Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Aktualności

Dlaczego nie zobaczę deszczu meteorów?

Dlaczego nie zobaczę deszczu meteorów?
7 sierpnia
2020 15:29

Co roku, w okolicach 12 sierpnia, media informują o deszczu meteorów (czasami, o zgrozo, meteorytów) z roju Perseidów. Deszczu meteorów jednak nie zobaczymy, a wielu z nas nie zobaczy nawet obiecywanej powszechnie aktywności na poziomie 100 meteorów na godzinę.

Pojęcie deszczu meteorów jest używane dość powszechnie, ale jednocześnie jest także znane w środowisku astronomów zajmujących się małymi ciałami Układu Słonecznego. Problem w tym, że nie ma jego ścisłej definicji. Większość badaczy zgadza się jednak z tym, że aby mówić o deszczu musimy mieć do czynienia z aktywnością wyraźnie przekraczającą to, co widzimy zwykle podczas regularnych maksimów dużych rojów takich jak Kwadrantydy, Perseidy czy Geminidy. A ponieważ duże roje naszego nieba regularnie pokazują poziom 100 meteorów na godzinę, o deszczu możemy mówić w momencie, gdy aktywność ta sięga kilkuset zjawisk na godzinę. Nie brakuje jednak źródeł, które deszczem nazywają dopiero aktywność na poziomie 500-1000 zjawisk na godzinę.

Na pewno jednak nie jest uprawnione nazywanie deszczem meteorów zwykłego maksimum dużego roju. Mimo tego, zawsze gdy na naszym niebie pojawia się rój taki jak Perseidy czy Geminidy, media bombardują nas wiadomościami o deszczu meteorów. Perseidy do krzykliwych nagłówków mają wyjątkowe szczęście, a to za sprawą dwóch faktów. Po pierwsze, aktywne są w ciepłe, wakacyjne i często pogodne noce. Po drugie, to sezon ogórkowy. Gdy politycy są na wakacjach, nie ma o czym pisać i media przypominają sobie o tematach naukowych. Perseidy są więc idealne. To duży i aktywny rój, a temat "spadających gwiazd", z braku politycznych awantur, wydaje się dostatecznie nośny, żeby zmusić czytelnika do kliknięcia w news.

Dlaczego nie zobaczę deszczu meteorów?
Leonidy z listopada 1833 były największym znanym nam deszczem meteorów. W jego maksimum, na sferze niebieskiej, nie było obszaru wielkości tarczy Księżyca, który byłby wolny od meteoru. Źródło: Wikipedia.

Media chętnie informują o aktywności 100 meteorów na godzinę (oczywiście nazywając ją deszczem), zgrabnie jednak omijają warunki, które trzeba spełnić, żeby dojrzeć tak wysoką aktywność. Efektem są całe rzesze zawiedzionych przygodnych obserwatorów, którzy zachęceni nagłówkami wyszli na obserwacje i zobaczyli kilka zjawisk zamiast obiecywanych stu.

Skąd bierze się to sto meteorów na godzinę i co zrobić, żeby je faktycznie dojrzeć? Spróbujemy wyjaśnić.

Astronomowie do opisu aktywności roju meteorów nie używają zwykłych liczb godzinnych, bo to, ile meteorów zaobserwujemy zależy od wielu czynników. Aby się od nich uniezależnić operuje się tzw. Zenitalną Liczbą Godzinną (ZHR od angielskiego Zenithal Hourly Rate), która mówi ile meteorów w ciągu godziny obserwacji zaobserwowałby doświadczony obserwator, na niczym nie przysłoniętym niebie, w bardzo dobrych warunkach (najsłabsze widoczne gwiazdy mają jasność 6.5 mag) i w momencie, gdy radiant roju jest w zenicie (radiant to miejsce, z którego zdają się wybiegać meteory z danego strumienia). Spełnienie tych wszystkich warunków jest bardzo trudne i nic dziwnego, że widzimy mniej meteorów niż mówi nam ZHR.

Dlaczego nie zobaczę deszczu meteorów?


Przykładowo, gdy wyjdziemy na obserwacje Perseidów o godzinie 23 naszego czasu, radiant roju nie będzie znajdował się w zenicie lecz na wysokości około 40 stopni. To spowoduje, że nawet gdy ZHR wynosi 100, a my obserwujemy pod bardzo ciemnym niebem, zobaczymy tylko 64 meteory.

Bardzo ciemne niebo to dzisiaj rzadkość. Widoczność gwiazd do 6.5 magnitudo zdarza się bardzo rzadko i to tylko blisko nowiu Księżyca, w miejscach oddalonych od kilkadziesiąt kilometrów od większych miast. Typowa wartość zasięgu gwiazdowego w okolicach mniejszych miast czy na obrzeżach większych to raczej 5.0-5.5 mag. W takich warunkach liczba obserwowanych meteorów spada o kolejny czynnik wynoszący tym razem 2.5-3 razy. W efekcie owe 64 meteory zmniejszają się do około 20-25. Gdy obserwujemy z centrum większego miasta, rzadko widzimy gwiazdy słabsze niż 3.5-4.0 mag. W takich warunkach obserwowana liczba spadnie jeszcze bardziej i zmniejszy się o czynnik nawet 10 w stosunku do ZHR. Zobaczenie 10 meteorów na godzinę będzie więc sukcesem.

Kolejna sprawa to tzw. efektywny czas obserwacji, który pojawia się we wzorze na ZHR. Efektywna godzina obserwacji, to bita godzina spoglądania na niebo. A więc po odliczeniu czasu, w którym poprawialiśmy leżak, ubijaliśmy komary, spoglądaliśmy w notatki czy smartfon, wymienialiśmy uwagi ze znajomymi itp. itd.

Ważne jest to, że ZHR odnosi się do doskonałej widoczności całej obserwowanej części nieba. Czyli jeśli w polu widzenia mamy jakieś budynki, drzewa, przechodzące chmury - wszystko to trzeba uwzględnić w tzw. współczynniku obstrukcji (zachmurzenia) F.

Załóżmy jednak, że mamy świetne i ciemne niebo, jesteśmy wypoczęci, obserwujemy komfortowo i mamy zaadoptowany wzrok do ciemności. Na naszym niebie czeka nas spektakl około 60-70 zjawisk na godzinę czyli mniej więcej jednego na minutę, co przy typowych warunkach mniej więcej odpowiada owemu ZHR w okolicach stu. Możemy wtedy zadać pytanie o jasności obserwowanych meteorów. Tutaj z pomocą przyjdzie nam współczynnik masowy r. Mówi on o rozkładzie masy (a więc także jasności) cząstek w roju meteorów. Typowo wynosi on około 2.5, ale podczas maksimów dużych rojów potrafi spadać do 2. Im jest on mniejszy, tym stosunkowo więcej jasnych meteorów. Załóżmy więc, że podczas naszej obserwacji będzie wynosił on właśnie owe 2. To oznacza, że podczas godzinnej sesji zobaczymy trzy bardzo jasne meteory (jasności na poziomie 0-1 magnitudo odpowiadające najjaśniejszym gwiazdom na niebie), około kilkunastu zjawisk o średniej jasności (przedział 2-3 mag) oraz około 50 słabych meteorów o jasnościach 4-5 mag.

I tutaj dochodzi kolejna rzecz czyli doświadczenie obserwatora. Niedzielny obserwator będzie miał problemy z dojrzeniem słabszych zjawisk i wiele z nich przegapi. A przecież one także zaliczają się do aktywności roju. Co więcej, jak pokazaliśmy w przykładzie powyżej właśnie ich jest najwięcej (około 70% całości). Stąd tak ważne jest ciemne niebo i komfort naszych obserwacji.

Jeśli więc znów usłyszycie o Perseidach, Geminidach czy Kwadrantydach, które mają popisać się 100 zjawiskami na godzinę, bierzcie pod uwagę, że zobaczycie tyle meteorów jeśli:

  • maksimum aktywności roju wypada w Polsce w trakcie trwania nocy. Może się bowiem zdarzyć taka sytuacja, że wypadnie w trakcie dnia i wtedy z podziwiania maksymalnej aktywności nici. No chyba, że używamy techniki radiowej,
  • maksimum pokrywa się z okolicami nowiu Księżyca,
  • wyjdziecie na obserwacje w drugiej połowie nocy, bo w Polsce, w przypadku wszystkich tych trzech najaktywniejszych rojów, wieczorem ich radianty są nisko nad horyzontem, a ich widoczność mocno poprawia się po północy,
  • wybierzecie do obserwacji naprawdę ciemne miejsce, z którego widzimy cały nieboskłon,
  • dopisze Wam pogoda,
  • właściwie zaadaptujecie wzrok do ciemności i nie popsujecie tej adaptacji świecąc sobie w oczy latarką lub smatrfonem. Warto dodać, że rozsądny czas adaptacji wzroku do ciemności wynosi około 15 minut i w tym czasie nie należy spoglądać w żadne mocniejsze źródła światła,
  • skupicie się na obserwacjach, a nie na rozmowach ze znajomymi,
  • wasze miejsce do obserwacji będzie komfortowe (np. wygodny leżak umożliwiający swobodne wodzenie wzrokiem na wysokości około 40-50 stopni nad horyzontem). Stanie na balkonie z głową zadartą w górę daje gwarancję nie stu meteorów na godzinę, lecz drętwoty karku.
  • nie będziecie rozpraszać się innymi czynnościami lub niewygodami,
  • będziecie obserwować nieprzerwanie faktycznie przez pełną godzinę.

Dlaczego nie zobaczę deszczu meteorów?
Leonidy 2002 widziane kamerami Pracowni Komet i Meteorów. Maksimum Leonidów 2002 roku to był ostatni czas, kiedy w Polsce można było obserwować deszcz meteorów z prawdziwego zdarzenia.

Na koniec jeszcze jedna uwaga. Nie dajcie namówić się na pikniki spadających gwiazd organizowane w centrach dużych miast. Obserwacje meteorów w takich warunkach to nieporozumienie. Centrum Nauki Kopernik to wspaniałe miejsce, zdecydowanie warte odwiedzenia. Ale nie jedźcie tam obserwować meteorów, bo znajduje się ono w centrum Warszawy. Nawet, gdy zostanie wyłączone oświetlenie mostów i Stadionu Narodowego, sytuacja wciąż jest fatalna. No chyba, że bardziej zależy Wam na spotkaniu towarzyskim, niż obserwacjach. Tak naprawdę, jeśli mieszkacie na obrzeżach Warszawy, lepiej zostańcie u siebie, bo wyjazd do Centrum Nauki Kopernik zmniejszy Wasze szanse na udaną obserwację. A najlepiej wyjedźcie za miasto i dobrze się przygotujcie. Powodzenia!

A więcej o tegorocznych Perseidach znajdziecie w naszym poprzednim materiale na ten temat.


Komentarze czytelników (13)
  1. Negatyw
    Negatyw 7 sierpnia 2020, 15:46

    "Pojęcie deszczu meteorów jest używane dość powszechnie, ale jednocześnie jest także znane w środowisku astronomów zajmujących się małymi ciałami Układu Słonecznego."

    Jeżeli w środowisku astronomów jest także znane to rzeczywiście musi być powszechnie znane. Zwykle astronomowie o takich pojęciach dowiadują się ostatni.

  2. oremi
    oremi 7 sierpnia 2020, 20:41

    Świetny wpis, konkretny. Miło się czyta, tym bardziej na tym portalu. Dobrze wiedzieć jak to jest. Dobrze za miastem to jest tak 50 km od Białegostoku, gdzieś w jakiejś wsi, tam faktycznie ciemniej jest niż wszędzie.

  3. krukm
    krukm 7 sierpnia 2020, 21:15

    Super artykuł! Dziękuję!

  4. DonYoorando
    DonYoorando 8 sierpnia 2020, 00:50

    artykuł spóźniony o kilka lat....

    po namowie optyczne.pl lat temu kilka w sobotę wieczorem, zabrałem sprzęt obserwacyjno fotograficzny w postaci statywu, lornetki, lunety, 14, 50, 70200 i 150600 i ff i apsh na perseidy...
    niedosyćże księżyc świecił i było gorąco...na pierwszej miejscówce ok 15km od domu 600mnpm z ładnymi górami w tle musiałem się przepychać pomiędzy driftujuącymi bmw i zakochanymi parami i nic prawie nie spadało...
    pojechałem dalej i wyżej i wtedy to dopiero zaświecił księżyc, na 2200mnp zrobiło się zimno, mnóstwo pyłu typu calima, ja dzielnie walczyłem do rana:
    jeden meteor na zdjęciu ze szczytem stratowulkanu w tle...
    a wracając o świcie przez 35km po serpentynach w dół... tysiące królików uprawiających sex na środku drogi i niereagujących na ani światła ani klakson...

    astronomom wiatr ciągle w oczy, ale....

    We choose to go to the moon. We choose to go to the moon in this decade and do the other things, not because they are easy, but because they are HARD...JFK

  5. Arek
    Arek 8 sierpnia 2020, 08:24

    DonYoorando - nigdy nie pisaliśmy o deszczach meteorów, a pisząc o dużych rojach zawsze podkreślaliśmy wagę ciemnego nieba, adaptacji i wygody obserwacji. I nawet wtedy podawaliśmy realne do zaobserwowania liczby godzinne, a nie tylko ZHR.

  6. 8 sierpnia 2020, 09:06

    To ZHR to chyba nadal nieprecyzyjna wielkość, skoro zależy od tego co zobaczy obserwator (N). Nie można tego N zmierzyć, np. określona liczba meteorów o jasności większej niż jakaś inna określona wartość i taką przyjąć definicję?

    A przedostatni akapit chyba wprost dla mnie. W tym roku zostanę w domu na obrzeżach Warszawy. Kilka lat temu przyjechałem na piknik CNK, wygasili mosty i widziałem przez godzinę ze 2-3 meteory. Ale faktycznie, zajmowałem się też innymi rzeczami. Nie byłem nastawiony na rewelacje, więc wróciłem zadowolony.

  7. Arek
    Arek 8 sierpnia 2020, 10:28

    TS - formalnie rzecz biorąc tę liczbę N koryguje się jeszcze na współczynnik spostrzegawczości obserwatora, który wyznacza się empirycznie. Ale nie chciałem już wnikać w takie szczegóły, żeby nie komplikować.

  8. grzegorzg
    grzegorzg 8 sierpnia 2020, 12:58

    Napiszcie proszę po ludzku nodze sześciennej w która strone nieba sie zwrócic.
    Nic nie pamiętam z astronomii, nie mam czasu uzupełnic wiedzy. Nigdy nie ciagneło mnie w te stronę. Może za bardzo mroziła mnie nieskończonosc wszechswiata....
    Ale czas leci nieubłaganie w stronę róznych nieskonczoności to i - nomen omen - optyka się zmienia.... ;)

  9. Arek
    Arek 8 sierpnia 2020, 13:10

    grzegorzg - cytat z podlinkowanego na końcu artykułu:

    "Meteory najlepiej obserwować z ciemnego miejsca oddalonego od świateł miejskich. Do obserwacji warto się przygotować. Warto więc zaadoptować wzrok do ciemności. Gdy nasze oczy odpoczną od światła przez około 10–15 minut, łatwiej będzie nam zauważyć słabsze meteory. Obserwacje można prowadzić siedząc na wygodnym leżaku lub leżąc na materacu czy karimacie. Nie trzeba patrzeć w jakimś konkretnym kierunku, bo meteory widać na całym niebie. Warto więc wybrać tę część nieboskłonu, która jest najciemniejsza i najmniej zasłonięta drzewami czy budynkami i jednocześnie taką, w której nie ma Księżyca. Potem wystarczy tylko spokojnie wodzić wzrokiem na niebie i wypatrywać meteorów. W drugiej połowie nocy z 12 na 13 sierpnia nie będziemy długo na nie czekać, bo, w dobrych warunkach, aktywność na poziomie kilkudziesięciu meteorów na godzinę (a więc około jednego zjawiska na minutę) jest w zasadzie gwarantowana. Warto też pamiętać, że maksimum Perseidów jest szerokie, przez co liczby meteorów na poziomie kilkunastu lub nawet małych kilkudziesięciu meteorów na godzinę możemy obserwować w okresie do 10 do 15 sierpnia."

  10. 8 sierpnia 2020, 16:07

    @Arek ,,liczbę N koryguje się jeszcze na współczynnik spostrzegawczości obserwatora, który wyznacza się empirycznie.''

    Okej. Jak czytałem, to od razu na myśl przyszły mi osoby chorujące na jaskrę. Jednym z badań diagnostycznych jest pomiar pola widzenia, który w sumie wygląda trochę tak jak rozpoznawanie meteorów na niebie. Ktoś może świetnie widzieć z bliska i daleka, mieć szybką akomodację i jednocześnie widzieć 70% tego co zdrowa osoba, nie zdając sobie z tego w ogóle sprawy.

  11. 8 sierpnia 2020, 16:13

    Warto pokazać dzieciakom takie zjawisko. Pamiętam ,,spadającą gwiazdę'' z wakacyjnego ponad 30 lat temu :) To pewnie były Perseidy. Jeden wieczór i jest pamiątka na całe życie.

  12. grzegorzg
    grzegorzg 9 sierpnia 2020, 06:22

    Arku - dziekuję za zainteresowanie.
    Oczywiście podązałem za linkami czytając - nie pierwszy raz zresztą - artykuły. Bardziej jednak miałem na myśli fragment opracowania "Złapac spadającą gwiazdę cyfrówką" :
    "Perseidy najlepiej obserwować w drugiej połowie nocy. Ich radiant, czyli miejsce z którego wylatują meteory, znajduje się obecnie na granicy gwiazdozbiorów Perseusza i Kasjopei, a z czasem przesuwa się w kierunku konstelacji Żyrafy. Wieczorem znajduje się on tylko 30 stopni nad horyzontem. Z każdą godziną warunki się jednak poprawiają i około 1 w nocy radiant jest już prawie 50 stopni nad horyzontem."
    Czy treśc jest uniwersalna, czy odnosi sie ściśle do tamtego czasu?

  13. Arek
    Arek 9 sierpnia 2020, 08:45

    To jest uniwersalne. Tak jest co roku.

Napisz komentarz

Komentarz można dodać po zalogowaniu.


Zaloguj się. Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta zarejestruj się.