Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Artykuły

Fujifilm X-E3 w naszych rękach

Fujifilm X-E3 w naszych rękach
11 września 2017

1. Pierwsze wrażenia

Podczas zlotu użytkowników sprzętu marki Fujifilm zorganizowanego przez Fujifilm Polska mieliśmy okazję zapoznać się z przedprodukcyjnym modelem najnowszego bezlusterkowca Fujifilm X-E3. Niestety, z uwagi na fakt, że aparat ten nie jest jeszcze modelem przeznaczonym do sprzedaży, nie mieliśmy okazji wykonać zdjęć i ocenić możliwości obrazowania. Możemy jednak domniemywać, że jakość zdjęć będzie porównywalna do flagowego modelu X-T2 oraz jego młodszego brata X-T20.

Poprzednik opisywanego aparatu, Fujifilm X-E2, zaprezentowany został w roku 2013 jako aparat przeznaczony dla entuzjastów fotografii, pozycjonowany pomiędzy X-M1 oraz X-T10. Następnie, dwa lata później, w styczniu 2016 roku światło dzienne ujrzała jego nieco ulepszona, głównie pod względem oprogramowania, wersja, X-E2s. Po niespełna dwóch latach pojawiły się pierwsze plotki na temat X-E3, który charakteryzować się miał ulepszonym względem poprzednika autofokusem śledzącym. Kilka dni temu natomiast X-E3 zaprezentowany został oficjalnie.

Sercem najnowszego bezlusterkowca jest pozbawiona filtra dolnoprzepustowego 24-megapikselowa matryca APS-C X-Trans CMOS III, znana z takich aparatów jak Fujifilm X-T2 czy Fujifilm X-T20. Przypomnijmy, że X-E2s wyposażony był w 16-megapikselową konstrukcję o jedną generację starszą. Nowy przetwornik wspierany jest przez procesor X-Processor Pro, który użyty został również w najnowszym bezlusterkowym średnim formacie GFX 50s oraz aparacie X-Pro2. W efekcie, aparat może pracować na czułościach od ISO 200 do ISO 12800 (z wartościami rozszerzonymi ISO 100 oraz ISO 25600 i 51200). Kolejną zmianę zauważymy patrząc na autofokus: X-E3 posiada układ hybrydowy, który składa się z 326 punktów, w tym 169 fazowych – X-E2s natomiast wyposażony był w 77-punktowy system ogniskowania. Wygląda więc na to, że najnowszy bezlusterkowiec japońskiego producenta moduł autofokusa zaczerpnął z flagowego X-T2. Podczas zlotu mieliśmy okazję zapoznać się z działaniem automatycznego ogniskowania – musimy przyznać, że podobnie jak w X-T2 działa on szybko i sprawnie, a liczba pomyłek nie stanowi dużego odsetka wszystkich zdjęć. Na bardziej szczegółowe testy przyjdzie jednak czas, gdy aparat w wersji produkcyjnej trafi do naszej redakcji.


----- R E K L A M A -----

PROMOCJA SONY - 50% RABATU NA OBIEKTYW!

Sony A7 IV + 50/1.8 FE

13146 zł 12722 zł

Według zapewnień producenta, ulepszeniu względem X-E2s uległy również algorytmy śledzenia, które zapewnić mają dwukrotnie szybsze ogniskowanie na poruszający się obiekt oraz możliwość śledzenia obiektów dwukrotnie mniejszych. Sprawdziliśmy, jak w porównaniu do X-E2s działa algorytm wykrywania i śledzenia oka i przyznać musimy, że jest ono wykrywane znacznie szybciej, a także X-E3 dużo lepiej „trzyma się” oka podczas ruchu twarzy, niż jego poprzednik.

Kolejną, znaczącą zmianą jest zaimplementowanie obsługi dotykowej – przy czym, niestety, ekran nie został zamocowany na ruchomym mechanizmie i, tak jak w X-E2s, nie jest uchylny ani odchylany. W menu zaprogramować można cztery gesty ekranu – do góry, w dół, w prawo i w lewo – tak, jak normalne przyciski.

Fujifilm X-E3 w naszych rękach - Pierwsze wrażenia

Dodatkowo, ekran umożliwia dotykową obsługę pól autofokusa, która połączona może zostać z wyzwalaniem migawki. Kolejną funkcją, która zwraca uwagę, jest możliwość dwukrotnego dotknięcia ekranu podczas patrzenia przez wizjer – po takim geście część kadru zostanie przybliżona. Wielkość zbliżenia regulować można następnie pokrętłem – aby jednak oddalić kadr do powiększenia 1x należy ponownie dwukrotnie dotknąć ekranu. Mimo, że funkcja ta może być w wielu sytuacjach przydatna, nie została do końca przemyślana – podczas krótkiego użytkowania aparatu kilkukrotnie zdarzyło nam się niechcący uruchomić przybliżenie nosem, który podczas kadrowania wizjerem umieszczonym bezpośrednio nad ekranem na nim spoczywa. Bywa to więc, w pewnych sytuacjach, uciążliwe. Być może lepszym rozwiązaniem byłoby uruchomienie przybliżenia bardziej skomplikowanym gestem, którego przypadkowe wykonanie nosem nie byłoby tak prawdopodobne, jak dwukrotne dotknięcie. Warto również wspomnieć, że tak jak w między innymi aparatach Panasonika, X-E3 oferuje możliwość zmiany punktu ostrości dotykowo (poprzez pojedyncze dotknięcie) podczas patrzenia przez wizjer. I rzeczywiście, funkcjonalność ta w modelu, z którym mieliśmy okazję się zapoznać, działa sprawnie. Dodatkowo, możliwa jest pełna obsługa dotykowa w trybie odtwarzania zdjęć.

Szeroko komentowane zmiany zaszły na tylnej ścianie aparatu – X-E3 pozbawiony został bowiem wybieraka kierunkowego na rzecz dżojstika. Dżojstik na pewno pozwala na szybszą obsługę pól autofokusa, w X-E3 nie ma jednak możliwości zaprogramowania jego kierunków pod konkretne funkcje – a takie ułatwienie oferował wybierak w X-E2s. Z punktu widzenia obsługi pól autofokusa jest to więc zmiana na lepsze – jeżeli jednak ktoś pod jeden z przycisków wybieraka przypisał zmianę pól autofokusa, a pod resztę przycisków zaprogramował inne funkcje, z tej zamiany zadowolony być nie może. W efekcie bowiem ilość fizycznych przycisków na korpusie znacznie się zmniejszyła – doszła jednak obecność czterech przycisków dotykowych, które opisaliśmy akapit powyżej. Pozytywnie na ergonomię wpływa jednak dodatkowe pokrętło sterowania, które pojawiło się na przedniej ściance, a także nieco mocniej wyprofilowany uchwyt. W efekcie podstawowe funkcje aparatu obsługuje się szybciej, a sam korpus pewniej leży w dłoni – nie zmienia to jednak faktu, że o obecności dobrze zaznaczonego gripa wciąż możemy w aparacie z serii X-E pomarzyć.

Informacją, która na pewno ucieszy filmujących, jest fakt, że X-E3 umożliwia nagrywanie w jakości 4K z prędkością 30p oraz w Full HD z maksymalnym klatkażem 60p. Jest to więc kolejne usprawnienie względem poprzednika, który co prawda pozwalał na filmowanie w Full HD 60p, ale nie umożliwiał nagrywania w 4K. Niewielkiej poprawie uległ również tryb seryjny, który pozwala na wykonywanie zdjęć z prędkością 8 kl/s (7 kl/s u poprzednika). Bufor natomiast zagwarantować ma możliwość zrobienia 62 zdjęć JPEG oraz 25 RAW-ów.

Podobnie jak u poprzednika, korpus X-E3 charakteryzuje się wyglądem aparatu dalmierzowego i zaprojektowany został w popularnej stylistyce retro. Zmiany nie zauważymy również w materiale, z którego wykonany został korpus – w obu przypadkach mamy do czynienia z konstrukcją magnezową i aluminiowymi pokrętłami. Aparat waży przy tym nieco mniej – o 13 g – niż X-E2s. Jest również nieco krótszy i niższy – jego szerokość uległa natomiast zwiększeniu o 6 mm.

Na poniższych zdjęciach nowy X-E3 umieszczony jest po lewej stronie, na prawej natomiast spoczywa jego poprzednik, X-E2s.

Fujifilm X-E3 w naszych rękach - Pierwsze wrażenia

Na górnym panelu zauważymy kilka wyraźnych zmian – przede wszystkim w oczy rzuca się fakt, że X-E3 pozbawiony został lampy błyskowej. Poza tym, posiada on zintegrowaną z pokrętłem czasów dźwignię, która odpowiada za przełączanie pomiędzy manualnymi ustawieniami a kompletną automatyką. Oprócz tego zauważyć można nową pozycję C na pokrętle kompensacji ekspozycji – ustawienie na niej pokrętła pozwala na regulowanie kompensacji w zakresie −5 – +5. Ważną zmianą jest również to, że w nowym aparacie sanki lampy błyskowej znajdują się idealnie w osi obiektywu, a nie, jak w poprzedniku, po jego prawej stronie. Zmianie nie uległa natomiast pozycja programowalnego przycisku Fn.

Fujifilm X-E3 w naszych rękach - Pierwsze wrażenia

Największe zmiany, tak jak wspominaliśmy wyżej, zaszły natomiast na tylnej ścianie aparatu. W nowym modelu po lewej stronie ekranu LCD nie znajdziemy żadnych przycisków. Sam ekran to natomiast ta sama statyczna konstrukcja o wielkości 3" i rozdzielczości 1.4 milionów punktów, jak w X-E2s – usprawniona jednak o funkcje dotykowe. Do działania dotyku możemy mieć pewne zastrzeżenia – co prawda reaguje on szybko i nie zdarza się, by nie „załapał” dotknięcia, natomiast gesty uruchamiające zaprogramowane funkcje nie zawsze działają tak, jak byśmy chcieli. Podczas, gdy aktywne jest ustawienie punktu ostrości czy wyzwolenie migawki dotykiem, bywa, że po przeciągnięciu palcem, zamiast uruchomić funkcję odpowiadającą danemu gestowi aparat po prostu ustawia ostrość lub wyzwala migawkę. Z kolei, gdy ustawienia te są wyłączone, to zdarza się, że aby aparat dobrze „przeczytał” gest, należy wykonać go kilkukrotnie.

Powyżej ekranu, po lewej stronie panelu znajdziemy kolejno regulator dioptrii, wizjer oraz czujnik zbliżenia. Nieco zmienił się celownik – co prawda, w obu aparatach mamy do czynienia z OLED-ową konstrukcją o rozdzielczości 2.36 milionów punktów, powiększeniem 0.62x (w ekwiwalencie dla pełnej klatki) i częstotliwością odświeżania 54 kl/s, tym razem jednak punkt oczny ustawiony został w odległości 17.5 mm, a jego wielkość to 0.39" (w X-E2s było to 23 mm i 0.5"). Wizjer, podobnie jak ten w X-E2s, robi dobre wrażenie, zapewniając niezłą jasność, dobry kontrast i wysoką rozdzielczość, a efekt smużenia w standardowych warunkach oświetleniowych nie będzie zauważalny. Dynamika obrazu również stoi na dobrym poziomie. Z prawej strony wizjera zauważymy przycisk VIEW MODE, odpowiadający za przełączanie widoku pomiędzy ekranem a wizjerem, oraz guziki driveAE-L. Po prawej stronie ekranu z kolei zauważymy przyciski, kolejno, MENU/OK, DISP/BACK oraz guzik uruchamiający odtwarzanie. Powyżej nich znajduje się dżojstik. Poza tym, na tylnym panelu znajduje się jeszcze pokrętło sterowania oraz przycisk AF-L, odpowiadający za zablokowanie ostrości oraz Q, uruchamiający szybkie menu.

Fujifilm X-E3 w naszych rękach - Pierwsze wrażenia

Na przedniej ściance zauważymy jedną wyraźna zmianę – przybyło dodatkowe pokrętło sterujące. Poza tym, zmieniło się nieco położenie diody wspomagającej autofokus, która to umieszczona jest w X-E3 na samej górze panelu. W oczy rzuca się również nieco mocniejsze wyprofilowanie uchwytu aparatu. Na przedniej ściance dostrzeżemy także przycisk zwalniający bagnet obiektywu oraz pokrętło przełączające pomiędzy ostrością manualną, autofokusem pojedynczym oraz autofokusem ciągłym.

Fujifilm X-E3 w naszych rękach - Pierwsze wrażenia

Po prawej stronie aparatu umieszczono klapkę, pod która znajdziemy, kolejno, gniazdo mikrofonu, mikro HDMI oraz port USB typu B 2.0. Warto również dodać, że w X-E3 znalazło się miejsce na moduł Wi-Fi, a także, po raz pierwszy w bezlusterkowcu serii X, zaimplementowano moduł Bluetooth.

Fujifilm X-E3 w naszych rękach - Pierwsze wrażenia

X-E3, tak jak inne bezlusterkowce z serii X, zasilany jest litowo-jonowym akumulatorem NP-W126S, który wystarczyć ma na wykonanie 350 zdjęć. Koło akumulatora znalazło się miejsce na kieszeń na karty SD/SDHC/SDXC. Nowy aparat nie wspiera jednak standardu UHS-II.

Menu w X-E3 uległo sporej zmianie względem tego z X-E2s i przypomina układ znany z X-T2. Mamy więc 6 zakładek oznaczonych ikonami oraz Moje Menu.

Fujifilm X-E3 w naszych rękach - Pierwsze wrażenia

Fujifilm X-E3 w naszych rękach - Pierwsze wrażenia

Generalnie, obsługę menu, podobnie jak w X-T2, możemy ocenić pozytywnie. Sprawia ono wrażenie przemyślanego, a ikony przy zakładkach znacznie przyspieszają znalezienie konkretnych funkcjonalności. Nie ma więc wątpliwości, że i w tej kwestii zaszła wyraźna zmiana na plus.

X-E3 wydaje się więc bardzo ciekawą ofertą dla entuzjasty fotografii, który nie potrzebuje aż tak rozwiniętej ergonomii, jaką oferuje X-T2. Cieszy obecność sprawdzonej i dobrze ocenianej matrycy APS-C X-Trans CMOS III, a także szybkiego procesora X-Processor Pro. Nie należy również zapominać o module autofokusa zaczerpniętym z flagowego X-T2. Pod względem stricte fotograficznym X-E3 oferuje więc to samo, co najlepsze obecnie aparaty serii X. Plusem jest również usprawniony algorytm śledzenia, który robi bardzo dobre wrażenie. Nieco mniej entuzjastycznie podchodzimy natomiast do zmian, jakie zaszły na tylnym panelu. Obecność dżojstika na pewno ułatwi i przyspieszy obsługę pól autofokusa, jednak negatywnie należy ocenić zmniejszenie liczby fizycznych przycisków na korpusie. Co prawda, w zamian otrzymujemy dodatkowe pokrętło – a dotychczas obecność dwóch kół sterowania zarezerwowana była dla najwyżej pozycjonowanych modeli – a także cztery programowalne dotykowe gesty, jednak do ich niezawodności możemy mieć pewne zastrzeżenia. Warto jednak podkreślić, że do czynienia mieliśmy z modelem przedprodukcyjnym – być może w finalnej wersji aparatu kwestie, do których mieliśmy zastrzeżenia, zostaną usprawnione.

Podsumowując, w X-E3 zaszło bardzo dużo zmian, w ogólnym rozrachunku wydaje się jednak, że nowy model będzie godnym następcą dobrze ocenianego przez nas X-E2s. Na bardziej szczegółowe wnioski przyjdzie jednak czas, gdy będziemy mieli okazję „przygarnąć” X-E3 na pełną procedurę testową.



Poprzedni rozdział