Sigma C 17-70 mm f/2.8-4.0 DC Macro OS HSM - test obiektywu
3. Budowa, jakość wykonania i stabilizacja
Gdy porównamy nową Sigmę do konkurentów, okazuje się, że wygląda ona na ich tle bardzo dobrze. W zasadzie tylko Sony/Zeiss może z nią rywalizować parametrami. Jest co prawda ciut ciemniejszy, za to daje większy zakres ogniskowych i to na obu końcach. Pentax i Nikon zakresy ogniskowych mają do Sigmy bardzo podobne, światło już jednak wyraźnie gorsze. Nikkor jest obiektywem najlżejszym z tej grupy, ale w stosunku do Sigmy ma wadę w postaci braku stabilizacji obrazu. Sigma, na papierze, ma więc wszystko to co trzeba: dobre światło, użyteczny zakres ogniskowych, rozsądną wagę i gabaryty, a jednocześnie stabilizację obrazu i silnik HSM.
Na poniższych zdjęciach mamy porównanie nowej Sigmy do jej najstarszej wersji pozbawionej stabilizacji i silnika HSM oraz odrobinę ciemniejszej. Widać wyraźnie, że oba obiektywy, pod względem gabarytów, nie różnią się prawie wcale. Projekt obudowy nowego obiektywu wygląda bardzo gustownie i moim zdaniem jest krokiem w bardzo dobrym kierunku. W zasadzie jedyny krok w tył to skala odwzorowania, która w najstarszym modelu była najlepsza, dając całkiem użyteczny tryb makro.
![]() |
![]() |
Testowany obiektyw zaczyna się metalowym bagnetem, który otacza styki i tylną soczewkę o średnicy 22 mm. Soczewka ta jest na równi z bagnetem, gdy ogniskowa jest ustawiona na 17 mm. Gdy zwiększamy ogniskową, soczewka chowa się w tubusie, na maksymalnej ogniskowej będąc na głębokości ponad 3 cm. Niestety wraz z przesunięciem soczewki odsłania nam się wnętrze tubusu ukazując część elektroniki i słabo wyczernione elementy obudowy.
![]() |
Na właściwym korpusie obiektywu, tuż przy bagnecie, znajdziemy napis z nazwą i parametrami instrumentu. Po jego lewej stronie mamy znaczek „C” od angielskiego słowa Contemporary, które może być tłumaczone zarówno jako współczesny jak i uniwersalny, niewiele dalej białą kropkę ułatwiającą mocowanie obiektywu do korpusu, a tuż obok dwa przełączniki. Pierwszy służy do wyboru trybu pracy mechanizmu ustawiającego ostrość (AF/MF), a drugi steruje stabilizacją optyczną (OS On/Off).
![]() |
Kolejnym elementem obudowy jest pierścień do zmiany ogniskowej, który ma szerokość 3 cm. Jego większą część zajmuje gumowane karbowanie, pod którym znajdziemy znaczniki ogniskowych dla wartości 17, 24, 28, 35, 50 i 70 mm oraz napis „Made in Japan”. Pierścień pracuje płynnie i z należytym, a jednocześnie równym w całym zakresie oporem. Co ciekawe, Sigma tym razem nie zdecydowała się na zastosowanie przełącznika blokującego ogniskową. Jest to uzasadniony ruch, bo w pozycji złożonej, na ogniskowej 17 mm, przedni układ soczewek nie wysuwa się pod własnym ciężarem. Co więcej, nawet mocne potrząsanie korpusem aparatu razem z przypiętym obiektywem, nie spowodowało wysunięcia.
Pierścień do manualnego ustawiania ostrości wcale nie jest tak mały jak mogłoby się wydawać spoglądając tylko na zdjęcia. Ma on szerokość 16 mm i jego większa część jest zupełnie gładka. Mniejszą część zajmuje karbowanie oraz skala odległości wyrażona w metrach oraz stopach. Ruszać pierścieniem możemy tylko w trybie MF, w trybie AF poprawki nie są możliwe. Użyteczność tego pierścienia jest niska, bo przebieg całej skali odległości (całkiem przecież sporej ze względu na namiastkę trybu makro) wymaga obrotu o kąt tylko 40 stopni.
Mniejsze gabaryty w stosunku do poprzednika oraz pierścień bez opcji FTM powodują problemy u osób z dużymi dłońmi. Chcąc trzymać wygodnie aparat i obiektyw za pomocą dwóch rąk, bardzo często jedną z dłoni układamy tak, że palce spoczywają na pierścieniu do ustawiania ostrości, który rusza się pod palcami gdy pracuje autofokus. Nie jest to zbyt przyjemne i wygodne.
Kolejny element to przedni układ soczewek umieszczony na teleskopowym i wykonanym z tworzywa sztucznego tubusie. Podczas przechodzenia do ogniskowej 70 mm obiektyw zwiększa swoje rozmiary o 4 cm. Naszym oczom ukazuje się przy tym dostępna dla danej ogniskowej skala odwzorowania. Ów teleskopowy tubus wygląda stosunkowo solidnie i nie wykazuje tendencji do kołysania się na boki czy jakichkolwiek ugięć.
Przednia soczewka ma średnicę 57 mm i jest otoczona wygrawerowanym napisem z nazwą, parametrami i miejscem produkcji obiektywu oraz nierotującym mocowaniem filtrów o średnicy 72 mm. Na samym brzegu znajdziemy mocowanie osłony przeciwsłonecznej.
![]() |
Bardzo udany poprzednik tego obiektywu, który został zaprezentowany nie tak dawno, bo pod koniec roku 2009, miał 17 soczewek ustawionych w 13 grupach. Nowy model ma 16 elementów ustawionych w 14 grupach. Ilość soczewek uległa więc zmniejszeniu, wzrosła za to ilość elementów specjalnych. Poprzednik miał jedną soczewkę niskodyspersyjną SLD i trzy elementy asferyczne. Następca ma także trzy soczewki asferyczne, ale dodatkowo jedną soczewkę ze szkła SLD i dwa elementy FLD wykonane ze szkła o własnościach fluorytu. Mniejsza ilość elementów oraz nowa obudowa pozwoliły na zmniejszenie wagi obiektywu z 535 do 470 gramów, a jego długości z 89 do 82 mm. Zmieniły się też własności przysłony. Liczba listków nadal wynosi siedem, ale teraz przysłonę możemy domknąć maksymalnie do wartości f/22 i to niezależnie od ogniskowej. U poprzednika wartość ta zmieniała się od f/22 do f/32.
To co można jeszcze porównać do poprzedników, to zmiany światła w zależności od ogniskowej. Widać, że w stosunku do bezpośredniego poprzednika nic się nie zmieniło. W stosunku do pierwszej wersji, takie samo światło mamy tylko w zakresie 17–28 mm. Dla większych ogniskowych nowe modele oferują nam większe maksymalne otwory względne.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Sigma 17–70 mm f/2.8–4.5 DC Macro |
|
|
|
|
|
|
|
|
Sigma 17–70 mm f/2.8–4.0 DC Macro OS HSM |
|
|
|
|
|
|
|
|
Sigma C 17–70 mm f/2.8–4.0 DC OC HSM |
|
|
|
|
|
|
|
|
Kupujący dostaje w zestawie oba dekielki oraz tulipanową osłonę przeciwsłoneczną.
![]() |
Stabilizacja optyczna
Producent zapewnia, że system stabilizacji optycznej (OS) zastosowany w Sigmie C 17–70 mm OS pracuje z wydajnością sięgającą 4 EV. Zdecydowaliśmy się to sprawdzić. Ustawiliśmy ogniskową na 70 mm i na każdym dostępnym czasie ekspozycji z zakresu od 1/100 do 1/2 sekundy zrobiliśmy po kilkadziesiąt zdjęć, zarówno ze stabilizacją włączoną, jak i wyłączoną. Następnie oszacowaliśmy odsetek nieudanych zdjęć dla każdego czasu ekspozycji. Odpowiedni wykres, przedstawiający właśnie ów odsetek, w zależności od czasu ekspozycji wyrażonego w EV (punkt 0 EV odpowiada czasowi 1/80 sekundy) jest zaprezentowany poniżej.

Jak widać, maksymalna odległość obu krzywych od siebie sięga trochę powyżej 3 EV. Jest to wynik bardzo dobry jak na amatorski obiektyw, bo rezultaty na poziomie 4 EV uzyskują głównie drogie konstrukcje kierowane do profesjonalistów. Jest to też wynik porównywalny z tym, jaki osiągnął poprzednik testowanego obiektywu.