Powódź w Tajlandii - kolejne informacje
Do sieci trafiło zdjęcie zalanej fabryki Sony znajdującej się w tajskiej prowincji Ayutthaya. Zakład, w którym produkuje się głównie lustrzanki, znajduje się niemal całkowicie pod wodą. Jej poziom miejscami sięga 4 m i prawdopodobnie musi minąć miesiąc zanim opadnie ona na tyle, że będzie można rozpocząć prace porządkowe.
Mówi się, że przywrócenie mocy produkcyjnych może zająć kolejne trzy miesiące, co oznacza, iż przerwa w pracy fabryki potrwa łącznie około czterech miesięcy.
Już teraz możemy odczuć tego skutki, gdyż kilka dni temu Sony poinformowało o opóźnieniu wprowadzenia na rynek bezlusterkowca NEX-7.
![]() Źródło: Bangkok Post |
W zalanej fabryce Nikona sytuacja także jest dramatyczna, gdyż wg piątkowych raportów woda utrzymuje się na poziomie ok. 2.7 m, co oznacza, że w ciągu 7 dni jej poziom zmalał zaledwie o kilka centymetrów.
Komentarz można dodać po zalogowaniu.
Zaloguj się. Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta zarejestruj się.
nieciekawie to wyglada, po czyms takim to chyba tylko remont generalny...
Makabra. Pal licho z fabrykami, ale ludzie...
Sory z akomentarz ale aż mnie bolą zwieracze.
Może i remont generalny, ale coś mi się wydaje, że skoro woda ma taki poziom i tak długo się utrzymuje, to chyba łatwiej i szybciej będzie to zrównać z ziemią i postawić nową. Na zdjęciu widać jakiś korytarz łączący z innym budynkiem, także jest szansa że było tam piętro - czyli trochę sprzętu mogło być uratowane.
Martwicie się o koncerny takie jak Sony czy Nikon ? Oni sobie poradzą. Za odbudowę tych fabryk i tak zapłacą konsumenci. Mi szkoda ludzi, których dobytek całego życia szlag trafił.
Psycholog
Będą fabryki, będzie praca, będą pieniążki na odbudowę. To jest powiązane ze sobą. Bez pracy nawet jezeli mają oszczędności to nie będą mieć perspektyw na przyszłość.
Wyrazy współczucia i poparcia dla bezpośrednio dotkniętych Tajlandczyków..
Trzeba przyznać i WSPÓŁCUĆ Japończykom prześladujących ich firm w tym roku plag - począwszy od trzęsienia ziemi, katastrofy w eloktrowni atomowej...
Niech przeniosą fabryki do Polski
noo, na nasza piekna, zielona wyspa :)
Ciekawe jak bardzo by wtedy sprzęt podrożał...
Wystarczy przenieść produkcję do Szwajcarii. Kraj górzysty więc powodzie nie grożą, nie ma zagrożeń sejsmicznych, centrum Europy, same plusy :)
tylko u nas tez zaskakująco często są powodzie :(
zapłaci ubezpieczalnia
Człowiek przejmuje się ryską na soczewce a tam taka tragedia...
@MC, sprzęt by nie podrożał, gdyby do pracy zatrudnili polskich studentów i nauczycielia albo ukraińskich i białoruskich emigrantów ;)
Marek B
Jak założysz stowarzyszenie na rzecz przeniesienia fabryk do Polski to ja się zapisuję.
Pozdrawiam
@Rafael - Pieniądze na odbudowę przy zarobkach jakie m.in. Sony oferuje w swoich fabrykach? Wolne żarty. Oszczędności? Wątpię, żeby szeregowy pracownik fabryk Sony był w stanie cokolwiek odłożyć, przy głodowych stawkach jakie się tam serwuje dla "taniej siły roboczej". Przeczytaj np. to zanim zaczniesz się martwić o kieszeń gigantów: link
Dla przypomnienia: głodowe stawki i brak możliwości odłożenia pieniędzy, czy odbudowy czegokolwiek przez szeregowego pracownika fabryki to i nie tak bardzo odległa Polska rzeczywistość. Wszystkie rzeczy które są w tym apelu jotte działy się i w naszym kraju w latach '90, a nawet i dzieją się obecnie w kołchozach wielkich firm. Taka jest smutna rzeczywistość niestety.
Oczywistych rzeczy o ludziach nie piszę.
Sony nie wypuści w tym roku 5 nowy lustrzanek tylko 4. To straszny cios dla rynku.
>>Ludzie się zapłaczą z braku D3100, a jak już przyjdzie D7000 z nowej partii (może się będzie nazywał D7100) to pewnie będzie pluł błotem na matrycę.
@jotte
Sky_Walker dobrze napisł, dla tych którzy mają pracę, ona jest ważna i to niezależnie ile zarabiają, wg ciebie to i w Polsce mało zarabiający powinni ją porzucić? Dla nich to mało to jest tyle pewnie co dla ciebie dużo.
Sam głupio wymagasz niskich cen produktów, z nikąd się one nie wezmą, ja nie kupuję rzeczy z chin, jedynym wyjątkiem jest jeżeli ten produkt jest oryginalnym produktem firmy X tam produkowanym.
Co to znaczy "oryginalny"? Herbata chińska chyba tylko...
A jeżeli chodzi o jedzenie w chińskim barze, to nawet wolę podróby z polskich produktów niż chińskie oryginały ;-)
Szabla - zapomniałeś o słynnej chińskiej porcelanie!
Duralex? ;)
Gdzieś kiedyś czytałem rachunki z których wynikało że jeśli porównamy siłę nabywczą polskiej i chińskiej wypłaty (podstawowe produkty żywnościowe)... to oni (Chińczycy )zarabiają lepiej od Polaków...
Czy tak jest czy nie nie wnikam ale faktem jest że w kraju nad Wisłą ludzie potrafią na rękę dostać pensji 980zł w państwowej firmie takiej jak szpital...
@maser ta siła nabywcza ;-) Jak przeliczysz na ryż to może tak ci wyjdzie. ;-)
"Statystyczny chińczyk" mieszka w klitce bez kuchni i łazienki, jeździ rowerem i marzy o kupnie skutera ;-) (skuter ma moze co 30) Mięso jada podłe i w niewielkiej ilości, podstawa jego diety to ryż lub produkty mączne. Nie posiada komputera, lodówki czy pralki, o samochodzie nawet nie wspomnę. Ogólnie poziom życia można by porównywać z polskim gdzieś ma poziomie lat 40 i 50.
Opisujesz jedynie część rzeczywistości.
Statystyka zazwyczaj nie opisuje prawdy. To tylko statystyka.
Nie chodzi mi nawet o różnice poziomów "majętnosci" tylko o to ze porównywanie "siły nabywczej" pensji naszych i Chińczyków jest kompletnie pozbawione sensu. Nasze style życia są kompletnie inne. Kupujemy kompletnie inne rzeczy, nawet te "podstawowe produkty żywnościowe" mamy zupełnie inne. A chyba nikt kto był w Chinach i wypuścił się gdzieś poza centra Pekinu czy Szanghaj nie będzie twierdził ze Chińczycy zarabiają lepiej od Polaków.
Widzę miśki, że co 2 z Was to jest specjalistą do spraw Chin.
Zwłaszcza głębokiej chińskiej prowincji, tamtejszych zwyczajów żywieniowych i priorytetów nabywania towarów luksusowych.
@michalng
podobnie mówią, pokazują i piszą w naszej telewizji i gazetach. Póżniej, gdy zobaczy się to na własne oczy, okazuje się, że ma to tyle ze sobą wspólnego, co chińskie żarcie w Polsce z żarciem na chińskiej ulicy[;
A ja jestem ciekaw na ile znacie swój kraj? Myślicie że nie ma wiosek gdzie kibel jest na dworzu, woda ciepła grzana na westfalkach a kąpią się raz na tydzień? PKS nie dojeżdza a koleją jeżdzi się wolniej niż w XIXw? Są takie miejsca w Polsce i trzeba tylko opuścić szyby w autach i nieco zwolnić oraz zboczyć na boczne drogi. Wiem bo sie z takich wiosek wywodzę.
Będąc wśród ludzi (bo pracuję generalnie w usługach)) widzę olbrzymie rozwarstwienie w Polsce.
Na pewno jest też tam podobnie, ale nikt mi nie wmówi że jesteśmy rajem na Ziemi a Chiny stereotypowe to robota za miskę ryżu.