Lornetka COMET ZOOM 10-90x80, czyli czego nie kupować pod choinkę
4. Podsumowanie
Swoje prawdziwe oblicze lornetka pokazuje dopiero, gdy użytkownik (oby było ich jak najmniej!) zacznie oceniać „walory” optyczne tego instrumentu. Dokonajmy więc podsumowania tego, co oferuje Comet, szczególnie w kontekście tego, do czego ma służyć – mobilnej obserwacji w różnych warunkach, dając z tego zadowolenie:
- obiektywy, oznaczone na obudowie jako „80”, w rzeczywistości pracują jakby miały średnicę 51 mm,
- zakres powiększeń zamiast deklarowanego 10x–90x to w rzeczywistości 9.3x–26.6x,
- minimalna odległość ustawienia ostrości to rekordowe 13.5 metra!
- przy najmniejszym powiększeniu okulary lornetki oferują rekordowo małe pole widzenia 31 stopni,
- przy największym powiększeniu okulary oferują wyjątkowo niekomfortowe odsunięcie źrenicy wyjściowej 6–7 mm,
- złe fabryczne ustawienie kolimacji dyskwalifikuje lornetkę w większym zakresie powiększeń,
- jakość obrazu waha się od przyzwoitej przy powiększeniu 9.3x, poprzez słabą, aż do bezużytecznej dla maksymalnych powiększeń,
- symboliczne wręcz użycie powłok antyodbiciowych powoduje, że transmisja światła jest bardzo niska, za to odwzorowanie kolorów względnie neutralne.
Zdjęcie koła wykonane przez lornetkę przy średnim powiększeniu daje pojęcie o nieostrościach pojawiających się na brzegu pola widzenia. Nie dość, że widzimy przez nią mało, to jeszcze nieostro. |
Jest oczywistym, że testowana lornetka o prawdziwych parametrach 9.3–26.6×51 miała być przede wszystkim tania. Zachowując wszelkie pozory markowego sprzętu optycznego stworzono lornetkę, która w teście poległa dokładnie w każdej dziedzinie. Nie mam też wątpliwości, że jej największy atut – dostęp do zmiennego powiększenia – zamiast stanowić o jej atrakcyjności, był przysłowiowym gwoździem do trumny. Aby rozgryźć produkcję tego typu lornetek, postanowiłem przeanalizować ją od strony finansowej i sprawdzić, ile kosztują tanie okulary zoom.
W dziedzinie lunet przyrodniczych, jeśli odrzucimy naprawdę drogą klasę premium, możemy kupić tani i dobry markowy okular zoom klasy 3x firmy Nikon za 740 zł, jest to model SEP-20–60 do lunet Prostaff. Jeśli dodatkowo poszukiwania rozszerzymy na okulary do teleskopów astronomicznych, znajdziemy sprzedawany w Astroshopie okular Omegon 8–24 mm (a więc również 3x) za 256 zł. Niestety jego pole widzenia, rozpoczynające się od wartości 34 stopni trudno uznać za dobre, więc najtańszym dobrym okularem, z rozsądnym polem widzenia, okaże się być Sky-Watcher HyperFlex o zakresie ogniskowych 7.2–21.5 mm, kosztujący 520 zł. Jak łatwo obliczyć, w lornetce spełniającej minimalne choćby wymagania w zakresie pola widzenia, potrzebujemy dwa takie okulary, do tego dwa obiektywy, cztery pryzmaty i rozsądnie wytrzymałą obudowę. To oznacza, że taka lornetka kosztować musiałaby około 1800–2000 zł, bo koszt samych okularów stanowi ponad połowę jej ceny. I teraz dość retoryczne pytanie – jakiej jakości muszą być okulary w testowanej lornetce, skoro w cenie 160 złotych otrzymujemy dwa okulary i jeszcze całą resztę lornetki wraz z akcesoriami? Nie ma cudów – nie da się zrobić choćby przyzwoitej lornetki z zoomem poniżej kwoty ocierającej się o około 2000 zł. Z tego powodu na rynku nie było, nie ma i zapewne też nie będzie godnych polecenia lornetek z zoomem. A wszystkim chcącym kupić lornetkę, przez którą widać jak najwięcej, polecamy markowe modele o powiększeniach od 8 do 15 razy i średnicach obiektywów od 42 do 60 mm, których na rynku jest naprawdę dużo i to prawie w każdej rozsądnej kategorii jakościowo-cenowej.
A mój Comet? Jak to z kometami bywa – pojawiła się nagle, zaabsorbowała mnie na kilka dni i już niebawem zniknie. I bardzo się z tego cieszę; niech już nigdy więcej nie wraca…