Sigma 180 mm f/2.8 APO Macro EX DG OS HSM - test obiektywu
3. Budowa, jakość wykonania i stabilizacja
Warto jeszcze zwrócić uwagę, jak spora jest Sigma w porównaniu z obiektywami makro klasy 100 mm. Na poniższym zdjęciu testowana Sigma stoi obok bardzo dobrze przez nas ocenianego Canona 2.8/100L IS USM.
Testowany obiektyw zaczyna się metalowym bagnetem ze stykami, który otacza tylną i nieruchomą soczewkę obiektywu. Owa soczewka ma średnicę 3 cm i jest schowana w bagnecie na głębokości około 1.5 cm. Jej otoczenie jest ciemne i matowe, a obok nie widać żadnej elektroniki.
Właściwy korpus obiektywu zaczyna się metalowym i czarnym fragmentem obudowy, na którym znajdziemy tylko białą kropkę ułatwiającą mocowanie obiektywu do korpusu aparatu. Idąc dalej natrafimy na łącznik statywowy, który dołączony jest w zestawie. Korpus za łącznikiem jest pokryty czarnym i gładkim tworzywem sztucznym. Najpierw mamy nazwę obiektywu i jego parametry. Po lewej stronie znajdziemy serię przełączników. Pierwszy z nich pozwala wybierać zakres pracy mechanizmu ustawiającego ostrość. Do wyboru mamy przedział FULL, od 0.67 metra do nieskończoności oraz od 0.47 do 0.67 metra. Drugi przełącznik, oznaczony symbolem AF-MF, służy do wybierania trybu pracy mechanizmu ustawiania ostrości. Trzeci i ostatni suwak pozwala sterować stabilizacją optyczną. Możemy ją wyłączyć (OFF) lub pracować w trybach 1 (normalny) i 2 (panoramowanie).
Nad napisem z nazwą i parametrami obiektywu mamy szybkę, za którą umieszczono skalę odległości wyrażoną w metrach i stopach. Szkoda, że producent nie zdecydował się na narysowanie skali głębi ostrości.
Kolejnym elementem jest wielki (szerokość aż 55 mm) i karbowany pierścień do manualnego ustawiania ostrości. Pracuje on płynnie i z należytym oporem. Przebieg całego zakresu odległości wymaga obrotu nim o kąt aż 270 stopni. Pozwala to na bardzo precyzyjne nastawy w odległościach roboczych zakresu makro. W odległościach używanych w normalnych zdjęciach już nie bardzo. Przebieg zakresu od 1 metra do nieskończoności wymaga bowiem obrotu pierścienia o kąt 90 stopni.
Za pierścieniem znajduje się nieruchomy fragment obudowy zawierający złoty pasek (charakterystyczny dla serii EX) oraz bagnet do zamocowania osłony przeciwsłonecznej. Otacza on nierotujące mocowanie filtrów o rozmiarze aż 86 mm i przednią, nieruchomą soczewkę obiektywu, która ma średnicę 77 mm. Soczewka ta jest schowana w obudowie tylko minimalnie, na głębokości około 0.5 cm. Warto jeszcze dodać, że przy pracy w skali 1:1 fotografowany obiekt znajduje się w odległości 21.5 cm od przedniej soczewki.
Jeśli chodzi o konstrukcję optyczną, to Sigma naprawdę się nie oszczędzała. Dostajemy w sumie aż 19 soczewek ustawionych w 14 grupach. Aż trzy elementy wykonano z niskodyspersyjnego szkła FLD, którego własności optyczne mają odpowiadać fluorytowi. Wewnątrz znajdziemy jeszcze kołową przysłonę o dziewięciu listkach, którą możemy maksymalnie domknąć do wartości f/22.
W serii EX na ilość dodatków nie możemy narzekać. Tutaj jest dokładnie tak, jak powinno być w drogim sprzęcie wysokiej klasy. Kupujący dostaje więc oba dekielki, solidny i metalowy łącznik statywowy, osłonę przeciwsłoneczną z odpowiednią przedłużką dla formatu APS-C/DX oraz sztywny i dobrze wykonany futerał z paskiem. Do ideału brakuje filtra UV chroniącego przednią soczewkę. Trzeba jednak przyznać, że wymaganie dostarczenia za darmo filtra o średnicy 86 mm jest już lekką fanaberią. Z drugiej strony Sigma lubi robić różnego rodzaju promocje i w swojej historii często dostarczała filtry gratis. Może i tutaj się kiedyś na to skusi.
Warto jeszcze nadmienić, że testowany obiektyw jest kompatybilny z telekonwerterami 1.4x i 2.0x Sigma APO.
Stabilizacja optyczna
Sigma chwali się, że stabilizacja optyczna zastosowana w testowanym obiektywie pracuje ze skutecznością 4 EV. Nie omieszkaliśmy sprawdzić tych zapewnień. W tym celu wykonaliśmy po kilkadziesiąt zdjęć na każdym z czasów ekspozycji z zakresu od 1/200 do 1/4 sekundy zarówno dla stabilizacji wyłączonej, jak i włączonej. Poniższy wykres pokazuje odsetek nieudanych zdjęć wykreślony w funkcji czasu ekspozycji wyrażonego w EV, przy czym punkt zerowy odpowiada czasowi 1/160 sekundy.
Wynik jest odrobinę zaskakujący. Przyzwyczaiłem się już do tego, że mało który obiektyw osiąga deklarowane 4 EV (dotyczy to nie tylko obiektywów Sigmy, ale także instrumentów innych marek). Spodziewałem się jednak wyniku na poziomie 3–3.5 EV. Tutaj rezultat jest niższy. Maksymalne oddalenie obu krzywych od siebie wynosi 2.7 EV i na taką wartość oceniamy skuteczność działania stabilizacji w testowanym obiektywie. Nie jest to wynik zły ale też nie zachwyca, jeśli weźmiemy pod uwagę kwotę, którą musimy za Sigmę zapłacić.