Sigma S 200 mm f/2 DG OS - test obiektywu
3. Budowa, jakość wykonania i stabilizacja
Dość istotną wadą Sigmy, w porównaniu do jej konkurentów, jest brak możliwości stosowania filtrów wsadowych. Wszystkie modele przedstawione w omawianej tabeli taką opcję oferują.
Na poniższym zdjęciu Sigma S 200 mm f/2 DG OS stoi pomiędzy Sony FE 50 mm f/1.4 GM oraz lustrzankową Sigmą A 35 mm f/1.4 DG HSM.
![]() |
![]() |
Kolejny element to bardzo solidny, wręcz potężny łącznik statywowy, dający możliwość obracania. Niestety nie można go w całości, ani w łatwy sposób zdjąć z obiektywu. Co prawda od spodu widać cztery głęboko umieszczone śruby, do których producent dodaje w zestawie specjalny klucz, ale konia z rzędem temu, który chciałby się z nimi regularnie mocować. Tymczasem w tego typu sprzęcie łatwo odpinany łącznik statywowy byłby naprawdę sporą zaletą. Skoro mogą oferować go inni producenci, nie rozumiem, dlaczego nie robi tego Sigma. Jestem przekonany, że wiele osób będzie używało tego obiektywu z ręki. W takiej sytuacji możliwość całkowitego zdjęcia łącznika nie tylko pozwoliłaby zmniejszyć wagę całego instrumentu, ale także łatwiej nim operować. Trudno zrozumieć, czym tutaj kierowała się Sigma, bo obecne rozwiązanie trudno zaliczyć do funkcjonalnych.
![]() |
Kolejnym elementem jest pierścień do zmiany przysłony, który ma szerokość 19 mm i w połowie pokrywa go drobne karbowanie. Pierścień posiada znaczniki od f/2 do f/22 z krokiem 1/3 EV oraz pozycję A, która pozwala na automatyczny wybór wartości przysłony poprzez korpus aparatu. Pierścień może też pracować płynnie, bo wybór trybu jego pracy umożliwia wspominany przed chwilą przełącznik.
![]() |
Pewnym problemem jest tutaj bliskie położenie obu ważnych pierścieni, czyli tego do ustawiania wartości przysłony oraz do manualnego ustawiania ostrości. Podczas pracy wiele razy zdarzało mi się, chcąc zmienić wartość przysłony, przypadkowo dotknąć i przesunąć wcześniej ustawioną manualnie ostrość. Nie jest to zbyt szczęśliwe rozwiązanie.
Następnie mamy stosunkowo wąski, nieruchomy pierścień, który od razu przechodzi w kolejny element, tym razem o wyraźnie większej średnicy. Znajdziemy tam znaczek „S” oznaczający przynależność obiektywu do serii „Sport", a także trzy okrągłe przyciski FOCUS LOCK, które na dodatek są programowalne.
Kolejna część obiektywu to mający jeszcze większą średnicę fragment obudowy zawierający przedni układ soczewek. Sama przednia soczewka jest nieruchoma, ma średnicę prawie 99 mm i otacza ją nierotujące mocowanie filtrów o średnicy 105 mm oraz rant, do którego możemy przymocować dołączaną w zestawie osłonę przeciwsłoneczną.
![]() |
Sigma deklaruje, że obiektyw został zabezpieczony przed szkodliwymi warunkami. Złącza mocowania, pierścień ręcznego ustawiania ostrości, pierścień zoomu, przełączniki niestandardowe i złącza zewnętrzne mają być chronione przed kurzem i zachlapaniami. Ponadto przednia soczewka obiektywu jest pokryta powłoką hydrofobową i olejoodporną, która ułatwia konserwację w przypadku przywierania kropel wody lub kurzu.
![]() |
![]() |
![]() |
Stabilizacja optyczna
W notce prasowej dostarczonej przez producenta znajdziemy informację o tym, że zastosowana stabilizacja optyczna może pracować ze skutecznością sięgającą aż 6.5 EV.
Przyznam się szczerze, że nie wiem, skąd producenci biorą te kosmiczne wartości. Przecież przy braku stabilizacji dobrze trzymany w ręku obiektyw klasy 200 mm powinien oferować znaczną większość nieporuszonych zdjęć już przy czasie ekspozycji na poziomie 1/200-1/250 sekundy. Stabilizacja o skuteczności 6.5 EV pozwoliłaby wydłużyć ten czas ponad 90 razy! A to oznacza, że używając tego mechanizmu, praktycznie wszystkie zdjęcia z czasami na poziomie 1/2-1/3 sekundy powinny być udane i ostre. Polecam każdemu spróbować to zrobić - mi się kompletnie nie udało.
Aby sprawdzić tę zaskakującą deklarację producenta, wykonaliśmy po kilkadziesiąt zdjęć na każdym z czasów ekspozycji od 1/250 do 1/2 sekundy zarówno dla stabilizacji włączonej jak i wyłączonej. Dla każdego z tych czasów wyznaczyliśmy odsetek zdjęć poruszonych i wykreśliliśmy go w zależności od czasu ekspozycji wyrażonego w EV (przy czym 0 EV odpowiada czasowi 1/200 sekundy).

Od razu widać, że wartość 6.5 EV można włożyć między bajki, bo na czasach 1/3 i 1/2 sekundy nasz odsetek poruszonych zdjęć wynosi ponad 80%. Natomiast maksymalna odległość obu krzywych od siebie sięga 4.7 EV i na taką wartość możemy ocenić skuteczność stabilizacji Sigmy 2/200.
Warto tutaj wyraźnie pokreślić, że nasza krytyka dotyczy wyłącznie nierealnych deklaracji producenta. Jeśli chodzi o uzyskany wynik, to poziom 4.7 EV jest świetny, bo w naszych testach żaden obiektyw nigdy nie przekroczył 5 EV. Tutaj więc Sigma zasłużyła na duże pochwały, bo zachowuje się tak, jak oczekujemy tego od obiektywu tej klasy i ceny.



















Optyczne.pl jest serwisem utrzymującym się dzięki wyświetlaniu reklam. Przychody z reklam pozwalają nam na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem serwerów, opłaceniem osób pracujących w redakcji, a także na zakup sprzętu komputerowego i wyposażenie studio, w którym prowadzimy testy.