I Am Back znowu na Kickstarterze
„I'm Back”, czyli cyfrowa tylna ścianka przeznaczona do współpracy z analogowymi aparatami małoobrazkowymi, powróciła na serwis Kickstarter. Tym razem z matrycą rozmiaru 4/3''.
Historia projektu „I'm Back” sięga 2016 roku i była już przez nas opisywana w 2016, 2017, a także w kwietniu i maju 2020 roku. W międzyczasie wielokrotnie zmieniała się koncepcja ścianki, rozmiar użytej w niej matrycy czy zastosowany procesor.
![]() |
W najnowszej iteracji cyfrowej ścianki zastosowano 20-megapikselową matrycę rozmiaru 4/3'' Sony IMX269 sparowaną z procesorem NT9853X. Twórcy wyjaśniają przy tym, że zastosowanie sensora pełnoklatkowego byłoby zbyt drogie przy tak małoseryjnej produkcji, z jaką mamy tu do czynienia. By jakoś wspomóc użytkowników w walce ze sporym powstałym przy okazji cropem, firma zdecydowała się zaoferować także adapter szerokokątny, który po nakręceniu na obiektyw przywraca pole widzenia do okolic pełnoklatkowego.
![]() |
Matryca pozwala na zapis zdjęć w formatach JPEG oraz RAW (z 12-bitową konwersją analogowo-cyfrową), a także na filmowanie w 4K UHD (3840 × 2160) z prędkością do 60 kl/s. Zapis materiału odbywa się na kartach mikro SD, maksymalna obsługiwana pojemność to 256 GB. Poza zapisem możliwe jest także przesyłanie zarejestrowanych obrazów na urządzenia mobilne z wykorzystaniem dedykowanej aplikacji „I'm Back”, która jest dostępna na systemy Android oraz iOS.
![]() |
By wejść w posiadanie cyfrowej ścianki „I'm Back” należy wesprzeć kampanię jej twórców w serwisie finansowania społecznościowego Kickstarter. Ceny rozpoczynają się od 639 franków szwajcarskich (nieco ponad 3000 zł). Dostawy zaplanowano na lipiec 2024.
Komentarz można dodać po zalogowaniu.
Zaloguj się. Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta zarejestruj się.
Jak ktoś wymyśli analogową ściankę do aparatu cyfrowego, to zaraz kupuję :)
Czyli to by pewnie musiała być drukarka wypluwająca z siebie negatyw podłączana do gniazda kart pamięci.
Fajny pomysł, chociaż największy sens miałby przy fufu właśnie, ewentualnie APS-H;
przy m4/3 to oznacza 2-krotne wydłużenie ogniskowej i spory crop, co czyni całość średnio zachęcającym przedsięwzięciem, zważywszy przeciętną jakość małoobrazkowej optyki.
Bez sensu w tym rozmiarze...
Minimum to FF , a marzenie to do Pentacona six....
Potwór Frankensteina powraca. :D
Ja myślałem, że cały urok tkwi w filmie światłoczułym... Cyfrówek teraz pod dostatkiem, również retro...
> Ja myślałem, że cały urok tkwi w filmie światłoczułym.
w tym materiale z pewnością jest duży urok, ale - siłą rzeczy - największy jest jednak w optyce; to obiektyw przecież rysuje/maluje obraz;
chociaż, dużo lepsza była w tamtych czasach optyka do formatu średniego; a skoro już matryca fufu jest za droga, to być może łatwiej zrozumieć dlaczego "ścianki" do Hasselblada i Phase One kosztują tyle ile pokazują cenniki.
NB. pokazana na obrazku Practica B200 to całkiem efektowna kamerka fotograficzna; kiedyś, w "obozie postępu" to była swego rodzaju sensacja - aparat, który dorównywał niektórym Cwanonom i Nikonom, czy może nawet Olympusom i Minoltom, względnie Pentaksom, także w tzw. "dizajnie";
sam pamiętam takiego gościa, który na jakiejś fotograficznej okazji w 1981 pojawił się ze sporą, taką typową dla delikatnego sprzętu, walizką odporną i wyciągnął z niej ten nie za duży przecież aparacik; najbardziej zdumiało mnie właśnie zapakowanie tego sprzętu w taki pojemnik - drobny szok, dla gościa, który upychał Praktiki po plecakach; nie był to tak dobry aparat jak "zachodnie" (de facto wschodnie) i trochę zawodny, ale wyglądał dobrze.
Kolejna zabawka dla hipsterów.
@JdG
"w tym materiale z pewnością jest duży urok, ale - siłą rzeczy - największy jest jednak w optyce; to obiektyw przecież rysuje/maluje obraz"
A jak wiadomo obecnie różne dziwne obiektywy można przykręcić przed wcale niedrogą matrycę ff w którymś z nowszych czy starszych już ML.
Więc niezależnie czy chodziło by o optykę czy chemię to jak napisał @ziggy "Kolejna zabawka dla hipsterów".
Kiedyś śniłem o średnioformatowej matrycy do PSix'a umieszczanej zamiast rolki filmu. Może się ziści :)
Szkoda, że nie pokusili się o format APS-C, bo widziałbym ją w mojej Czajce II - byłby piękny "sleeper". Pozostała by tylko kwestia możliwości obrócenia matrycy o 90 stopni, albo takiej wersji w sprzedaży.
Interesujące jako sztuka dla sztuki.
Z praktycznego punktu widzenia - jeśli to ma być matryca µ4/3 - dużo taniej i lepiej kupić używanego Gcostamcośtam i stosowną mechaniczną przejściówkę - albo przejściówkę na system jaki kto tam ma.
> Kiedyś śniłem o średnioformatowej matrycy do PSix'a umieszczanej zamiast rolki filmu. Może się ziści :)
domyślam się,że masz na myśli dederoński Penacon Six? jeśli tak, to oby nie, bo to dość paskudne urządzenie z wielką migawką, no i kłapiącym, też dużym lustrem; szkoda fatygi, trudno się tym robi zdjęcia; chodzi mi o dobre techniczne zdjęcia;
jest trochę aparatów średnioformatowych, gdzie po prostu łatwiej dołączyć taką matrycę zamiast filmu, bo już ich konstrukcja przewidywała wymianę kaset z filmem; no i mają na ogół mniej szkodliwą migawkę.
@JdG nie zgodzę się w kwestii Pentacona Six, miałem okazję przez wiele lat go poujeżdzać. Odpowiednio serwisowany i delikatnie stuningowany odwdzięczał się świetnymi zdjęciami. A lustro kłapało mocno w Kijewie 60 czy Pentaksie 67, tylko w tym ostatnim (ale już nie 6x7) była możliwość wstępnego uniesienia lustra. Pentacon Six jak na format 6x6 był bardzo poręczny i stosunkowo lekki, choć oczywiście miał sporo mankamentów.
Co by nie mówić, ta zabawka udowadnia jednak, że możliwe jest stworzenie wymiennego modułu matrycy do aparatów cyfrowych. Czemu producenci o tym nie myślą, zamiast co parę miesięcy szokować klientów "nowym modelem aparatu", różniącym się od poprzednich głównie właśnie matrycą, a wygląd jest zmieniany ("poprawiany, ulepszany") na siłę, żeby tylko czymś się różnił od dobrze dopracowanych pod względem ergonomii poprzedników?
> Pentacon Six jak na format 6x6 był bardzo poręczny i stosunkowo lekki, choć oczywiście miał sporo mankamentów. [mig-37]
stosunkowo lekki? z obiektywem standardowym, owszem, dość lekki, ale np. już z Flektogonem 50 mm nie za bardzo; nie wspominając o teleobiektywach i pryzmacie zamiast matówki, z którą jednak pracowało się dość trudno na ogół; bagnet najbardziej mi się podobał, zwłaszcza po doświadczeniach z Exactą;
też nieco sobie pofotografowałem tym aparatem, nawet wciąż mam sprawny egzemplarz; migawkę miał impomującą (jak na swoje czasy): 1-1/1000s, jak Praktica, ale jednak aparaty tego formatu z migawką centralną to inna bajka, dużo przyjemniejsza, nawet nasz dość kiepski Start 66;
> ta zabawka udowadnia jednak, że możliwe jest stworzenie wymiennego modułu matrycy do aparatów cyfrowych. [Soniak10]
niczego nie udowadnia, przecież takie moduły istnieją od dawna, obecnie oferują je Hasselblad i Phase One, dawniej chyba możliwości było więcej;
taki wymienny moduł z sensorem/materiałem światłoczułym był mocnym atutem w epoce filmu - można było zamienić negatyw na slajd albo na materiał o innej czułości, czy po prostu inny materiał (różniły się poważnie właściwościami); teraz wszystko to standardowo oferuje półprzewodnikowa matryca, którą, jeśliby już zmieniać, to z uwagi na rozdzielczość; ale obecne matryce o rozdzielczości 20 Mpx i więcej i tak na ogół oferują za dużą rozdzielczość jak na używaną optykę;
@JdG
Robienie zdjęć z ręki Pentaconem Sixem jest jak ze strzelaniem z broni palnej, nie wystarczy jedynie trzymać cel na muszce, ale mieć tę krzepę, by przytrzymać odrzut ;)
Jestem świadomy wad, które posiada, czasem mnie irytują, ale lubię go przez sentyment, przez te niedoskonałości na które trzeba uważać, oraz uzbieraną fajną szklarnię i akcesoria. Mam w średnim formacie Yashicę Mat 124G, technicznie jest świetna i pozbawiona wad klepiącego lustra i wielkiej kurtyny, ale jednak brakuje mi "magii" kadrowania ttl i klapnięcia migawki z lustrem. No i szkła - pomimo, że posiadam konwerter tele i wide, to nie rysują one tak jak soczewki z Jeny.
Wracając do meritum.
Oczywiście mam świadomość istnienia ścianek dla Hassa, czy P1, ale te systemy są dla mnie poza racjonalnymi argumentami ich posiadania. I zapewne gdybym rozważał wejście w świat cyfrowego średniego formatu to taki wynalazek jak "i'm back" być może brałbym pod uwagę jeśli cena byłaby śmiesznie niska. Ale coś czuję, że szybko przekonałbym się o wyrzuconych w błoto pieniądzach, zwłaszcza przez totalny brak integracji z bazowym systemem.
@Soniak
'To coś' nie ma żadnej integracji z czymkolwiek, jest oddzielnym elementem, który jest dokładany do aparatu,więc operacja jest 'łatwa'. Zwróć też uwagę, że aktualizowanie aparatów 'co kilka miesięcy' już jest dawno nieaktualne, teraz te aktualizacje odbywają się co 2-3 lata,a to jest chyba rozsądny czas na zmianę urządzenia. Anyway - z punktu widzenia technicznego taka zmiana byłaby z pewnością możliwa do realizacji, vide możliwość upgrade Pentaxa K-1 do K-1 mark II w serwisie, aczkolwiek bez wymiany matrycy.
> Mam w średnim formacie Yashicę Mat 124G, ..., ale jednak brakuje mi "magii" kadrowania ttl i klapnięcia migawki z lustrem.
ale przecież jakaś część lustrzanek"średniego" formatu, może większość (Hasselblad przeważnie), też polegała raczej na migawkach centralnych, wbudowanych w obiektywy, jak Yashica 4 i 6 cm; no i na ogół była tam możliwość rozdzielenia klapnięcia lustra od migawki, co było bardzo dobre, słuszne i zbawienne;
aparaty takie jak te 2-obiektywowe Yashiki miały najczęściej też dostępne pryzmaty, a ponieważ były to urządzenia stosunkowo lekkie w stosunku do rozmiaru, to te pryzmaty nie stanowiły takiego problemu jak np. w Pentaconie;
co prawda używałem z takich przyrządów tylko Starta 66, maszyny niesłychanie siermiężnej, ale miała ona zupełnie przyjemny, dobrze rysujący obiektyw 75 mm, to 10 mm (zdaje się) mniej niż standard, więc był bardziej użyteczny i zupełnie dobrze wspominam pracę z nim, jakoś lepiej niż Pentacona.
Startowi najbardziej brakowało czasów dłuższych niż 1/15" - ten na szczęście jeszcze był; choć po prawdzie to brakowalo mu praktycznie wszystkiego innego, bo przez lata peerelowski przemysł nie był w stanie poprawić go o cokolwiek, choćby lepszą matówkę; taki sprzęt to, niestety, nie był priorytet w tej epoce, PZO w Jeleniej Górze (spadek po Niemcach) specjalizowało się chyba w produkcji dla wojska w tym czasie;
szkoda, bo niewiele było potrzeba, żeby ze Starta zrobić użyteczny aparat foto.
@JdG:
"nie był priorytet w tej epoce, PZO w Jeleniej Górze (spadek po Niemcach)"
Nigdy nie było żadnego PZO w Jeleniej Górze i nigdy tam nie był produkowany Start. PZO powstało w w 1921 w Warszawie na bazie wcześniejszej firmy utworzonej w 1899: Fabryka Aparatów Optycznych i Precyzyjnych H. Kolberg i s-ka. Po 1945 roku Start był produkowany w latach 1951–1980 kolejno przez Warszawskie Zakłady Kinotechniczne (do 1952) , Warszawskie Zakłady Fotooptyczne (WZFO) (1952–1968) oraz Polskie Zakłady Optyczne (PZO) (1968-1980) po włączeniu tych zakładów do PZO.
I żeby nie było niedomówień, Start to nie był spadek po Niemcach co sugeruje @JdG. Cytat: "Konstruktorami jego są inżynierowie Jirowiec [Janusz,] i Lisowski [Tadeusz - główny Konstruktor Zakładów], a obiektyw obliczył inż. Matysiak [Jan], laureat Nagrody Państwowej." link
> żeby nie było niedomówień, Start to nie był spadek po Niemcach co sugeruje @JdG
to kalumnia, tego przecież nigdzie nie napisałem; wiadomo, gdzie produkowany był Start (i pewnie dlatego, że tam, to nigdy się nie rozwinął nadmiernie), warszawskie PZO w hierarchii PRL było gdzieś na końcu, nawet w tzw. lekkim przemyśle, dlatego największym ich osiągnięciem był chyba powiększalnik Krokus, całkiem dobry, obiektyw do niego (do koloru, całkiem innowacyjny) i maskownice, tez do niego;
z aparatów foto wytwarzał jakieś "idioten kamery" (na ówczesną miarę), Start był z tego najlepszy ale i tak mocno siermiężny; zakłady w Jeleniej Górze, szczęśliwie uchronione przed wyjazdem na Sybir, miały ksywkę JZO i były dużo poważniejszą firmą, dlatego zawłaszczyło je wojsko (teraz robią okulary dla cywilów); tym niemniej jakieś kadrowe związki między tymi firmami istniały;
a obiektyw Starta, z tego co słyszałem, to w swoim koncepcie jakiś niemiecki patent (jak zresztą spora część optyki w świecie), oczywiście najzupełniej krajowej produkcji, nie wiem czy nie z JZO (gdzieś taką wiadomość widziałem).
Skoro dyskusja o JZO zaczyna być ubierana w niepotrzebne słowa, to warto przyjrzeć się historii jej 'optycznego' poprzednika, który istniał przez 4 lata w bardzo znamiennym okresie, tj. 1940-1944, a produkował od 1943.
link
Na stronie JZO też jest nieco informacji o powojennej historii firmy.
No i warto wrócić do czerwcowej dyskusji z Optycznych :-)
link
I co w tym okresie 1943-1944 produkowano w Jeleniej Górze (wtedy Hirschberg)? Ano lustra paraboliczne i soczewki Fresnela do reflektorów przeciwlotniczych i dla latarni morskich oraz szkło barwione do produkcji świateł pozycyjnych i sygnalizacyjnych dla lotnictwa i kolei. Jakich maszyn i technologii używano? Francuskich maszyn i technologii firmy Clave wywiezionych z okupowanego Paryża. Ale do tego trzeba dorobić propagandę, że Janusz Jirowiec, Tadeusz Lisowski i Jan Matysiak podszyli się pod konstruktorów Starta, aparatu rzekomo produkowanego przez Niemców w Jeleniej Górze.
@JdG:
"a obiektyw Starta, z tego co słyszałem, to w swoim koncepcie jakiś niemiecki patent (jak zresztą spora część optyki w świecie)"
@JarekB wkleił link dyskusji z czerwca, gdzie @JdG napisał dokładnie te same głupoty, że coś tam słyszał, jakiś niemiecki patent, pomimo, że wyjaśniłem mu, że to angielski patent: tryplet Cooke’a.
Tryplet Cooke’a został skonstruowany i opatentowany w 1893 roku przez Dennisa Taylora z zakładów optycznych Cooke of York. Po pierwsze Dennis Taylor to Anglik a nie Niemiec a zakłady Cooke of York mieściły się w Wielkiej Brytanii. Po drugie po upływie 60 lat, czyli wtedy kiedy powstawał Start patent Dennisa Taylora stracił ochronę patentową (zwykle ochrona patentowa wynosi 10 lat). Tak więc ten obiektyw nie da się określić jako poniemiecki.
> Tryplet Cooke’a został skonstruowany i opatentowany w 1893 roku przez Dennisa Taylora [Negatyw]
no, to jakiś konkret, skoro to ta konstrukcja została użyta w Starcie to mamy jeden problem wyjaśniony (zakładając, że prawda), w każdym razie to stary koncept; dla mnie, w wypadku optyki, narodowość w zasadzie obojętna;
> Ale do tego trzeba dorobić propagandę, że Janusz Jirowiec, Tadeusz Lisowski i Jan Matysiak podszyli się pod konstruktorów Starta, aparatu rzekomo produkowanego przez Niemców w Jeleniej Górze.
no, to już Twoje własne głupoty; ja tylko powoływałem się na plotki o związkach optyki Starta z Jelenią Górą, której przecież wykluczyć się nie da, bo to była dość poważna firma zajmująca się od 1939, czy 1940 szlifowaniem szkieł optycznych, ponoć dla firmy w Jenie (tam chyba Zeiss urzędował) - tak wynika z informacji z historycznego portalu zalinkowanego przez JarkaB; nb. NIemcy Paryż zdobyli dopiero w 1940 r., a maszyny mogli jednak kupić.
@JdG:
"ja tylko powoływałem się na plotki o związkach optyki Starta z Jelenią Górą"
Co to znaczy, że powołałeś się na plotki? Po pierwsze to nie jest dział plotki, po drugie plotkuje się na temat przyszłości, np. plotki o 3 nowych aparatach Sony:
"Sony A9 III,
Aparat z rozbudowanymi funkcjami wideo, ewentualnie nowy kakorder z serii FX,
Sony A7s IV."
Nawet w przypadku plotek podawane jest źródło.
A Ty powołujesz się na plotki, które skąd wziąłeś?
Żeby chociaż APS-c było.
Pomysł suuper :)
Zamiast dyskutować po próżnicy zapraszam do lektury naszych tekstów o historii PZO I WZFO:
link
link
link
> Zamiast dyskutować po próżnicy zapraszam do lektury naszych tekstów o historii PZO I WZFO:
uczestnicy tej dyskusji pewnie znają i doceniają te teksty, być może nie ma wiele innych wnoszących wiedzę o wspomnianych firmach, tym niemniej, na pewno nie jest to pełnia wiedzy o nich; dyskusje, nawet taka jak tutaj, mogą czasem też coś wnosić;
a nawet jak nie wnoszą, to ucinanie ich przez wycięcie części postów, bez podania powodu, nie jest eleganckie, mówiąc bardzo delikatnie;
serwis jest wprawdzie prywatny i nie ma dużej konkurencji, ale forum dyskusyjne to już własność (intelektualna, autorska) tych co tam się wpisują, jakieś minimum szacunku im się należy, nawet jak wpisują głupoty.
@Arek:
"zapraszam do lektury naszych tekstów o historii PZO I WZFO"
Problem w tym, że @JdG nie jest zainteresowany faktami, tylko "plotkami" o "spadku po Niemcach". Nie bierze pod uwagę faktu, że Niemcy w czasie wojny nie wiedzieli, że granica będzie na Odrze i Nysie. Dlatego z jednych terenów wywozili a czego wywieźć nie zdołali to doszczętnie niszczyli (przykład PZO, gdzie nie zostawili kamienia na kamieniu), a z innych terenów nie niszczyli tego czego nie wywieźli bo myśleli, że tam wrócą. Stąd te różnice, że jedne tereny były doszczętnie zniszczone, inne nie.