Panasonic Lumix S1 II - test aparatu
9. Podsumowanie
![]() |
Budowa, jakość wykonania i funkcjonalność
Modele S1 II oraz S1R II to konstrukcje praktycznie bliźniacze pod względem budowy i wyglądu. S1 II jest mniejszy i lżejszy od poprzednika i w dużej mierze przypomina niżej pozycjonowany model S5 II. Nie zmieniła się natomiast jakość i solidność wykonania obudowy, mamy zatem magnezowy szkielet, uszczelnienia i bardzo dobre materiały wykończeniowe, np. chropowatą gumę na uchwycie.
W nowym Lumiksie zastosowano podwójny slot kart pamięci, obsługujący standard CFexpress oraz SD (UHS-II). Akumulator w praktyce pozwala na wykonanie ok. 400-420 zdjęć i można go ładować przez USB (typu C 3.2), czyli także np. z powerbanku.
3-calowy, dotykowy ekran LCD, o rozdzielczości 1.84 miliona punktów, sprawdza się bardzo dobrze w codziennym fotografowaniu. Warto jednak odnotować drobny spadek zarówno liczby pikseli, jak i długości przekątnej względem poprzednika, a także rezygnację z dodatkowego, małego ekranu na górnym panelu. Wyświetlacz wyposażono w mechanizm pozwalający go odchylić w górę lub w dół, a także niezależnie obrócić na bok. OLED-owy wizjer ma spore powiększenie 0.78x, rozdzielczość równą 5.76 miliona punktów oraz częstotliwość odświeżania 60 kl/s lub 120 kl/s. Generalnie, celownik spisuje się bardzo dobrze.
Tryb wideo odznacza się bardzo wysoką funkcjonalnością, a jego pełny test dostępny jest w tym materiale.
Użytkowanie i ergonomia
Ergonomia S1 II i S1R II, z uwagi na wspomniane już bliźniacze podobieństwo obu modeli, jest oczywiście taka sama. Bez wątpienia możemy ją ocenić bardzo pozytywnie, nawet mimo niewielkiego zmniejszenia rękojeści w porównaniu do poprzednika. W razie potrzeby, Panasonic ma swojej ofercie dodatkowy „grip” do zdjęć pionowych, oznaczony symbolem DMW-BG2.
Zestaw elementów sterujących jest dość bogaty i obejmuje np. trzy pokrętła nastawcze, dżojstik i 11 fizycznych przycisków, które możemy przemapować wraz z 5 dotykowymi. Nie można zapomnieć o funkcjonalnym, programowalnym menu podręcznym, czy trybach użytkownika na kole nastaw: C1-C5.
Szybkość działania Lumiksa S1 II jest ogólnie dobra, jedynie używanie trybu wysokiej rozdzielczości wymaga od użytkowników trochę cierpliwości. Tryb seryjny umożliwia fotografowanie maksymalnie w tempie 10 kl/s z migawką mechaniczną. Szybki tryb SH pozwala fotografować nawet przy 70 kl/s z ciągłym autofokusem, ale możemy wówczas korzystać wyłącznie z migawki elektronicznej. Ze względu na obecność sensora wykonanego w technologii częściowo warstwowej, mamy ograniczone ryzyko wystąpienia efektu rolling shutter, co naturalnie kwalifikujemy do zalet.
Skuteczność mechanizmu stabilizacji matrycy oceniamy na 3 i 1/3 EV, a zatem odrobinę poniżej wyniku dwóch konkurentów. Łączność Wi-Fi działała bardzo sprawnie i bezproblemowo, natomiast kilka razy aparat nie połączył się automatycznie przez Bluetooth.
Lumix S1 II to kolejny bezlusterkowiec tego producenta wyposażony w autofokus fazowy. Oferuje 779 punktów oraz wykrywanie postaci, głowy, twarzy i oczu, sylwetek zwierząt, a także pojazdów. O ile w sytuacjach statycznych AF radzi sobie generalnie bardzo dobrze, osiągi ciągłego autofokusa nie wypadły najlepiej. W próbach dynamicznych z rowerem system lekko się spóźnia, natomiast uchwycenie biegającego kota jest praktycznie nieosiągalne.
Rozdzielczość
24-megapikselowy sensor Lumiksa S1 II generuje wysokie osiągi zdolności rozdzielczej, co zawdzięcza m.in. brakowi filtra antyaliasingowego. U konkurentów ten element jest pozostaje asymetryczny, o zniesionej mocy tylko w jednej składowej. JPEG-i natomiast, jak zwykle w Lumiksach, są wyraźnie wyostrzane, nawet przy ustawieniu tego parametru na poziomie -5.
W Lumiksie S1 II, tak samo jak w pozostałych „S-kach” znajdziemy funkcję zdjęć wysokiej rozdzielczości. Polega ona na wykonaniu ośmiu ekspozycji z przesunięciem co pół piksela i złożeniem obrazu o rozdzielczości 96 megapikseli.
Balans bieli
S1 II całkiem dobrze radzi sobie z odwzorowaniem kolorów w świetle naturalnym i nieco słabiej w LED-owym. Automatyka w świetle żarowym dała jak zwykle silnie ciepłe zabarwienie, a opcja AWBc („zachowanie zimnej kolorystyki”) niestety nie poprawiła sytuacji. W tej sytuacji najlepiej samodzielnie ustawić wartość temperatury barwowej na 3000K, ewentualnie skorzystać z odpowiedniego wzorca.
Nasycenie w każdym z naszych pomiarów przekroczyło wartość wzorcową. Uwzględniając wszystkie przypadki, średnia odchyłka nasycenia wyniosła ok. 18%.
Jakość obrazu JPEG
Szczegółowość zdjęć z Lumiksa S1 II jest bardzo dobra, choć łatwo zauważyć, że obraz jest całkiem wyraźnie wyostrzony, naszym zdaniem zupełnie niepotrzebnie. Jeśli chodzi o zachowanie na wyższych czułościach ISO, przy nastawie 6400 obraz nadal prezentuje się całkiem korzystnie i dopiero dla ISO 12800 widać istotną degradację detali.
W S1 II mamy zestaw kilku filtrów cyfrowych, znanych z innych aparatów Lumix. Aparat oferuje ponadto spory wybór rozmaitych stylów zdjęcia (np. Cinelike, monochromatyczne i wiele innych), z których możemy korzystać nie tylko przy fotografowaniu, ale także filmowaniu.
Szumy i jakość obrazu w RAW
Lumix S1 II może się pochwalić wysoką szczegółowością zdjęć w RAW, która zresztą stoi na zbliżonym poziomie, jak u konkurentów. Także obrazowanie na wysokich ISO wygląda bardzo korzystnie. Pomiary w Imateście pokazują, że dla ISO 6400 szum luminancji w plikach z Lumiksa jest niższy niż w Canonie o ok. 1/3 EV i odrobinę więcej niż w Nikonie. Trochę większa różnica występuje względem aparatu Sony, mianowicie niecałe 1 EV.
W darkach rzuca się w oczy wyraźne „świecenie” z prawej strony kadru, widoczne od ISO 6400, będące najprawdopodobniej śladem grzejącej się elektroniki aparatu. Poza nim szum jest raczej jednorodny. Test darków pokazał także, że przy przejściu z ISO 3200 do 6400 mamy najprawdopodobniej do czynienia z redukcją sygnału w RAW-ach.
Zakres i dynamika tonalna
W S1 II dla najniższej natywnej czułości (ISO 100) liczba tonów sięga około 461, co daje dobry, 8.9-bitowy zapis danych, taki sam, jak w EOS-ie R6 Mark II. Nieco więcej uzyskały aparaty Nikona i Sony – oba po 9.1 bita.
Jeśli chodzi o dynamikę tonalną, to dla najlepszej jakości obrazu, przy ISO 100 Lumix notuje świetną wartość 9.9 EV, tak samą jak w Canonie. Wartość ta plasuje S1 II pomiędzy Nikonem Z6 III (9.7 EV), a Sony A7 IV (10.1 EV). Pomiary dla kryterium SNR=1 w zakresie nastaw ISO 50-400 pokazały zalety technologii Dual Gain Output. Dynamika zbliża się tam do 14 EV, czego nie zaobserwowaliśmy jeszcze w żadnym innym aparacie.
Badanie zachowania fotodiod matrycy pokazało, że czułości w większości zakresu nastaw, przedstawione jako średnie wartości ze wszystkich grup senseli, są o 1/3-2/3 EV poniżej wartości nominalnych. Pojemność studni potencjałów dla bazowej czułości to 149 ke–, natomiast punkt wzmocnienia jednostkowego jest ustawiony na poziomie ISO 973, czyli niewiele poniżej nastawy ISO 1600.
Ocena końcowa
Nie ma wątpliwości, że Lumix S1 II radzi sobie świetnie w wielu kategoriach. Ma solidną, uszczelnioną obudowę, charakteryzującą się bardzo dobrą ergonomią i szerokimi możliwościami personalizacji rozmaitych funkcji. Zanotował korzystne wyniki zdolności rozdzielczej oraz szumu i generalnie można powiedzieć, że generuje obraz wysokiej jakości. To, co nam szczególnie zaimponowało to osiągi dynamiki tonalnej dla SNR=1 w zakresie ISO 50-400. Widać, że Panasonic z powodzeniem stosuje technologię Dual Gain Output, dzięki czemu S1 II wyróżnia się na tle przetestowanych do tej pory konkurentów.
Do wad musimy zaliczyć skuteczność autofokusa w dynamicznych sytuacjach. O ile tryb AF-S sprawdza się naprawdę dobrze (w tym wykrywanie ludzi i zwierząt), to śledzenie osoby na rowerze nie dało w pełni satysfakcjonujących rezultatów w naszym teście. Co więcej, próby ostrzenia na kota poruszającego się w ciemnym pomieszczeniu praktycznie spełzły na niczym. Pozostaje niestety stwierdzić, że aspekty związane z ciągłym autofokusem pozostawiają jeszcze trochę do życzenia.
Na koniec, przyjrzyjmy się cenom omawianego tutaj sprzętu. Aktualnie, korpus Lumiksa S1 II kosztuje ok. 13700 zł. Ceny konkurencyjnych bezlusterkowców przedstawiają się następująco:
- Canon EOS R6 Mark II - 7350 zł,
- Canon EOS R6 Mark III - 12 200 zł,
- Nikon Z6 III – 7990 zł,
- Sony A7 IV - 7650 zł.
- Sony A7 V - 13000 zł.
![]() |
Zalety:
- solidny i uszczelniony korpus wykonany ze stopu magnezu,
- wygodny, dobrze wyprofilowany uchwyt,
- optymalna liczba elementów sterujących (w tym większości konfigurowalnych),
- obecność dżojstika do obsługi punktów AF,
- podwójny slot kart pamięci CFexpress + SD (UHS-II),
- konfigurowalne zakładki w Moim menu,
- tryby użytkownika (C1-C5),
- wygodna obsługa (trzy kółka sterujące),
- funkcjonalne menu podręczne (w pełni konfigurowalne),
- bardzo dobrej jakości wyświetlacz LCD, z możliwością uchylania i obracania,
- bardzo funkcjonalny dotykowy interfejs,
- bardzo dobrej jakości wizjer elektroniczny,
- funkcjonalny tryb LV,
- dobrze działający pomiar światła,
- dość krótki czas sczytywania danych z sensora (10.7 ms), przekładający się na niewielki rolling shutter,
- bardzo dobra jakość obrazów JPEG i RAW w szerokim zakresie czułości,
- wysoka zdolność rozdzielcza sensora,
- świetny poziom dynamiki tonalnej, szczególnie dla SNR=1,
- bardzo dobry zakres tonalny,
- niewysoki poziom szumów,
- bardzo rozbudowany tryb filmowania (6K),
- bardzo dobre pokrycie kadru punktami AF,
- skuteczne wykrywanie twarzy i oka,
- bardzo dobra celność AF w studio,
- stabilizacja obrazu o skuteczności 3 i 1/3 EV,
- elektroniczna poziomica,
- tryb seryjny do 70 kl/s z migawką elektroniczną,
- rozbudowana funkcja detekcji migotania,
- moduł komunikacji bezprzewodowej Wi-Fi oraz Bluetooth,
- dobrze działający focus-peaking,
- timer interwałowy, bracketing ostrości,
- obecność gorącej stopki standardu ISO,
- balans bieli wg skali Kelwina, nastawy własne,
- możliwość wykonywania zdjęć w trybie APS-C,
- gniazda mikrofonu, słuchawek, HDMI (A) oraz USB-C.
Wady:
- szybkość autofokusa w słabym świetle trochę poniżej oczekiwań,
- praca śledzącego AF wymaga optymalizacji, szczególnie w ciemnym otoczeniu,
- prawdopodobna redukcja sygnału w RAW widoczna w darkach,
- możliwość pojawienia się efektu mory (w specyficznych warunkach) wynikająca z braku filtra AA,
- zbyt silne wyostrzanie JPEG-ów przy ustawieniu -5,
- prawdopodobne odszumianie JPEG-ów już od ISO 400 mimo wyłączonej opcji redukcji szumów,
- problemy z automatycznym balansem bieli w świetle żarowym,
- nie do końca skuteczny system czyszczenia matrycy,
- krótki czas fotografowania w serii 70 i 60 kl/s.
![]() |
![]() |
|
















Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.