Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Test aparatu

Olympus OM-D E-M10 Mark IV - test aparatu

22 listopada 2021
Maciej Latałło Komentarze: 88

9. Podsumowanie

Dotarliśmy do końca testu Olympusa OM-D E-M10 Mark IV, czas zatem podsumować w poszczególnych kategoriach najważniejsze informacje dotyczące tego bezlusterkowca.

Olympus OM-D E-M10 Mark IV - Podsumowanie

Budowa, jakość wykonania i funkcjonalność



----- R E K L A M A -----

E-M10 Mark IV żywo przypomina swojego poprzednika. Mamy zatem do czynienia z całkiem kompaktowym bezlusterkowcem, wykonanym częściowo z metalu (górna i przednia ścianka). Jakość wykonania i spasowania elementów nie budzi zastrzeżeń, szkoda jedynie, że nie zdecydowano się na zastosowanie uszczelnień. Pewne braki zauważymy także w złączach komunikacyjnych. Producent nie zdecydował się bowiem ani na złącze mikrofonu, ani słuchawek, a poza tym obecność portu USB 2.0 standardu micro trąca już trochę myszką.

Uchylny, 3-calowy wyświetlacz oferuje całkiem ładny obraz i dotykowy interfejs (choć bez funkcji multi touch). OLED-owy wizjer zapewnia przyzwoite powiększenie obrazu (0.62x), aczkolwiek bardziej zaawansowani fotografujący docenili by zastosowanie lepszego celownika.

Możliwości konfiguracyjne aparatu stoją na dobrym poziomie. Zapewnia on bowiem bardzo dużą swobodę w ustawieniu najróżniejszych opcji. Rozwiązanie to docenią z pewnością osoby, które potrzebują bądź lubią jak najbardziej dostosować aparat do swoich przyzwyczajeń. Menu aparatu obsługuje się wygodnie, aczkolwiek z powodu wspomnianych możliwości konfiguracyjnych mamy do czynienia z dużą liczbą zakładek i z początku łatwo się pogubić przy odnajdywaniu poszczególnych opcji i funkcji.

Tryb filmowania przetestowaliśmy już w tym materiale.

Użytkowanie i ergonomia

Ergonomia E-M10 Mark IV nie różni się w zasadzie od poprzednika. Całkiem wyraźnie zaznaczona i wyprofilowana rękojeść, oraz solidna wypustka na tylnej ściance, pozwalają dość wygodnie pewnie trzymać urządzenie. Trudno oczekiwać rewelacji w tej kategorii, ze względu na kompaktowe wymiary aparatu. Przycisków do obsługi w zasadzie nie brakuje, docenić należy przede wszystkim obecność dwóch pokręteł sterujących – co nie zmieniło się od pierwszej generacji modelu E-M10. Pole do poprawy istnieje natomiast w kwestii mapowania przycisków, które na tle niektórych rywali jest skromne.

Dobrze wypada tryb zdjęć seryjnych. Przy migawce elektronicznej możemy fotografować nawet w tempie 15 kl/s, a mechanicznej – 8.7 kl/s. Liczba zapisanych zdjęć w 30-sekundowej serii także robi dobre wrażenie. Szkoda tylko, że przy ciągłym ogniskowaniu szybkość spada do 5 kl/s. W teście skuteczności stabilizacji matrycy uzyskaliśmy świetny wynik 4 i 1/3 EV. W E-M10 Mark IV nie mogło oczywiście zabraknąć modułu komunikacyjnego Wi-Fi, który pozwala na zdalne sterowanie przy pomocy smartfona lub tabletu, a także kopiować na urządzenia mobilne zdjęcia oraz geotagować je. Nie zauważyliśmy problemów ze stabilnością połączenia, aczkolwiek łączenie aparatu ze smartfonem mogłoby odbywać się nieco szybciej.

System AF oferuje 121 punktów, lecz jedynie w trybie detekcji kontrastu. W dobrych warunkach oświetleniowych aparat ostrzy błyskawicznie i praktycznie nie notował pomyłek. Przy słabym oświetleniu ogniskowanie trwa nieco dłużej, aczkolwiek nadal dość szybko i celnie. Bardzo dobrą skutecznością charakteryzują się algorytmy wykrywania twarzy i oka.

Rozdzielczość

Znana już z kilku wcześniejszych modeli, 20-megapikselowa matryca Mikro 4/3 (pozbawiona zresztą filtra antyaliasingowego), notuje wysokie wartości zdolności rozdzielczej wyrażone w lpmm. Wyniki są bardzo zbliżone do Panasonika G90. Efektem usunięcia filtra AA są wyraźne ślady mory, widoczne na tablicy pomiarowej. Wyostrzanie JPEG-ów na minimalnym poziomie jest – podobnie jak w innych bezlusterkowcach Olympusa – bardzo wyraźne.

Balans bieli

W świetle naturalnym oraz 5400 K zanotowaliśmy dość niskie błędy dC, zatem mamy do czynienia z bardzo dobrym odwzorowaniem barw. Podobnie sytuacja wygląda dla światła żarowego i ustawienia „3000 K”. Automatyka w tych warunkach zupełnie sobie nie poradziła, na domiar tego opcja korekty koloru dała odwrotny skutek.

Odstępstwa od idealnego nasycenia z reguły nie są wysokie – średnia odchyłka wyniosła niespełna 7%.

Jakość obrazu w JPEG

JPEG-i z Olympusa oferują niezłe odwzorowanie detali na niskich nastawach ISO. Niemniej, naszym zdaniem wybrane aparaty konkurencji – oba wyposażone w sensory APS-C – radzą sobie na tym gruncie nieco lepiej. Mimo, że w E-M10 Mark IV mamy do czynienia z dość silnym wyostrzaniem, wycinki z Z50 i A6400 bardziej nam odpowiadają. Podobnie sytuacja wygląda na wyższych czułościach ISO.

Podobnie jak w poprzednich modelach OM-D, warto docenić obecność ciekawych filtrów artystycznych. Cieszy fakt, że są one dostępne jako tryby obrazu w menu fotografowania, zatem można z nich korzystać również w trybach półautomatycznych i manualnym.

W E-M10 Mark IV mamy także funkcję kompensacji efektu keystone (zniekształcenia trapezoidalnego) czy trybów wspomagających wykonywania zdjęć przy długich ekspozycjach (np. fotografowania śladów gwiazd): Live Time i Live Composite,

Szumy i jakość obrazu w RAW

Szczegółowość obrazów RAW na niskich nastawach ISO jest dobra, aczkolwiek zarówno Z50, jak i A6400 generują obraz nieco bardziej bogaty w detale niż E-M10 Mark IV. Podobnie sytuacja wygląda w kwestii widocznego na zdjęciach szumu. Jeśli spojrzymy na wyniki uzyskane w Imateście, to dla ISO 6400 E-M10 Mark IV i Lumix G90 generują w zasadzie identyczny poziom szumu luminancji. Sony A6400 ma nad nimi ok. 1/2 EV, a Z50 1 EV przewagi.

Zachowanie E-M10 Mark IV w kategorii prądu ciemnego oceniamy całkiem pozytywnie. W obrazie nie widać oznak bandingu, a niejednorodności w rozkładzie szumu są minimalne. Histogramy oraz statystyka wyglądają całkiem dobrze w bardzo szerokim zakresie czułości.

Zakres i dynamika tonalna

W kategorii zakresu tonalnego dla najniższej natywnej czułości liczba tonów w E-M10 Mark IV sięga ponad 315, co odpowiada 8.3-bitowemu zapisowi danych. Jest to dobry wynik, który zapewnia wizualnie gładkie przejścia tonalne, bez widocznej posteryzacji. Bardzo podobnie wypadł Panasonic G90 (8.2 bita), lepiej poradzili sobie natomiast konkurenci z sensorami APS-C. Nikon Z50 i Sony A6400 uzyskały odpowiednio 9 i 8.6 bita.

Dla SNR=10 przy ISO 200 testowany aparat osiąga 8.1 EV, co jest niezłym wynikiem przy 12-bitowym zapisie danych. Z kolei G90 uzyskał 8 EV, niewiele lepiej wypadł Sony A6400 (dla ISO 100) – 8.3 EV. W przypadku Z50 (także przy ISO 100) zanotowaliśmy i 9.9 EV, jednak w jego przypadku stosowane jest 14-bitowe przetwarzanie danych.

Badanie zachowania fotodiod matrycy pokazało, że wszystkie czułości (poza programowym ISO 100), przedstawione jako średnie wartości ze wszystkich grup senseli, są poniżej (o około 1 i 1/3 EV) wartości nominalnych. Pojemność studni potencjałów dla bazowej czułości to około 53 ke–, natomiast punkt wzmocnienia jednostkowego wypada dla czułości 1136 (czyli nieco poniżej nastawy aparatu ISO 3200).


Ocena końcowa

Niewątpliwie najważniejszą zmianą w E-M10 Mark IV względem poprzednika jest zastąpienie „wysłużonego” sensora 16-megapikselowego, nowszym układem, o rozdzielczości 20 Mpix. Dzięki temu nowy aparat oferuje trochę bardziej szczegółowe zdjęcia przy zachowaniu rozsądnego poziomu szumów, a także skuteczniejsze wykrywanie twarzy. Warto także docenić obecność wielu ciekawych funkcji dodatkowych, typu Live Time i Live Composite, czy stabilizacji, Wi-Fi i trybu wideo 4K. Pozostaje faktem, że E-M10 Mark IV ma naprawdę sporo plusów i w rękach ambitnego fotoamatora będzie stanowić użyteczne narzędzie do fotografowania i filmowania.

Testowany aparat ma oczywiście kilka wad. Przede wszystkim, naszym zdaniem jakość zdjęć oferowana przez aparaty konkurencji wyposażone w matryce APS-C jest nieco lepsza. Dobrze też, jakby producent poprawił możliwości mapowania przycisków oraz wprowadził wreszcie szybkie złącze USB, najlepiej w najpopularniejszym obecnie standardzie C. A do tego dorzucił chociaż wejście mikrofonu.

E-M10 Mark IV jest aktualnie tańszy od większości swoich konkurentów i kosztuje prawie 3000 zł (sam korpus). Oferty innych firm przedstawiają się następująco:

  • Canon EOS M6 Mark II – 3000 zł,
  • Fujifilm X-S10 – 3770 zł,
  • Panasonic G90 – 3700 zł,
  • Nikon Z50 – 3350 zł,
  • Sony A6400 – 4490 zł.

Na koniec przedstawiamy najważniejsze zalety i wady Olympusa OM-D E-M10 Mark IV.

Zalety:

  • dobra jakość obrazu do ISO 1600,
  • wysoka zdolność rozdzielcza matrycy,
  • dobre wyniki w kategorii zakresu i dynamiki tonalnej,
  • dobry wygląd darków,
  • bogate, czytelne i funkcjonalne menu,
  • możliwość ładowania przez złącze USB,
  • slot kart SD UHS-II,
  • niezły zestaw elementów sterujących,
  • tryb anti-shock – regulowane opóźnienie zadziałania migawki mechanicznej,
  • migawka elektroniczna,
  • szybki autofokus pojedynczy,
  • skuteczne wykrywanie twarzy i oka,
  • funkcja focus peaking,
  • odchylany ekran LCD,
  • funkcja dotykowej obsługi,
  • dobrej jakości obraz na wyświetlaczu,
  • funkcjonalny tryb live-view,
  • połączenie trybu MF z AF,
  • dobre osiągi trybu zdjęć seryjnych,
  • skala temperaturowa WB, nastawy własne (4),
  • dobra praca balansu bieli w świetle naturalnym,
  • skuteczność stabilizacji matrycy na poziomie 4 i 1/3 EV,
  • bogate opcje konfiguracyjne aparatu (z wyjątkiem mapowania przycisków),
  • filmy w jakości 4K,
  • możliwość filmowania w trybach P, A, S i M,
  • interwałometr (z możliwością stworzenia gotowego filmu poklatkowego),
  • tryby Live Bulb, Live Time i Live Composite,
  • funkcja focus bracketing,
  • komunikacja Wi-Fi i Bluetooth,
  • filtry artystyczne dostępne w trybach ręcznych i trybie wideo,
  • tryb zdjęć HDR (choć mało rozbudowany),
  • elektroniczna poziomica,
  • możliwość zdalnego wyzwalania zewnętrznych lamp błyskowych.

Wady:

  • wyższy poziom szumu niż u konkurentów z większymi matrycami,
  • wyraźne wyostrzane i mocno odszumiane zdjęcia JPEG pomimo neutralnych ustawień,
  • możliwość wystąpienia efektu mory na zdjęciach w specyficznych warunkach,
  • skromne możliwości w zakresie programowania przycisków,
  • brak uszczelnień,
  • system czyszczenia matrycy nie jest skuteczny w 100%,
  • niezbyt duża szybkość zdjęć seryjnych z ciągłym AF,
  • problemy z automatycznym balansem bieli w świetle żarowym.

Aparat do testów wypożyczyła firma:

Olympus OM-D E-M10 Mark IV - Podsumowanie

W testach wykorzystujemy studyjne lampy błyskowe i światła stałego firmy dostarczone przez sklep Foto-Tip.pl
Olympus OM-D E-M10 Mark IV - Podsumowanie Olympus OM-D E-M10 Mark IV - Podsumowanie