Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Artykuły

Starcie Tytanów - Fujifilm GFX 100s vs Sony A1

Starcie Tytanów - Fujifilm GFX 100s vs Sony A1
20 grudnia 2022

1. Starcie Tytanów - Fujifilm GFX 50SII vs Sony A1

Konfrontacja topowych aparatów fotograficznych to pomysł stary. Każda branża dorasta do sytuacji, w której najbardziej zaawansowane konstrukcje są ze sobą porównywane. Fachowe periodyki mogą pochwalić się wówczas artykułami, które przykuwają uwagę fachowców. Lamborghini czy Ferrari? Apple Mac Pro czy Mac Studio? Takie porównanie to zawsze próba odpowiedzi na pytanie - „Czy któraś z konstrukcji jest ewidentnie lepsza od innej?" Testy czytamy z wypiekami na twarzy, zdajemy sobie sprawę, że w ocenie dzielimy włos na czworo i zwracamy uwagę na detale.

Nie inaczej jest, w tym przypadku, w którym skoncentruję się na dwóch wybitnych aparatach fotograficznych, których porównanie bezpośrednie nie miałoby sensu, ponieważ obydwa korpusy należą do zupełnie innych grup. Właściwie do zupełnie innych światów. Cechuje je inny rozmiar matrycy. Należałoby więc uściślić jaki aspekt obu konstrukcji, najbardziej nas interesuje.

Starcie Tytanów - Fujifilm GFX 100s vs Sony A1 - Starcie Tytanów - Fujifilm GFX 50SII vs Sony A1

W naszym przypadku sprawa byłaby prosta. Kryterium porównywanym powinna być ostateczna jakość obrazu. Lepsza jakość końcowej fotografii. Wielu z nas zastanawia się zapewne, który z systemów, formatów czy konkretnych, dostępnych na rynku modeli, dostarczy nam najlepszej jakości obraz. Jednak to porównanie pokazało - tu wyprzedzimy wnioski, że przy tak dużych formatach rozmiar matrycy ma mniejsze znaczenie niż rozdzielczość, a troska o wygodę użytkowania potrafi zasiać niepokój w sercu totalnego, jakościowego purysty. Porównanie powinno dostarczyć informacji na temat tego, czy przejście na średni format ma sens? Precyzując. Czy ma sens w ogóle i czy ma sens w Waszym, konkretnym przypadku? W czasie porównań dołączył jeszcze jeden aparat. Aparat, którego udział w tym porównaniu, początkowo był nie zamierzony, ale który wniósł najwięcej do dyskusji na temat porównywania formatów.

----- R E K L A M A -----

PROMOCJA SONY - 50% RABATU NA OBIEKTYW!

Sony A7 IV + 50/1.8 FE

13146 zł 12722 zł

Tak moi drodzy, zrobiło się bardzo ciekawie. Ziemia zadrżała, a o mentalnym spokoju musiałem zapomnieć. Do walki stanęli Tytani swych klas. Fotograficzny kufer wypełnił się sprzętem, który dla wielu z nas ciągle stanowi obiekt westchnień. Nie było kompromisów. Z jednej strony spoczął w kufrze niedościgniony mistrz inteligentnych systemów ekspozycyjnych i jeszcze szybszego systemu AF, wsparty najnowszymi technologiami. Mały, zgrabny, wygodny i intuicyjny w użyciu, 50-megapikselowy korpus Sony A1. Aby dać szansę pełnoklatkowemu graczowi, wyposażony w obiektyw Sony G Master 50 mm f/1.2.

W drugiej części kufra ulokowałem absolutnego mistrza wagi ciężkiej. Średnioformatowy korpus Fujifilm GFX 100S. Bardzo nowoczesny, wyposażony w sprawne systemy AF i co najważniejsze w 102-megapikselową matrycę. Aby dać szansę temu korpusowi, wyposażyłem go w obiektyw Fujinon GF 80 mm f/1.7, który jest odpowiednikiem ogniskowej 63 mm, więc trochę dłuższym niż standardowe szkło 50 mm w Sony. Aby porównanie było bardziej precyzyjne, do tego korpusu przeznaczyłem na cele testowe, także obiektyw Fujinon GF 45-100 F4 IS LM WR, aby móc sprawdzić w walce oba korpusy na tej samej ogniskowej - 50 mm w przypadku Sony i 63 mm (odpowiednik 50 mm w FF) w przypadku Fujifilm.

Starcie Tytanów - Fujifilm GFX 100s vs Sony A1 - Starcie Tytanów - Fujifilm GFX 50SII vs Sony A1

Graczem, który dołączył w ostatniej chwili, był korpus GFX 50S II. Model pośredni, ale… wyposażony w 50-megapikselową matrycę, czyli matrycę o dokładnie tej samej rozdzielczości, jaką mamy w Sony A1. Zrobiło się gorąco. Z jednej strony wiedziałem, czego można się spodziewać po tych aparatach, z drugiej strony pozwoliłem sobie na luksus, beznamiętnego sprawdzenia tych korpusów w prawdziwym życiu. Jak zwykle wybrałem do porównań „zwykłe” motywy, aby tematyka nie sprawiała, że emocje wezmą górę nad suchą analizą. Po przygotowaniu sprzętu byłem gotów spróbować pomóc Wam w wyborze tak naprawdę - aparatu?/formatu?

Faktem jest przecież, że różnice cenowe pomiędzy formatami się zmniejszyły lub właściwie wyrównały. Na świecie coraz częściej mówi się o przechodzeniu z pełnej klatki na średni format, tak jak kiedyś przechodzono z APS-C na FF.

Starcie Tytanów - Fujifilm GFX 100s vs Sony A1 - Starcie Tytanów - Fujifilm GFX 50SII vs Sony A1
Sony A1 + Sony 85/1.4 FE GM | 85mm | F/2 | crop 100%

Starcie Tytanów - Fujifilm GFX 100s vs Sony A1 - Starcie Tytanów - Fujifilm GFX 50SII vs Sony A1
Fujifilm GFX 50S II + FujiFilm 110/2 GF R LM WR | 110mm | F/2 | crop 100%

Starcie Tytanów - Fujifilm GFX 100s vs Sony A1 - Starcie Tytanów - Fujifilm GFX 50SII vs Sony A1
Fujifilm GFX 100S + FujiFilm 110/2 GF R LM WR | 110mm | F/2 | crop 100%

Pierwsze wrażenia

Tu muszę się przyznać, że swego czasu porzuciłem pełną klatkę na rzecz średniego formatu. Pikanterii temu stwierdzeniu dodaje fakt, że z Sony A7R i A7RIII przesiadłem się na Fujifilm GFX 50 R. Potem, co prawda porzuciłem Fujifilm, na rzecz Hasselblada serii X, no ale obecnie z dużym przekonaniem wybrałem GFX 100S. Tani (jak na średni format), nowoczesny, wszystko mający i do tego z matrycą o większej rozdzielczości. Pomyślicie w tym miejscu zapewne, że jestem złą osobą do przeprowadzenia takiej recenzji, ponieważ ja już wybrałem. Uspokoję Was jednak trochę. Jako bloger i youtuber, spotykam się często z pytaniami - czy warto zmieniać format? Staram się odpowiadać rzeczowo, ale Wasze argumenty niejednokrotnie wydawały mi się bardzo logiczne. Dlatego na potrzeby tej recenzji, postanowiłem na nowo sięgnąć z zapałem po Sony. Co więcej, nie musiałem specjalnie się nastawiać, bo ciekawość paliła mnie bardzo. Zastanawiałem się ile może model Sony A1. Model, który swego czasu uważałem za zbyt drogi - chociaż podobno doskonały. Praca nad niniejszym artykułem zmuszała mnie do trochę mechanicznego fotografowania i emocje gdzieś się zatraciły. Metodologia powtarzania tych samych ujęć trzema korpusami wymusiła pozbycie się emocji. To dobrze. Jednak…

No właśnie! Po pierwsze bardzo się zdziwiłem. Korpus Sony, chociaż ze swymi młodszymi braćmi dzielący rozmiary, okazał się zupełnie inny pod względem całościowej ergonomii. Łatwość fotografowania tym aparatem i celność analizy danych (ekspozycji, balansu bieli), zupełnie mnie zadziwiły. Bezlusterkowcami Sony fotografuje się bardzo łatwo, ale to, co może A1 jest szokujące. Z nostalgią przypomniał mi się moment, gdy kupiłem swego pierwszego bezlusterkowca A7R, dziwiąc się, że jest o tyle mniejszy od EOS'a 5D Mark II i o tyle lepszy.

Mały korpus A1, bardzo mi się spodobał. Nawet z ciężkim szkłem 50 mm f/1.2 był zgrabny i lekki. W porównaniu do modelu Fujifilm GFX 100S czy GFX 50S II oczywiście, które są większe i posiadają gabaryty znane z największych lustrzanek pełnoklatkowych. Należy zaznaczyć, że korpusami średnioformatowymi, które porównywałem, fotografuje się bardzo wygodnie i po ich poznaniu i skonfigurowaniu pod nasze preferencje, osiągamy bardzo wysoką szybkość i skuteczność fotografowania. Taka wstępna konfiguracja, to także konieczność w przypadku modelu Sony A1. Podczas recenzowania mogłem sprowadzić właściwie do jednego mianownika wygodę fotografowania. Wzięcie aparatu z kufra i wykonanie zdjęcia zabierało taką samą ilość czasu. Korpusy nie zawodziły, ostrząc tam, gdzie im kazałem i wykonując pomiary ekspozycji, który oferował podobne parametry obrazu. Wszystkie aparaty spisywały się bardzo dobrze…

Kryterium oceny

Wiedziałem jednak, że kryterium oceny to jakość obrazu, a nie szybkość czy ergonomia. Nie sama rozdzielczość, bo tu zwycięzcą byłby model GFX 100S ze swą 102-megapikselową matrycą. Jakość obrazu, o której można rozmawiać godzinami. Plastyka, głębia ostrości, pewien trudny czasami do zdefiniowania wygląd kadru pełnoklatkowego i średnioformatowego. Każdy, kto przechodził z APS-C na pełną klatkę, od razu przypomni sobie zachwyt związany z lepszą plastyką, większymi rozmyciami, szczegółowością i wydajnością w przypadku wyższych ISO. Czy takie samo zjawisko ma miejsce w tym przypadku? Mały średni format zdecydowanie obecnie dominuje, a konstrukcje z większymi matrycami, są nieosiągalne cenowo. Są także cięższe i mniej ergonomiczne. Tak więc, czy średni format matryc 33x44 mm ma przewagę nad formatem, skądinąd małoobrazkowym - 24x36 mm? To ważne pytanie. Ważne dla wszystkich, dla których jakość obrazu ma znaczenie.

Dlaczego powinniśmy znać odpowiedź na to pytanie? Dlatego, że nasza decyzja co do tego, jaki format jest lepszy dla naszych celów, powinna być podjęta jak najszybciej. Im prędzej określimy, który z formatów jest dla nas lepszy, tym mniej stracimy. Nie tylko pieniędzy na kolejne elementy systemu, ale przede wszystkim czasu i ujęć zrealizowanych na formacie gorszym pod względem jakości. Tym mniej plików gorszych jakościowo trafi do naszych archiwów. Ten materiał nie odpowie Wam na pytanie - Czy Sony A1 jest lepszy, czy gorszy od Fujifilm GFX? Powinien dać nam odpowiedź na pytanie - Czy format średni jest lepszy od pełnej klatki? A może różnic nie ma?! Może minimalnie lepsza jakość, nie jest wystarczającą alternatywą dla bardzo wygodnego użytkowania lżejszego i mniejszego korpusu? Postarajmy się podejść do recenzowania bez uprzedzeń. Mnie się to chyba udało…

A było to tak

Porównanie podzielone było na dwie serie zdjęć. Wykonywane były w pewnym odstępie czasowym. To ważne, ponieważ tak jak pisałem we wstępie, same fotografie wykonywałem bardzo mechanicznie. Nie wczuwałem się zbytnio. Po pierwszej serii zdjęć dokonałem wstępnej analizy. Ta analiza stała w sprzeczności z mymi przekonaniami, które sprawiły, że to korpusy średnioformatowe są moim narzędziem codziennej pracy. Gigantyczna różnica w jakości obrazu pomiędzy 36 i 42-megapikselowymi korpusami Sony A7R i A7RIII, a modelem Fujifilm GFX 50R, która sprawiła, że przeszedłem na średni format z radością, teraz nie była już tak oczywista.

To było dla mnie wielkie zaskoczenie. Obrazy oglądane i porównywane w programie edycyjnym wydawały się na pierwszy rzut oka, bardzo podobne. Dostałem „prztyczka w nos”. Tu nie było mowy o szybkim porównaniu. Sony okazało się godnym przeciwnikiem. A1 pokazało nie tylko pazur ale uzbrojoną w pazury, umięśnioną łapę! Przypomniało mi się sławne, powtarzane za Ludwikiem de Lasalle`m, powiedzenie wybitnego i charyzmatycznego generała II RP - Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego, który podczas jednej z suto zakrapianych alkoholem imprez w lokalu Adria, stwierdził: „Koniec żartów, panowie, zaczynają się schody”.

Tak moi drodzy. Bezstronność nastąpiła po pierwszym, pobieżnym porównaniu. Nie miałem czasu na wnikliwe analizy, ale to, co zobaczyłem, skłoniło do refleksji. Wiedziałem, że muszę bardziej wnikliwie podejść do recenzowania. Gdy kufer wypełniony testowym sprzętem, po raz kolejny poszedł w ruch, już znacznie bardziej skupiłem się na porównaniach niuansów. Wiedziałem, że będzie to bardzo trudne zadanie. Jednak różnice w formatach, zaczęły się ujawniać prawie natychmiast, gdy w sensowny sposób zdobyłem kolejne kadry, a potem wnikliwie się im przyjrzałem. Bez wstępnych założeń, bez uprzedzeń. Bez uprzedzeń, a jednak różnice zaczęły się ujawniać… Tyle, że nie tam gdzie ich najbardziej się spodziewałem!

Pierwsza widoczna różnica - jakość obrazu w wizjerze

Pierwszą różnicą odczuwalną od razu, jest wielkość i czytelność wizjera aparatów średnioformatowych. To coś, co zwraca uwagę od razu, gdy świadomie podejmiemy się oceny. Nie jest nawet specjalnie ważne, który z wizjerów ma większą rozdzielczość i jakie ma powiększenie. Po prostu różnica przypomina tę z APS-C i pełnej klatki. Ogólnie, ktoś przyzwyczajony do obrazu w wizjerze pełnoklatkowym, odbierze wizjer aparatu APS-C, jako mniejszy. Bardziej umowny, mniej dokładnie pokazujący obraz. To zjawisko jest tak mocne, że przechodząc na używanie formatu APS-C, zaczynamy rozumieć, że to, co widzimy w wizjerze, to tylko próba pokazania finalnego obrazu, który w komputerze będzie znacznie bardziej szczegółowy. Tu jest tak samo. Wizjer i obraz w nim są większe. Tu, po raz pierwszy dostrzegamy, też większą plastykę całego obrazu, wynikającą z lepszej separacji planów i mniejszej głębi ostrości. Może nie jest tak w istocie, bo tu trzeba poddać analizie pliki, ale większy wizjer potrafi lepiej pokazać niuanse komponowanego kadru, który w jakiś dziwny sposób jest „inny”, w stopniu większym niż zakładamy. Jeśli porównamy obraz w wizjerze GFX-a z obrazem z przypadkowego aparatu pełnoklatkowego różnica będzie dramatyczna. Jeśli porównamy z doskonałym wizjerem A1, różnica znowu się niweluje. Sony zadziwiająco skupiło się na każdym aspekcie swego flagowca. Tego się nie spodziewałem.

Druga różnica - format obrazu

To zaskakujący wniosek, ale matryca małoobrazkowa ma inne proporcje boków. Tak wiem, to oczywiste, ale właśnie w takim porównaniu wychodzi na pierwszy plan.

Starcie Tytanów - Fujifilm GFX 100s vs Sony A1 - Starcie Tytanów - Fujifilm GFX 50SII vs Sony A1

Kadr z małego obrazka ma dłuższą w stosunku do wysokości podstawę. Format pliku z aparatu Sony A1 ma 8640x5760 pikseli, podczas gdy plik z aparatu GFX 50S II, ma rozmiar 8256x6192 pikseli. Podsumowując, plik z Sony A1, ma dłuższy bok większy o 384 piksele od dłuższego boku GFX 50S II. Krótszy bok jest większy w średnim formacie o 432 piksele. To istotna różnica. Bez cropowe kadry ze średniego formatu są bardziej kwadratowe, podczas, gdy kadry z małego obrazka są bardziej podłużne w proporcjach. W przypadku motywów poziomych mniej tracimy, używając pełną klatkę, niż w przypadku kompozycji o bardziej klasycznych proporcjach obrazu, gdzie uwidacznia się bardziej, przewaga średniego formatu. W poziomych kadrach trudno było doszukać się przewagi z GFX 50s nad takiej samej rozdzielczości obrazami z pełnoklatkowego korpusu Sony A1! Oczywiste jest to, że format aparatów z matrycą 50-megapikselową jest zbliżony, jednak już to, co potrafi wygenerować model GFX 100S, jest miażdżącą przewagą nad rywalami. Obraz z tego modelu ma 11648 pikseli na dłuższym boku i 8736 pikseli na krótszym. To dwukrotnie więcej.

Jak przekłada się to na możliwość generowania powiększeń? Eksportowane z programu edycyjnego fotografie, bez zwiększania rozdzielczości, przygotowane pod druk w drukarni (300 dpi), mają odpowiednio rozmiar: GFX 50S II - 699.01 mm x 524.26 mm; Sony A1 - 731.52 mm x 487.88 mm. Można więc przyjąć, że kryją mniej więcej format 50x70 cm. Poza konkurencją jest tu model GFX 100S, którego obraz ma rozmiar 986.2 mm x 739.65 mm, czyli w przybliżeniu 100x70 cm.

Czytaj dalej: https://e-oko.pl/blog/post/142-starcie-tytanow.html

Autorem tekstu jest Maciej Taichman
Artykuł powstał na zlecenie sklepu e-oko.pl.



Poprzedni rozdział