/s, cała szerokość matrycy | 4.6 ms |
Full HD (1920×1080), 25 kl/s, tryb APS-C/DX (crop 1.52x) | 13.1 ms |
Full HD (1920×1080), 50 kl/s, tryb APS-C/DX (crop 1.52x) | 13.2 ms |
Analizę wyników rozpocznijmy od stwierdzenia, że wyniki, jakie zaprezentował Nikon Z5 II są w granicach błędów pomiarowych identyczne z tymi, które zanotowały modele Zf, Z6 II i Z6. Są też dość podobne do wyników korpusów takich jak: DJI Ronin 4D 6K, Sony A7 III, Sony A7C, Panasonic S1, Panasonic S1H, Panasonic S5 czy Panasonic S5 II.
Sugeruje to korzystanie z wariantów tej samej matrycy przez wymienione korpusy. O ile w 2018 roku jej osiągi były całkiem przyzwoite, o tyle w połowie 2025 roku odstają już choćby od tego, co oferują Canony R8 czy R6 Mark II, Panasonic Lumix S1 II czy choćby wyżej pozycjonowany Nikon Z6 III.
Uwaga ta dotyczy jednak głównie trybu 4K z wykorzystaniem całej szerokości matrycy, bo w pozostałych trybach nagrywania czasy odczytu są już całkiem przyzwoite. Tak wolny sensor blokuje jednak na przykład możliwość implementacji filmowania w 4K w 50/60 kl/s bez cropa. Chcąc zatem mieć szybszą matrycę, musimy sięgnąć po któryś z wyżej pozycjonowanych modeli Nikona, np. Z6 III lub Z8.