Sigma 70-200 mm f/2.8 EX DG APO OS HSM - test obiektywu
3. Budowa, jakość wykonania i stabilizacja
Gdy Sigma zaczęła wprowadzać do swoich obiektywów stabilizację obrazu, było jasne, że jednym z pierwszych modeli, w którym ten mechanizm należy zaimplementować, jest reporterski 70–200 mm f/2.8. Tak więc dwa lata po premierze Sigmy 70–200 mm f/2.8 II EX APO DG MACRO HSM ujrzeliśmy zapowiedź testowanego tutaj obiektywu Sigma 70–200 mm f/2.8 EX DG APO OS HSM. W porównaniu do poprzednika, znacznie wzrosła liczba elementów, co pociągnęło za sobą wzrost wagi, no i oczywiście pojawiła się optyczna stabilizacja obrazu OS. Zniknął za to przydomek Macro, bo odległość minimalnej ostrości wzrosła z 1 metra do aż 1.4 metra. To zauważalny krok w tył, tym bardziej, że konkurenci w nowych modelach tą odległość właśnie zmniejszyli (Canon do 1.2 metra, a Tamron nawet do 0.95 metra).
Rzućmy jeszcze okiem na porównanie nowej Sigmy do stabilizowanych obiektywów konkurencji oraz niestabilizowanego Tamrona, które prezentuje kolejna tabela. Tamron jest tutaj najlżejszy i najkrótszy, ale trzeba pamiętać, że on nie ma ani stabilizacji, ani ultradźwiękowego napędu autofokusa. Z pozostałych trzech obiektywów to właśnie Sigma jest najlżejsza i najmniejsza.
Poniższe zdjęcie pokazuje testowany obiektyw stojący pomiędzy dwoma Canonami 70–200 mm f/2.8, starszym modelem pozbawionym stabilizacji (z prawej) i najnowszym modelem wprowadzonym niedawno na rynek (z lewej).
![]() |
Sigma 70–200 mm f/2.8 EX DG APO OS HSM, jak wszystkie obiektywy tego producenta, zaczyna się metalowym bagnetem wyposażonym w styki. W jego wnętrzu znajdziemy tylną soczewkę o średnicy około 35 mm, która jest schowana na głębokość około dwóch centymetrów. Pozostaje ona nieruchoma zarówno podczas ustawiania ostrości, jak i zmiany ogniskowej.
![]() |
Za bagnetem znajdziemy wykonany z gładkiego metalu fragment obudowy, za którym znajduje się, dołączany w zestawie, łącznik statywowy. Tuż za nim mamy kolejny fragment gładkiej obudowy z naniesionym napisem z nazwą i parametrami obiektywu. Jeszcze dalej znajdziemy
czytelną skalę odległości umieszczoną za szybką i wyrażoną w stopach oraz metrach. Tuż pod nią znajdują się znaczniki głębi ostrości przedstawione dla minimalnej i maksymalnej ogniskowej (W – od wide i T – od tele). Dla T mamy tylko znaczniki dla f/22, a dla W dla f/22, f/16, f/11 i f/5.6.
Na lewo od skali odległości natrafimy na przełącznik trybu pracy mechanizmu ustawiającego ostrość (AF/MF) i włącznik stabilizacji oraz wyboru jej trybu (OFF, 1, 2). Po stronie przeciwnej do
skali odległości znajduje się numer seryjny obiektywu i informacja, że wyprodukowano go w Japonii.
![]() |
Idąc dalej, mamy pierścień do manualnego ustawiania ostrości. Jak na ten typ sprzętu wcale nie jest on szeroki bo ma tylko 22 mm, z czego karbowanie zajmuje zaledwie 10 mm. Przy pierwszym kontakcie z obiektywem miałem obawy czy da się tym pierścieniem operować wygodnie i dokładnie. Dłuższy test rozwiał jednak moje wątpliwości. Pierścień pracuje bowiem
płynnie ale z należytym oporem i pozwala na bardzo dokładne nastawy.
Następny pierścień służy do zmiany ogniskowej. On, dla odmiany, ma szerokość aż 46 mm. Jego praca jest dobra. Zmiana ogniskowej z 70 na 200 mm odbywa się płynnie i z oporem takim samym w całym zakresie. Przesuwając pierścień w drugą stronę, daje się wyczuć lekko wzmocniony opór w zakresie od 100 do 70 mm.
Za pierścieniem do zmiany ogniskowej znajdziemy kolejny fragment gładkiej obudowy, na której naniesiono złoty pasek będący oznaczeniem najwyższej serii Sigmy czyli EX.
Przednia soczewka, która ma średnicę prawie 7 cm, jest nieruchoma i otoczona nierotującym gwintem filtrów o średnicy 77 mm. Dzięki temu, Sigma 70–200 mm OS zapewnia nam bezproblemową współpracę z wszystkimi rodzajami filtrów.
Jeśli chodzi o konstrukcję optyczną, Sigma ma tutaj się czym pochwalić. Obiektywy tej klasy, to sprzęt, w którym stosuje się to, co dany producent ma najlepsze. Nie inaczej jest więc i w tym przypadku. Obiektyw składa się z aż 22 soczewek ustawionych w 17 grupach. Przedni układ czterech potężnych soczewek zawiera aż dwa elementy wykonane ze szkła FLD („F” Low Dispersion), którego własności optyczne mają przypominać ceniony fluoryt. Dodatkowo, pomiędzy nimi znajduje się jeszcze jeden element SLD (Special Low Dispersion). Dwie kolejne soczewki SLD znajdziemy w tylnej części obiektywu. Wewnątrz konstrukcji znajdziemy jeszcze kołową przysłonę o dziewięciu listkach, którą możemy domknąć do f/22.

Producent zapewnia nas o zastosowaniu wysokiej klasy powłok antyodbiciowych Super Multi-Layer Coating, które mają zagwarantować wysoką transmisję oraz bardzo dobrą
pracę pod ostre światło.
Kupujący dostaje w zestawie oba dekielki, łącznik statywowy, bardzo wysoką, tulipanową osłonę przeciwsłoneczną oraz sztywny futerał. Standardowo w serii EX mamy 3 lata gwarancji z możliwością dokupienia kolejnych dwóch.
![]() |
Stabilizacja obrazu
Sigma chwali się, że jej moduł stabilizacji optycznej działa ze skutecznością na poziomie 4 EV. Oczywiście zdecydowaliśmy się to sprawdzić. W tym celu, używając ogniskowej 200 mm, wykonywaliśmy kilkadziesiąt zdjęć na każdym czasie ekspozycji z zakresu 1/250–1/5 sekundy zarówno ze stabilizacją wyłączoną, jak i włączoną. Następnie dla każdego czasu ekspozycji wyznaczaliśmy odsetek zdjęć poruszonych. Jest on przedstawiony na poniższym wykresie w zależności od czasu ekspozycji wyrażonego w EV, przy czym punkt 0 EV odpowiada 1/200 sekundy.

Jak widać, do deklarowanych 4 EV troszkę brakuje, bo maksymalne oddalenie obu krzywych od siebie sięga 3 EV, momentami nawet ciut więcej. Owe 3 EV to i tak wynik dobry, przez co powodów do narzekań nie mamy tutaj wcale. Warto jednak zaznaczyć, że konkurencyjny Nikkor 70–200 mm VR II, w analogicznym teście, pokazał wynik na poziomie 3.7 EV, a więc trochę od Sigmy lepszy.