Canon EF 100-400 mm f/4.5-5.6 L IS USM - test obiektywu
3. Budowa, jakość wykonania i stabilizacja

Patrząc na powyższe zdjęcie, gdzie Canon 100-400 mm stoi obok kitowego
EF-S 18-55 mm oraz L-ek 24-70 f/2.8 i 70-200 f/2.8 IS, widać że jest on
ciut mniejszy o reporterskiej 70-200 mm. Oczywiście tylko w pozycji
złożonej, bo po przejściu do ogniskowej 400 mm, jego rozmiary rosną
prawie dwukrotnie. W tym momencie warto zaznaczyć, że ogniskową zmienia
się tutaj w znacznie mniej popularny sposób - nie kręci się pierścieniem
lecz cały przedni układ soczewek wysuwa się lub wsuwa. Ma to tą zaletę,
że zmiany ogniskowej można dokonać naprawdę błyskawicznie, a wadę taką,
iż obiektyw działa wtedy jak wielka pompa ssąca wydając z siebie syczące
odgłosy i pochłaniając oraz ekspediując w kierunku matrycy drobinki
kurzu, jeśli jest on obecny w okolicy. Trzeba zaznaczyć, że
konstruktorzy zadbali jednak o to, żeby komfort pracy z tego typu
mechanizmem był jak najwyższy. Mamy bowiem do dyspozycji pierścień
oznaczony "Smooth - Tight", który służy do regulowania oporu, jakiemu
poddaje się przy zmianie ogniskowej obiektyw. Można więc tak dobrać ów
opór, aby praca była przyjemna, a obiektyw nie wysuwał się pod wpływem
siły ciężkości.
W instrumencie takim nie może oczywiście zabraknąć pierścienia do ręcznego ustawiania ostrości. W tym przypadku jest on wygodny i pozwala na dokładne ruchy.
W niedalekiej odległości od metalowego bagnetu znajdziemy jeszcze czytelną skalę ostrości, a obok niej przełącznik trybu pracy autofokusa AF/MF oraz jego ogranicznik, który możemy nastawić na zakres pełny (od 1.8 metra do nieskończoności) lub ograniczony (od 6.5 metra do nieskończoności).
Jeśli chodzi o budowę wewnętrzną, to w takim instrumencie nie może być ona prosta. I oczywiście taka nie jest. Mamy bowiem do czynienia z 17 soczewkami ustawionymi w 14 grupach. Pośród nich znajdziemy jedną soczewkę wykonaną z fluorytu i jedną ze szkła Super UD. Dodatkowo wewnątrz konstrukcji mamy do dyspozycji kołową przysłonę o ośmiu listkach, którą możemy domknąć do f/32 lub f/40, w zależności od ogniskowej. Obiektyw kończy się nierotującym mocowaniem filtrów o średnicy 77 mm.

Dopiero w klasie najdroższych instrumentów optycznych Canon dba o swoich
klientów, dając im w zestawie to, co producenci niezależni dodają często
do swoich obiektywów kosztujących kilkukrotnie mniej. Canon 100-400 mm
ma więc wyposażenie dodatkowe godne L-ki, kupujący dostaje bowiem gustowny
i bardzo solidny futerał, łącznik statywowy oraz osłonę przeciwsłoneczną.

Canon 100-400, wprowadzony na rynek prawie dekadę temu, ma mechanizm stabilizacji obrazu pierwszej generacji, który ma być skuteczny na poziomie 2 EV. Była to pierwsza L-ka wyposażona w tego typu mechanizm. Rzućmy okiem na serię zdjęć naszej scenki wykonanych w takich samych warunkach przy stabilizacji wyłączonej i włączonej.

Przy ogniskowej 100 mm obraz nieporuszony, przy stabilizacji wyłączonej,
daje się uzyskać do czasów na poziomie 1/125 - 1/100 sekundy.
Analogiczne efekty, po włączeniu stabilizacji, uzyskamy w okolicach
czasu 1/25 sekundy. Sugeruje to skuteczność stabilizacji na poziomie 2.2
EV. Nie jest to powód do dumy w tak drogim "szkle" i chyba jest to główna
przyczyna pogłosek dotyczących nadchodzącej premiery następcy tego
instrumentu. Stabilizację matrycy na poziomie 2-2.5 EV oferują nam
bowiem, niejako gratisowo do wszystkich obiektywów, najtańsze lustrzanki
konkurentów takich jak Olympus, Pentax czy Sony.