Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Test aparatu

Olympus PEN-F - test aparatu

4 marca 2016
Szymon Starczewski Komentarze: 192

9. Podsumowanie

Dotarliśmy do ostatniego rozdziału naszego testu. Podsumujmy zatem wyniki Olympusa PEN-F w poszczególnych kategoriach.

Olympus PEN-F - Podsumowanie

Budowa, jakość wykonania i funkcjonalność



----- R E K L A M A -----

Do solidności i jakości wykonania aparatu nie mamy większych zastrzeżeń. Biorąc go do ręki daje się odczuć całkiem sporą wagę, a jakość użytych materiałów robi dobre wrażenie. Jedyne na co musimy ponarzekać, to brak uszczelnień zabezpieczających aparat przed wilgocią czy kurzem. Wygląd nowego PEN-a to jedna z kluczowych cech, która wyróżnia go spośród dotychczasowych modeli tej rodziny. Naszym zdaniem konstruktorom PEN-a F udało się zadanie połączenia wyraźnej stylistyki retro oraz ergonomii i funkcjonalności na odpowiednim poziomie.

W Olympusie PEN-F zastosowano dobrej klasy odchylany, obrotowy i dotykowy wyświetlacz LCD. Generowany przez niego obraz jest jasny i wyraźny, zapewniając tym samym wygodne użytkowanie w większości sytuacji. Przy pracy w ostrym świetle słonecznym jednak, nie do końca skutecznie tłumione są odbicia otoczenia, które mogą niestety przeszkadzać. W takiej sytuacji najlepiej skorzystać z elektronicznego wizjera. Jego konstrukcja bazuje na wyświetlaczu typu OLED o rozdzielczość 2 360 000 punktów. Obraz w wizjerze charakteryzuje się wysoką jakością i przy użytkowaniu w dobrych warunkach oświetleniowych trudno mieć do niego jakieś zastrzeżenia. Przy słabszym oświetleniu jednak daję się zauważyć efekt smużenia, a nawet utraty płynności wyświetlania, kiedy światła zewnętrznego jest naprawdę mało.

Podobnie jak we wcześniejszych bezlusterkowcach Olympusa, warto docenić bardzo obszerne możliwości konfiguracyjne, dające dużą swobodę w ustawieniu najróżniejszych opcji. Takie rozwiązanie z pewnością przypadnie do gustu osobom, które potrzebują bądź lubią jak najbardziej dostosować aparat do swoich przyzwyczajeń. Menu aparatu obsługuje się wygodnie, aczkolwiek duża liczba zakładek i zawartych w nich elementów może być kłopotliwa dla osób mających po raz pierwszy kontakt z tym systemem. Początkowo mogą mieć one problem przy odnajdywaniu poszczególnych opcji i funkcji.

Podobnie jak w ostatnich modelach rodziny OM-D, w testowanym aparacie należy pochwalić rozbudowany tryb wideo. Do wyboru mamy dwa formaty, czyli MOV oraz Motion JPEG. W tym pierwszym możemy nagrywać filmy w maksymalnej jakości Full HD (również z użyciem kompresji wewnątrzklatkowej ALL-Intra), a w tym drugim w HD. Niewątpliwą zaletą jest również możliwość nagrywania filmów w trybach P, S, A, M, czy obsługa kodów czasowych. Dodatkowo podczas filmowania można korzystać między innymi z efektów powidoku, wspomagać się funkcją focus peaking, a także nagrywać filmy z bogatą gamą filtrów artystycznych.

Użytkowanie i ergonomia

Wygodę użytkowania Olympusa PEN-F oceniamy ogólnie pozytywnie. Aparat nie ma co prawda rękojeści, ale leży w dłoni całkiem dobrze i pewnie. Pozytywny wpływ pod tym względem ma struktura materiału wyściełającego znaczną część przedniej ścianki, który zapewnia dobrą przyczepność. Trzeba jednak dodać, że dla osób o większych dłoniach na korpusie PEN-a F może być nieco za mało miejsca na bardzo wygodne ułożenie dłoni. W aparacie cieszy mnogość pokręteł, które w połączeniu z dostępnymi przyciskami sprawiają, że obsługuje się go szybko i wygodnie. Dzięki możliwościom programowania elementów sterujących dość łatwo można dopasować sposób ich działania do własnych potrzeb. Warto również pochwalić obecność aż 4 trybów użytkownika.

Producent przewidział również do aparatu dodatkowy uchwyt ECG-4, który dość wyraźnie podnosi komfort pracy. Zwiększa on jednak rozmiary korpusu, a ponadto naszym zdaniem negatywnie wpływa na wizualny odbiór aparatu. Zauważyliśmy także, że założony grip utrudnia wymianę karty pamięci, szczególnie w przypadku osób o większych dłoniach.

W Olympusie PEN-F z pewnością warto pochwalić tryb seryjny. Dzięki obecności elektronicznej migawki możemy cieszyć się prędkością fotografowania sięgającą nawet 20 kl/s. Pojemność bufora jest całkiem spora i pozwala pomieścić ponad 40 JPEG-ów w serii przy fotografowaniu z prędkością 11 kl/s. Niewątpliwym plusem jest również możliwość swobodnej kontroli prędkości (od 1 do 11 kl/s). Kolejną kategorią, w której PEN-F zasługuje na zdecydowaną pochwałę, jest stabilizacja obrazu. Nowy, 5-osiowy system pozwolił osiągnąć skuteczność stabilizacji obrazu przekraczającą 4.5 EV. Nie mamy również zastrzeżeń do skuteczności systemu czyszczenia matrycy. Podczas testu aparatu bowiem, nie zanotowaliśmy oznak zabrudzenia matrycy.

Podobnie jak w pozostałych nowszych bezlusterkowcach Olympusa, automatyczny system ustawiania ostrości w PEN-ie F jest bardzo szybki. Zauważyliśmy jednak, że jego skuteczność zależy od użytego obiektywu. W naszym teście aparat spisał się pod tym względem bardzo dobrze z obiektywem M.Zuiko Digital 45 mm f/1.8. Co ciekawe jednak, po podłączeniu M.Zuiko Digital 17 mm f/1.8 celność okazała się być raczej przeciętna. Nie mamy natomiast zastrzeżeń do systemu pomiaru światła. Podczas testu nie sprawiał on właściwie problemów, a w specyficznych warunkach oświetleniowych wprowadzane korekty ekspozycji były zazwyczaj nieduże. Warto dodać, że w PEN-ie F odnajdziemy opcję pozwalającą na powiązanie pomiaru punktowego z aktywną ramką AF.

PEN-F nie ma wbudowanej lampy błyskowej, jednak producent dołącza do zestawu niewielkiego, zewnętrznego flesza, przypominającego miniaturową lampę reporterską z możliwością obrotu i odchylenia. Warto wspomnieć także o funkcji interwałometru, z możliwością stworzenia gotowego filmu poklatkowego (w tym w jakości 4K, choć z szybkością 5 kl/s). Obecność modułu Wi-Fi pozwala na bezprzewodowe sterowanie aparatem przy pomocy smartfona lub tabletu, jak również na kopiowanie zdjęć na te urządzenia, czy geotagowanie fotografii.

Z dodatkowych funkcji warto wspomnieć tryby Live Bulb i Live Time, ułatwiające fotografowanie z długimi czasami ekspozycji, tryb Live Composite, wspomagający proces tzw. „malowania światłem”, czy opcję „kompensacji efektu keystone”, czyli zniekształcenia trapezoidalnego. Funkcja „Focus bracketing” natomiast umożliwia wykonanie serii zdjęć z różnymi ustawieniami ostrości (jednak bez możliwości automatycznego złożenia zdjęcia o zwiększonej głębi ostrości).

Rozdzielczość

Zastosowanie w testowanym modelu nowej 20-magapikselowej matrycy pozwoliło osiągnąć realny zysk w rozdzielczości generowanego obrazu w stosunku do matrycy 16 Mpix stosowanej dotychczas przez Olympusa. PEN-F zanotował bowiem lepsze rezultaty w tej kategorii niż jego starszy kuzyn z rodziny OM-D, czyli E-M5 MkII. Testowany Olympus ma również dość wyraźną przewagę nad Panasonikiem GX8.

Podobnie jak w innych bezlusterkowcach Olympusa, w testowanym modelu zrezygnowano z filtra antyaliasingowego. Wskazują na to wysokie na ponad 24% odpowiedzi funkcji MTF w częstości Nyquista. Brak filtra AA jednak to ryzyko wystąpienia efektu mory, który faktycznie obserwujemy na zdjęciach tablicy testowej.

W teście PEN-a F sprawdziliśmy również, jak w pomiarach wypada tryb fotografii wysokiej rozdzielczości (High Res Shot). Jego działanie opiera się na wykonaniu ośmiu ekspozycji, z wykorzystaniem mikroprzesunięć sensora, a te realizowane są dzięki mechanizmowi stabilizacji matrycy. Wynikowe JPEG-i mają rozmiar 8160×6120 pikseli (ok. 50 Mpix) . Możliwe jest również zapisywanie surowych plików, które mają rozdzielczość około 80 Mpix (10368×7776 pikseli w przypadku wywołania programem producenta lub 10400×7796 pikseli po wywołaniu programem dcraw). Pomiary pokazują wyraźny wzrost rozdzielczości obrazu w przypadku plików JPEG. Jednak surowe pliki High Res wywołane programem dcraw, pokazują jedynie kilkuprocentowy zysk pod tym względem. Choć nie ma na to wyraźnych przesłanek, niewykluczone, że winny jest w tym przypadku dcraw. Wyraźną poprawę w pomiarach można natomiast zauważyć, jeśli surowe pliki wywołane zostaną programem Olympus Viewer 3. Ten jednak, domyślnie stosuje wyraźne wyostrzanie, które utrudnia miarodajną ocenę sytuacji.

Balans bieli

Do pracy balansu bieli w testowanym PEN-ie nie mamy większych zastrzeżeń. Automatyka działa sprawnie, dając w większości przypadków błędy koloru na rozsądnym poziomie i porównywalnym z tym, jaki obserwujemy przy ustawieniach dedykowanych. Tradycyjnie problem pojawia się przy świetle żarowym. Zastosowanie automatycznego balansu bieli daje w pomiarach spory błąd koloru i to niezależnie od tego, czy opcja „WB AUTO Zachowaj ciepły kolor” jest włączona, czy wyłączona. W takiej sytuacji w PEN-ie F najlepiej ustawić odpowiednią temperaturę barwową. Podczas testu zauważyliśmy również, że aparat ma raczej tendencję do przesycania koloru, aczkolwiek nie jest ona wyjątkowo silna.

Dodatkowy test dotyczący opcji „WB AUTO Zachowaj ciepły kolor” pokazał, że przy jej wyłączeniu aparat nie zawsze odpowiednio koryguje ciepłe zabarwienie zdjęcia w świetle żarowym. W naszym przypadku korekcja ciepłej dominanty była znikoma, jeśli większą część kadru wypełniała biała powierzchnia. Dopiero gdy tło zostało w sporym stopniu wypełnione ciemną powierzchnią, pojawił się wyraźny efekt.

Jakość obrazu w JPEG

Jakość obrazu na zdjęciach w formacie JPEG prezentuje dobry poziom w całkiem szerokim zakresie czułości. Pod tym względem sytuacja wygląda całkiem dobrze do ISO 3200 i zaczyna wyraźnie się pogarszać od ISO 6400. Na wyższych czułościach widać jednak, że aktywny jest proces redukujący szum, który powoduje dość wyraźną utratę szczegółów obrazu. W porównaniu do konkurencji PEN-F prezentuje podobną jakość JPEG-ów do tych z GX8, choć widać różnice w poziomie wyostrzania i kontrastu. Na tym polu jednak PEN-F przegrywa z X-Pro2, z którego JPEG-i w całym zakresie czułości prezentują się jednak lepiej.

W Olympusie PEN-F poza filtrami artystycznymi i kreatorem koloru, odnajdziemy jeszcze dwie nowe opcje: profil monochromatyczny i profil kolorów. Co więcej, wszystkie te tak zwane funkcje kreatywne dostępne są z poziomu osobnego pokrętła, znajdującego się na przedniej ściance aparatu, zatem dostęp do nich jest ułatwiony. Warto również wspomnieć o funkcji zdjęć HDR, choć tryb ten jest w zasadzie w pełni automatyczny bez kontroli podstawowych parametrów.

Jakość obrazu i szumy w RAW

Dokonując porównania jakości zdjęć RAW z PEN-a F i E-M5 MkII, na niższych czułościach daje się zauważyć większą szczegółowość obrazu w przypadku nowszego modelu. W pojedynku na poziom szumu PEN-F przegrywa, bowiem na wyższych czułościach E-M5 MkII szumi jednak w nieco mniejszym stopniu. Przy porównaniu do GX8 również można zauważyć lepsze oddanie detali w Olympusie na niższych ISO. Przechodząc na wyższe czułości widać jednak, że poziom szumu aż do maksymalnego ISO jest porównywalny w obu tych bezlusterkowcach. W tej kategorii podobnie jak dla JPEG-ów, PEN-F przegrywa z X-Pro2.

Zachowanie PEN-a F pod względem prądu ciemnego oceniamy całkiem pozytywnie. W obrazie nie widać oznak bandingu, a niejednorodności w rozkładzie szumu są minimalne. Histogramy oraz statystyka natomiast wyglądają całkiem dobrze w niemal całym zakresie czułości.

Zakres i dynamika tonalna

W kategorii zakresu tonalnego dla najniższej natywnej czułości liczba tonów w testowanym PEN-ie sięga niemal 340, co odpowiada 8.4-bitowemu zapisowi danych. Jest to dobry wynik, który zapewnia wizualnie gładkie przejścia tonalne, bez widocznej posteryzacji.

Dla najlepszej jakości obrazu przy ISO 200 dynamika tonalna w PEN-ie F osiąga wartość 8.1 EV. Jest to całkiem dobry wynik i porównywalny z tym, jaki otrzymaliśmy dla modeli E-M5 MkII i E-M10 MkII. W pojedynku z GX8 można w zasadzie uznać remis, bowiem bezlusterkowiec Panasonika osiągnął dla tego kryterium maksymalnie 8 EV. Fujifilm X-Pro2 pokazał nieco lepszy wynik, notując 8.4 EV. Trzeba jednak dodać, że w przypadku tego ostatniego mamy do czynienia z 14-bitowym zapisem danych.

Wyniki testowanego Olympusa dla pozostałych kryteriów również są na dobrym poziomie. Przy ISO 200 i dla najsłabszego kryterium SNR=1, aparat notuje wynik na poziomie 11.9 EV, zatem niemal całkowicie wykorzystuje możliwości 12-bitowego zapisu.

Ocena końcowa

Za wysoką ocenę w naszym teście postanowiliśmy przyznać aparatowi wyróżnienie:

Olympus PEN-F

Olympus PEN-F - Podsumowanie



Musimy przyznać, że wyniki testu nowego PEN-a nas nie zaskoczyły. Znając dokonania wcześniejszych bezlusterkowców Olympusa, wiele można było przewidzieć. Oczywiście zastosowanie nowej matrycy w PEN-ie F wprowadziło pewną nutkę niepewności, ale ostatecznie obeszło się bez dramatycznych zwrotów akcji. Z pewnością warte odnotowania jest to, że zwiększenie liczby pikseli przyniosło realny wzrost rozdzielczości generowanego obrazu. A w kategorii szumów? No cóż… Szczerze powiedziawszy nie liczyliśmy w tej kwestii na szczególną poprawę. Matryca Micro 4/3 jest jednak stosunkowo mała i pakowanie w nią coraz większej ilości pikseli ma też swoje negatywne strony; mniejsza powierzchnia piksela i więcej elektroniki, która się grzeje. W takiej sytuacji, zapanowanie nad szumem i ograniczenie jego poziomu staje się coraz trudniejsze. W związku z tym, nie zdziwił nas brak poprawy w tej kategorii w porównaniu do ostatnich modeli linii OM-D. Test pokazał, że w stosunku do E-M5 MkII jest nieznacznie gorzej pod tym względem. Można jednak stwierdzić, że w testowanym modelu w szerokim zakresie czułości szum utrzymuje się na rozsądnym poziomie.

Podsumowując zatem, jakość obrazu z PEN-a F oceniamy pozytywnie. A pozostałe aspekty? Zdziwiły nas nieco słabsze rezultaty celności AF przy użyciu obiektywu M.Zuiko 1.8/17, tym bardziej, że z M.Zuiko 1.8/45 aparat pracował pod tym względem bardzo dobrze. Nie ulega wątpliwości, że za wadę należy uznać brak uszczelnień. Wiemy, że nie jest to aparat do zadań specjalnych i pracy w trudnych warunkach. Naszym zdaniem jednak, w zaawansowanym sprzęcie, kierowanym do wymagającego użytkownika, uszczelnienia powinny być standardem. I na tym właściwie nasze narzekania się kończą. Pozostałe elementy oceniamy na plus. W Olympusie PEN-F z pewnością warto pochwalić wygląd i dobrą ergonomię elementów sterujących. Do zalet śmiało można zaliczyć stabilizację obrazu, tryb zdjęć seryjnych, możliwości w zakresie filmowania, tryb zdjęć o zwiększonej rozdzielczości czy sporą liczbę różnych funkcji dodatkowych. A do wizjera i wyświetlacza również nie można mieć szczególnych zastrzeżeń.

Jest jednak jeszcze jeden element, na który można ponarzekać, i który możemy traktować jako wadę. Mowa o cenie aparatu. Na obecną chwilę, za korpus Olympusa PEN-F trzeba zapłacić około 5500 zł. Spójrzmy zatem na ceny korpusów innych bezlusterkowców:

  • Olympus E-M5 MkII – 4790 zł,
  • Olympus E-M1 – 4790 zł,
  • Fujifilm X-Pro2 – 7800 zł,
  • Fujifilm X-T1 – 4400 zł,
  • Fujifilm X-T10 – 2680 zł,
  • Panasonic GX8 – 4750 zł.
Widać zatem, że PEN-F do tanich nie należy. W tym momencie jedynie X-Pro2 kosztuje wyraźnie więcej. Ale warto zauważyć, że testowany PEN ma też poważnych konkurentów we własnej stajni. Szczególnie jeśli spojrzymy na sytuację pragmatycznie, przez pryzmat stosunku możliwości do ceny. Można oczywiście oponować, że PEN-F wyróżnia się wyglądem i to właśnie nim przyciągnie uwagę potencjalnych nabywców. Nie da się ukryć, że aparat jest ładny, ale czy warto aż tyle za to płacić? Na to pytanie każdy potencjalny nabywca będzie musiał sobie odpowiedzieć we własnym zakresie.

Na koniec przedstawiamy najważniejsze zalety i wady Olympusa PEN-F.


Zalety:

  • dobra jakość obrazu w szerokim zakresie czułości,
  • wysoka zdolność rozdzielcza matrycy,
  • dobre wyniki w kategorii zakresu i dynamiki tonalnej,
  • solidna, magnezowa obudowa,
  • elegancki wygląd, świetnie łączący tradycję z nowoczesnością,
  • bogate, czytelne i funkcjonalne menu,
  • całkiem duża liczba elementów sterujących (w tym sporo pokręteł),
  • ergonomia elementów sterujących na dobrym poziomie,
  • spore możliwości w zakresie programowania przycisków i pokręteł,
  • regulowany czas w trybie odpowiadającym wstępnemu podnoszeniu lustra w DSLR,
  • migawka elektroniczna z minimalnym czasem 1/16000 s,
  • szybki i skuteczny autofokus (skuteczność wyraźnie lepsza dla 1.8/45 niż 1.8/17),
  • funkcja focus-peaking,
  • odchylany i obrotowy ekran LCD,
  • funkcja dotykowej obsługi,
  • dobrej jakości obraz na wyświetlaczu,
  • wizjer elektroniczny typu OLED oferujący obraz dobrej jakości,
  • funkcjonalny tryb Live View,
  • połączenie trybu MF z AF,
  • wysokie osiągi trybu zdjęć seryjnych,
  • skala temperaturowa WB, nastawy własne (4),
  • dobra praca balansu bieli w świetle naturalnym i błyskowym,
  • skuteczność stabilizacji matrycy na poziomie 4.5 EV,
  • bogate opcje konfiguracyjne,
  • mechaniczna migawka do 1/8000 s,
  • rozbudowany tryb wideo z możliwością filmowania w trybach P, A, S i M,
  • filmy w jakości Full HD,
  • kompresja wewnątrzklatkowa ALL-Intra,
  • interwałometr (z możliwością stworzenia gotowego filmu poklatkowego),
  • tryb zdjęć o zwiększonej rozdzielczości (High Res Shot),
  • tryby Live Bulb, Live Time i Live Composite,
  • funkcja focus bracketing,
  • komunikacja Wi-Fi,
  • filtry artystyczne dostępne w trybach ręcznych i trybie wideo,
  • funkcje kreatywne: profil monochromatyczny, profil kolorów, kreator kolorów,
  • tryb zdjęć HDR (choć mało rozbudowany),
  • elektroniczna poziomica,
  • możliwość zdalnego wyzwalania zewnętrznych lamp błyskowych przy pomocy dołączonego, niewielkiego flesza,
  • skuteczny system czyszczenia matrycy,
  • gniazdo HDMI.

Wady:
  • brak uszczelnień,
  • silnie wyostrzane i odszumiane zdjęcia JPEG pomimo neutralnych ustawień,
  • możliwość wystąpienia efektu mory na zdjęciach w specyficznych warunkach,
  • brak wbudowanej lampy błyskowej (choć zewnętrzna dostępna w każdym zestawie),
  • nieznaczny efekt smużenia w wizjerze elektronicznym przy szybkim przesuwaniu aparatu,
  • brak płynności obrazu w wizjerze przy pracy w słabych warunkach oświetleniowych,
  • dość wyraźne odbicia w wyświetlaczu podczas pracy w ostrym świetle,
  • problemy z automatycznym balansem bieli w świetle żarowym,
  • wysoka cena.


Aparat do testów wypożyczyła firma:

Olympus PEN-F - Podsumowanie

W testach wykorzystujemy studyjne lampy błyskowe i światła stałego firmy dostarczone przez sklep Foto-Tip.pl
Olympus PEN-F - Podsumowanie Olympus PEN-F - Podsumowanie