Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Artykuły

Panasonic LUMIX S1 w naszych rękach

1 lutego 2019

2. Rozdział 2

Panasonic LUMIX S1 w naszych rękach - Rozdział 2

Muszę przyznać, że dokładne opisanie w jeden wieczór Lumiksa S1, po zaledwie czterech godzinach obcowania z nim, jest zadaniem dość karkołomnym. Aparat jest tak rozbudowany pod względem użytkowym, że nie sposób spamiętać szybko wszystkich jego możliwości i oferowanych opcji. Za przykład niech posłużą tutaj przyciski funkcyjne, których jest 16, a każdemu z nich możemy przypisać jedną z ponad 80 opcji.

Od czegoś jednak trzeba zacząć i dlatego tradycyjnie rozpoczniemy od budowy i jakości wykonania. Pierwsze, co rzuca się w oczy po wzięciu S1 do ręki, to jego rozmiar i waga. Korpus na każdym z boków ma około 1–2 centymetry więcej niż produkty konkurencji, a do tego waży ponad kilogram. Wystarczy spojrzeć na poniższe porównanie do Sony A7 III, by przekonać się z jak dużym aparatem mamy do czynienia.


----- R E K L A M A -----

PROMOCJA SONY - 50% RABATU NA OBIEKTYW!

Sony A7 IV + 50/1.8 FE

13146 zł 12722 zł

Panasonic LUMIX S1 w naszych rękach - Rozdział 2

Panasonic LUMIX S1 w naszych rękach - Rozdział 2

Na szczęście spore rozmiary oraz waga idą w parze za jakością wykonania i solidnością materiałów wykorzystanych do budowy nowego Lumiksa. Już w momencie wzięcia do ręki aparat udowadnia, że jest produktem z najwyższej półki, co z pewnością doceni wielu użytkowników. Gdy dodamy do tego znakomicie wyprofilowany uchwyt i świetną ergonomię, to okaże się, że duże wcale nie jest takie złe.

Panasonic LUMIX S1 w naszych rękach - Rozdział 2

Projektując korpus tak pokaźnych rozmiarów inżynierowie mieli spore pole do popisu i trzeba przyznać, że wykorzystali je znakomicie. Dawno nie miałem w rękach aparatu, którym już w pierwszych minutach tak znakomicie mi się pracowało. Przy EOS-ie R długo czułem się zagubiony, do A7 III jakoś nie mogę się przekonać, a S1 okazał się niebywale przyjazny w użytkowaniu. Znajdziemy w nim wiele sprawdzonych rozwiązań, do których konstruktorzy z wielu firm dochodzili metodą prób i błędów na przestrzeni dekad i właśnie to konserwatywne podejście do tematu sprawia, iż nowy Lumix jest tak wygodny w obsłudze. Na korpusie mamy bowiem wszystkie najważniejsze przyciski i manipulatory:
  • koło wyboru trybów PASM,
  • pod nim pierścień do zmiany trybów zdjęciowych (pojedyncze, seryjne, itp.)
  • dwa koła nastaw (przy palcu wskazującym i pod kciukiem),
  • obrotowy pierścień na tylnej ściance,
  • pomocniczy, podświetlany wyświetlacz na górnej ściance,
  • dźwignię i przycisk do szybkiej zmiany trybów AF,
  • guziki ISO, WB i kompensacji ekspozycji przy spuście migawki,
  • dżojstik, który możemy też nacisnąć,
  • podświetlane przyciski,
  • przyciski funkcyjne i programowalną dźwignię przy bagnecie.

Panasonic LUMIX S1 w naszych rękach - Rozdział 2

Panasonic LUMIX S1 w naszych rękach - Rozdział 2

Dzięki temu, osoby mające wcześniej do czynienia z jakąkolwiek lustrzanką bez problemu przesiądą się na S1. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze mnóstwo ciekawych opcji, które znajdziemy w menu. Trudno je wszystkie wymienić, ale podam jeden przykład. Przyciski ISO, WB i kompensacji ekspozycji mogą pracować na trzy sposoby. Pierwszy, znany z wcześniejszych bezlusterkowców Panasonika, polega na naciśnięciu guzika w celu wyświetlenia na ekranie dostępnych nastaw, które możemy zmieniać np. kołem sterującym, lub przyciskami kierunkowymi. Kolejne naciśnięcie guzika wyłącza możliwość dalszej zmiany parametru. W drugim sposobie kolejne naciśnięcie guzika także zmienia parametr i dopiero naciśnięcie spustu migawki do połowy pozwala na powrót do ekranu kadrowania. Jednak użytkownicy innych marek mogą być przyzwyczajeni do zupełnie innej pracy. W niektórych lustrzankach trzeba guzik przytrzymać, aby móc zmieniać parametry kołem nastaw. W S1 też możemy to osiągnąć. Wystarczy, że przestawimy stosowną opcję w menu i wspomniane przyciski będą działać właśnie w taki sposób.

Panasonic LUMIX S1 w naszych rękach - Rozdział 2

Możliwości konfiguracyjnych jest więcej. Wystarczy spojrzeć na koło wyboru trybów, gdzie znajdziemy aż 3 tryby własne. Możemy też zdecydować, jakie dwa tryby seryjne będą dostępne na pierścieniu znajdującym się poniżej. Jednak są to już rozwiązania znane z G9. Wygląda więc na to, że ten bezlusterkowiec Mikro Cztery Trzecie był niejako wstępem dla S1 i S1R, bowiem jego pełnoklatkowi bracia odziedziczyli po nim sporo dobrych rozwiązań.

Panasonic LUMIX S1 w naszych rękach - Rozdział 2

Panasonic LUMIX S1 w naszych rękach - Rozdział 2

Wspominałem wcześniej o 16 przyciskach, które możemy niemal dowolnie konfigurować. Zaliczają się do nich niemal wszystkie guziki znajdujące się na korpusie i nawet wychyleniu dżojstika w każdym kierunku możemy przypisać jedną z około 80 opcji.

Panasonic LUMIX S1 w naszych rękach - Rozdział 2

Panasonic LUMIX S1 w naszych rękach - Rozdział 2

Panasonic LUMIX S1 w naszych rękach - Rozdział 2

Oczywiście możemy też programować działanie wszystkich pokręteł i to niezależnie dla każdego trybu PASM.

Choć zaliczam się do osób, którym pod względem użytkowym S1 przypadł do gustu już w firmowym wariancie, to ogrom opcji konfiguracyjnych sprawia, że opisywany aparat w zasadzie każdy może dostosować do własnych potrzeb ustawiając odpowiednie opcje w menu.

Skoro jesteśmy już przy temacie menu, to warto wspomnieć o jego nowej budowie. Pamiętam, jak irytowała mnie w GH5 konieczność przechodzenia przez kilka ekranów ułożonych w pionie opcji w poszukiwaniu żądanego parametru. W przypadku S1 problem ten zniknął, bowiem producent dodał jeszcze jeden poziom zakładek, z których każda może zawierać maksymalnie 8 opcji. Całość przypomina rozwiązanie stosowane w aparatach Sony, jednak tutaj zakładki ułożone są w pionie.

Panasonic LUMIX S1 w naszych rękach - Rozdział 2

Z pewnością jest to dobre posunięcie, biorąc pod uwagę ogrom oferowanych w menu opcji.

Opisując Lumiksa S1 nie można pominąć zastosowanego w nim wizjera elektronicznego. Może się on pochwalić rekordową rozdzielczością 5.7 mln punktów i zmiennym powiększeniem. Choć zakres zmian nie jest duży i obejmuje wartości 0.7, 0.74 i 0.78x, to z pewnością wystarczający dla osób noszących okulary. Przy zbyt dużym powiększeniu, mając oko odsunięte nieco od muszli ocznej, mogą one mieć często problem z dostrzeżeniem pełnego kadru. Zmniejszenie powiększenia pozwala wyeliminować tę niedogodność i to w bardzo prosty sposób, bowiem zmiany dokonujemy przyciskiem znajdującym się na obudowie.

Rozdzielczość wyświetlanego w wizjerze obrazu robi wrażenie. Widać w nim wszystkie szczegóły, a gdy dodamy do tego możliwość powiększenia jednym przyciskiem obrazu w centrum kadru i uruchomienia funkcji focus-peaking, to okazuje się, że nawet manualne ostrzenie może być przyjemne i bardzo precyzyjne. Pod tym względem S1 nie ma sobie równych i z pewnością nie znajdziemy na rynku aparatu oferującego taką rozdzielczość obrazu w wizjerze. Niestety z jego płynnością nie jest już tak dobrze. Choć w menu możemy ustawić odświeżanie 60 lub 120 kl/s, to bardzo często podczas kadrowania obraz skacze. Jest to dość dziwne zjawisko, bowiem nie zawsze ono występuje i czasami wszystko działa płynnie. Dlatego trudno w tej chwili ocenić, czy jest to przypadłość wersji przedprodukcyjnej, która zniknie w handlowych egzemplarzach.

Tylny ekran LCD także może pochwalić się znakomitą rozdzielczością wynoszącą 2.1 mln punktów. Nie jest ona już jednak rekordowa, bowiem EOS R i Nikon Z7 szczycą się taką samą wartością. Nie zmienia to faktu, że trudno mieć jakieś zastrzeżenia do pracy głównego monitora. Wyświetlany na nim obraz jest bowiem bardzo wysokiej jakości. Sam ekran możemy odchylać w trzech kierunkach: w górę, w dół i w bok, a mechanizm, na którym został on przymocowany, okazuje się na tyle solidny, że bez problemów może on utrzymać cały korpus, co demonstrowano podczas prezentacji.

Panasonic LUMIX S1 w naszych rękach - Rozdział 2

Panasonic LUMIX S1 w naszych rękach - Rozdział 2

Trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia do szybkości pracy aparatu. Choć nie osiąga on rekordowych wyników w trybie zdjęć seryjnych i deklarowane przez producenta 9 kl/s nie robi już wrażenia przy 20 kl/s oferowanych przez A9, to mimo tego, szybkość działania S1 nie sprawia najmniejszych problemów. Bardzo spodobała mi się też praca migawki, która działa bez widocznych opóźnień i do tego chodzi bardzo cicho oraz płynnie, nie wprowadzając przy tym zbyt dużych drgań.

Wszyscy przyzwyczailiśmy się do tego, że przy okazji premiery nowego modelu każda z firm chwali się szybkością działania i precyzją AF. Nie inaczej jest w przypadku S1, jednak w rzeczywistości ustawianie ostrości nie działa aż tak dobrze, jak moglibyśmy oczekiwać po deklaracjach producenta. Choć autofokus jest dość sprawny, to jego szybkość działania wyraźnie odbiega od tego, co oferuje Canon EOS R. Choć w Lumiksie znajdziemy opcje detekcji postaci, zwierząt, twarzy, czy oka, to algorytmy nie działają tak dobrze, jak np. w Sony A7 III, gdzie aparat płynnie i niemal bezbłędnie podąża za źrenicą znajdującą się w kadrze. Mimo że Panasonikowi do ideału sporo brakuje, to warto pochwalić go za oferowane 9 trybów autofokusu, a także za zastosowanie dżojstika, który nie tylko pozwala płynnie wybierać punkty AF, ale poprzez naciśnięcie umożliwia przełączać się między wykrytymi w kadrze osobami i twarzami. Działa to znakomicie i bardzo ułatwia pracę.

Panasonic LUMIX S1 w naszych rękach - Rozdział 2

Panasonic LUMIX S1 w naszych rękach - Rozdział 2

Panasonic LUMIX S1 w naszych rękach - Rozdział 2

Panasonic LUMIX S1 w naszych rękach - Rozdział 2

Biorąc do ręki aparat z tak dużym uchwytem miałem nadzieję, że w środku znajdzie się duży i wydajny akumulator. Rzeczywiście jest on duży, co pokazuje poniższe porównanie do baterii z A7 III, jednak nie pozwala on na zbytnie szaleństwo w połączeniu z S1. Po czterech godzinach obcowania z aparatem wskaźnik naładowania akumulatora spadł do 30%, a zrobiłem niewiele ponad 100 zdjęć. Sporo „grzebałem” jednak w menu, aby zapoznać się z nowym modelem, mimo to wydajność akumulatora nie napawa optymizmem, tym bardziej, że według specyfikacji ma on starczać tylko na 380 zdjęć.

Panasonic LUMIX S1 w naszych rękach - Rozdział 2

Jednak czas spędzony z pełnoklatkowym Panasonikiem wspominam bardzo dobrze. Aparat zachwycił mnie pod względem ergonomii, a ogrom oferowanych opcji zrobił na mnie znakomite wrażenie. Gdy tylko wymyśliłem sobie, że chciałbym coś zmienić, przestawić, czy dostosować pod siebie, dość szybko udawało mi się znaleźć stosowną opcję w menu. Znajdowałem też takie, które nawet nie przeszły mi przez myśl, a były dla mnie miłym zaskoczeniem, gdyż wiedziałem, że mógłbym je kiedyś wykorzystać. Idealnym przykładem jest tu tryb nocny, który możemy aktywować niezależnie dla ekranu LCD i wizjera. W trybie nocnym na monitorze i wizjerze wyświetlany jest obraz w kolorze czerwonym, co ma zapobiegać traceniu adaptacji wzroku podczas fotografowania w ciemnościach. Gdy odkryłem tę opcję, od razu żałowałem, że nie miałem jej w swoim aparacie, gdy fotografowałem zorze polarne.

Panasonic LUMIX S1 w naszych rękach - Rozdział 2

W wielu oferowanych przez aparat funkcjach znajdziemy jakiś nowy parametr sprawiający, że staje się ona jeszcze bardziej użyteczna. Przykładem może tu być funkcja Hi Res, działająca w dwóch trybach. W pierwszym priorytetem będzie rozdzielczość obrazu w całym kadrze, a w drugim wyeliminowanie efektu poruszenia np. na poruszających się na wietrze liściach.

Panasonic LUMIX S1 w naszych rękach - Rozdział 2

Takich miłych akcentów w S1 jest więcej. Trudno je wszystkie poznać w cztery godziny, a jeszcze trudniej opisać w jeden wieczór. Jednak te, które udało mi się znaleźć, utwierdzają mnie w przekonaniu, że konstruktorzy nowego Lumiksa bardzo dobrze wykonali swoją pracę i dokładnie przemyśleli, jaki efekt chcą uzyskać. W tej sytuacji mam nadzieję, że równie poważnie podeszli oni do jakości obrazu, której niestety nie mogłem jeszcze ocenić.

Nie zmienia to faktu, że już teraz nowy system Panasonika można uznać za bardzo udany i przemyślany. Producent już na początku zaoferował nam dwa korpusy o znakomitej ergonomii i funkcjonalności. Jeden z nich skierowany jest dla profesjonalistów, a drugi dla osób, które cenią nie tylko funkcje fotograficzne, ale też filmowe.

Panasonic LUMIX S1 w naszych rękach - Rozdział 2

Gdy dodamy do tego współpracę z Leiką oraz Sigmą i bardzo ambitne plany dotyczące poszerzania oferty obiektywów, to okazuje się, że nagle pojawił nam się najpoważniejszy konkurent dla dominacji Sony na rynku pełnoklatkowych bezlusterkowców. I wcale nie jest to Canon ani Nikon.