Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Kolejna świetna puszka od Nikona. Gdybym dziś postanowił zmienić system, to wybór by padł na Nikona (za całokształt), albo na Lumiksa S - głównie ze względu na bagnet i wybór świetnych i niedrogich szkieł od Sigmy. W tej chwili fotografuję Pentaksem (uwielbiam fotografować lustrzankami, nic na to nie poradzę :-)) natomiast filmuję 'małymi' Lumiksami i generalnie jestem bardzo zadowolony z tego co mam. Jednak gdzieś tam z tyłu głowy czasem kołacze się myśl, że jedna hybrydowa kamera byłaby ciekawa i użyteczna z punktu widzenia tych wszystkich wyjazdów, jakie sobie zaplanowałem na w sumie nieodległą już emeryturę :-D Dzięki za test, znowu materiał do rozważań...
Nie wiem oczywiście, w które strony wiodą te plany emerytalnej poniewierki, ale rozważyłbym zachowanie tego, co mam - natomiast dokupiłbym filmującego drona.
Nie wiem też w sumie, jak kręcić filmy, żeby potem je dało się oglądać bez przewijania - może traktować ujęcia jako preteksty do snutej w tle opowieści, dygresji, wspomnień?
@Bahrd Rozważasz podobnie jak i ja, ciekawe... Też przed-emerytalnie? :-) Dron jest już praktycznie przesądzony, tylko jeszcze nie wiem jaki - ale nie śpieszy mi się. Opowiadać lubię zdjęciami, ale czasem tak sobie mniemam, że może fajnie by było opowiedzieć opowieść o tworzeniu opowieści używając ruchomych obrazków? Udokumentować podróż po zdjęcia, podczas gdy zdjęcia opowiedzą co widziałem?
Kiedyś w końcu pewnie tak, ale jeszcze kilka spraw chciałbym dokończyć (a jedną może nawet zacząć i zostawić innym?).
Opowieść ze zdjęciami o tyle łatwiej jest (mi) wyobrazić/improwizować, bo zdjęcia nie narzucają tempa opowieści. Z filmem wtedy jest trochę jak z piosenką - zwykle nie jest dobrze, gdy rytm słów nie pasuje do melodii. Niektórzy ratują się wtedy wokalizą albo melorecytacją - ale np. z taką przydługą "melorecytacją" można się z kolei w ujęciu nie zmieścić! I co wtedy - film zatrzymać? Słabo... Zrobić "replay"? Nie uchodzi.. ;)
PS A co jak się ma kilka opowieści pasujących do tych samych ujęć? Niejaki Kieślowski nie umiał się zdecydować, więc opowiedział jedną po drugiej... :D
——
Wracając do testu i jego bohatera - wydaje mi się, że przy filmowaniu możliwości techniczne sprzętu już od jakiegoś czasu są bardziej niż wystarczające - a te w Z5 II są przy tym całkiem imponujące. W każdym razie - nie one ograniczają...
Generalnie zwykły śmiertelnik nie ma chyba możliwość nakręcenia filmu, który inni chcieliby obejrzeć. Każdy film profesjonalny to ekipa złożona z kilkunastu czy kilkuset osób.
Nam zostaje najwyżej dokumentacja życia rodzinnego, która ma wartość sentymentalną dla nas, a dla innych to gniot. Ewentualnie wywiad, czy jakiś reportaż.
A za 30-50 lat te wszystkie dyski twarde szlag trafi. Ja mam stare 20 letnie RAWy z Canona i raz IrfanView je czyta a innym razem nie. Zależy od update'u wtyczki. Kiedyś będzie RAW, nie będzie go jak otworzyć bo już nie będzie kompatybilny. Tak jak teraz ciężko zgrać kasety vhs - można ale pewne trudniej bo pewne technologie znikają.
Także po naszych zdjęciach czy filmach zostanie tylko popiół ;-)
@ gamma Nie zgodzę się, widziałem filmy wciągające i interesujące, kręcone przez jedną osobą, potem w postprodukcję były zaangażowane może trzy kolejne. To oczywiście były dokumenty, nie fabuły. Sam miałem okazję uczestniczyć w paru projektach zrealizowanych przez garstkę osób, które to projekty trafiły potem do ogólnokrajowej TV i 'obejrzały się' na tyle, by doczekać się kontynuacji.
Też się nie zgodzę. Kieślowski to oczywiście moja "zmyłka" - żywię niekłamany podziw dla reżyserów, którzy (podobnie jak kompozytorzy większych form muzycznych) potrafią wyobrazić sobie całość. Z drugiej strony jest teraz oprogramowanie (w rodzaju "GarageBand" dla muzyków - iMovie?), które wspomniany montaż różnych ścieżek ułatwia. Może więc to tylko ja mam problem?
Kiedyś napisałem krótki tekst-reportaż do zdjęć z równie krótkiego pobytu w Indiach - sądząc po opiniach, nie wyszło najgorzej. A potem pomyślałem, czy dałbym radę sam zrobić z tego film. No i wyszło mi, że nie bardzo wiem, jak się do tego zabrać....
Gamma: "Także po naszych zdjęciach czy filmach zostanie tylko popiół ;-)"
Pocieszam się, że jesteś tylko Gammą, a nie Alfą i Omegą! :D
"Jeszcze się spełnią nasze piękne dni, marzenia plany. Tylko nie ulegajmy przedwczesnym niepokojom, Bądźmy jak stare wróble, które stracha się nie boją." [ link ]
Tutaj pełna zgoda! Mój znacznie ode mnie bardziej wyrobiony muzycznie kolega twierdzi, że "treść każdej opery można zmieścić w pięciominutowej etiudzie (3x5, czyli kwadrans, to ewentualnie na «Pierścień Nibelunga», bo są tam ładne kawałki!). I ja mu wierzę!
@ Bahrd W tych kilku projektach, o których pisałem ja odpowiadałem za pisanie właśnie. Ciężko było, choć jestem człowiekiem piszącym (zaszłości z dawnych lat, praca w mediach drukowanych po 1989 roku przez dwie dekady bodaj...). To znaczy ja od dawna wiem, że pisanie to ciężka robota jest, ale pisanie pod film bolało podwójnie. Fakt, że fotografuję pomógł sporo, ale i tak po każdej takiej pracy obiecywałem sobie, że już nigdy więcej... Kiedy robię sobie sam swoje malutkie filmowe projekty, największą gehenną jest z kolei montaż. Bo mam pomysł (i skrypt czy scenariusz), mam zdjęcia i z nich już w głowie ułożony gotowy kawałek, a potem muszę to co w głowie przekładać na sekwencje ujęć i cierpię, bo chcę już, a tu trzeba dopieszczać, cyzelować albo uświadomić sobie, że to przegenialne ujęcie w konfrontacji z rodzącą się całością już takie przegenialne wizualnie nie jest, za to zaczynam dostrzegać potencjał w innym, ale to znowu trzeba przemontować... I tak w kółko, do bólu... No ale to takie mikroprojekciki na boku fotografii, rzadko kiedy szerzej pokazywane, więc w sumie czasem zwyczajnie zarzucam robotę na parę miesięcy bo powrócić potem z nową energią...
@Bahrd - bo to pierwsze to symulacja rzeczywistości, to drugie zaś to rzeczywistość zarejestrowana w sensie - 'odnotowana'. Jedno i drugie NIE JEST dokumentem w sensie narracyjnym, bo dokument opowiada jakąś historię, zawiera w sobie opowieść - do symulacji i zapisu można sobie historie dopowiedzieć, ale będzie to kreacja, nie udokumentowanie tego co było i/lub jest oraz może będzie.
No to inaczej - ale może posłużyć do stworzenia takiego dokumentu? Zamiast tarabanienia się tam ze sprzętem, blokowania ulic, zatrudniania statystów, kaskaderów, oświetleniowców, asystentek etc.?
Jeśli zamykasz ulice, zatrudniasz aktorów, statystów i kaskaderów to NIE TWORZYSZ dokumentu w sensie, w jakim jak mniemam o dokumencie tu mówimy. O dokumencie jako reporterskiej rejestracji rzeczywistości, w której dzieje się historia, w której żyją bohaterowie opowieści. Kamera nie może przeszkadzać w takim dokumencie, a co dopiero cała menażeria filmowa. No ale Unreal Engine to też zaprzeczenie reporterskiego rejestrowania, na pewno....
Dość tego filozofowania, trzeba jakieś zdjęcia porobić ;-)
Wygląda na to, że korzystasz z oprogramowania blokującego wyświetlanie reklam.
Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.
Będziemy wdzięczni, jeśli dodasz stronę Optyczne.pl do wyjątków w filtrze blokującym reklamy.
Kolejna świetna puszka od Nikona. Gdybym dziś postanowił zmienić system, to wybór by padł na Nikona (za całokształt), albo na Lumiksa S - głównie ze względu na bagnet i wybór świetnych i niedrogich szkieł od Sigmy. W tej chwili fotografuję Pentaksem (uwielbiam fotografować lustrzankami, nic na to nie poradzę :-)) natomiast filmuję 'małymi' Lumiksami i generalnie jestem bardzo zadowolony z tego co mam. Jednak gdzieś tam z tyłu głowy czasem kołacze się myśl, że jedna hybrydowa kamera byłaby ciekawa i użyteczna z punktu widzenia tych wszystkich wyjazdów, jakie sobie zaplanowałem na w sumie nieodległą już emeryturę :-D
Dzięki za test, znowu materiał do rozważań...
Nie wiem oczywiście, w które strony wiodą te plany emerytalnej poniewierki, ale rozważyłbym zachowanie tego, co mam - natomiast dokupiłbym filmującego drona.
Nie wiem też w sumie, jak kręcić filmy, żeby potem je dało się oglądać bez przewijania - może traktować ujęcia jako preteksty do snutej w tle opowieści, dygresji, wspomnień?
@Bahrd
Rozważasz podobnie jak i ja, ciekawe... Też przed-emerytalnie? :-)
Dron jest już praktycznie przesądzony, tylko jeszcze nie wiem jaki - ale nie śpieszy mi się. Opowiadać lubię zdjęciami, ale czasem tak sobie mniemam, że może fajnie by było opowiedzieć opowieść o tworzeniu opowieści używając ruchomych obrazków? Udokumentować podróż po zdjęcia, podczas gdy zdjęcia opowiedzą co widziałem?
@Bahrd
Max 5 minut
maxbrindle: "Też przed-emerytalnie? :-)"
Kiedyś w końcu pewnie tak, ale jeszcze kilka spraw chciałbym dokończyć (a jedną może nawet zacząć i zostawić innym?).
Opowieść ze zdjęciami o tyle łatwiej jest (mi) wyobrazić/improwizować, bo zdjęcia nie narzucają tempa opowieści. Z filmem wtedy jest trochę jak z piosenką - zwykle nie jest dobrze, gdy rytm słów nie pasuje do melodii. Niektórzy ratują się wtedy wokalizą albo melorecytacją - ale np. z taką przydługą "melorecytacją" można się z kolei w ujęciu nie zmieścić! I co wtedy - film zatrzymać? Słabo... Zrobić "replay"? Nie uchodzi.. ;)
PS
A co jak się ma kilka opowieści pasujących do tych samych ujęć? Niejaki Kieślowski nie umiał się zdecydować, więc opowiedział jedną po drugiej... :D
——
Wracając do testu i jego bohatera - wydaje mi się, że przy filmowaniu możliwości techniczne sprzętu już od jakiegoś czasu są bardziej niż wystarczające - a te w Z5 II są przy tym całkiem imponujące.
W każdym razie - nie one ograniczają...
gamma: "Max 5 minut"
No właśnie... A jak mam gadania na kwadrans z okładem co najmniej??
Quiz zrobić pod koniec, o czym mówiłem?! :D
@Bahrd
To możesz zrobić trylogię 3 x 5 min ;-)
Generalnie zwykły śmiertelnik nie ma chyba możliwość nakręcenia filmu, który inni chcieliby obejrzeć. Każdy film profesjonalny to ekipa złożona z kilkunastu czy kilkuset osób.
Nam zostaje najwyżej dokumentacja życia rodzinnego, która ma wartość sentymentalną dla nas, a dla innych to gniot. Ewentualnie wywiad, czy jakiś reportaż.
A za 30-50 lat te wszystkie dyski twarde szlag trafi. Ja mam stare 20 letnie RAWy z Canona i raz IrfanView je czyta a innym razem nie. Zależy od update'u wtyczki. Kiedyś będzie RAW, nie będzie go jak otworzyć bo już nie będzie kompatybilny. Tak jak teraz ciężko zgrać kasety vhs - można ale pewne trudniej bo pewne technologie znikają.
Także po naszych zdjęciach czy filmach zostanie tylko popiół ;-)
@ gamma
Nie zgodzę się, widziałem filmy wciągające i interesujące, kręcone przez jedną osobą, potem w postprodukcję były zaangażowane może trzy kolejne. To oczywiście były dokumenty, nie fabuły. Sam miałem okazję uczestniczyć w paru projektach zrealizowanych przez garstkę osób, które to projekty trafiły potem do ogólnokrajowej TV i 'obejrzały się' na tyle, by doczekać się kontynuacji.
Też się nie zgodzę. Kieślowski to oczywiście moja "zmyłka" - żywię niekłamany podziw dla reżyserów, którzy (podobnie jak kompozytorzy większych form muzycznych) potrafią wyobrazić sobie całość.
Z drugiej strony jest teraz oprogramowanie (w rodzaju "GarageBand" dla muzyków - iMovie?), które wspomniany montaż różnych ścieżek ułatwia. Może więc to tylko ja mam problem?
Kiedyś napisałem krótki tekst-reportaż do zdjęć z równie krótkiego pobytu w Indiach - sądząc po opiniach, nie wyszło najgorzej. A potem pomyślałem, czy dałbym radę sam zrobić z tego film. No i wyszło mi, że nie bardzo wiem, jak się do tego zabrać....
Gamma: "Także po naszych zdjęciach czy filmach zostanie tylko popiół ;-)"
Pocieszam się, że jesteś tylko Gammą, a nie Alfą i Omegą! :D
"Jeszcze się spełnią nasze piękne dni, marzenia plany.
Tylko nie ulegajmy przedwczesnym niepokojom,
Bądźmy jak stare wróble, które stracha się nie boją."
[ link ]
gamma: "To możesz zrobić trylogię 3 x 5 min ;-)"
Tutaj pełna zgoda! Mój znacznie ode mnie bardziej wyrobiony muzycznie kolega twierdzi, że "treść każdej opery można zmieścić w pięciominutowej etiudzie (3x5, czyli kwadrans, to ewentualnie na «Pierścień Nibelunga», bo są tam ładne kawałki!). I ja mu wierzę!
@ Bahrd
W tych kilku projektach, o których pisałem ja odpowiadałem za pisanie właśnie. Ciężko było, choć jestem człowiekiem piszącym (zaszłości z dawnych lat, praca w mediach drukowanych po 1989 roku przez dwie dekady bodaj...). To znaczy ja od dawna wiem, że pisanie to ciężka robota jest, ale pisanie pod film bolało podwójnie. Fakt, że fotografuję pomógł sporo, ale i tak po każdej takiej pracy obiecywałem sobie, że już nigdy więcej...
Kiedy robię sobie sam swoje malutkie filmowe projekty, największą gehenną jest z kolei montaż. Bo mam pomysł (i skrypt czy scenariusz), mam zdjęcia i z nich już w głowie ułożony gotowy kawałek, a potem muszę to co w głowie przekładać na sekwencje ujęć i cierpię, bo chcę już, a tu trzeba dopieszczać, cyzelować albo uświadomić sobie, że to przegenialne ujęcie w konfrontacji z rodzącą się całością już takie przegenialne wizualnie nie jest, za to zaczynam dostrzegać potencjał w innym, ale to znowu trzeba przemontować... I tak w kółko, do bólu... No ale to takie mikroprojekciki na boku fotografii, rzadko kiedy szerzej pokazywane, więc w sumie czasem zwyczajnie zarzucam robotę na parę miesięcy bo powrócić potem z nową energią...
maxbrindle: "Udokumentować podróż po zdjęcia, podczas gdy zdjęcia opowiedzą co widziałem?"
No to będziesz w dobrym towarzystwie - bo jak teraz na to patrzę, to konwencji "kina drogi" można by chyba upatrywać już w "Odysei"?
Byle baterie wytrzymały i kart pamięci starczyło...
A czy to też nie jest już dokument [ link ]?
Nie.
A czym się różni od tego [ link ]?
@Bahrd - bo to pierwsze to symulacja rzeczywistości, to drugie zaś to rzeczywistość zarejestrowana w sensie - 'odnotowana'. Jedno i drugie NIE JEST dokumentem w sensie narracyjnym, bo dokument opowiada jakąś historię, zawiera w sobie opowieść - do symulacji i zapisu można sobie historie dopowiedzieć, ale będzie to kreacja, nie udokumentowanie tego co było i/lub jest oraz może będzie.
No to inaczej - ale może posłużyć do stworzenia takiego dokumentu? Zamiast tarabanienia się tam ze sprzętem, blokowania ulic, zatrudniania statystów, kaskaderów, oświetleniowców, asystentek etc.?
Jeśli zamykasz ulice, zatrudniasz aktorów, statystów i kaskaderów to NIE TWORZYSZ dokumentu w sensie, w jakim jak mniemam o dokumencie tu mówimy. O dokumencie jako reporterskiej rejestracji rzeczywistości, w której dzieje się historia, w której żyją bohaterowie opowieści. Kamera nie może przeszkadzać w takim dokumencie, a co dopiero cała menażeria filmowa. No ale Unreal Engine to też zaprzeczenie reporterskiego rejestrowania, na pewno....
Dość tego filozofowania, trzeba jakieś zdjęcia porobić ;-)
Gamma nastroił mnie minorowo...