Przetwarzanie danych osobowych

Nasza witryna korzysta z plików cookies

Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.

Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.

Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.

Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.

Optyczne.pl

Artykuły

Fotografując w Kosmosie - część II

30 kwietnia 2018

4. Show must go on – Nikon F3 NASA i program STS

Wygląda to na ironię losu, ale najbardziej systemowa i powszechnie uwielbiana lustrzanka wśród wszystkich oferowanych przez Nikona, model F2, nigdy nie doczekał się użycia przez NASA. Następcą Nikona F Apollo został od razu Nikon F3 NASA, nad którym prace trwały równocześnie z opracowaniem zwykłego modelu „ziemskiego”. W roku 1980 na rynek wszedł Nikon F3, a NASA otrzymała aż dwa warianty! Prostszy z nich to Nikon F3 NASA „Small Camera”, który – żeby było weselej – w samej agencji nazwany został Nikon F3 Shuttle Space Camera.

Fotografując w Kosmosie - część II - Show must go on – Nikon F3 NASA i program STS
Wbrew nazwie Nikon F3 NASA Small Camera wcale nie był taki mały. A już na pewno nie był tani. Egzemplarze nie przeznaczone do lotów, oznaczone „NOT FOR FLIGHT” od czasu do czasu można kupić na Ebayu. Źródło: dom aukcyjny Westlich Photographic

Aparaty te, których produkcję szacuje się na około 150 sztuk, od samego początku brały udział w misjach wahadłowców, od pierwszej misji Columbii 12 kwietnia 1981 począwszy. Co zmieniono w porównaniu z ziemską „eF-trójką”? Poza usunięciem oklein i matowym lakierem, najważniejsze modyfikacje obejmowały:
  • usunięcie dźwigni wielokrotnej ekspozycji,
  • usunięcie samowyzwalacza,
  • powiększenie licznika klatek zabudowanego pod lupą ułatwiającą odczyt,
  • usunięcie zaczepów do paska,
  • wyposażenie aparatu w matówkę typu „P”. Posiada ona wytrawioną linię pionową i poziomą przez środek kadru oraz klin ustawiania ostrości pod kątem 45°,
  • przeprojektowanie dźwigni ręcznego podnoszenia lustra przed ekspozycją,
  • kolorowe wskazanie nietypowych czułości 500, 1000, 2000 i 4000 na skali czułości ISO,
  • przebudowa gripa w motorze MD-4, który w sposób trwały został połączony z korpusem,
  • zupełnie inne zasilanie motoru, zgodne z normami bezpieczeństwa NASA do użytku na orbicie,
  • dodanie specjalnego gniazda w przedniej ściance motoru, umożliwiającego zasilanie i ładowanie akumulatora z instalacji elektrycznej promów kosmicznych.
  • pod motorem zamontowano szynę mocującą, przeznaczoną do mocowania aparatu podczas startu, w stanie nieważkości oraz podczas użycia aparatów w otwartej przestrzeni.
Do zdjęć Nikonem F3 NASA podczas misji promów kosmicznych używano wyłącznie specjalnych emulsji światłoczułych Kodaka, które nanoszone były na cieńszą taśmę celuloidową. Dzięki temu Nikon F3 „Small Camera” mógł na jednej rolce naświetlić aż 72 klatki. A gdy to było za mało – z pomocą przychodził jego większy brat, czyli Nikon F3 NASA „Big Camera”. W aparacie tym ponownie zastosowano potężny magazynek na 250 klatek, tym razem wyposażony także we własny silnik transportu błony filmowej. Silnik ten dość grubym przewodem łączył się motor drivem i działanie aparatu oparte było na zsynchronizowanej pracy dwóch silników: ten wbudowany w korpus obsługiwał naciąganie migawki i ruch lustra, silnik w magazynku dbał o transport filmu. W Nikonie F3 „Big Camera” używano emulsji światłoczułych na zwykłym, „niepocienionym” podłożu celuloidowym, zapewne istotna była większa wytrzymałość mechaniczna. W tym okresie do grona obiektywów używanych przez NASA dołączyły Nikkor 28/2, 85/2, 105/2.5, 135/2,8 oraz Micro-Nikkory 55/2.8 i 200/4IF. Jak widać postawiono na „stare dobre” stałki – obiektywy małe, lekkie i niezawodne, a przy tym świetne optycznie.

Fotografując w Kosmosie - część II - Show must go on – Nikon F3 NASA i program STS
Nikon F3 NASA Big Camera to coś, co tygryski lubią najbardziej – bezkompromisowa maszyna do fotografowania w przestrzeni kosmicznej. Jak to się mawia – to nie są tanie rzeczy. Źródło: Timm Chapman

Od roku 1989 kolekcję korpusów w arsenale NASA uzupełniono całkowicie seryjnym Nikonem F4, który przez agencję często łączony był z wizjerem sportowym „Action Finder DA-20”. Na pokłady wahadłowców trafiały zarówno mniejsze i lżejsze wersje F4, jak i bardziej rozbudowany F4s. Do grona optyki dołączyły Nikkory AF: 28/2.8, 35–70/2.8, 180/2.8 IF-ED, a kilka lat później rzadki i ceniony wśród kolekcjonerów asferyczny Nikkor 28/1.4D. Z obiektywem tym łączą się wręcz legendy: będąc w ofercie w drugiej połowie lat 90., był to obiektyw jak na tamte czasy bardzo zaawansowany, a więc i bardzo drogi – wśród „Ziemian” nie sprzedawał się szczególnie dobrze, za to NASA kupowała go całymi wręcz paletami. Kilka lat temu na amerykańskim Ebayu pojawiła się aukcja, na której sprzedający oferował… 10 sztuk tego obiektywu, z których wiele nigdy nie było użytych, wszystko odkupiono z przepastnych zapasów NASA.

----- R E K L A M A -----

PROMOCJA SONY - 50% RABATU NA OBIEKTYW!

Sony A7 IV + 50/1.8 FE

13146 zł 12722 zł

O rozmachu zakupów NASA niech świadczy fakt, że gdy do służby wszedł Nikon F5, NASA od razu kupiła sobie 35 sztuk. Model ten stanowi zamknięcie epoki fotografii analogowej na potrzeby NASA. A epoka cyfrowa, wbrew powszechnie utrwalonym datom, zaczęła się duuuuużo, dużo wcześniej.